Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość nieważne kto nieważne jak

Obawy przed wyjściem za mąż

Polecane posty

Gość nieważne kto nieważne jak

Witam, Wychodze za mąż za pół roku, ale mam wewnętrzne obawy.... Jakos sie boje, czy to na pewno to....jestem zdecydowana, kocham mojego wybranka, a jednak sie boje, co to jest???? strach przed utracona wolnością...juz sama nie wiem........mam 26 lat i jestem w długim związku..........moze w ogole sie nie nadeje do malzenstwa???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To chyba normalne ( no przynajmniej ja tez tak miałam) Czego się bałam? przede wszytkim tego, że nam nie wyjdzie (tyle dziś rozwodów, a w dodatku miałam tego przykład w bardzo bliskiej rodzinie; moja bratowa odeszła od mojego brata niecałe pół roku po slubie, bo znalazła innego). Bałam się też tego, że nie uda mi się zapomniec o moim poprzednim narzeczonym ( zdradził mnie i odwołałam slub). Jednak mój mąż to cudowny człowiek, opiekuńczy, kochany o bardzo wrażliwym serduszku :) Już się nie boję:) Ten strach minął jak stanęłam przed księdzem i patrząc mężowi w oczy mówiłam słowa przysięgi :) Mówiłam je świadomie. Kocham mojego męża. Życzę ci wszytkiego najlepszego. Strach minie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam dokładnie to samo. Dziś idę przymierzać suknie, a ciągle mam wątpliwości. Czy to ten, czy się uda, czy ja umiem z kimś żyć pod jednym dachem i czy zap[omnię o inym... Przez pięc lat żyłam samotnie, nie ejstem już młoda, dobijam 30-tki, miałam trwający 3 lata romans z żonatym. Nie wiem kiedy, ale go pokochałam. I próbuję być rozsądna, ale zawsze mojego przyszlego męża porównuję do tamtego: że przystojniejszy, że lepszy w łózku, że dla niego to mi się chciało wstać rano po bułki. Ale mój przyszły mąż z kolei mnie kocha, jak wariat. I żaden facet nie dał mi tyle stabilizacji w życiu. Więc sobie myślę, że wątpliwości to chyba normalna rzecz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wolę być anonimowa
Niestety mam podobne obawy. Za mąż wychodzę za 2 tygodnie, a prawda jest taka, że mogłabym non stop płakać. Kiedyś byłam szaleńczo zakochana, czuję, że to wciąż we mnie trwa mimo, że tak naprawdę nigdy nie byłam z tym człowiekiem, a nasz jedyny kontakt, to tylko kilkakrotnie stanie obok siebie. Nie odwołam ślubu, nie zrobię tego narzeczonemu, ani rodzicom. Na weselu będzie ponad 100 gości. Rodzice wzięli kredyt wiem, że straciłabym ich gdybym teraz się wycofała, chociaż wiem, że mam wszelkie predyspozycje do tego by być nieszczęśliwą. Może moje obawy wynikają z tego, że nie mieszkałam z narzeczonym przed ślubem, bardzo dużo razem przebywaliśmy, ale nie wiem jak będzie zachowywał się w codziennym życiu. Mam nadzieję, że ślub niczego nie zmieni, ani nie zepsuje między nami. Nie chcemy mieć dzieci i to drugi powód dla którego boję się samego wesela, tych komentarzy, że zbieramy na wózek, życzeń romadki dzieci.... jak o tym pomyślę, to mam ochotę zwiać za granicę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mikoska99
nie ważne kto - ja mam podobnie. A kiedy wychodzisz za mąż .? Ja w lipcu i boję sie tego. CHoc długo czekałąm na zaręczyny i nie mogłam się doczekać tego wszystkiego to teraz jak do ślubu coraz bliżej boje się. BOje sie że nie nadam się na żone, z enie wiem jak będzie na co dzień, obowiazki i w ogłe. ach... to trudne wszystko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tez tak mam niestaety
strasznie sie boje, i juz wlasciwie sama nei wiem czy tak naprawde chce :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieważne kto nieważne jak
Kocham mojego przyszlego męza, ale chyba kocham też innego męzczyzne - nie wiem cholera, czy to na pewno jest milość. Nie jestem juz taka młodziutka.....Ale nie odwolam slubu nie zrobie tego mojemu narzeczonemu, rpodzicom.....Choc mam wrazenie, ze robie na zlośc sama sobie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mozana
Witaj.!!! wychodzę za maż za miesiąc i cały czas sie boję. Ostanio nawet chciałam sie wycofać z tego wszystkiego przerosło mnie to wszystko. cały czas biłam się z myslami czy robię dobrze i tak do końca nie jestem przekonana choć jestem z nim 9 lat. Ale cały czas powtarzam sobie że będzie dobrzewydaje mi się ze każda kobieta tak ma przed ślubem. głowy do góry rozwody są dla ludzi (żart)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak..tak..tak..
witajcie ja tez sie tak czuje. mialam zamiar wychodzic za maz 16 wrzesnia, ale na razie sie wymigalam tlumaczac się różnymi rzeczami, wiec na razie sa to odlegle plany, ale.. Chce wyjsc za mojego chlopaka, bo jest dla mnie bardzo dobry, kocha mnie,ja tez go kocham.. ale nie jakąs szalencza miloscia. Mam troszke watpliwosci czy bede szczesliwa i czy to to. Kiedys bylam do szalenstwa zakochana, do tego stopnia ze wtedy gdyby nagle podszedl ksiadz i chcial udzielic nam slubu nie wahalabym sie ani sekundy.. Czyli nasuwa mi sie mysl.. ze potrafie tak kochac, ze jestem w stanie kogos tak mocno pokochac cala soba, z tym ze nie jest to moj chlopak. Tamtego chyba nigdy nie zapomne, ale wiem tez ze nigdy nie bedziemy razem i ze to niemozliwe. Ten z ktorym jestem to kocham go , ale zawsze bedzie czastka we mnie ktora kochac bedzie tamtego.Podejrzewam ze nie jestem w tym sama..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jaaaaaaaaaaaaaa
Ano nie jestes sama. ja już jestem po ślubie, ale gdby w tej chwili mój były chciał wrócic to miałabym ciężki orzech do zgryzienia :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaczka...dziwaczka
Eh tak gadacie . Ten , z którym nie możecie być , właśnie dlatego jest taki pociągający , bo nieosiągalny. A jak byliście razem , to pewnie źle was traktował , wy za nim ganiałyście , a on miał wszystko na tacy. Teraz macie dobrych , poczciwych chłopów , to wam się nudzi , bo złapałyście króliczka i już nie ma czego gonić. Moja rada - nie brać ślubu w ogóle , tylko do końca życia zyć na kocią łapę. W niczym to nie jest gorsze od życia ze ślubem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tez tak mialam
i jeszce ze 3 lata po slubie a potem sie uklepalo,nawet bardzo, w ogole sobie nie wyobrazam kogos innego!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ślubka młoda
Hej, ja tez mialam takie obawy - "czy to ten?" "czy nie zmarnuje sobie zycia?" Wszystko jednak sie skonczylo po kursie przedmalzenskim w ktorym musialam uczestniczyc, zeby miec papierek do kosciola. Kurs nie byl prowadzony przez miesiac - w postaci poltoragodzinnych spotkan, ale byl to wyjazd na weekend. Dzieki niemu mam zupelnie inne spojrzenie na malzanstwo. Kiedys bylo to dla mnie na zasadzie: wybralam faceta i teraz zaczyna sie rosyjska ruletka - albo trafilam i to jest ten, albo zmarnowalam sobie zycie. Nie umiem opowiedziec w jednym poscie tego, ze tam sie wydarzylo, ale dzisiaj jestem po prostu swiadoma tego, na czym polega zwiazek malzenski. Nie mam juz zadnych obaw. Jedyne - czy ja bede dobra zona ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Was dziewczyny!A u mnie jest odwrotna sytuacja, to moj przyszly malżonek ma obawy przed malżeństwem. Za poł roku slub, a on kilka dni temu oznajmil mi, ze sie boi, ze ma obawy czy podola temu wszystkiemu, jak bedzie wyglądalo nasze zycie po...itp. Dotknelo mnie to bardzo, na tyle, ze powiedzialam : skoro nie dojrzales do tego, to szkoda naszego czasu i oddalam mu pierscionek! Teraz cisza..ja nie kontaktuje sie z nim a on ze mna. Czy dobrze zrobilam? Czy mam go zrozumiec i probowac przekonac, ze nie powinnien miec obaw i bedzie dobrze, ze sie kochamy i wszystko bedzie zalezec od nas, jak sie nam zycie ulozy? Ja to wiem, jakie sa obowiazki w malzenstwie, ale jak trafic z tym do niego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość go panna mloda
to co zrobilas bylo bardzo niedojrzale...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moze cos wiecej? Nie boje sie krytyki...Ale czy ja zachowalam sie niedojrzale? Powiedzial mi tez, ze nasze zareczyny byly raczej lekko\"wymuszone\" przeze mnie...Mielismy sie pobrac w zeszlym roku, to byly tylko takie rozmowy, ale on mi wybil to z glowy, mowiac, ze 2005r to jeszcze ni odpowiedni moment dla nas z wielu wzgledow. Czy wtedy tez sie bal? Bedzie mi jakos latwiej, jak ktoras z Was wyrazi na to swoj poglad z perspektywy obiektywnej .Dzieki ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość go panna mloda
Nie chodzilo mi o krytykowanie Ciebie - w zadnym wypadku. Po prostu do neidawna sama sie tak zachowywalam jak wy (oddawalam pierscionek, zrywalam zareczyny...). Teraz jak o tym sobie przypominam to tylko sie za siebie wstydze... Nie chodzi tu o to, ze on ma obawy - to normalne. Jednak slub i milosc to nie uczucia (tzn - milosc to nie uczucie). To decyzja swiadoma - decydujesz sie na to, ze z dana kobieta, albo facetem chcesz spedzic reszte zycia. DECYDUJESZ SIE ROZWIAZYWAC Z NIM PROBLEMY. Godzic po klotniach, ktorych bedzie wiele i im wiecej tym lepiej. Dojrzalosc objawia sie w rozsadnej rozmowie - wyniesieniu nwioskow z klotni - DOJSCIA PRZYCZYN. Po prostu napisalas, ze "Dotknelo mnie to bardzo, na tyle, ze powiedzialam : skoro nie dojrzales do tego, to szkoda naszego czasu i oddalam mu pierscionek! Teraz cisza..ja nie kontaktuje sie z nim a on ze mna". To zagranie bylo bardzo dziecinne z Twojej strony. Zamiast zastanowic sie nad tym - co go sklonilo do takich wnioskow, dlaczego zle sie czuje, czemu ma watpliwosci - porozmawiac, ustalic cos, postanowic - po prostu go ocenilas i oddalas pierscionek... tak sie nie robi po prostu. Nie wazne czy w malzenstwie, czy w zwyczajnej przyjazni. Jezeli zdecydowaliscie sie na milosc - decydujecie sie tez na klotnie, oraz na ich rozwiazywanie. Jestes spontaniczna kobieta - tak jak ja ;) - i widac, ze ci zalezy na nim. Szkoda dla swojej dumy oddawac pierscionek - jego bardzo to zabolalo i pewnie ma watpliwosci teraz odnosnie tego, czy ty jestes pewna slubu, skoro tak latwo bylo ci oddac pierscionek. Moze facet po prostu potrzebowal od ciebie kilku slow, ktore udowodnilyby, ze ty jestes tego pewna? życze ci jak najlepiej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość go panna mloda
a kiedy dokladnie slub planujecie? Ja tez za pol roku :-) 2.wrzesien dokladnie :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzieki bardzo za odpowiedz. Zgadzam sie z Toba, jest spontaniczna i czasem wybuchowa kobieta:-) Pytalam go i probowalam z nim rozmawiac na ten temat, dlaczego tak uwaza, dlaczego tak czuje, boi sie..i odpowiedzial ze w sumie to nie wie! Obawiam sie, ze moze on tak sie boi tych zmian w zyciu, ze jest gotów zrezygnowac. Tak to odebralam wtedy ! Dobrze bylo to uslyszec od kogos innego. Chyba schowam swoja dume i jeszcze raz sprobujemy pogadac rozsadnie, bo szkoda marnowac czasu na takie rzeczy. Chce sie cieszyc przygotowaniami do slubu a nie zamartwiac! Planujemy na 9 wrzesnia. :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość syropinka 26
go panna mloda a ja sie z toba niezgodze ze to co zrobila -panna mloda- bylo niedojzale. napisala przeciez ze on juz mial watpliwosci wczesniej co do zareczyn nawet.moze poprostu nie dojzal jeszcze a moze nie czuje ze to jest to -niewiem. powiedzial jej ze zareczyny byly wymuszone a potem powiedzialby jej jak po slubie by cos nie gralo ze to ona na nim slub wymusila. dobrze zrobila zrywajac zareczyny bo uwazam ze to on powinien teraz podjac meska decyzje i wrocic albo nie.zdecydowac sie na cos. wiem co mowie bo niedawno mialam rozterki czy byc z facetem z ktorym zerwalam bo siostra owinela go sobie wokol palca. jak mu powiedzialam ze albo cos z tym zrobi albo do niego nie wroce to on patrzyl na mnie. zebym to ja cos z tym zrobila.zaczal mowic ze niewie czy gra jest warta swieczki bo niewie czy ja za jakis czas znowu z nim nie zerwe. poprostu jest mu wygodnie z tym ze siostra wszystko mu pod nos podstawia ze on nie musi sie o nic martwic a tu nagle przyszla meska decyzja ktorej on nie podolal.i nie jestesmy razem. w przypadku panny mlodej uwazam ze jest podobnie.i nie uwazam ze zostawila go kiedy on potrzebowal wsparcia bo watpliwosci mial juz dawno i napewno niejeden wieczor na ten temat przegadali.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dididididi
Wiecie co - czytam te wasze listy i wydaje mi się dziś, że ja taka głupia byłam. Tala głupia:(. Bo ja wiedziałam doskonale czego chciałam i mówiłam to wszystkim i... to wszystko okazało się kałmastwem, oszustwem, straciłam przyjciół, widoki na normalną pracę, 6 lat z życiorysu mi minęło czy 8 przez jeden głupi błąd, że byłam pewna, że to ten a to było zwykłe dno. Teraz nie wiem co o tym myślę. Dużo czytam jak w czasach gdy miałam największego doła w swoim zyciu i marzę, że wyjadę z Polski na zawsze. Nienawidzę tu już nawet powietrza. Chcę poznać jakichs nowych ludzi i poczuć znowu lepsze czasy na swojej skórze. W sumie teraz chyba pracuje mi się i tak najlepiej spośród tych 6 lat, ale chyba już tęsknię za tym, żeby się zwolnić bo mnie inaczej nigdy nikt doceni w tym kraju. Więc na koniec - po wszystkich problemach i procesach marzę już tylko, żeby mi było dane w życiu samej się zwolnić z tej pracy, gdzie nie można powiedzieć niczego, a tobie mogą powiedzieć wszystko i gdzie wolałabym naprawdę więcej zarobić. Może moje marzenia się spełnią? Kto wie? Marzę o tym, żeby wrócić do pewnego miasta daleko od Polski. I tam trochę pożyć po prostu. Z dala od wszystkiego co polskie. Pochodzić po muzeach i księgarniach. Marzę chyba o tym. Pozdrawiam was.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość go panna mloda
Wydaje mi sie, ze jak facet juz podjal decyzje to swiadomie - nie powinnas czuc sie, ze na nim to wymusilas. On tego nie powiedzial powaznie. Facet to facet... Mogl miec chwile slabosci i cie po prostu zranil. Ale decyzje podjal, ze chce cie kochac. syropinka 26, nie zgodze sie z tym co napisalas: "uwazam ze to on powinien teraz podjac meska decyzje i wrocic albo nie.zdecydowac sie na cos" malzenstwo to dla mnie juz "wyzsza szkola jazdy" tutaj nie ma czegos takiego jak - ktos cos powinien, a to drugie ma czekac - teraz jest ten trzeci etap... najpeirw byla zaleznosc (od rodzicow i bliskich) potem niezaleznosc (buntowalismy sie rpzeciwko wszystkiemu) a teraz jest to najtrudniejsze - WSPÓŁZALEŻNOŚĆ, ktora jest wyzsza forma neizaneznosc - to taka niezaleznosc we dwojke :-) To jest cholernie trudne, ale wiem, ze nie ma nic lepszego od takiego 100% partnerstwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dzieki za rade. Faktycznie rozmawialismy na ten temat kilka razy, ale jemu i chyba wiekszosci facetom jest jakos trudno uzewnetrznic to, po prostu obrac w slowa i wypowiedziec sie na ten temat, co czuja w srodku siebie.Twierdzi i wiem, ze mnie kocha i ja go kocham, ale czy to wystarczy by przezyc ze soba reszte zycia...szczesliwie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość syropinka 26
go panna mloda moglybysmy otym dyskutowac do wieczora.ja jednak mam swoje zdanie,moj facet ma juz rozwod na koncie w swoim zyciu do tego teraz co nie zrobi wszystko jest zalezne od tego co robi albo powie jego siostra. jak mu powiedzialam ze przez nia nasz zwiazek sie rozpadl. to on rozlozyl rece. a szkoda bo naprawde jak bylismy sami to zajebiscie sie rozumielismy i moglo z tego byc cos pieknego. choc mysle ze poprostu to ja trafilam na niedojzalego faceta. dlatego mimo chodem przypasowuje to do faceta panny mlodej. uwazam ze to facet powinien ganiac za kobieta czasem nawet kiedy to ona jest winna jakiejs klutni.facet to mysliwy ktory wiecznie powinien zdobywac swoja kobiete(jak mi to niedawno kolezanka powiedziala) a ja jak dotad kiedy zerwalam z kims to oni mowili -no co mam zrobic zeby z toba byc. tak mowi ktos z kim bylam 3 lata? a on ma watpliwosci i to od bardzo dawna ja bym sie poprostu bala ze za chwile po slubie powie mi ze to ja jestem wszystkiemu winna a wtedy bym mialabym watpliwosci juz chyba zawsze co do swojego wybranka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość go panna mloda
jak sobie powiedzie: "Tak, chce cale zycie sie z Toba kłocic bez ponizania siebie nawzajem i z radoscia godzic wysuwajac z tego wnioski" to sie da :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość syropinka 26
panno mloda tez stwierdzilam ze nasze uczucie widocznie jest za slabe do tego by byc razem ale NIE TWIERDZE ze tak jest i w twoim przypadku. powodzenia ja zmykam do miasta. milego popoludnia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
-----> go pana mloda--- mądra z Ciebie kobieta:-) Oczywiscie, ze ja na nim tego nie wymusilam, to byla nasz wspolna decyzja, przeciez nie zaprowadzilam go do jubilera na sile a potem kazalam klekac i oswiadczac mi sie! Zrobil co czul i chcial. Ale to mnie zranilo mimo wszystko... Faktycznie, facet to facet..zreszta ja tez czasem powiem cos, by zabolalo a wcale tak nie mysle. Mowie tylko po to, by sie odgrysc i postawic na swoim!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość go panna mloda
Ehh... Ale twoj facet jest dorosly - tak samo ty. Gracie w jednej sruzynie i powinniscie zawsze stawac razem przeciwko innym - obojetnie kto to by byl. Jezeli krzywdzi was nawet najblizsza sooba - wy jestescie razem. Najwyzej dyskutowac mozecie o tym gdzies w samotnosci. Wnioski jednak wspolne. Strona ta sama. Nie mozna doposcic, zeby jakas trzecia osoba wami rzadzila... "uwazam ze to facet powinien ganiac za kobieta czasem nawet kiedy to ona jest winna jakiejs klutni.facet to mysliwy ktory wiecznie powinien zdobywac swoja kobiete(jak mi to niedawno kolezanka powiedziala)" - przepraszam za wyrazenie, ale dla mnie to brednie... Dlaczego facet powinien? A ty co? Malzenstwo to taki stan, gdzie powinniscie juz oboje. Nie ma innego wyjscia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość go panna mloda
panna mloda - to tylko teoria neistety - duzo mi brakuje, zeby sie stosowac do tego wszystkiego :( wiadomo - okres sie zbliza i wszystkie teorie ida w kat :( syropinka 26, milosc to nie uczucie, tylko decyzja... uczucie to gniew, strach, smutek, tesknota, radosc. Uczucia sa, a potem znikaja i pojawiaja sie inne - cale zycie raz takie uczucie, a raz takie. Nie mozesz byc rownoczesnie zla i szczesliwa. Milosc to decyzja - ma trwac cale zycie. Obojetnie czy jestes zla, szczesliwa, smutna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×