Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość kobieta na zkręcie

kobieta na zakręcie

Polecane posty

Gość kobieta na zkręcie

jakw temacie nie będe się rozpisywać w punktach wymienię co mnie trapi -okropne dzieciństwo -patologiczna rodzina -wyrwanie się ztego, szkoła, studia, praca, faceci... -toksyczne związki: 18 lat starszy(4 lata związku), 12 lat starszy alkoholik( 2 lata związku), 5 lat starszy żonaty( 5 lat związku) nie będę opisywac na czym polegała toksyczność bo to chyba jasne, i nie prosze o ocenę że jestem szmata czy zdira, było i już, to przeszłośc błędy za które płace do dziś -toksyczna matka z którą mieszkam bo jest stara i chora ale to nie przeszkadza jej mnie dobijać codziennie -siostra z którą nie mam żadnego kontaktu bo uważa mnie za wariatkę -nieudana próba samobójcza na koncie-żałuję że nieudana -nadużywanie alkoholu -2 lata u psychologa -dwa fakultety, świetna praca, niezależbośc finansowa -totalny brak znajomych, przyjaciół -samotnośc, smutek i pustka -agresja -miłośc która się skończyła a o której nie potrafię zapomieć (2,5 roku od zakończenia związku) -obsesja na punkcie tego że ludzie mnie nie akceptuję, że jestem gówno warta - brak bliskich i przyjaznych mi osób -wiek-36 lat -uroda-przeciętna -inteligencja i wrażliwośc ponad przeciętna- Mam dośc zakrętów w moim życiu chcę to zmienić ale zupełnie nie wiem jak, powtarzam jestem totalnie sama i na nikogo liczyć nie mogę, nie pomógł mi psycholog, matka ani siostra. albo jestem, wcieleniem diabla albo nie weim gdzie szukac pomocy??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tritta
Wcieleniem diabła to nie jesteś. Trafiłaś po prostu źle, jeśli chodzi o ludzi,ale też źle sama wybrałaś-alkoholik, żonaty...po licho było się pchać w coś bez przyszłości.Owszem z alkoholikiem, mogłaś myśleć,że będzie ok,ale ciężko, skoro sama ze sobą masz tyle problemów.Nie umiem Ci w tej chwili doradzić...życzę jednak sił i wytrwałości do życia.Czego oczekujesz po obecności tutaj?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czego oczekuję?? sama nie wiem w którą stronę mam pójśc żeby sobie pomóc a wiem że muszę sobie pomóc, nie mam życzliwych bliskich, psycholog nie pomógł, wydaje mi się że zrobiłam już wszystko co mogłam ale niestety moje życie to nadal szambo i wieczne problemy, zero przyjemności, miłości, przyjaźni, nic dobrego mnie nie spotyka od bardzo dawna, nie wiem jak to zmienić, odwrócić tę złą passę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jasiek___
Oj ale ty się nad sobą rozczulasz. Życie naprawdę nie jest takie skomplikowane, to ludzie sami je sobie komplikują, bo takie zwykłe, proste wydaje im się nieciekawe. Masz jeszcze szansę zostać matką, żoną, masz szansę zdulszczeć, zapuścić się, ubrać szlafrok, ale ty tego nie chcesz. A powiedz mi, co ci dotychczasowe życie przyniosło? Najpierw oczarowanie, a później rozczarowanie? I ile razy jeszcze tak chcesz? Ile razy jeszcze tak można? Że niby jaka miłość się skończyła? Do żonatego mężczyzny? A była to może miłość? A może po prostu kolejne oczarowanie? A czemu niby tamten 18 lat starszy mężczyzna to był związek toksyczny? To dobre pytanie? Czego od niego chciałaś, czego on ci nie dał? Czemu ci nie dał - nie chciał, a może nie mógł? Czy to nie jest przypadkiem tak, że sama stawiasz przed sobą granice tak wysokie, że nie jesteś w stanie ani sama do tej granic dotrzeć, ani kogokolwiek do dotarcia do tej granicy namówić? Czy to nie jest tak, że wymagasz od siebie i innych tak dużo (i po co?), że po prostu nikt nie jest w stanie twoich wymagań spełnić? Naczytałaś się, że miłość jest wtedy, kiedy jest wszystko za wszystko. To prawda, ale zrób sobie rachunek sumienia. Zastanów się, co jesteś w stanie oferować drugiej osobie? No co ci jeszcze w życiu zostało, po tych wszystkich przejściach, co drugie osoby (partnera, czy przyjaciół) będzie interesować? A teraz najważniejsze - za ile chcesz to oddać? Czego oczekujesz? Bo ja znam wiele takich, co to "najważniejszy jest charakter", ale najważniejsza cecha charakteru: "ciemnie kręcące się loki". Zastanów się jakie były kryteria doboru partnerów u ciebie, na co zwracałaś uwagę. Skoro się to nie sprawdziło, to nie użalaj się nad sobą, ale wyciągnij wnioski. Skoro nie sprawdził się bogaty, wysportowany brunet, to może da ci szczęście ktoś łysawy, z brzuszkiem, z - no właśnie z jakim chciałabyś dziś pójść po prostu do łóżka, żeby zrobił ci dziecko? Tak, wiem, drastyczne pytanie, ale takie w życiu trzeba stawiać. Jesteś za stara, by zachowywać się jak dziecko. Za życie trzeba wziąć w końcu odpowiedzialność. W końcu najlepiej chyba znasz siebie samą, to kto, jak nie ty sama ma ci podpowiedzieć, co masz robić, by jeszcze szczęście znaleźć? Życzę powodzenia! Pozbieraj się jak najszybciej i pokaż, że dasz radę jeszcze raz. Mówią, że człowiek na błędach się uczy, no to się ucz. Wyciągnij wnioski i zrób coś, by sens w życiu znaleźć. Nie bój się siebie, swojej kobiecości, swoich zalet, ale i wad. Dasz radę, jeśli tylko będziesz chcieć. Dasz radę. Naprawdę!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oj Jasiek poszło mi w pięty, i to bardzo... Rozczulam się nad sobą-tak, w końcu się rozczulam bo już nie mam siły zgrywać twradzielki, wystarczy że robioę to w realnym życiu Nie pisze na świerzo po przeżyciach to co się dzieje w moim życiu to lata, lata...czemu ten 18 lat starszy był toksyczny? ano dlatego, że realizował się kosztem mnie, Ja młoda dziewczyna wtedy po studiach zamiast pracować, realizować się zaowodow, zapewniałam mu tzw "tyły" niby wspólna firma ale niegdy jako współwłaścicielka nie funkcjonowałam, mimo równego wkładu finanfowego o pracy nie wspomnę bo moja praca była o wiele większa niż jego tylko że nie rejestrowana...bo taniej..., tylko ja natym wyszłam źle nie ON Co do stawiania granic masz 100% racji, stawiam je nie wiem z jakiego powodu i dlaczego, wymagam od siebie i od innych bardzo dużo to też prawda a po co??? bo wydaje mi się to słuszne Rachunek sumienia zrobiłam raz porządnie i popchneło mnie to do próby samobójczej, jestem marnym nikim, bez znaczenia człowiekiem, dziś myślę że o wiele lepiej by było jak by mnie nie odratowano Mój rachunek sumienia i całe zło jakei wyrządziłam nie pozwala mi żyć na tym padole, nikt mi nie wybaczył moich grzechów, nikt we mnie nie uwierzył, że mogę, jestem lepsza niż sama o sobie mówię, nie mam nic do zaoferowania drugiej osobie ponieważ rozdałam już wszystko co miałam moje kryteroia dobory partnerów były patologiczne, szukałam faceta z problemem i takiego który napewno mnie wykorzysta, dziś cchiałabym spotkać człowieka silnego, samodzielnego i bez komplekdów...a to też nie jest łatwe duzo by pisac Jasiek, ale dzięki za Twój post, uwierz mi długo nie użalałam się nad sobą, bardzo długo, ale w końcu mam już dość samotnej walki z rzeczywistością która niczego dobrego dla mnie nie przewiduje :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jasiek___
I dalej się nad sobą rozczulasz. A mury, jak w piosence Kaczmarskiego rosną, rosną, rosną... Czemu ty się uparłaś, że będziesz się realizować. Nigdy nie przyszło ci do głowy, że świni też można chomąto założyć i do karety ją zaprząc? Tylko, po co, jeśli w tej roli lepiej spełni się koń niż ta świnia? Co ma piernik do wiatraka, ano ma. Podczas gdy twoje koleżanki rzygały w kolejnych ciążach, ty się realizowałaś. I dalej chcesz się realizować? Bo co? Bo tak wypada, bo trzeba pokazać swoją siłę, swoją wielkość? Bo takie zadania sobie postawiłaś? I jak ci to realizowanie wychodzi? Co dziś masz z tego, że osiągnęłaś w życiu tak zwane zawodowe spełnienie, że nie jesteś jak te głupie idiotki, które prasują mężom koszule, piorą śmierdzące od niedokładnego wycierania się majtki i zastanawiają się czy lepiej krupnik, czy pomidorową ugotować? Nie zastanawiałaś się, że twoja wrażliwość i inteligencja potrzebuje czegoś innego, że w końcu trzeba zauważyć swoją kobiecość, że mężczyzna i kobieta muszą się uzupełniać, a o żadnym partnerstwie mowy nie ma? Wybacz mi wulgarność - chcesz partnerstwa, to poszukaj chłopaka, który w poniedziałki, środy i piątki będzie ci wtykał swoją męskość, a w zamian za to we wtorki, czwartki i w soboty ty będziesz - no właśnie co ty mu jesteś w stanie wetknąć. Że różnice anatomiczne - a zgoda, a różnic psychicznych to nie ma? Wydawało ci się że nie ma, a więc próbowałaś walczyć o swoją pozycję, zamiast po prostu pozwolić, by traktowano cię, jak na to zasługujesz. Nie chodzi o wykorzystywanie, chodzi o uzupełnianie się. W każdym towarzystwie tak jest, ludzie muszą się uzupełniać. Nie szukać za wszelką cenę realizacji, ale właśnie najpierw drobnych, później większych przyjemności. Zrób sobie więcej luzu, w końcu jeśli na życiu przestało ci zależeć, to przestań siebie i to życie aż tak cenić, jak do tej pory. Myślisz, że nie stać cię na większe uczucie, to pozwól sobie chociaż na romans. Jeśli nie stać cię na obiad, to zjedz choć trochę, a nie głoduj. Jeśli ktoś ma ochotę zbliżyć się do ciebie, to mu na to pozwól. Nie ważne, szuka przyjaźni, czy miłości, pozwól mu, nie broń się, a później nie narzekaj, że jesteś sama. Masz dopiero 36 lat i jeszcze dużo możesz. Rachunek sumienia nie polega na wyciąganiu brudów. To raczej próba adaptacji tego, co w nas drzemie, potencjału, możliwości, wszystkiego, co pozwoli jeszcze sprzedać swoją atrakcyjność. I nie bój się! Nie uciekaj przed życiem w pracę! Więcej luzu, choć alkohol należy odstawić. Za to szukaj każdej sytuacji, kiedy tylko mogłabyś nauczyć się do siebie dystansu. Ciebie naprawdę można polubić, najważniejsze, żebyś ty polubiła siebie. Inni polubią cię później. Musisz się rozładować, to zrób coś głupiego. Załóż dwa różne buty, jeden kozak, drugi pantofel i przespaceruj się po mieście. Głupie - pewnie, że głupie, twoja samokrytyka ci na to nie pozwala i dobrze. Problem w tym, że twoja samokrytyka nie pozwala ci na wiele jeszcze innych rzeczy, na które pozwolić powinna. Masz dobrą pracę, zarabiasz, to znaczy że na urlop cię stać. A więc gdzie jeszcze w tym roku? Może Teneryfa (jeszcze ciepło, opalisz sobie biust), gdzie dasz się uwieść jakiemuś rozbawionemu Angolowi, czy Niemiaszkowi? No może nie tyle uwieść, ale za rękę, czy co tam potrzymać by mógł. Od czegoś musisz zacząć. Pierwszy krok zrobić musisz, to ty swoim życiem rządzisz! I ja wiem, że ci się może udać. I tego ci życzę, byś zrozumiała, że tak naprawdę, to wszystko jeszcze przed tobą, że jest jeszcze tak wiele smaków życia o których nie masz zielonego pojęcia. Choćby ten krupnik, własnoręcznie doprawiony dla ukochanych osób. Wszystkiego dobrego. Uda się!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fkatycznie straszne zycie
musza miec te kobiety co stoja na zakrecie zeby tak sie ponizac...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a w zyciu nie uparłam się na relizowanie siebie, po prostu nic więcej mi nie zostało oprócz pracy, praca była na ostatnim miejscu, ale wszystko padlo to praca się zajełam. Jasiek może Twoje rady są dobre dla kogoś kto ma 25 lat, ja niezobowiązujących romansów mam za sobą kilka, nie ma nic gorszego niż kac moralny z tego powodu, dla mnie to żadna zabawa przeszaleć z kimś noc i tyle....w poniedziałek wyjeżdzam na mój ukochany wschód Polski i mam plam odpocząc dobrze i przemysleć pewne sprawy choć wiem że wrócę z tym samym problemem z myslą że nic nie jestem warta i wiem że nikt temu nie zaprzeczy to jest mój problem, ale nie czuj się w obowiązku odpisywać na tego posta, nie musisz mnie dowartościowywać, wiem że nic nie znaczę i byc może to użalanie się nad sobą ale gdybyś posłuchał ludzi którzy tu nie pisują a co wygadują to ja to mały pikuś a te osoby naprawdę mają wszystko a i tak narzekają

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jeju.....
przerażają mnie takie wątki bo jakbym czytała o sobie w wieelu kwestiach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jasiek___
To w takim razie powodzenia w grzybobraniu. Rzeczywiście, zamknąć się gdzieś w domku w puszczy, bo to "ukochany wschód Polski" i dalej narzekać. Ot cała filozofia. Tylko czy ty przyjaciół wśród wiewiórek chcesz znaleźć? I nie mów mi o tym, że to żadna zabawa przeszaleć z kimś noc. Nie o to chodzi, by robić cokolwiek wbrew sobie. Bo nie chodzi o żaden ostry seks. Zastanowiłaś się kiedykolwiek, o czym można z tobą, ale tak poważnie, porozmawiać? W czym jesteś interesująca? W końcu życie pomiędzy szaleństwami trzeba czymś wypełnić. A czym ty jesteś w stanie wypełniać? Masz jakieś hobby, jakieś szczególne zainteresowania, które mogłabyś dzielić z partnerem? Bo życie nie polega na tym, by mieć wysprzątaną kuchnię i pozbawione kurzu regały. To jest najmniej w życiu istotne, najważniejsza jest rozmowa, o czym - a to już ty musisz wiedzieć o czym chcesz rozmawiać, jaką rozmową zainteresować ewentualnego partnera. Nie mogę wyciągać wniosków, ale czy to nie jest przypadkiem tak, że za każdym razem twój partner rezygnuje (albo ty rezygnujesz) po prostu z nudów? W końcu jakieś wspólne cechy trzeba mieć. I nie wypisuj bzdur, że nie masz 25 lat. W końcu twoja pozycja życiowa od takiej 25-latki wcale się nie różni. Nadal możesz założyć stały związek, pomyśleć o dzieciach. No chyba, że taka perspektywa cię przeraża, że boisz się, bo ciąża w tym wieku jest zagrożeniem, bo nie będziesz się nie wysypiać, jak jakiś bachor będzie się wydzierał. No ale to sama powiedz, czego tak naprawdę chcesz. Spróbuj wreszcie wypisać swoje oczekiwania wobec życia, ale te prawdziwe, nie wyimaginowane, "bo ci się nie chce żyć". Celu w życiu nikt ci nie znajdzie, ty sama musisz sobie go znaleźć. Ty sama musisz ocenić, czego chcesz i jak to osiągnąć. I nie do lasu, gdzieś w Białostockie! Musisz tam, gdzie są ludzie, a uwierz mi, o wszystko jestem w stanie się założyć, że znalazłby się ktoś, dla kogo jesteś warta nawet nie podejrzewasz jak dużo. No to zamiast uciekać od niego daj mu szansę. Ja wiem, jest trudno, odpowiedni partnerzy, jakimi ewentualnie jesteś zainteresowana, to ludzie po przejściach, skrzywieni dotychczasowymi niepowodzeniami, czasem rozgoryczeni, "bo mamusia umarła". To najczęściej ciapy życiowe, nie radzące sobie i właśnie dlatego pozostające w stanie wolnym. Czasem to osoby "po zakrętach", co to z więzienia wypuścili i teraz na potrtalach randkowych szukają kolejnych ofiar na przekręt. Takich normalnych, co to marzą o białym welonie wybranki to chyba się nie znajdzie. No ale ty o sobie też nie piszesz, że jesteś królewną z bajki. To może w końcu z dwojga przeciętnych ludzi da się sklecić coś bardzo ładnego? Na pracę domową nakazuję ci odszukać na "wrzucie" piosenkę Katarzyny Groniec - "Brzydka ona, brzydki on". A taka ładna miłość,aż nie realna wręcz Czemu to nie ma być piosenka o tobie? Bo się boisz, czy nie chcesz? Odsłuchaj ją z 10 razy, zrobi ci się lepiej! Nadal wszystkiego najlepszego. Jak już będziesz wiedzieć, jakie marzenia masz, to ja ci życzę ich spełnienia. Tylko najpierw zamiast narzekać, zacznij marzyć. Inaczej się nie spełnią! Wszystkiego dobrego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość edchwbejwdnqhbewd
kobieta na zakręcie :-) jak na kobietę o ponadprzecietnej inteligencji i po 2 fakultetach to zrobiłas niesamowitego byka :-) SWIEŻO a nie świerzo :-) Aha,i ponadprzeciętna powinnaś napisać razem.:-) Jak znajdę więcj byków to napiszę ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość edchwbejwdnqhbewd
na pewno osobno powinno byc :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sciema nie masz tak zle dla mnie masz tylko dola chwilowego bo cala historyja faktycznie "inna" ale skoro mozesz pwoiedziec ze inteligentna i wrazliwa to ty jestes ponad przecietna to nie wydaje mi sie zeby bylo az tak zle pozatym jestes o jeden krok do przodu wiesz w czym siedzisz czasmi ludzie nawet nie zdaja sobie sprawy co sie dzieje wiec nie dawaj topiku w stylu koniec swiata Tylko wes sie w garsc i zacznij "od nowa"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dzieki wszystkim za odpowiedzi za ortografy przepraszam :-) jak pisze to tak jak myslę i popełniam błedy, nie ma to nic do tego jakie mam wykształcenie, zresztą to też nie wazne Jasiek... tak zastanawiałam się czy można ze mną o czymś porozmawiać...i wiesz co kiedys myslałam że jest ze mną o czym rozmawiać ale teraz myślę że faktycznie już nie ma o czym interesuję się wieloma tematami najbliższa jest mi Ameryka Południowa, historia tego kontynentu, Amazonia, Amazonka i marzę o tym żeby tam pojechać, ale niewiele osób jest tym samym zainteresowana aja jestem wręcz zafiksowana w tym temacie :-) można ze mną jeszcze rozmawiać o społeczeństwie, polityce, koniach i muzyce oraz o bydle mlecznym, nie zalezy mi na sprzataniu kuchni, gotowaniu-bo nawet nie potrafie za bardzo z nudów rezygnuję Ja bo nie mam o czym rozmawiać z potencjalnym koloeżką perspektywa dzieci nie wchodzi w grę bo dzieci nie lubię i nie chcę ich mieć i to nie dlatego żeby się wydzierał ale uważam że osoby z problememi nie powinny mieć dzieci bo z tego rosną tylko jeszcze większe problemy i ludzie z jeszcze większymi problemami czego ja tak naprawdę chcę? i to jest chyba najtrudniejsze pytanie wiesz czego chcę, żeby z mojej głowy odeszły te wszystkie uprzedzenia, obawy, lęki, żebym miała zdrowe podejście do rzeczywistości, żeby zaakcep[towały mnie najbliższe mi osoby, żebym doznała miłości bezwarunkowej...gdybym to dostała....resztę sama sobie uporządkuję a do lasu w Białostockie jade do mojej przyjaciółki, osoby mi bliskiej i będziemy w lesie same we dwie i w końcu będę mogła spokojnie z kimś porozmawaić z kimś kto mnie rozumie...mam nadzieję i nie czekam na księża z bajki, na białym koniu, dopuszczam że ludzie mają swoją przeszłośc i swoje grzechy, ja też takie mam tylko ja nie tyle mam problem ze znalezieniem faceta tylko z zaakceptowaniem siebie i bardzo mi zalezy że bliscy z którymi żyję nie akceptują mnie wogóle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość edchwbejwdnqhbewd
kobieta na zakręcie--Przepraszam,ale nie mogę zgodzic z tym,ze błedy ort.nie sa ważne.Osoba która pisze o sobie,ze jest inteligentna,wykształcona, nie tyle,ze nie powinna robić błedów,tylko,ze powinna sprawdzić czy w wypowiedzi nie ma błedow i je poprawić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no to nie jestem inteligentna ani wykształcona pasuje? przepraszam że wspomniałam o swoim wyklsztłaceniu na które nie zasługuję wyrażnie, nie jestem wykształcona ani inteligentna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość słonecznikowA
edchwbejwdnqhbewd kobieta na zakręcie--Przepraszam,ale nie mogę zgodzic z tym,ze błedy ort.nie sa ważne.Osoba która pisze o sobie,ze jest inteligentna,wykształcona, nie tyle,ze nie powinna robić błedów,tylko,ze powinna sprawdzić czy w wypowiedzi nie ma błedow i je poprawić. Radzę się podszkolić w temacie np. dysortografii czy dysleksji. A po za tym,skoro masz takie hobby, jak wytykanie błędów to idź na ogólny-tam się cudnie wykażesz-pełno małolatów robi okropne błędy-będzie, co poprawiać.Autorce jakoś nie chodziło o błyśnięcie głupotą, raczej o poradę.Szkoda,że okazało się, iż ktoś dowartościowuje się, dokopując jej. Aha, jak się kogoś krytykuje, to samemu trzeba być w porządku i wstawiać polskie znaki w wypowiedzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość edchwbejwdnqhbewd
słonecznikowA---osoba ktora sama o sobie pisze,ze jest nadinteligentna powinna wiedziec o programie podkreslajacym bledy i je eliminowac. Nie dowartosciowuje sie,tylko smieszy mnei jak ktos o sobie ma wysokie mnie mniemanie a jego postepowanie temu. Mysle,ze autorka nie tylko bledy ort.robiale tazke zyciowe.Cos mie sie zdaje,ze wyzej sra niz dupe ma .A co do mnie,ja nie pisze o sobie,ze jestem nadprzecieta :-)wiec moge walic byki ile sie da :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kobieta na zkręcie
a masz dla mnie edchwbejwdnqhbewd jakaś rade oprucz kópna słownika? Czy morzesz merytoirycznie się wypowiedziedż a nie wytykac mi rze błędy robie i piszę rze jestem ponadpzecietna? to takie proste wpaśc i wytknąc komuś ortografie masz dla mnie jakś rade? jesli nie, to bardzo Cię prosz żebyś nie wchodziła na ten topic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aneta bez faceta
Biedactwo :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sexi Natalia
niskie poczucie wartosci, brak wiary w siebie, kto inny moze pomoc jezeli nie ty sama sobie. Szkoda mi takich ludzi., Budzic sie rano z poczuciem kleski przegrania zycia, ZAl..takie zycie o dupe rozbic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nooo o dupę rozbi c takie życie, wróciłam z tygodniowego wypadu w Białowieżę, jedyna ostatnia koleżanka wypieła się na mnie spędziłam fantastyczny samotny czas w pieknej okolicy, byłam sama w Puszczy Białowioeskiej, zobaczyłam mnóstwo fajnych miejsc....i szkoda że sama, nie wiem na czymk polega mój problem że nawet najbliższa koleżanka woli się trzymać ode mnie z daleka ale nic to, bardzo dużo zobaczyłam i z tego się cieszę :-) a teraz mi bardzo smutno :-( nikt nie chce ze mną przebywać :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blue.kr
kobieto na zakręcie, mam dla ciebie rade..... pierdol to co powiedzą inni czy biedactwo,czy musisz sobie slownik kupic czy nie,bo w sumie gówno ich to obchodzi. i wierz mi jestes wyjatkowo inteligentną kobietą. jesli masz taką potrzebe bycia z kimś to go sobie znajdz,no moze tym razem kogos,niewiem jakie masz upodobania.i tyle. bądz pewna i miej odwage sięgnąc po tego faceta ktury ci sie podoba.raz sie zyje.do dzieła.i pierdol dalej to co myslą i muwią inni bo do niczego ci to nie jest potrzebne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wracajac do tematu
zawsze szczery i komiczne, wszedzie sie udzielacie:) pomózcie kobiecie sie pozbierac... i pisze powaznie, nie ma w tym nic z sarkazmu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bezkompromisowa wariatka
Droga kobieto na zakręcie... w jakimś sensie moja sytuacja jest podobna do Twojej, co pozwala mi pojąć, jak się czujesz. Nie powiem jak Janek, że użalasz się nad sobą, bo nic z takiego zdania nie wynika, uważam, że każdy może się użalać ile chce, a sytuacji w jakiej się znalazłaś na pewno gadanie - weź się w garść albo odpuśc sobie, też nie mają sensu. Z mojego doświadczenia wynika, że ludzie podobnego nam pokroju nie są w stanie tak zupełnie sami poradzić sobie i jeden psycholog oraz twoje przekonanie, że jak nie pomógł to tak, jakby żaden nie miał pomóc. Musisz znaleźć drugiego. Całe życie nosisz w sobie lęki, agresję, niepokój i one same nie miną. Najgorszą rzeczą jaką robisz jest powtarzanie jak mantry - jestem do niczego. Wiem z doświadczenia, że ta bezwarunkowa miłość , o której piszesz , skoro do tej pory się nie stała, nie stanie się juz nigdy - Twoja matka nie będzie już nigdy dla Ciebie tą wymarzoną osobą, która usmiechnie się i Cię pogłaszcze, a siostra przytuli czy pochwali. Dziś jesteś dorosła, a wciąż czekasz na to , co powinno było sie stac dawno temu. Myslę, że to jest ta najtrudniejsza rzecz, którą musisz sobie uświadomić - ty nie masz już matki, tzn tej wymarzonej, nie masz bliskich, przestań czekać, dorośnij i pogódź się z tym, że one Cię nie kochaja, przecież tego nie zmienisz. Przejdź żałobę po nich i pozamykaj wrażliwośc na ich słowa, to ty pozwalasz im się zranić. Kiedy nauczysz się obojętności, ich słowa będa ci wisieć. Twoje nieustanne opowiadanie, że jestes do niczego jak wiesz samo w sobie jest idiotyczne, bo znasz ludzi lepszych i gorszych od siebie i kiedy jasno uświadomisz sobie co umiesz , czego nie , nie okaże się, że nadajesz się na śmietnik. Żeby jako tako poprawić swoje życie, musisz to robić małymi krokami, oczywiście najgorszym wyjściem jest alkohol, może jeszcze możesz sobie go odmówic, pracuj nad tym. Jesli terapeuta zasugeruje antydepresanty weź je. Przy Twojej naturze i doświadczeniach te lęki i poczucie żalu, agresji, myslotok trzeba jakoś zpacyfikować. Sprowadź swoje życie do małych prac, żeby nie dawać sobie możliwości na rozmyslania, które prowadza do rozbuchania tych negatywnych ocen. Też nie mam znajomych, tzn takich, z którymi spotykałabym się co kilka dni. Rozpaczałam nad tym większośc życia. Dotarło do mnie, że nie zmienię tego, że ludzie nie chcą się ze mna spotykać, przynajmniej ci , na których mnie by zależało. Nie mam też szans na poznawanie nowych, nie pracuję. Kiedy widzę jakies ciekawe zjawisko albo mam nowy pomysł i wyobraźnia mnie niesie, nie mam sie zkim tym podzielić. Ale trudno, przestałam się rzucać, co mam zrobić, przyjęłam wreszcie do wiadomości, że tak jest i koniec. Mogę być tylko ze swoimi zmarłymi znajomymi - pisarzami, ale to bardzo dużo, bo MOGĘ! No i zastanów się, jakie Twoje cechy drażnia innych, na spokojnie, spróbuj coś zmienić, nie szukając nowych znajomych. Pamiętaj, że dowiodłaś swojej wartości kończąc studia i mając sukces zawodowy, dobrze, że praca byla Twoim sprzymierzeńcem. Ludzie nie stanowią o naszej wartości, ale to, czego dokonaliśmy, ludzie nie mogą decydować o Twoim nastroju, bo to oznaczałoby , że istniejesz tylko jesli oni tego chcą, a przecież jestes wolnym człowiekiem, nie możesz innym oddawać władzy nad soba. Idź małymi krokami, skupiaj się na małych pracach, przyjemnościach, przestań czekac. Ja robię to samo, jest mi trudniej, bo wokół mnie nie ma żadnych dorosłych ludzi, tylko moje dzieci. Nie mam poczucia spełnienia, moja ukochana praca pozostala w czeluściach niespełnienia, bo zjadły mnie lęki. Dzis wiem, że albo się zapije, co niestety z czasem daje jeszcze gorsze samopoczucie, jeszcze większe lęki, wstyd, agresję. Albo spróbuję zapanować nad tym swoim niespełnionym życiem, skoro nie mogę ludzi naklonić, by do mnie przyszli. W końcu nie mam takiego złego życia. A jesli przestanę popadać w swoje wiry zatracenia, to poczuję cudowny stan równowagi. Wtedy może zdarzy się tak, że poznam jakichś ludzi i bez tego totalnego utonięcia i oczekiwań po prostu porozmawiam z nimi, nie będę się wieszac na szyi mężczyzny, który okaże mi trochę sympatii. A w kwestii śmierci uważam, że piekło, to własnie szaleństwo i nic się nie zmieni po tamtej stronie, lęki nie miną, będa tak trwać wieczność. Powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakby o mnie
jestem w podobnym stanie jak autorka, mam podobne doświadczenia, myslalam że jestem sama taka pokręcona, a widzę że jest nas więcej, dobrze wiedzieć że to nie jest jedynie mój problem, sama nie wiem co mam ze soba zrobic żeby zmienic swoje życie które było pasmem udręki i cierpienia, brak znajomych, przyjaciól, męzczyzni odchodza, zycie kładzie kłody, podnosze sie, nie pije alkoholu ale coraz cięzej mi na tym świecie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do bezkompromisowa wariatka bardzo Ci dziękuję za Twoje słowa :-) jakoś cieplej mi się zrobiło na sercu, ktoś w końcu rozumie co ja czuję i ktos w końcu konkretnie mówi, nie twierdzę że zrobię wszystko o czym piszesz ale przynajmniej trafia to do mnie, masz duzo racji, trudno się z tym pogodzić ale chyba trzeba i uczynić swoje życie najlepszym z możliwych, tylko w tym wszystkim co piszesz po prosru niektórym w takiej sytaucji trafiają się po prostu osoby na drodze życia które zmieniają wszystko, Ja musze zmagać się sama nikt nie przyjdzie i nie odmieni mojego życia uzmysłowiłam sobie jaka jestem silna patrząc na moje nieliczne koleżanki czy kolegów, jesli każdą, każdego z nich postawić w mojej sytuacji nie przetrwali by ani jednego dnia, zwłaszcza kobiety bez swoich mężczyzn one tego nie widzą ale ja tak to ogromne uzaleznienie i czerpanie z innych wszystkiego, naśladują innych, przypodobują się i były by nikim gdyby nie ci faceci, ja też taka byłam i zostałam nikim gdy m,nie miłośc mojego życia opuściła, ale jakoś sobie z tym poradziłam, teraz mnie gryzie zwykły egzystencjonalizm, poczucie winy i poczucie że jestem nic nie warta ale myślę że większośc ludzi w mojej sytuacji czuła by się o wiele gorzej, ale może umieliby też znaleźć wyjście dzieki koleżankom, przyjaciółkom, rodzinie....ja tego nie mam ale radzę sobie od pierwszego mojego maila tu wiele zmieniłam i nadal mam zamiar zmieniać i nie poddać się Jak Ty Wariatko :-) Do Jkaby o mnie witaj serdecznie nie jesteś sama i ja tez się cieszę że sama nie jestem :-) bo jesteś Ty :-) <stopka></stopka> <stopka></stopka>

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bezkompromisowa wariatka
Wiesz Kobieto na zakręcie... dziękuję Ci za to, że odpowiedziałaś. Starałam się zebrać w zwięzłe i racjonalne myśli swoje zmagania z wielu lat, upadków, odjazdów, krzyczących rozpaczy. Pomyslałam, po raz kolejny, spóbuję pomóc, tak na serio, oddam wszystko co wiem, żeby pomóc. I choć nie podniosę Twojego życia z dna, cieszę się, że cokolwiek waznego powiedziałam. Dziś mam uregulowane stosunki z matką, nie może mnie już pognębić, bo zrozumiałam, że nie da mi tej miłości, o której mówiłas, ale tez nie będzie mi opowiadać o tym, że jestem złą córką, sama oceniam to jaka córką jestem. Dzis mam kolejny dzięń upadku. Nie mogę uwierzyć, że ludzie sa tak egoistyczni, że nie są w stanie zauważyć ile dostali, ani dać cokolwiek, choć nadal mówią o przyjaźni. Mężczyźni, którym pokazałam najpiękniejsze strony życia, świata ( nie pamiętam mężczyzny, poza pedałami, który pokazałby mi wspaniały film, nie pamiętam takiego, który pokazałby mi dzieło sztuki albo widok, który zabrałby mnie w jakies ciekawe miejsce i CIESZYŁ się, że z nim tam jestem , taki świat mam na mysli , taki pokazywałam wszystkim mężczyznom swojego zycia), a którzy nic mi nie dali, a są statystycznymi dobrymi ludźmi, wybitnymi, naukowacami, artystami, tzn chętnie biorą, ale też pomoga , jak im się powie co maja robić, byle nie dotyczylo to rozumienia uczuć, żadnego wysiłku w sensie emocjonalnym, kupić owszem, naprawić coś, prosze, nie mówimy tu o dotkniętych brakiem myślenia. Sama naprawiam kible, rury, maluje ściany, naprawiam samochód, nie potrzebuję w tym pomocy. Nie widziałam nigdy w oczach mężczyzny zachwytu tym, co pokazałam, nigdy nikt nie zabral mnie w podróż w świat czy wyobraźnię mówiąc, że to dla mnie. Perły przed wieprze... to jedyna myśl, jaka mi przychodzi, żeby okreslić moje wszystkie relacje z ludźmi, kobietami i mężczyznami. Nadal ich kocham," jak się kocha syna debila", nadal cierpię, bo wszyscy dokoła chcą brać, tylko nikt nie chce dawac, tego, czego ten drugi potrzebuje( wszyscy sa jak facet u lekarza: Słucham pana - mówi lekarz, a fecet wywala fiuta na stół i mówi _ ale fajny nie? :) Wszyscy przeglądają się w moich oczach, czy są fajni, nikt nie próbuje pokazac, że jest fajny, ani tym bardziej mnie zaczarować. Wciąz pokazuję ludziom najciekawsze rzeczy na tym świecie, wciąz staram się zwrócić ich uwagę, na wycieczkę, widok, sztukę, film, ksiązkę... nic, zero reakcji. Każdy w swoim swiecie, oczekiwaniu, ja rozdaję kompementy, zauważam ich małe zwycięstwa, oni? nic, nic dla mnie. Całe życie myslałam, że to ja nie jestem fajna, za mało sie staram, w końcu dotarło do mnie, że inni chcą tylko brać, a ja za dużo daję i za dużo wymagam. Wiem na pewno, nie pasuję do tego świata, bo zamiast robić swoje, interesuje mnie , co mysla inni. So, wywaliłam wszystko, co myślę, internet zniesie wszysto. Pomijając moje gorzkie żale, wiem, co czujesz Kobieto na zakręcie, domyślam się walki o nastrój i to, żeby nie upaść, każdego dnia. Próbuję podobnie, codziennie miec odpowiednią minę i uśmiechać się do pani w sklepie, bo co to kogo obchodzi, jakie demony we mnie siedzą, a jestem w tym świetna, mało kto wie, że ta miła osoba umiera każdego dnia, żeby jeszcze wstac i zyć. No i jacy wszyscy byliby oburzeni, gdyby ich tak osądzic jako ludzi, zgodnie z 10-rgiem przykazań są święci, zakupy przyniesli i byli mili i to nieprawda, że kogoś zostawili na zakręcie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bezkompromisowa wariatka
Wiesz Kobieto na zakręcie... dziękuję Ci za to, że odpowiedziałaś. Starałam się zebrać w zwięzłe i racjonalne myśli swoje zmagania z wielu lat, upadków, odjazdów, krzyczących rozpaczy. Pomyslałam, po raz kolejny, spóbuję pomóc, tak na serio, oddam wszystko co wiem, żeby pomóc. I choć nie podniosę Twojego życia z dna, cieszę się, że cokolwiek waznego powiedziałam. Dziś mam uregulowane stosunki z matką, nie może mnie już pognębić, bo zrozumiałam, że nie da mi tej miłości, o której mówiłas, ale tez nie będzie mi opowiadać o tym, że jestem złą córką, sama oceniam to jaka córką jestem. Dzis mam kolejny dzięń upadku. Nie mogę uwierzyć, że ludzie sa tak egoistyczni, że nie są w stanie zauważyć ile dostali, ani dać cokolwiek, choć nadal mówią o przyjaźni. Mężczyźni, którym pokazałam najpiękniejsze strony życia, świata ( nie pamiętam mężczyzny, poza pedałami, który pokazałby mi wspaniały film, nie pamiętam takiego, który pokazałby mi dzieło sztuki albo widok, który zabrałby mnie w jakies ciekawe miejsce i CIESZYŁ się, że z nim tam jestem , taki świat mam na mysli , taki pokazywałam wszystkim mężczyznom swojego zycia), a którzy nic mi nie dali, a są statystycznymi dobrymi ludźmi, wybitnymi, naukowacami, artystami, tzn chętnie biorą, ale też pomoga , jak im się powie co maja robić, byle nie dotyczylo to rozumienia uczuć, żadnego wysiłku w sensie emocjonalnym, kupić owszem, naprawić coś, prosze, nie mówimy tu o dotkniętych brakiem myślenia. Sama naprawiam kible, rury, maluje ściany, naprawiam samochód, nie potrzebuję w tym pomocy. Nie widziałam nigdy w oczach mężczyzny zachwytu tym, co pokazałam, nigdy nikt nie zabral mnie w podróż w świat czy wyobraźnię mówiąc, że to dla mnie. Perły przed wieprze... to jedyna myśl, jaka mi przychodzi, żeby okreslić moje wszystkie relacje z ludźmi, kobietami i mężczyznami. Nadal ich kocham," jak się kocha syna debila", nadal cierpię, bo wszyscy dokoła chcą brać, tylko nikt nie chce dawac, tego, czego ten drugi potrzebuje( wszyscy sa jak facet u lekarza: Słucham pana - mówi lekarz, a fecet wywala fiuta na stół i mówi _ ale fajny nie? :) Wszyscy przeglądają się w moich oczach, czy są fajni, nikt nie próbuje pokazac, że jest fajny, ani tym bardziej mnie zaczarować. Wciąz pokazuję ludziom najciekawsze rzeczy na tym świecie, wciąz staram się zwrócić ich uwagę, na wycieczkę, widok, sztukę, film, ksiązkę... nic, zero reakcji. Każdy w swoim swiecie, oczekiwaniu, ja rozdaję kompementy, zauważam ich małe zwycięstwa, oni? nic, nic dla mnie. Całe życie myslałam, że to ja nie jestem fajna, za mało sie staram, w końcu dotarło do mnie, że inni chcą tylko brać, a ja za dużo daję i za dużo wymagam. Wiem na pewno, nie pasuję do tego świata, bo zamiast robić swoje, interesuje mnie , co mysla inni. So, wywaliłam wszystko, co myślę, internet zniesie wszysto. Pomijając moje gorzkie żale, wiem, co czujesz Kobieto na zakręcie, domyślam się walki o nastrój i to, żeby nie upaść, każdego dnia. Próbuję podobnie, codziennie miec odpowiednią minę i uśmiechać się do pani w sklepie, bo co to kogo obchodzi, jakie demony we mnie siedzą, a jestem w tym świetna, mało kto wie, że ta miła osoba umiera każdego dnia, żeby jeszcze wstac i zyć. No i jacy wszyscy byliby oburzeni, gdyby ich tak osądzic jako ludzi, zgodnie z 10-rgiem przykazań są święci, zakupy przyniesli i byli mili i to nieprawda, że kogoś zostawili na zakręcie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×