Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość brulionik3247329

Kochanek przedstawia kochankę swojej żonie - o co chodzi?

Polecane posty

Gość brulionik3247329

Jak w temacie. Łączy ich grunt zawodowy, ale poza tym są kochankami. Po czym on niespodzianie i bez żadnej wyższej konieczności, przedstawia ją swojej od kilkunastu lat małżonce (typ zazdrośnicy), oczywiście jako koleżankę z pracy... Pomijając oczywiście aspekty moralne, etyczne tego typu chorych i toksycznych relacji, to spotkaliście się z czymś takim, żeby facet przedstawiał żonie kochankę? Bo mnie się zawsze wydawało, że faceci jak tylko mogą, ukrywają takie rzeczy. A może on działał wg schematu: "pod latarnią najciemniej"?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Markowe ubranka
"najlepsza kochanka - żony koleżanka" Niestety często tak jest :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja poznałam kiedyś małżeństwo po 40 z długoletnim stażem. Kobieta - zona zachowywała się jak matka swojego męża. Była tak wyrozumiała, i kochająca, że kiedy jej mąż przedstawił jej w ich letnim domku młodą, atrakcyjną kobietę, żona przywitała ją otwartymi ramionami. Nasi wspólni znajomi opowiadali, że żona - matka akceptowała to, że jej mąż noce spędzał z kochanką w ich gościnnym pokoju, a ona sprzątała, gotowała i uśmiechała się do męża i jego dziewczyny. - zdałam sobie sprawę, że gdyby mnie to spotkało, to udusiłabym własnoręcznie takiego męza. - czy to znaczy, że ja za mało kocham mojego ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość brulionik3247329
Dobre. :) Tu jednak nie wchodzi w grę koleżeństwo. Dziewczyna zresztą uznała,że po tej szopce pora sięwymiksować, no bo niechby się żona kiedyś przypadkiem dowiedziała, że ich coś łączy (łączyło)? :D Nie mam kochanki (i obym nigdy nie miał) ;) ale w życiu Warszawy nie poznałbym żony z kobietą, z którą się spotykam pokątnie, choćbym nie wiem jak był nią zafascynowany. Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal - tym bardziej nie rozumiem typa, który nie ukrywając kochance, że planuje z nią długotrwały romans, znienacka przedstawia ją żonie. Męska logika podsuwa mi jedynie schemat: "najciemniej pod latarnią" - czyli myśl,że jeśli żona pozna "koleżankę", to nie będzie o nią zazdrosna i będą mogli spokojnie się spotykać, może nawet publicznie. Ale to przecież głupie, a może ja mam zbyt uczciwy charakter i stąd moje niezrozumienie tematu. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość brulionik3247329
Dobre. :) Tu jednak nie wchodzi w grę koleżeństwo. Dziewczyna zresztą uznała,że po tej szopce pora sięwymiksować, no bo niechby się żona kiedyś przypadkiem dowiedziała, że ich coś łączy (łączyło)? :D Nie mam kochanki (i obym nigdy nie miał) ;) ale w życiu Warszawy nie poznałbym żony z kobietą, z którą się spotykam pokątnie, choćbym nie wiem jak był nią zafascynowany. Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal - tym bardziej nie rozumiem typa, który nie ukrywając kochance, że planuje z nią długotrwały romans, znienacka przedstawia ją żonie. Męska logika podsuwa mi jedynie schemat: "najciemniej pod latarnią" - czyli myśl,że jeśli żona pozna "koleżankę", to nie będzie o nią zazdrosna i będą mogli spokojnie się spotykać, może nawet publicznie. Ale to przecież głupie, a może ja mam zbyt uczciwy charakter i stąd moje niezrozumienie tematu. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość brulionik3247329
bosa bosa Czyli tu sytuacja jest inna - kobieta matkuje facetowi, a nie jest zazdrośnicą. Bożżż, kobieta z Twojej opowieści albo była tak tolerancyjna i wyrozumiała (normalnie szacun!) :D albo tak pozbawiona poczucia własnej wartości, że była skłonna tolerować zdradę, żeby tylko nie stracić małżeństwa. Chore tak naprawdę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×