Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość _su_

pomóżcie zrozumieć

Polecane posty

Gość _su_

Jestem z facetem po rozwodzie, ma 3 dzieci. Dwie córki w wieku 19 i 14 lat i synek w wieku 6 lat. Znamy się już trochę jednak ja poznałam tylko synka. Dziewczyny to dwie bardzo, że tak to ujmę, rozpieszczone istoty. Zwłaszcza młodsza nie potrafi pogodzić się z rozstaniem Rodziców, więc terroryzuje om awanturami, kradzieżami, próbami samobójczymi. Starsza dla odmiany bawi się w modeling i podróżuje po świecie, Chiny, Francja, USA i zadziera nosek. Zrezygnowała ze studiów mimo że się dostała, nie na tak elitarne jak chciała ale się dostała. Skalę jej zarozumialstwa ilustruje chociażby takie stwierdzenie: "ja nie muszę się uczyć rysunku, albo się umie rysować, albo nie". Ojciec twierdzi, że dziecinna jest. Ja tam widzę tylko rozwydrzoną pannicę i kapryśne dziecko. I ... Gwiazdka, prezenty, co się okazuje, Ojciec ma poważne problemy finansowe. Obiecał jednak młodszej laptop. Wiec go kupuje, bo nie chciał zaliczyć histerii i tupania nóżkami. Ale ponieważ młodsza dostała, starsza nie mogłaby nie dostać również. "no nie mogłem tak, dać jednej a drugiej nic, poza tym kiedy zapadała decyzja jeszcze nie wiedziałem ze mam aż tak poważne problemy finansowe". Ok mówimy o łącznej kwocie 1.600 funtów, by jak to ujął "skoro wiem że mogę sprawić tym przyjemność, czemu miałbym tego nie zrobić?" Ok Jego sprawa. Ja ze swoimi ręcznie robionymi pierniczkami mogłam poczułam się jak kretynka. "Jaki prezent?" No tak..., ja z sercem ale bez pieniędzy ... Nadmienię że ja mam potężne problemy finansowe. Mój zawód wiąże się z praca na komputerze, a mój biedny laptop, staruszek no cóż ... ostatnio go reanimowałam i trzęsę się czy mi go wystarczy, nie na przyjemności, a do tego żeby dorywczo wykonać dla kogoś jakakolwiek robotę. Usłyszałam "Ty jesteś lepsza, umiesz sobie radzić, jesteś samodzielna i porazisz sobie". Tak, bo jak miałam 19 lat zapierniczałam na sprzątaniu w Austrii, od pierwszego roku studiów pracowałam uczyłam się i stypendium naukowe wyrabiałam. Nie było mowy o tym żebym dostała laptop i tygodniowy pobyt w Bułgarii na nartach jako wynagrodzenie za rozpad rodziny. U mnie Rodzice nie starali się nawet mnie chronić przed czymkolwiek, Ojciec miał kochanki, swoje studentki, Matka ciężką depresję ... Właściwie wszystkie ciepłe uczucia do tego człowieka mi topnieją. Chcę jednak zrozumieć z jakiego powodu, bo tych płaszczyzn 'psychologicznych' mi się nałożyło całkiem sporo. Proszę Was o opinię, czy czulibyście niesmak po takim epizodzie, czy może ja nakładam swoje przeżycia domowe na tą relację, bo związkiem tego nie nazywam ... jakoś już nie mam ochoty. Dzięki, za każdy komentarz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po co było
się zajmować facetem z przeszłością nie sądzę by traktował Cie poważnie, wybacz, piszę bezpośrednio, bo mówiłaś że prosisz o komentarz mój jest taki, idź swoją ścieżką, zostaw w cholerę tą rodzinkę, nie znajdziesz tam dla siebie miejsca powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ta twoja wypowiedz
to starszny belkot. pozatym to chyba oczywisate ze ojciec woli kupic laptopa swoim dzieciom- swojej krwi, ktora zapewne kocha nad zycie niz kochance, czy tajm konkubinie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka prawda_
z tym facetem nie masz dobrej przyszlosci, jesli jest taki jak opisujesz :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _su_
no cóż, ja tam nie czekam aż ktokolwiek kupi mi laptopa jak pisałam, możliwe że bełkotliwie, nie bardzo umiem się żalić, sama na siebie pracuję, chodzi mi bardziej o niesmak po takiej wypowiedzi :"poradzisz sobie" podczas, gdy sobie słabo radzę, jestem architektem i ciężkie czasy przyszły dla architektów, kochanka, powiadasz? ok

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dobrze że nie nazwyasz
tego "związkiem", bo to co opisujesz jest raczje bez przyszłości typowy, książkowy wręcz przykład niedojrzałego do dodejścia tatusia, który pomimo że decyzję podjął i fizycznie się wyprowadził, emocjonalnie nie potrafi się odciąć córeczki to wykorzystują, on się daje i tak uż raczej będzie, bo sam na oczy nie przejrzy a każda Twoje próba pokazania mu, że jest głupim osłem sprawi tylko, że to Ty będziesz wrogiem numer jeden, zadrosną baba i że staniesz pomiędzy nimi - znienawidzą cię wszyscy troje takie związki są chore, nie działają i małe szanse, żeby osobie z zewnątrz udało się cos takiego uzdrowić odpowiadając na pytanie - nie, to nie jest normalne dzieje się tak, bo ojciec czuje się winny, za to, że chce byc szczęśliwy i każde swoje szczęście będzie wynagradzał tamtym dzieciom, nie bacząc czy robi dobrze i kto cierpi a ciaerpią wszyscy, najbardziej te pannice, bo dorastają w przekonaniu, że świat się kręci dookoła nich, a to tylko mylne wrażenie, które prysnie, kiedy normalni ludzie potraktują je kiedyś noralnie, nie jak księżniczki facet jest niedojrzały, marnuje życie sobie (nie umiejąc żyć, być konsekwentnym itp), marnuje życie tym dzieciom, nie potrafiąc ich wychować i dać im miłości - prezenty wszystkiego nei zastąpią, no i marnując życie ewentualnej partnerce, która z góry staje na pozycji drugiej, a to żadnemu związkowi na dobre eszcze nigdy nie wyszło

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _su_
dziękuję za wypowiedź staram się być obiektywna, bardzo wpis o tym że Ojciec woli uszczęśliwiać własne dzieci niż kochankę lub konkubinę, to fakt i właściwie niepodważalny, bo nawet gdyby to była pełna Rodzina i tak dobro dziecka jest najważniejsze ja raczej pytałam o formę uszczęśliwiania mnie miłość do dzieci kojarzy się z rygorem, obowiązkami, nauką życia i odpowiedzialności, wówczas wiem że wychowuję dziecko na dojrzałego człowieka, zdolnego do szczęścia i dawania go innym tutaj zauważyłam potworny mętlik, ogromny problem, a fakt że się w tym znalazłam, to poniekąd rzecz drugorzędna, z której jednak wynika że powinnam dobrze przemyśleć ciąg dalszy tej znajomości ale dziękuję za wszystkie opinie nawet te "obraźliwe"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eks
mnie się wydaję teoretycznie, że jakikolwiek jest powód rozwodu naprawdę odpowiedzialny rodzic swoją postawą musi pokazać dziecku że szczęści jest możliwe do osiągnięcia z tego co tu widzę ten facet chce się poświęcać dla dzieci i każe jeszcze Tobie to robić, on sobie może, a Ty zwiewaj, bo to nie Twój obowiązek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie wygląda
na faceta który umiałby docenić, że ma szansę u boku kobiety

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość messsynaa86
Masz ciezka sytuacje. Mam tylko nadzieje, ze mojego ojca partnerka nie postrzega mnie tak jak Ty corki swojego mezczyzny. One Cie prawdopodobnie nie lubia, tak jak ja nie lubie partnerki mojego taty, mimo ze wcale matki nie zostawil dla niej, tylko stalo sie to duzo wczesniej. Jestem juz jednakowoz dorosla i staram sie dbac o pozory, choc wpros uwiebiam dac jej odczuc kto jest tak naparwde najwazneiejszy dla jej ukochanego. Ojciec mnie rozpieszczal cale zycie- nie swoja obecnoscia, bo mieszka w stanach, ale prezentowo-finansowo. Mial wyrzuty sumienia,a ponadto jest osoba z gatunku "zastaw sie a postaw sie" wiec wiem ze gdyby mial wybierac miedzy potrzebami TEJ PAni a moimi wybralby moje i jej tez powiedzialby zeby sobie poardzila, bo sobie radzila nim gopoznala.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zwss
dzieci - bo tak trzeba mowic o 14latce i 19latce jako o dorastajacych dzieciach nie potrafia podzielic swojego siwata na poszczegolne relacje matki z ojcem swoje zojcem etc. im jednak swiat runal w gruzach dla ciebie ten facet to jakis przypadkowy, ktory dzis ci pasuje a jutro - jeszcze sie zastanowisz a dla nich to jedyna, podstawowa relacja szczerze nienawidze takiego tonujak twoj z jakimis pretensjami do losu twardo ci napisze, ze przebija z niego konkurencyjne nastawienie wobec dzieci i tak jak pisze dziewczyna powyzej kiedy rozpada sie rodzina dzieci czesto wymagaja i zadzieraja nosa ale to nie jest zadna arogancja to postawa - nie chcesz mnie kochac z wlasnej woli, nie chcesz ze mna mieszkac to ja cie zmusze, zebys mial dowod laczacej nas relacji w postaci rachunkow i dlugow to postwa skrzywdzonych osob ty tez jestes skrzywdzona ale przez swoich rodzicow dzieci nalezy rozpieszczac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _su_
messsynaa86 mój Ojciec miewał kochanki i ma nadal, lecz z szacunku dla siebie samej nie wnikam już w ten jego dziwny świat, wiem że nie zmienię, ponad to szanuję poniekąd jego wybór - nie umie inaczej, więc już nie drę włosów z głowy, to co miało mnie ukształtować stało się dawno temu i nigdy nie było mi łatwo, ale sądzę i przepraszam że pozwolę sobie na tę uwagę, że Twoja postawa jest mocno niedojrzała, bo dając odczuć Tej kobiecie że jej nie akceptujesz odbierasz prawo Ojcu do szczęścia, oceniasz związek Rodziców, czego nie powinnaś robić, bo te relacje są intymne, złożone i skomplikowane i wreszcie siebie ograbiasz z czegoś może całkiem dobrego - tzn. może całkiem dobrej kupeli sądzę także że nie bardzo to dobrze że Twój Ojciec przyzwyczaił Cię do wynagradzania Ci nieszczęść przy pomocy "zastaw się i postaw się", godząc się na to narażasz go na kłopoty - to dość egoistyczna postawa w życiu a przecież za rozpadem małżeństwa Twoich Rodziców krył się prawdopodobnie także ich dramat, niezrozumianej czy niespełnionej miłości, nie sądzę żebyś była OK wobec niego z pozwalając mu tkwić w przekonaniu, że to Jego wina że się rozpadał Wasza Rodzina, nie sądzę także byś miała podstawy być dumną z tego że Ojciec poświeciłby dla Ciebie swoją szansę na szczęście, tu nie chodzi o braki podstawowe, a kaprysy i tak to odczytuję zarówno w rodzinie mojego Przyjaciela jak i u Ciebie tak radziłam sobie ale też nie pchałam się w Jego życie - odmawiałam mu związku, bo wiedziałam że dzieci, że bolesne przejścia, powtarzałam ciągle, że kto jak kto ale ja wiem co znaczy rozwalona rodzina i powiedziałam że ja niestety muszę czekać na miłość ze strony mężczyzny, który to rozumie, najwyraźniej mój Przyjaciel nie wie co znaczy naprawdę brak Rodziny i niestety trochę przesadza, jednocześnie jest zdecydowany, że chce ze mną być, że jestem mu potrzebna itd. DZIECI TO TAKŻE LUDZIE, KTÓRZY POWINNI UCZYĆ SIĘ SZANOWAĆ TAKŻE RODZICÓW PRAWO DO SZCZĘŚCIA - ONE PRZECIEŻ PRZEZ NICH NIGDY NIE PRZESTANĄ BYĆ KOCHANE, A MOGĄ ZYSKAĆ JESZCZE JEDNĄ POKREWNĄ DUSZĘ, PRZYNAJMNIEJ JA MOGŁABYM TAKĄ BYĆ, zwss myślę, że troszkę mnie atakujesz NIE PCHAŁAM SIĘ DO ŻYCIA TEGO FACETA! wielokrotnie podkreślałam, że jeżeli potrzeba mu przyjaciela, będę nim jeśli chce by pomóc Jego dzieciakom, pomogę, tyle że ja jestem surowa co nie znaczy niesprawiedliwa, On to wie najlepiej, nie podoba mi się postawa olewającą młodych pannic ( ani z psem nie wyjdzie, wiec się załatwia w domu, ani śmieci nie wyniesie, wiec śmierdzi, ani nie posprząta po obiedzie, ani nie odkurzy przynajmniej swojego pokoju - wszystko robi Ojciec, po pracy, zmęczony) ale kiedy trzeba drę się na Faceta, że niesprawiedliwie postąpił, że nie pomyślał o konsekwencjach przypadkowy, piszesz? wyobraź sobie, że mam nadzieje że z przypadkowego faceta, zostanie moim przyjacielem, bo nie potrafię wybaczyć "poradzisz sobie" - potrafi mi udowadniać jak bardzo nieszczęśliwe są Jego dzieci teraz, tym czasem nie widzi ile musiał poświeć żeby przetrwać, że ani nie jestem ufna, ani super pewna siebie i raczej jestem zimna babą niż kobietą, jaką bardzo bym chciała być moja droga, one także któregoś dnia zamienią tę podstawową relację, jak piszesz, na inną : staną się żonami, kochankami i matkami, odejdą od starego Ojca, który dla nich tyle poświęcił i i dał za Twoim tokiem myślenia, powinien także prawdopodobnie poświęcić miłość kobiety, która pokochała go jako Ojca w tarapatach, faceta starszego z przeszłością nie mam roszczeniowego nastawienia do świata, uważam że rosną z tych młodych osób nieszczęśliwe istoty, które patrząc na swojego Ojca nie mają skąd wziąć przykładu na to że nawet po wstrząsie trzeba się dumnie unieść do góry, szanować siebie, zachować dumę i godność osobistą, zalepianie tych dziur błyskotkami i drogimi prezentami to jedno, dwa stanąć przed dziećmi i pokazać: jestem, nie złamało mnie nic co podłe, nic co głupie mnie nie obraziło a to co piękne, zaufanie do ludzi lub próba podjęcia życia od nowa to coś na co każdy zasługuje zrozumiałabym, gdybym czegokolwiek od Niego chciała, rozumiałabym gdybym odbierała dzieciom Jego czas, rozumiałabym gdybym to ja rozbiła Jego małżeństwo niestety to nie ja jestem tą podłą kobietą, jestem tylko tą, która oczekuje szacunku, dla mnie powiedzieć komuś :"poradzisz sobie" to policzek, a także forma sygnalizowania rozstania rozpisałam się ale na koniec dodam, dzieci trzeba rozpieszczać mądrą miłością, nie przedmiotami podanymi na tacy i miłością wywołaną przez wyrzuty sumienia - to nie szczęście, to przekleństwo wiedzieć że prezenty jakie otrzymuję to wynagrodzenie czegoś czego wynagrodzić się nie da tak naprawdę, to cholernie upokarzające

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do su
Nie rozumiem. Nie rozumiem. Nie rozumiem, co tak zrównoważona, mądra, wartościowa kobieta, bez siana w głowie robi jeszcze w tym związku? Odpowiedz sobie na to pytanie. I żeby nie było - co do zasady jestem za dziećmi, ale to co piszesz i jak piszesz zmusza do szacunku wobec ciebie a nawet rodzi sympatię. To nie twoja bajka, kobieto. Nie twoja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zgadzam sie w...
100% z wypowiedzia powyzej.Podpisuje sie pod tym rekami i nogami. Jestes cholernie wartosciowa kobieta!!Zycze ci wszystkiego dobrego a przedewszystkim szczescia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zebra niebieska
_su_nie zrozumiesz tego.Ja nie mogłam zrozumiec, mylślałam, kto tu jest głupi?moze się czepiam?może jestem głupio zazdrosna o relacje mojego męża z córką z pierwszego małżeństwa? trwało to ponad 3 lata...to moje usiłowanie zrozumienia...i wiesz co zrozumiałam? ze to ona jest kobietą jego zycia, nie ja, ona jest i będzie najważniejsza dla niego najważniesza,dla niej jest miły i ciepły, nigdy nie zwróci jej uwagi itp. I jakoś zobojetniałam, zrozumienie, czy też dopuszczenie tego faktu do siebie uspokoiło mnie, ale to jest niestety rezygnacja z jakiejś częsci siebie.Jeśli jeszcze mozesz się wycofac-zastanów się nad tym...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _su_
hmm... poniekąd już się wycofałam, czuję się jak piąte koło u wozu, i nie wierzę że mogłoby być dobrze, nie widzę tego, nie czuję nie czuję się ani kochana, ani szanowana, i wiem, że nie tu odnajdę ciepło i otulenie, tutaj mogłabym tylko być coraz bardziej samotna to nie świadczy o tej relacji dobrze, że czasem czuję że lepiej byłoby gdyby jej nie było eh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zebra niebieska
_su_takie sytuacje tylko nabrzmiewają;ja liczyłam na szczery związek, w którym mozna powiedziec o wszytskim...moze i o kilku sprawach mozna, ale nie o "chodzącej doskonałosci"...ileż ja przeszłam awantur, ze jestem przeciwko jego córce, kiedy usiłowałam mu wytłumaczyc, ze nie chcę byc ignorowana i czuc sie jak piate koło u wozu.To był jakis oblęd...teraz juz nie ma awantur, bo sie nie odzywam...tylko sobie czasem przełkne sline głosniej, bo gardło sciśniete. Bardzo kochałam swojego męża, ale on mnie tymi relacjami z córką, tą swoją diabła wartą rycerskością na przemian ze słuzalczością wobec niej po prostu "wykastrował emocjonalnie".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _su_
Droga 'zebro' sądzę że każdy przypadek jest inny, każdy facet jako Ojciec kocha inaczej, mój umiał powiedzieć mi "spierdalaj, bo mnie jebie jak cie widzę" i do dziś nie przeprosił, zawsze także żal mu było na coś porządnego dla mnie, kiedy wreszcie po lekcjach komputera w ogóle, a w szczególności programu graficznego potrzebnego mi na studia, chłopak, który mnie uczył, powiedział Ojcu przy świadkach, ludziach z mojego Ojca pracy, że nic nie będzie z tej nauki jeśli nie będę mogła poćwiczyć, a ja przecież nie mam komputera (" bo po co, skoro można ręcznie", "po co mi książki skoro korzystam z nich kiedy potrzebuję" - jakby nie od tego były, "po co mi rower skoro nie jeżdżę na nim codziennie" itd. ... ), kupił mi komputer, nie raz wypomniał, że go dostałam, aż w końcu, gdy pojechałam na stypendium naukowe, pewnego dnia Ojciec wziął komputer do biura, pracowali na nim wszyscy, cokolwiek tam było mojego, zniknęło, a argument - " przecież i tak Cie nie było, a nawet jak byłaś, to nie korzystałaś codziennie, a tu mi jest potrzebny (na marginesie dodam, ze mój Ojciec ni w ząb komputera nie umie, wkrótce po moim powrocie, z komputera zaczęła korzystać pewna 'dama', która do dziś w oczach mojego Ojca uchodzi za kompetentną itd.) TO JEST PRZYKŁAD JACY OJCOWIE BYWAJĄ, BYWAJĄ TAKŻE ALKOHOLIKAMI, BYWAJĄ ZAPRACOWANYMI, NIEOBECNYMI MANIAKAMI, BYWAJĄ RÓŻNI CI CIEPLI, CI Z SERCEM NA DŁONI, CI KOCHAJĄCY I ROZUMIEJĄCY, SĄ PEŁNI SZACUNKU DO INNYCH, A ZWŁASZCZA DO BLISKICH, KOCHAJĄ KOBIETĘ, MATKĘ ICH DZIECI I TE DZIECI, DA SIĘ Z NIMI ROZMAWIAĆ, BO TEN DIALOG JEST ROZMOWĄ, NIE SZARPANINĄ, NAWET KŁÓTNIE BYWAJĄ POUCZAJĄCE... OBAWIAM SIĘ ŻE CI CO MAJĄ ZA SOBĄ ROZWÓD, TO NIE LUDZIE ŹLI, ANI NIE MAJĄCY ŻADNEJ SZANSY NA NOWĄ PRZYSZŁOŚĆ, TO LUDZIE KTÓRZY JUŻ ZAWSZE BĘDĄ CIĄGNĘLI ZA SOBĄ OGON, PRZESZŁOŚĆ, OBOWIĄZKI, WSPOMNIENIA. to jest trudne do zaakceptowania, bo myślę sobie, że obojętne jak bardzo będziemy się starali, my, Ci drudzy, zaakceptowanie przeszłości partnera stanie się nieznośne, gdy codziennie trzeba będzie patrzeć na miłość do " nie naszego " dziecka i mimowolnie może przyjść podświadoma obawa, że to co On, Ona w tym dziecku kocha, to cechy Jego, Jej byłej żony, męża. myślę tylko, nie wiem czy to ma sens uważam, że dziecko, jeśli ma 6 lat, może się pogodzić w miarę płynnie z istnieniem nowej osoby w życiu Taty czy Mamy, gdy ma 14 lat, potrzebuje wyjątkowo dużo uwagi i cierpliwości ale także świadomości istnienia pewnych granic, by uczyło się szacunku, i to nie tylko w przypadku rozwodu ( w Rodzinie mojego znajomego, nawet w czasach spójności, nie było jasno wytyczonych granic i obowiązków), zaś co się tyczy 19 latków, to już osobna bajka i jak dla mnie taka osoba jest już wystarczająco dorosła, by traktować ją dojrzale, co nie znaczy znęcać się nad nią !!! Myślę, że w moim przypadku, zarówno Jemu potrzeba kogoś innego jak mnie. Życzę mu tego z serca i żałuję że Jego Rodzina, nie może stać się moją. Myślę że rok czasu, to sporo by zorientować się co jest realne, a co nie, ciągnąć dalej takiej trudnej relacji nie ma sensu, biorąc pod uwagę Jego uczucia, dzieci i moje. dziwne ale kiedy myślę że nie ma już "nas" jestem ciut spokojniejsza, czuję się inaczej samotna niż będąc "z Nim" a nie będąc w ogóle rozumianą jest także żal, smutek, po utracie bliskich, przez rok nauczyłam się o Nich pamiętać, myśleć, martwić - eh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żyj własnym tylko życiem
mnie się wydaje, że nie macie szans 1. on nie jest gotów i może być ze nigdy nie będzie, sądze nawet że kocha byłą żonę, może tylko to wyparł z świadomości 2. ty, sorry, że powiem, jesteś zbyt skomplikowana, by wchodzić w coś jeszcze bardziej skomplikowanego, on Ci szczęścia nie da, będziesz się zawsze przy nim czuła samotna, a ty możesz mu nieźle zatruć życie, pamiętaj że on nie jest jak czysta karta, ma niestety przeszłość i wspomnienia, coś mi mówi że tęskni do niej tobie trzeba ciepłego radosnego faceta, optymistę i bardzo łagodnego, żeby pomógł ci wyleczyć Toje rany, chcesz być dla faceta najważniejsza, chcesz by cie wielbił i kochał, ten nie umie, on jest tylko Ojcem, a przestał być mężem i to mu wystarczy tobie nie, a nie zasługujesz na taki brak miłości, nawet nie ze złej woli wynikający tylko z przeszłości, nie twierdze że to zły człowiek, twierdze że nie jest gotów i nigdy nie będzie, jeszcze raz powtórzę, na moje oko on tęskni za tym co było i nie wróci, tym cie dobije, bo chcąc nie chcąc będziesz to czuła

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zebra niebieska
_su_a moze wkurzyła Cię ta zbieżnosc sytuacji, przywołałas wspomnienie o swoim ojcu także zwiazane z komputerem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _su_
i to mnie martwi, droga zebro, bo czy to co przeżyłam w dzieciństwie powinno rzutować na moje dojrzałe relacje? sądzę, że w dużej mierze ja sobie nie radzę z przeszłością ale swoją i co jest najbardziej cenne w moim Znajomym, to to że On to rozumie już bardzo mi pomógł, mimo to czasem dostaję jakiegoś wręcz zaślepienia, amoku nie do powstrzymania i już, zapieram się jak osioł marzyłabym o takim Ojcu jak On, gdybym była jeszcze dziewczynką, jako facet on jest niezastąpiony, mimo że jak to się mówi, ja o niebie on o chlebie bo ja w sumie trochę taka filozoficzno-artystyczna dusza, On twardo stąpający człek i ... właśnie umie wszystko przeliczać na pieniądze co mnie męczy niestety czasem nic nie jest doskonałe ale i tak największy problem polega na tym teraz, pomyślałam, że ja mam poważne problemy finansowe, nie mam roboty, jedyne co to doraźne zajęcia, płatne z kieszeni, czyki jestem sfrustrowana, w sumie jak pomyślę, gdybym miała pieniądze czułabym się lepiej, bo uwielbiam robić prezenty, chyba w tym tkwi problem, SZUKAM ROBOTY, BO MI BRAK NA WSZYSTKO!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tez tak mysle.........
do _su_ - od razu gdy przeczytalam Twoje wspomnienie z sytuacja z komputerem i Twoim ojcem, to pomyslalam, ze to ta sytuacja w Twoim dziecinstwie czy mlodosci teraz zostala mocno przywolana, stad tak bardzo zabolala Cie sytuacja z laptopem dla corki... Mysle, ze macie szanse :) tylko rozmowy, rozmowy, rozmowy.... Opowiedzialas mu o tym Twoim wspomnieniu z komputerem od ojca?.... Opowiedz :) Twoj mezczyzna jest najwyrazniej dobrym czlowiekiem, skoro troszczy sie o swoje dzieci. Pamietaj - on nie robi tego Twoim kosztem. A to ze poznalas tylko synka, to moze i dobrze? Po co sie stresowac fochami zarozumialych rozpieszczonych "ksiezniczek" ?.... Zycze Ci szczescia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _su_
tez tak mysle......... czasem na kafee natykam się na ludzi pokroju mojego Ojca, równie często jednak także łagodnych jak Ty, dzięki :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tez tak mysle.......
no wlasnie droga _su_ ludzie sa rozni, nie ma 2 takich samych osob :) a jeszcze mysle, ze troche zazdroscisz corkom Twojego partnera, ze maja takiego wspanialego tate, Ty takiego nie mialas..... polecam psychoterapie indywidualna dla Ciebie, gdy uda Ci sie uporac z emocjonalnymi zawirowaniami spowodowanymi Twoja relacja z ojcem, wtedy byc moze bardziej zdrowo spojrzysz na swoj zwiazek i byc moze - bedzie Ci latwiej sie w nim odnalezc... rozumiem Cie, bo tez bylam w zwiazku z mezczyzna z dziecmi i tez czulam sie czasami odtracona (to bylo irracjonalne z mojej strony, spowodowane wlasnie deficytem uczuc ze strony mojego ojca)... tylko ze nie wytrzymalam i w koncu odeszlam..... :( ale Tobie zycze szczescia i zeby ci sie udalo :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _su_
dzięki :-) najwyższy czas coś z tym fantem zrobić, bo czy to będzie ten czy inny facet, trzeba najpierw uporać się z własną przeszłością :-) muszę teraz skupić się na znalezieniu jakiejś pacy, bo jest bryndza, jak się to ustatkuje, zabiorę się i za siebie :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość e_feeeeeee
droga _su_ moim zdaniem, będzie to raczej inny mężczyzna tu raczej nie zaznasz słusznej porcji czułości myślę raczej, że jeśli faktycznie facet jest po takich przejściach, powinien umieć docenić miłość w życiu, rok to i dużo i mało w takich okolicznościach, jednak dla Ciebie czas w związku lub nie działa inaczej niż dla niego, inna jey jego terapia z przeszłości ( o ile w ogóle zamierza ją zamknąć ), a inna Twoja więc myślę że rozumiesz o czym piszę i także zrozumiesz że ten związek nie bardzo ma przyszłość piszesz że masz artystyczną duszę, mężczyzn, którzy kochają artystki powinna wyróżniać ogromna delikatność w obywaniu się z kobiecą duszyczką myślę że ten Facet delikatny będzie ale tylko wobec swojego potomstwa, kobieta dla Niego to niestety "baba" droga _su_, to może być najlepszy facet pod słońcem tyle że nie dla Ciebie, Twój może jest zupełnie gdzie indziej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja myślę....
...że wcale nie jest przesądzone czy będzie razem czy też nie. po prostu nic nie wiadomo, za to na pewno rozstanie np, na pół roku albo i dłużej pozwoliłoby spojrzeć na sprawę tego związu z dystansu... Ty w tym czasie mogłabyś pochodzić na terapię, Twój ukochany miałby zaś duuuużo czasu na przemyślenia i poradzenie sobie z emocjami do "skrzywdzonych biednych dzieciaczków"... Jeśli go kochasz - wszystko jest możliwe, ale na razie zajmij się sobą kochana, zadbaj o siebie, pokaż mu że radzis sobie doskonale bez niego :-) Trzymam kciuki i powodzenia. Pomyśl sobie, że zasługujesz na kogoś, dla kogo będziesz Najważniejsza, Najpiękniejsza i Najukochańsza - tak powinien widzieć swoją kobietę zakochany wspaniały mężczyzna...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _su_
a ja myślę, może od tyłu Twojej wypowiedzi, sądzę że związek z dojrzałym facetem i Ojcem, to nie jest bułka z masłem, nawiasem mówiąc, żaden związek nie jest łatwy, wydaje mi się, że nie mogę oczekiwać "NAJ..." od faceta, który lepiej ode mnie wie, to co ja póki co tylko przeczuwam, czyli że podziwiać, kochać i niemal czcić, to nie to samo co codziennie żyć i obijać się o twardą rzeczywistość; myślę, że poniekąd cały czas Mu pokazuję, że umiem sobie radzić bez Niego, co On mi zarzuca, pytając czy może twierdząc, że nie umiem być w związku, że się odcinam, izoluję; ja mam swoje sprawy, On swoje i nie wywieram na Nim presji, rozumiem że czas jest nam potrzebny; jest też tęsknota, ta kobieca i ta ludzka, jedna chce mężczyzny, druga chce pokrewną ludzką dłoń poczuć w swojej, kiedy przychodzi zwątpienie i bezsilność; mówisz: "przerwa", myślę o niej, gdybym nie myślała nie byłoby tego topiku, jednak w kontekście wypowiedzi o terapii ... zdaję sobie sprawę z moich kłopotów, mój problem to niedosyt miłości i uczucia z dzieciństwa, tęsknota za tym by być dla kogoś najważniejszą i najcudowniejszą; tak sobie jednak myślę, czy jeśli będę chciała tej tęsknocie wyjść na przeciw, zaspokoić to pragnienie, czy nie podtrzymam w sobie dziecka, nieutulonego w żalu, niezaspokojonego i nienasyconego, innymi słowy, nie wiem czy miłość mężczyzny ma mi dawać poczucie, że jestem najważniejsza, czy powinno mi dawać poczucie, że to jaka jestem sprawia że On chce ze mną być, to trochę pułapka, ze chce być najważniejsza dla faceta, bo myślę że w ten sposób na pewno nie zaspokoję braków z dzieciństwa, i stale będę wyczekiwać Jego adoracji; tymczasem miałam to szczęście że trafiłam na Faceta realistę, twardo stąpającego po ziemi, może bez poezji, bez róż i kokardek ale przekonuje mnie o mojej wartości, właściwie nikt poza Nim nie miał tyle cierpliwości żeby wyłuskać ze mnie kobietę w końcu, a nie tulić dziecko to są moje przemyślenia, nie spieszę się z rozwiązaniem problemu, myślę że to nie wyścig, tak to prawda, że czas pokaże;

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja myślę....
hmm... chyba nie do końca udało mi się przekazać, o co mi naprawdę chodziło... spóbuję się teraz poprawić: 1. nie chodziło mi o to, żeby Twój mężczyzna adorował Cie non stop i stawiał na piedestale 24 h na dobę, tylko o to, że moim skromnym zdaniem w hierarchii ważności osób w życiu na pierwszym miejscu powinien być życiowy partner/rka, a dopiero na drugim miesjcu dzieci... co bynajmniej nie oznacza negowania potrzeb dzieci i tego, że to dorośli muszą je spełniać to dorośli mają dawać dzieciom troskę i wsparcie 2. jeśli chodzi o terapię, bez obaw - jeśli trafisz do prawdziwego profesjonalisty, nie stanie się nic złego z Twoimi emocjami, wręcz przeciwnie - uporasz się z uczuciem bycia niedokochaną przez swojego ojca, wybaczysz mu to, pogodzisz się z tym, i dojdziesz do wniosku, że jedyną osobą, która jest w stanie spełnić Twoje potrzeby jesteś Ty sama... po prostu psychoterapia własna może Cię wzmocnić i sprawić, że uwolnisz się od złych wspomnień z dzieciństwa i bardziej skupisz się na realiach i na tym co Ty możesz zrobić ze swoim życiem 3. zdaję sobie sprawę, że związek z mężczyzną-ojcem to nie bułka z masłem... sądząc z opisanej przez Ciebie sytuacji, to temu mężczyźnie również przydałaby się choćby i krótkoterminowa terapia bo najwyraźniej jego zachowania są generowane przez wyrzuty sumienia a to nie jest dobry objaw... i na pewno w takim stanie nie jest zdolny do zbudowania jakiegokolwiek związku ach życie.... no nie jest łatwe i nie ma białe albo czarne :) szczęścia Ci życzę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _su_
w 100% się zgadzam, myślę że Cię i poprzednio zrozumiałam, tyle że przemyśliwuję na tym forum, po kolei co i jak terapii nie boje się wcale, już miałam dobrego terapeutę, 'zdiagnozował' - to spore nadużycie, bo tak naprawdę wskazał mi we mnie tę dziewczynkę co się szamocze z potrzeby utulenia; terapii jednak nie dokończyłam, bo się zakochałam, poszłam za serduchem i sobie mocno skomplikowałam swoje życie; jednak jak to bywa, tu tracisz, tam zyskujesz, trzeba mi tego było, bardzo; nie miałam pojęcia o tym czym może być związek z drugą osobą; mimo że teraz jest mi trudniej ... wtedy nie mogłam inaczej i pewnie zrobiłabym tak samo; zawsze Mu powtarzam, szczęśliwe są dzieci szczęśliwych Rodziców, a Ci są szczęśliwi jeśli spełniają się ich pragnienia, potrzeby i oczekiwania, stawiając dzieci w roli osób, które Rodzicom mają zapewnić radość i szczęście, zrzuca się na nie koszmarną odpowiedzialność ( ja np. pamiętam że czułam się winna, uważałam że gdyby nie ja Rodzice byliby szczęśliwi, miałam być przecież trzonem Rodziny ); rozmowa z moim Przyjacielem na ten temat ... no to przykre, nic nie daje, ostatnio wprost zakomunikował : "ja stosunku do dzieciaków nie zmienię"; niewiele mogę w tej sytuacji, powtarzam tylko do znudzenia: "zawsze trzymam stronę dzieci", i myślę że postępuję słusznie czas pokaże, może i ja kiedyś zostanę matką ... dziękuję za życzenie szczęścia, wzajemnie :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×