Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Sędzimir

Rozwód - nie oszukujmy się wina przeważnie leży po obu stronach.

Polecane posty

Gość Sędzimir

Pewnie zaraz zostanę zmieszany z błotem, ale przecież ten odchodzący facet nie zawsze odchodzi do innej. A jeśli już to może odnajduje tam coś czego nie miał we własnej rodzinie. A może rezygnuje z życia małżeńskiego ponieważ ma dosyć panującej tam atmosfery i roli jaka mu przypadła po latach - tylko źródło utrzymania i pomoc do opieki nad dziećmi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nieszczęśliwa77
Nie będziesz zmieszany, mój znajomy właśnie z tego powodu chciałby się rozwieść, bo ma już dość " miłej domowej atmosfery " i żony, która po latach zmieniła się nie na lepsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja właśnie
rozwiodłam się w ubiegłym tygodniu, na jednej sprawie, maż sie przyznał i gra

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kkkoooch
trzeba gadac a nie od razu rozwod-to ostatecznosc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość duży odsetek
rozwodów jest z powodu alkoholizmu jednej ze stron-niestety przeważnie mężczyzny.Wina jednej ze stron chyba ewidentna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ** ** ** ** ** *** *** *** ***
sędzimir--> nie musisz tego pisać...nawet ta co jej mąż chlał i prał doszukuje się swojej winy w rozwodzie. naprawdę mało jest kobiet które nie czuja sie odpowiedzialne za małżeństwo i które nie przemyślały swojej winy. nie wiem po co założyłeś ten topik? po to żeby bywalczyniom forum przykrość zrobić? te które swojej winy nie widza i tak jej nie zobaczą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przeczytałam to
oczywiście że racja to jest wina jest po obu stronach , najczęściej jednak kobiety ( przynajmniej te które znam ) próbują ratować i naprawiać małżeństwo a nie szukaja w trakcie trwania małżeństwa klejnej ukochanej, mężczyźni często po prostu odchodzą obwiniajac kobiety o chłód, miłą atmosfer ;) itd , ale wysiłku czy strań w poprawę to raczej juz skąpią

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sędzimirze
jeśli koniecznie chcesz winic obie strony za kryzys w małżeństwie, to zwykle wina nie rozkłada się po połowie ale jakos tam i zwykle jedna strona jest znacznie bardziej winna ale jeśli chcesz w ten sposób podchodzić do sprawy to raczej powinnienes skupić się na swojej części winy za kryzys w małżeństwie i dobrze przemyśleć to za co ty jesteś winny najpierw powinnieneś naprawić swoje winy a potem zachęcić żonę do podobnego działania i dopiero jak nic nie pomoże to można myśleć o innych rozwiązaniach sądzisz że z inną kobietą będzie idealnie? tak samo pojawi się szara codzienność i problemy, tak samo będą kryzysy i będzie ci źle, i co wtedy? poszukasz sobie następnej idealnej? Powinnieneś wiedziec że nie ma idealnych kobiet i idealnych mężczyzn, każdy ma w sobie dużo tego czego nie da się łatwo tolerować zmiany powinnieneś zacząć od zmieniania siebie, bo jeśli teraz masz swój udział w winie, to w każdym związku tak będzie a najbardziej ucierpia dzieci, to ty im rozwalisz całe zycie , za twoje decyzje twoje dzieci będą płacić całym swoim życiem, swoją okaleczona psychiką zresztą okaleczysz też żonę , ona przejdzie przez cierpienie o jakim nie masz pojęcia (chociaż pewno niewiele cię to obchodzi a może nawet sprawi ci to przyjemność, ale jej cierpienie jeszcze bardziej okaleczy dzieci, twoje dzieci). tak jakoś mam wrażenie że jesteś amatorem "zieleńszej trawki u sąsiada", a potem jeszcze następnej zieleńszej trawki i następnej, typowa postawa niedojrzałego i nieodpowiedzialnego chłopczyka w krótkich spodenkach zamiast zmierzyć się z problemem to zwykła ucieczka od problemu i pójście na łatwiznę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie lubię przesady
>a najbardziej ucierpia dzieci, to ty im rozwalisz całe zycie , za twoje decyzje twoje dzieci będą płacić całym swoim życiem, swoją okaleczona psychiką Nie przesadzaj. Wiem, że niektóre kobiety lubią wymachiwać dobrem dziecka jak sztandarem ale często pod hasłem " dobro dziecka" mają na mysli swoje dobro. Rozwód nie okalecza dziecka psychicznie. Okaleczją je porozwodowe rogrywki niedopowiedzialnych rodziców. Jesli dziecko widzi, że matka i ojciec mimo rozwodu nie skaczą sobie do gardel, żadne z nich nie przekabaca dziecka na swoją stronę, jesli dziecko nie ma wrażenia że rodzice oczekują, żeby wzięło stronę któregoś ze skonfliktowanych ze sobą rodziców... itd, to łatwo się adaptuje do zmian. Ważne tylko aby dorosli schowali swoje żale do kieszeni i potrafili wspólnie byc rodzicami, nawet jesli nie są już małżeństwem. Nawet po rozwodzie mozna wspólnie wychowywac dziecko i tak zorganizować życie, żeby dziecko wiedziało, że chociaż matka i ojciec nie chcą być ze sobą, to nadal są jego rodzicami, kochają je, a siebie nawzajem szanują albo przynajmniej nie nienawidzą i nie oczerniają przed dzieckiem. Jest to mozliwe, mówię na własnym przykładzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do - nie lubię przesady
Nawet po rozwodzie mozna wspólnie wychowywac dziecko i tak zorganizować życie, żeby dziecko wiedziało, że chociaż matka i ojciec nie chcą być ze sobą, to nadal są jego rodzicami, kochają je, a siebie nawzajem szanują albo przynajmniej nie nienawidzą i nie oczerniają przed dzieckiem. Jest to mozliwe, mówię na własnym przykładzie. Wszystko to pięknie. Ale czasem za trudne do spełnienia. Spróbuj z łaski swojej szanować kogoś, kto zniszczył Ci życie. Nazbyt często klasa osoby porzuconej zależy od klasy zdradzacza ew. porzucacza. Trudno szanować notorycznego kłamcę, dziwkarza, damskiego boksera czy złodzieja. Albo psychopatę, który znęca się nad rodziną psychicznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sędzimir
Wracam do sprawy. Wiem, nie jestem ideałem i daleko mi do niego. Żona i teściowie są ze mnie niezadowoleni a ja naprawdę chcę dobrze. A może najpierw separacja? Niech żona zobaczy czy bez męża (samej z dzieckiem) będzie jej lepiej. Kocham to dzieciątko i jedynie ono mnie tu trzyma. Ale przecież nie z nim brałem ślub. Zresztą i tak bywałbym z nim najczęściej jak to byłoby możliwe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zgadzam się w zupełności z opinią autora wątku.. zawsze wina leży po środku. nigdy nie ma wyłącznej winy jednej strony. bo jeśli nawet ktoś odchodzi-to musi być tego przyczyna....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taaak zwłaszcza
nieżle jest poszukać winy w kobiecie kiedy się ją puszcza kantem dla kochanki :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no wiesz...bez powodu by nie poszedł....mój poszedł, ale wiem czemu to zrobił...ja mialam w dupie seks, co innego chodziło mi po głowie...i szczerze się do tego przyznaję. jeśli facet ktory kocha zaczyna sobie kogoś szukać o czym,ś chyba świadczy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"zgadzam się w zupełności z opinią autora wątku.. zawsze wina leży po środku. nigdy nie ma wyłącznej winy jednej strony. bo jeśli nawet ktoś odchodzi-to musi być tego przyczyna...." Zgadzam się np. swędzący penis

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja również zgadzam się, że winne są obie strony: i żona i teściowa!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja sie zgadzam , moja wina jest to ze zbyt długo tkwiłam w tym związku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozwiedziona40tka
zawsze po obydwu, ale nie zawsze po równo.... Może i ja zawiniłam (zdradziłam), ale nie dlatego, ze miałam cudownego, dbającego o dom i rodzinę męża. Teraz go nie ma. I jest tak jak przed rozwodem. Wtedy też go nie było. Teraz nie ma też pijaństwa i utrzymywania niedojrzałego mężczyzny. Teraz on potwierdza swoim zachowaniem słuszność rozwodu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja nie zdradziłam. zylam z przemocowecm psychopata, gdzie w tym moja wina ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wina,że z nim żyłaś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
22:08, to właśnie Twoja wina np.wobec dzieci,że byłaś/żyłaś z psycholem a nie odeszłaś po jednej/dwóch/kolejnych akcji psychola na twojej więc i najblizszych osobach:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wina nasza jest w tym, że na tę przemoc pozwalałyśmy postępując nieumiejętnie, ale skąd miałyśmy wiedzieć, byłyśmy młode i chciałyśmy dobrze, a Wać pan się rozkręcił na dobre, ze pozostało tylko ratować siebie i dzieci od tego wypaczonego układu. Wina nasza też była w tym, że dałyśmy sobie tę winę wmówić, czułyśmy się winne że nie do końca robimy tak jak trzeba, mimo starań jednak nadchodził moment abstrakcyjnego zachowania męża, nieadekwatnej reakcji do sytuacji i wtedy znów rósł w nas bunt i siła do przeciwstawiania, dobrze, takie chwile pomogły się uwolnić, takie chwile pomogły, otworzyć oczy obudzić się. Gorzej maja te które są uzależnione emocjonalnie, kurcze małżeństwo czasami może być zniewoleniem przez psychopatę. Ofiarą jest żona emocjonalnie już wypaczona im dłużej to trwa tym trudniej to zobaczyć jak chore jest to życiew którym rośnie obawa przed nieznanym, człowiek robi się taki malutki i bierny, ukrywa się w czterech ścianach, to jest psychoza, a zaczyna się bardzo niewinnie nawet się nie spostrzeżesz gdy powoli wchodzisz w tę codzienność twoją "normalną" codzienność.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
psychoze sie leczy,ale trzeba chciec:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
22;27,to najprostsze wytlumaczenie niemocy.......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Alkoholizm to jest cieżka CHORBA, więc pisanie "że chba wina jest ewidentna jest żenujące. Ewentulanie można tak powiedziec jak alkoholik po miesiącach /latach badań nie chce się leczyć. Do tego inna sprawa : nikt nie zaczyna pić bez powodu. Czasem jedna strona wpada w alkohol wlasnie pzrez złe zachowanie drugiej strony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja matka nie kochała ojca, zdradzała go na prawo i lewo - on z tego wszystkie zaczął pić? Czyja wina? Faceta alkoholika. Nie do konca. Kij ma dwa konce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czasem jedna strona wpada w alkohol wlasnie pzrez złe zachowanie drugiej strony. I I CHYBA KPISZ?? Nie dajcie sobie tego wmówić kobiety!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bo co? Bo to niezgodne z jedynie słuszną, jedynie obowiązującą linią partii??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×