Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość amnezjaznaczna

trudny zwiazek - doradzcie

Polecane posty

Gość amnezjaznaczna

Witam Jestem dwa lata po rozwodzie, wychowuje syna, 6 letniego. Moje małżenstwo to wielki niewypał, związek bez miłości, który zakonczył się po 6 latach. Jakis czas temu poznałam mezczyzne. Poczulam co to miłosc. Dobry, opiekuńczy, czuły, cudowny człowiek. Mój syn bardzo go polubił. Niestey jak zwykle musi być to ALE. Mój męzczyzna również jest po rozwodzie, wychowuje dwójke dziecki z poprzedniego małżeństwa, 5 i 8 lat. Jednak to nie dzieci sa problemem, a jego rodzice, z którymi on mieszka. Po rozwodzie zamieszkał z nimi, oni zaczeli pomagac mu przy wychowywaniu dzieci, ale niestety z czasem prócz funkcji opiekunczej przejeli tez ich wychowanie. Robią co moga zeby zastąpić dzieciakom matke i niestety tez ojca. On nie ma tam nic do powiedzenia, wolno mu tylko płacic na utrzymanie i ma trzymac gebe na kłódke. Kiedy się dowiedzieli o naszym związku robili co mogli zeby go zniszczyc. Karczemne awantury - przy dzieciach - straszenie ze mnie odwiedza w pracy, ze zniszczą.... On na dzien dzisiejszy nie moze sie wyprowadzic, po prostu nie stac go na wynajecie mieszkania, a u mnie nie ma warunków do mieszkania tylu osób. Bardzo kocha swoje dzieci i nie chce ich zostawic, a sam sie wyprowadzic. Nasze spotkania to tylko weekendowe wieczory i noce. Masakra, bo czuje się jakbym robiła coś złego. Nie wystarcza mi to, chciałabym zebysmy zaczeli cos budowac, on tez tego chce, deklaruje to cały czas. Chce jego i chce zająć się jego dziecmi, ale ci dziwni lludnie nie chca na to pozwolic, a mi juz nie wystarczają nocne schadzki. Kocham go całym sercem, nie wiedziałam ze mozna tak kochac, ale z drugiej strony nie wytrzymuje juz tego dziwnego układu. Mam wrazenie jakby on się panicznie tych rodziców bał. Wielki silny męzczyzna, a w ich towarzystwie robi się bezbronny niczym mały chłopiec. A ja juz nie mam sił, zyc od weekendu do weekendu. Zostawic go tez nie mam siły, tak bardzo go kocham. Popieprzona sytuacja, jest z niej jakies wyjscie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lizaczeek
Fakt ! trudna sytuacja . Potrzebujecie większego mieszkania .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marcin2005
To teraz juz wiesz co Cie czeka jego rodzina cie nie lubi i niestety tego nie zmienisz a wyjscie z tej sytuacji jest jedno znajdzcie razem wieksze mieszkanie takie na ktore bedzie was stac i w ktorym bedziecie mogli mieszkac razem... I zapyaj go czy on tez tego naprawde chce czy moze bardziej pasuje mu tak jak jest teraz przy cycku mamusi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość amnezjaznaczna
Juz wiele razy go o to pytałam i zawsze słysze to samo, że kocha, że wspolna przyszłośc, ze to jego najwieksze marzenie...ble ble ble Wierze w to, wierze ze mówi to szczerze, tylko dlaczego nie ma jaj żeby to zmienic... Większe mieszkanie to jest jakies wyjscie, ale zeby razem zamieszkac trzeba sie poznac, chodzi mi o dzieci, to nie moze byc takie dup.....wprowadzamy sie wszyscy naraz i puszczamy emocje na zywioł. Ja musze poznac jego dzieci, one mnie itd. A moze dac mu wybór....albo zacznie cokolwiek zmieniac, robic, albo koniec?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kamikkkk
Wiem, że to nie moja sprawa ale dlaczego jego dzieci nie są z matką tylko pozostały przy ojcu? Być może zachowanie rodziców pani partnera wynika z tego że to była nieodpowiedzialna osoba i przez jaj pryzmat, jego rodzice oceniają panią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marcin2005
Wedlug mnie to poprostu postaw go przed wyborem albo albo bo inaczej nic tu nie zdzialasz dopóki jego rodzice maja nad nim taka kontrole.On nie sprzeciwi sie rodzicom teraz daje temu przyklad . I według mnie ale to tylko moje zdanie jesli on stanie przed wyborem to przygotuj sie na przegrana...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka jakas
Toksyczne związki z rodzicami. Trudna sprawa. Konkretna rozmowa, może tez terapia. Sama wiem, jak to jest, kiedy dorosły, zdawać by się mogło facet nie umie przeciąć więzi z rodzicami. Nawet przecież nie przeciąć, co otrzymywać ja w racjonalnych proporcjach. Nie chcę być pesymistką, ale skoro do tej pory się nie uniezależnił, to mało możliwe, ze to zrobi. Jak był powód jego rozwodu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość amnezjaznaczna
Niestety piszecie to, co gdzies czai sie w mojej podswiadomości. Toksyczny zwiazek z rodzicami... Powodem rozwodu była zdrada zony i jej że tak powiem bardzo nieodpowiedzialny stosunek do dzieci. Też mysle, że jego rodzice oceniaja mnie przez pryzmat tamtej kobiety i naprawde poniekąd ich rozumiem, ale przeciez nie mozna przypinac komus łatki jeśli sie go nie poznało. Jestem zupełnie kims innym niż ona. Różni nas wykształcenie, stosunek do życia...wszystko... Jeśli chodzi o jego uzaleznienie od rodziców......wiecie kiedy facet zostaje sam z dwójką dzieci to mamusia i tatuś, którzy się nim zajeli, pomogli, to cud nie rodzice. Tylko z czasem dziadkowie zapragneli chyba drugiej młodosci i ponownego rodzicielstwa. Doszło do tego że on tak naprawde nie ma nic do powiedzenia w sprawie dzieci. Zamieszkał z rodzicami, tak było wtedy najwygodniej, on pracował mama zajmowała się dziecmi. Na dzien dzisiejszy powiem szczerze nie wiem czy dzieci chciałyby się z nim wyprowadzić. Pomieszały sie tam im wszystkim role w tej rodzinie i żeby przywrócic jakis zdrowy ład, potrzebna byłaby terapia całej rodziny. Ale tego trzeba chcieć, a wiem ze jego rodzice nie zechca. To ograniczeni, małomiesteczkowi ludzie, widzacy tylko czubek własnego nosa. Juz myślałam żeby z nimi pogadac, ale jakim ja jestem dla nich autorytetem? Żaqdnym. Maja mnie za babe, która chce im namieszac w poukładanym przed sasiadami życiu. I ręce mam związane. Bardzo go kocham, to cudowny facet, który zasługujr na druga szanse. Boje sie stawiania go przed wyborem, bo tak jak ktos napisał, przegram. Z drugiej strony zycie w czekaniu na jego ruch, z poczuciem bezsilnosci i stagnacji mnie wykańcza.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marcin2005
Kazda taka decyzja to ból wiadoma sprawa ale popatrz na to inaczej ile bólu bedzie to cale czekanie Ciebie kosztować i w dodatku ta mysl ze to całe czekanie jest na nic... Czasami trzeba podejmowac takie decyzje choc to nie latwe ja swojego czasu tez stanolem przed takim wyborem i szczerze mowiac do tej pory jest mi ciezko. Bo tez stracilem kogos kogo bardzo kocham...Ale pamietaj zycie toczy sie dalej masz tez swoje dziecko i o nim tez musisz myslec a dobrych ludzi nie jest latwo znalesc ale to nie znaczy ze takich nie ma...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka jakas
Droga Autorko, Mogę wypowiadać się tylko na podstawie tego, co piszesz, i ewentualnie czytać między wierszami, w związku z tym moge sie mylić. Ale też, ponieważ jestem osoba z zewnątrz, mój ogląd jest w miarę przynajmniej obiektywny. Szczególną uwagę zwróciło Twoje sformułowanie , ze mieszkanie z rodzicami i dziećmi po rozwodzie było dla niego wygodne. To zastanawiające. Bo przecież mnóstwo ludzi wychowuje samotnie dzieci, nie przenosząc się do rodziców. Zarówno kobiety jak i mężczyźni. Takie wygodne ustawienie sobie życia budzi mój niepokój. Czy łatwo zrezygnować z wygody? Po drugie, nawet jeśli zamieszkał z rodzicami, to przecież on jest OJCEM swoich dzieci, i to on powinien decydować o ważnych rzeczach. Co to znaczy, że nie może, nie potrafi? Przecież jest dorosły, sam ma dzieci, a zgoda na to, by dziadkowie kompletnie przejęli domowe stery wychowania, dla mnie jest absolutnie niedojrzała. Ja wiem, ze może być Ci przykro, kiedy to czytasz, bo kochasz go ogromnie. Ale czasem sama miłość nie wystarcza. Wiele z nas ma pokaleczone życiorysy...stąd nieufność, i jeżenie się na widok niedojrzałości. A według mnie, on nie jest dojrzały. Pytałam o powód rozwodu, bo zastawiałam się, na ile do rozpadu małżeństwa przyczynili się właśnie rodzice. Pamiętaj, nie wiesz wszystkiego, a to co wiesz, znasz tylko z jego punktu widzenia. Myślę, ze pomysł rozmowy z nimi jest dobry, bo przecież rozmowa to podstawowe narzędzie w relacjach między ludźmi. Tylko uważaj...piszesz, ze oni już Cię "zaszufladkowali", ale czy Ty w podobny sposób nie określiłaś tez ich? Ja wiem, bardzo trudno w takiej napiętej sytuacji o obiektywizm. I...nieco chaotycznie, bo wracam do "wygody". Czy jesteś pewna, ze on zrezygnuje z tej wygody właśnie? Słowne deklaracje to jedno, życie, jego codzienność i proza to drugie. Dobrze jest kochać tak właśnie od święta, to takie młodzieńcze, kolorowe...ale czy prawdziwe? Pozdrawiam serdecznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×