Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość sceptyczna ateistka

czy Bóg istnieje? ma ktoś dowody?

Polecane posty

Gość sceptyczna ateistka

witam serdecznie. Często się słyszy; Bóg tak chciał, Bóg wie, co robi, wola boża i tym podobne. Ja się jednak zastanawiam, czy Bóg istnieje. Czy wy doświadczyliście obecności Boga w swoim życiu, czy wierzycie? proszę o wypowiedzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutnamegi
Biblia to akurat żaden dowód, równie dobrze można powiedzieć, że harry potter istniał naprawdę :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
co tu dużo pisać, wierze i już. Bóg istnieje. a czy są na to dowody? Bilia, liczne ojawienia. nikt sobie tego nie wymyślił. egzorcyzmy to akurat dowód na istnienia szatana ale skoro szatan istnieje to Bóg tymbardziej. wystarczy się dookoła rozejrzeć. Bóg jest wszędzie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sceptyczna ateistka
a widzicie? Boga nie ma a jeśli jest to potrafi tylko namieszać!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
człowiek jest odpowiedziany za swój los. moze ewnetualnie prosić Boga o wsparcie, pomoc itd jesli coś złego się wydarzy to to wina człowieka a nie Boga. sami jesteśmy kowalami własego losu. mamy wolą wole przecież.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dowody na istnienie Boga
Rozumowe uzasadnienie istnienia BogaWedług Tomasza istnienie Boga nie jest prawdą oczywistą (propositio per se nota), nie wymagającą dowodzenia. Potrzebny jest dla niej dowód. Twierdząc tak, Tomasz stawał w opozycji do panującego w scholastyce przekonania, zrywał z tezą obozu augustyńskiego, dla którego Bóg był „jak najbardziej obecny w duszy ludzkiej. Istnienie Boga nie jest dogmatem opartym na apriorycznym rozumowaniu; nie wynika ani z pojęcia prawdy, jak chciał Augustyn, ani z pojęcia doskonałego bytu, jak chciał Anzelm. Zarówno w dowodzie Augustyna, jak i Anzelma, Tomasz widział błędy. Przyznawał, że gdybyśmy znali istotę Boga, to pojęlibyśmy od razu, że istnieje. Nie pozostaje więc nic innego, jak oprzeć dowód istnienia Boga na doświadczeniu mimo że w nim jest dany byt skończony i niedoskonały, bardzo daleki od Boga; niemniej jest to jedyna droga do „upewnienia się o Jego istnieniu. Dowód istnienia Boga musi być aposterioryczny, musi wyprowadzać istnienie Boga nie z nieznanej nam Jego istoty, lecz ze znanych nam Jego dzieł. Według Tomasza za istnieniem Boga przemawia pięć argumentów, nazywanych drogami (łac. via droga) jeśli istnieje ruch, to istnieje pierwszy poruszyciel Bóg (łac. ex motu) jeśli każda rzecz ma swą przyczynę, istnieje pierwsza przyczyna sprawcza Bóg (łac. ex ratione causae efficientis) jeśli byty przygodne nie istnieją w sposób konieczny (pojawiają się na świecie i przemijają), musi istnieć byt konieczny Bóg (łac. ex possibili et necessario) jeśli rzeczy wykazują różną doskonałość, to istnieje byt najdoskonalszy Bóg (łac. ex gradibus perfectionis) jeśli celowe działanie jest oznaką rozumności, to ład i porządek w działaniu bytów nieożywionych, lub pozbawionych poznania, świadczą o istnieniu Boga, kierującego światem nieożywionym. (łac. ex gubernatione rerum) Tomiści podkreślają zasługi Tomasza w kwestii poglądów na temat Boga. Arystoteles Boga określał jako byt najwyższy, Tomasz zaś nie stawiał go w hierarchii bytów, lecz definiował jako czyste istnienie, czyli Bóg jako podstawa każdego bytu, a nie jako jeden z bytów o najwyższych przymiotach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Można prosić boga o wsparcie, jak nie pomoże to widocznie miał taki kaprys. A jak się ziści, to pewnie wszystko dzięki modlitwie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I odwieczne pytanie, Skoro Bóg istnieje, to dlaczego na świecie jest tyle zła?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sceptyczna ateistka
ja doskonale rozumiem, ze wiara jest irracjonalna. Pytam tylko czy mieliście przekonanie. że to własnie Bóg wam w czymś pomógł albo coś się stało z Jego woli?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Skoro Bóg istnieje to musi być bardzo pamiętliwy,że ciągle na świecie takie chooje chodzą :O Jest tyle zła ale Bóg nas kocha? Pff!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przecież Ty autorko sobie przeczysz. Chyba, że jesteś na drodze nawrócenia i stąd wątpliwości. Ja nie mieszam boga w swoje życie, bo nie wierzę w niego(w boga jako istotę decydującą o czymkolwiek) Moja odpowiedź brzmi NIE

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sceptyczna ateistka
reforma! ja sobie nie przeczę, chcę poznać opinie innych. W dzisiejszym świecie wielu powołuje się na Boga, ale nikt nie potrafi powiedziec jak im pomógł.............

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mnich..........
oczywiście, że istnieje wszystko nim jest ty autorko też jesteś jego częścią

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bóg to wiara i dowodów na to
szukaj w sobie. Albo wierzysz, że jest, albo nie wierzysz :) To nie nauka ścisła, gdzie musisz mieć dowody. Kiedy nie wierzysz w nic, trudno jest żyć po prostu. Wierząc sądzisz, że wszystko dzieje się dlatego, że ktoś miała jakiś plan wobec ciebie, że nic nie dzieje się z przypadku. Ponadto wiara sprawia, że trudne życie ma jakiś sens. Bez wiary rodzisz się, całe życie ciężko pracujesz żeby jakoś się utrzymać a potem umierasz i koniec. Wiara w Boga jakoś pozwala mysleć, że śmierć to nie koniec i za uczciwe, ciężkie życie po smierci czeka cię jakaś nagroda w postaci "lepszego" zycia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vianna
proponuję lekturę: http://www.eioba.pl/a/335e/doswiadczenie-nde zwłaszcza fragment: Kiedy przegląd zakończył się zapytali mnie: "Czy chciałbyś o coś zapytać?" Ja miałem mnóstwo pytań. Zapytałem na przykład: "Jak to jest z Biblią?" Oni odpowiedzieli: "Co cię interesuje?" Spytałem czy jest prawdziwa a oni odpowiedzieli, że tak. Spytałem dlaczego kiedy próbowałem ją czytać wszystko co dostrzegałem to mnóstwo sprzeczności. Wróciliśmy znowu do przeglądu życia. Do miejsca, na które nie zwróciłem poprzednio uwagi. Pokazali mi jak kilka razy otwierałem Biblię i czytałem ją właśnie z zamiarem wyszukiwania sprzeczności i problemów. Próbowałem udowodnić sobie, że nie było warto jej czytać. Stwierdziłem, że Biblia nie miała dla mnie sensu. Powiedzieli mi, że zawiera ona prawdę duchową i że powinienem ją czytać w sposób duchowy by zrozumieć jej sens. Powinna ona być czytana jak modlitwa. Poinformowali mnie, że nie jest ona jak inne książki. Powiedzieli mi także (później odkryłem, że tak było w rzeczywistości), że kiedy czyta się ją w duchu modlitwy ona mówi do ciebie. Odkrywa się przed tobą i nie musisz już nad nią pracować. Moi przyjaciele odpowiadali na wiele pytań w zabawny sposób. Naprawdę wiedzieli całą masę rzeczy, o które chciałem ich zapytać. Kiedy tylko pomyślałem o jakimś pytaniu oni rozumieli je doskonale. Zapytałem ich na przykład jaka jest najlepsza religia. Oczekiwałem odpowiedzi w rodzaju: "Prezbiteriańska" gdyż domyślałem się, że moi przyjaciele są Chrześcijanami. Odpowiedzieli, że najlepszą religią jest ta, która najbardziej zbliża do Boga. Wiecej: http://www.eioba.pl/a/335e/doswiadczenie-nde#ixzz1Zc7XGiRb

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Autorko myślałam, że Ty masz wątpliwości. Często ludzie wierzący mówią, że pomogła im modlitwa. To tak jakby losować piłeczki ukryte w czyichś dłoniach, jedna jest biała jedna czarna, prosić boga o wylosowanie białej, jeśli się uda powiedzieć"dobrotliwy bóg wysłuchał moich modlitw" jeśli nie "bóg widocznie tak chciał" a ja wiem, że za którymś razem wypadnie biała, bo tak wynika z rachunku prawdopodobieństwa. To jest sprawa losowa, jak wszystko inne na co nie mamy wpływu w naszym życiu. Przyznam, że też jestem ciekawa co na to ludzie wierzący :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mnich..........
a skąd założenie, że zadaniem boga jest pomaganie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sceptyczna ateistka
Bo przecież z założenia Bóg jest dobry i sprawiedliwy, jeśli czyni zło to nie jest Bogiem, jeśli nic nie robi to nie jest wszechmogący

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vianna
może jeszcze jeden fragment: Powiedzieli, że świat jest pięknym wyrazem Doskonałego Stwórcy. Każdy może znaleźć w świecie piękno lub brzydotę zależnie od tego, w którą stronę kieruje swój umysł. Wyjaśnili mi, że subtelny i złożony rozwój naszego świata jest poza moim pojęciem ale że będę odpowiednim narzędziem dla Stwórcy. Każda część stworzenia, wyjaśnili, jest nieskończenie interesująca ponieważ jest manifestacją Stwórcy. Bardzo ważną okazją dla mnie będzie badanie tego świata z zachwytem i radością. Nie dali mi jakiegoś konkretnego zadania lub misji. Czy mógłbym zbudować dla Boga kościół lub katedrę? Powiedzieli, że te budowle są dla ludzkości. Chcieli bym przeżył swoje życie kochając ludzi a nie rzeczy. Powiedziałem im, że nie jestem na tyle dobry by reprezentować w świecie materialnym swoim zachowaniem to czego doświadczyłem z nimi. Zapewnili mnie, że otrzymam odpowiednią pomoc kiedykolwiek będę jej potrzebował. Wszystko co muszę zrobić to poprosić o nią. Wiecej: http://www.eioba.pl/a/335e/doswiadczenie-nde#ixzz1ZcA9SOYb

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no i już dałaś sobie odpowiedź
założenie jest stąd, że Bóg to ojciec ludzkości. Każdy normalny ojciec pomaga swoim dzieciom :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mnichu to co napisałeś powyżej to mądre słowa i ja jestem się w stanie z nimi zgodzić. Nie wierzę tylko w boga jako istotę/byt ingerującą To co napisałam o modlitwie dotyczyło tylko odpowiedzi na pytanie autorki. Bóg ma pomagać w przekonaniu ludzi wierzących, wynika to chociażby ze słów "proście a będzie wam dane"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mnich..........
przy takim założeniu, że zadaniem boga jest pomaganie i poustawianie wszystkiego za nas to nic by się nie działo, nic byśmy się nie nauczyli, każdy by się rodził piekny, mądry i bogaty i przez całe zycie by trwał w takim stanie i w koncu umarł, żyjąc ciągle w stanie permanentnej szczęśliwości umarł by tak samo jak żył, nie ucząc się niczego bo wszystko by miał podstawione pod nos a tak się składa, że jesteśmy tutaj po to zeby sie uczyć i uczyć się wszystkich aspektów życia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość masz dowod ze nie istnieje?
? to moze pogadamy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vianna
sceptyczna ateistka Bo przecież z założenia Bóg jest dobry i sprawiedliwy, jeśli czyni zło to nie jest Bogiem, jeśli nic nie robi to nie jest wszechmogący chyba masz błedne założenia. Podstawowym darem Boga dla czlowieka jest WOLNA WOLA i z tejże wolnej woli wynika zło, czynione przez LUDZI a nie Boga mam wrażenie że w twoim umyśle Bóg powinien być jak perfekcyjna sprzataczka - sprząta zło popełnione przez człowieka ZANIM pojawią się tego zła konsekwencje. To nie tak...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sceptyczna ateistka
Mnichu! Wyjaśnij mi proszę jaka jest zatem rola Boga i dlaczego nazywany jest dobrym, sprawiedliwym i wszechmogącym?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vianna
a gdyby udało ci się spojrzeć na Boga jako na MIŁOŚĆ i TWÓRCĘ jednocześnie? zerknęłas do artykułu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mnich..........
żeby to zrozumieć to trzeba pojąć istnienie jakby dwóch aspektów życia, na tym prawdziwym poziomie kazdy z nas jest duchem częscią boga, istotą nieśmiertelną, która MA to ciało jak ubranie na to życie, i przeżywa to POZORNE de facto życie jako obserwator, duch, który doświadcza tego aspektu materialnego pozornej z perspektywy ducha "rzeczywistości" tak jak w teatrze, każdy jest aktorem i przeżywa komedie i dramaty po to tylko, zeby po spektaklu zdjąc kostium i stwierdzić "czegoś sie nauczylem, to była ciekawa przygoda" twierdzenie, ze w sytuacji gdy ktoś akurat uczestniczy w spektaklu dramatycznym to reżyser powinien dać mu wsparcie bo rola mu się przestała podobać, nie jest trafne, zakladając, że sami sobie wybieramy te role na TO życie i najważniejsze wydarzenia w TYM zyciu, a potem w kolejnych oczywiście, reżyser w pewnym momencie pomoże jeżeli ktoś bedzie go prosił, ale ta pomoc nie może popsuć całego spektaklu, zaplanowanych w nim doświadczen jeżeli to miał być dramat, i aktor się na to godził bo wybrał takie doświadczenia, to tendramat nie zmieni się w komedię, ale bedzie bardziej znosny kazde doświadczenie które WTBRALIŚMY przed przyjściem tutaj bylo "uszyte" na miare naszych sił przynajmniej tak to wtedy ocenialiśmy z perspektywy mądrego ducha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vianna
Często ludzie wierzący mówią, że pomogła im modlitwa. To tak jakby losować piłeczki ukryte w czyichś dłoniach, jedna jest biała jedna czarna, prosić boga o wylosowanie białej, jeśli się uda powiedzieć"dobrotliwy bóg wysłuchał moich modlitw" jeśli nie "bóg widocznie tak chciał" a ja wiem, że za którymś razem wypadnie biała, bo tak wynika z rachunku prawdopodobieństwa. To jest sprawa losowa, jak wszystko inne na co nie mamy wpływu w naszym życiu. Przyznam, że też jestem ciekawa co na to ludzie wierzący ------------------------------------ No trochę przesadziłaś... to nie wygląda na przypadek: http://www.padrepio.catholicwebservices.com/POLSKA/Healings_Polska.htm DAR UZDRAWIANIA Ojciec Pio miał też charyzmat uzdrawiania. Zawsze powtarzał: „To nie ja uzdrawiam, lecz Pan. Ja się tylko modlę." Albo: „To nie moja sprawa, lecz Matki Bożej". Jakże wysłuchiwana była jego modlitwa!... Święci są zawsze pokorni. W noc Bożego Narodzenia w roku 1939 urodziła się mała dziewczynka Gemma de Giorgi bez źrenic. Była więc skazana na to, że nigdy nie będzie widzieć. Miała 6 może 7 lat, kiedy jej rodziców odwiedziła ciocia zakonnica. Poradziła im udać się do ojca Pio. Napisała do niego, a on odpisał: „Droga córko, zapewniam cię, że będę się modlił za dziewczynkę." Babcia towarzyszyła jej do San Giovanni Rotondo. Po Mszy św. obydwie udały się do spowiedzi. Była to pierwsza spowiedź dziewczynki i babcia chciała, aby korzystając ze spotkania z o. Pio przystąpiła do I Komunii św. Ponieważ podczas spowiedzi dziecko nie pomyślało o tym, by poprosić o uzdrowienie, babcia postanowiła to uczynić. Ojciec Pio odpowiedział jej: „Zachowaj ufność, córko. Dziewczynka nie powinna płakać, a ty nie powinnaś się niepokoić. Gemma widzi i ty o tym się dowiesz." Dziewczynka przystąpiła do I Komunii, podczas której O. Pio uczynił jej znak krzyża na oczach. Wracając pociągiem Gemma zauważyła, że widzi. Gdy udano się z nią do lekarza, stwierdził, że dziecko widzi nie mając źrenic! Nie potrafił tego wyjaśnić. Ukończyła studia, podjęła pracę. Dziś widzi nadal, stawiając czoła logice nauki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×