Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Błękitne Niebo26

Dziewczyny wychowywane bez ojca...

Polecane posty

Gość Błękitne Niebo26

Czy dziewczyny wychowywane w niepełnej rodzinie mają zaburzone kontakty z mężczyznami w późniejszym wieku i trudniej im stworzyć i utrzymać związek?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiedyś założyłam podobny temat
i stwierdzam, że tak(na swoim przykłądzie). zero bliskiego kontaktu, zaangażowania, chyba ich odpycham, a przynajmniej nie umiem rozmawiać, bo brak było wzorca. i na zawsze zostanie uraz, poczucie inności do płci brzydkiej. a odraza do tego, który mnie spłodził.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Błękitne Niebo26
Ja też mam ten problem:-( Dość późno zaczęłam tworzyć jakieś więzi z facetami,chodzić na randki..wczesniej ich unikałam. Zauwazyłam też że zbyt mocno angażuję się emocjonalnie w związki,widzę w facecie cały świat,żyję nim...on to wyczuwa i ucieka...zaczynam juz wątpić że będę z kimś dłużej...o małżeństwie już nawet nie marzę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość switezianka20
u mnie jest tak, ze podobają mi się wyłącznie starsi mężczyźni. mój obecny ma 30 lat, ja 20. czasami mam wrażenie, że szukam sobie właśnie takiego kogoś na podobieństwo ojca - żeby się mną opiekował, żebym czuła się bezpieczna. do tego dochodzi duża obawa przed byciem porzuconą. ogólnie nie jest łatwo :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość annelka
Ja też

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiedyś założyłam podobny temat
To wiem co czujesz :O Tylko wiesz... u mnie to trochę dziwnie jest, bo.... zupełnie jakby faceci nie zwracali na mnie uwagi, jakbym nie była kobietą. Nie wiem, co jest takiego we mnie - może nieświadomie stwarzam jakies bariery niewerbalne. Zresztą nie powiem, żebym rzucała się w oczy duzym dekoltem czy szpilkami, a przecież oni to lubią. Tak, jakbym przeczyła swoją płeć. Jezu ale to porąbane. Pewnie nie będziesz już chciała ze mną rozmawiać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Błękitne Niebo26
Mam za sobą zaledwie kilka krótkich związków...do facetów bardzo często czuję dziwną niechęć,mam ochotę z nimi walczyć. Mój ostatni mężczyzna miał 38 lat,czyli pewnie też ciągnie mnie do starszych. Dziewczyna w wieku dojrzewania uczy się podobno podczas obcowania z ojcem uwodzenia i kokietowania...może tu tkwi problem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiedyś założyłam podobny temat
Jak uczy się kokietowania i uwodzenia obcując z ojcem to znam połowiczną odpowiedź przynajmniej na jedną z moich wątpliwości. Czasem żałuję, że zyję tu i teraz. Co ja mówię-często. Kiedyś nie była tak szeroko rozwinięta psychologia, te wszystkie teorie wychowania. Ludzie żyli tu i teraz, nie wiedząc, że dzięki temu a albo czemu innemu są tacy a tacy. I byli szczęśliwi. Niewiedza jest skarbem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no to ja tez prawie 25
troszke nie rozumiem.....jak uczy sie kokietowania z ojcem ??? ja ojca miałam i mam ale lepiej zeby go nie było:( ciągłe awantury, pyskówki, szarpanie, wyzwiska na mnie i na mame, nigdy nie chciał pracowac, nigdy nie przytulił, nie pochwalił , nie pobawił sie, kiedys jak mama chciała sie rozwodu powiedział, ze zrobi tak, ze mnie juz nie zobaczy :( ciagnie mnie do starszych facetów, teraz spotykam sie z facetem 18 lat starszym, wiem ze dla niego to tylko sex i nic poza tym i rozmowami nic od niego nie dostane:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość switezianka20
powodem naszych problemów w związku jest również to, że dziecko bierze przykład z relacji między swoimi rodzicami, w rodzinie. my nie miałyśmy takiej możliwości (lub przykład w rodzinie nie był dobry jak np. awantury) i teraz musimy do wszystkiego dochodzić same.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no to ja tez prawie 25
ja sie boje facetów :( ze cos mi zrobia, ze bede sie musiała całkowicie podporządkowac a jak nie to bede sama, ze bedzie mnie bił albo pił ( chociaz ojciec nigdy nie pił)....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiedyś założyłam podobny temat
Koleżance na pewno chodziło, że uczy dziewczyna w kontakcie z ojcem uczy się takiej jakby "granicy", wie co może powiedzieć i jak to zostanie odebrane, wie co facetów bawi, co krępuje, prowadzi z nim dialog, DIALOG:O cos, czego ja nie umiem. wmurowuje mnie w podłoge jak jakiś się odezwie, bo nie wiem co odpowiedzieć. nie chcę być zimną księżniczką, a chyba tak mnie widzą. i też obserwowałam u siebie zainteresowanie starszymi. imponowali (bo teraz jestem wolna od wszelkich uniesień) dojrzałościa, odpowiedzialnością, zaradnością, doświadczeniem, tym, że w pewnym wieku już wiedzą, że trzeba kobietę przytulić, tym, że umieją ja dowartościować. bo taki chłopaczek 25 lat tego nie wie. ps: mam 23.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no to ja tez prawie 25
to ja sie chyba niczego nie nauczyłam przy moim ojcu :( a juz na bank nic dobrego...razcej tego ze zawsze trzeba byc przygotowanym na cios...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiedyś założyłam podobny temat
hm.. zawsze mozna sprobowac z dziewczynami. jak nie wyjdzie z mężczyzną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sevia2
Nie wiem co lepsze: brak ojca czy ojciec, ktory ma w dupie rodzinie i dziecinstwo dziecka polegalo na ciaglym czekaniu na niego wraz z mama:( Rezultat? Niskie poczucie wlasnej wartosci, interesowanie sie wylacznie starszymi facetami, pragnienie, aby taki facet otoczyl dorosle juz dziecko opieka, interesowal sie nim, ozieblosc, nieumieetnosc okazywania uczuc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no to ja tez prawie 25
czyli ułomnosć emocjonalna :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja wam powiem,że też wychowałam się bez ojca,a do tego bez dziadka(żadnego)...i kiedyś miałam takim problem,że nie wierzyłam,że mogę się komuś podobać...i też ciągnęło mnie do starszych...w zasadzie pociągneło mnie do jednego dużo starszego..14 lat.i wcale nie żałuję ;) zdawałam sobie sprawę,że tym związkiem \"zastępowałam\" sobie coś,czego nie miałam (nie powiem,że nigdy,bo kiedyś ojciec dość regularnie nas odwiedzał). i nie żałuję. ;) od tamtej pory (3,5 ROKU) granica wieku stopniowo się zaniża,tak,że teraz oscyluje w na granicy 2-3 lat różnicy ;) i powiem wam,ze faceci w tym wieku juz potrafią określić w miarę,czego chcą. z tamtym starszym kontakt trzymam do dziś ;) a przy okazji doszłam do wniosku,że jeżeli facet w wieku 38 lat notorycznie spotyka się z młódkami,to i on ma jakieś emocjonalne problemy ;) aha,co do nauki kokieterii,to ja mimo braku \"worka treningowego\" wyrobiłam własny styl i nie narzekam ;) co prawda,w związkach do pewnego momentu stawiałam faceta na piedestale i traktowałam,jako centrum mojego śwaita... całe szczęscie po głeboich przem,yśleniach i analizie mojego postepowania z psychologicznego punktu widzenia doszłam do pewnych wniosków i po malutku wprowadzam je w życie ;) także ...;) a wogóle,jedym z tych wniopsków jest,ze dziewczyny wychowane w pełnej ,szczesliwej rodzinie z pewnością mają mniej kompleksów ;) na swoim punkcie oczywiście ;) ale i z tekiach kompleksów można wyjść cało,jeśli tylko się nad tym pracuje. pozdrawiam i śmiem twierdzić,że i nam uda się stworzyć szczęsliwie rodziny.A nawet,jak coś nie wyjdzie,to przecież nie koniec świata,bo i facet to nie jego pępek ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Olafka
Moge sie wypowiedziec na temat, witam, ja sie wychowywalam calkowicie bez ojca, w dodatku z poczuciem, ze mnie porzucil i ze nie interesowal sie mna jako swoim dzieckiem - wiecie, ze to wplywa na samoocene, niestety, wydaje mi sie ze gdybym miala \"normalne\" dziecinstwo bylabym zupelnie innym czlowiekiem. Ale ale ja sobie cos narzucilam, takie motto, ze dziecinstwo nie usprawiedliwia..tylko zobowiazuje. I na pewno postaram sie jesli sie kiedys na dziecko zdecyduje, zeby mialo pelna rodzine, choc wiadomo roznie to bywa:( Wiec jak to ze mna bylo i z chlopakami;) Ja tez unikalam kolegow, pozno zaczelam chodzic na randki, wlasciwie dopiero po studiach, wczesniej nie potrafilam rozmawiac z chlopakami. Potem bylo tak, ze jak juz mialam tego chlopaka to byl dla mnie 8 cud swiata, mialam klapki i w dodatku...to ja go zdobywalam, ja sie staralam jak szalona (mam do dzis ta przypadlosc niestety), nie zwracalam uwagi ze ktos mnie olewa, nie wiedzialam ze jest taka granica, ze po prostu jak mezczyzna przestaje mnie zauwazac to powinnam odpuscic, ja nie odpuszczalam i czesto byl dramat. A to co \"zdobylam\" to i tak pozniej przeminelo z wiatrem. Ciagnelo mnie tez do mezczyzn z jakimis problemami, a raczej zakreconych, niedostepnych. Nie wiem czy to efekt wychowania, nie wiem, ale tak bylo. Obecnie jestem bardziej swiadoma, dorosla....i sama. Mezczyzna nie jest dla mnie juz wszystkim, mam swoje zycie, zainteresowania ale bardzo boje sie, ze On nie zadzwoni, ze nie odpowie na maila, ze zniknie ....zreszta juz raz taki jeden zniknal w ten sposob, rok dochodzilam do jakiejs rownowagi. I teraz wiem tez ze moze sie wszystko zdarzyc a nie potrafie do konca tego kontrolowac, tego strachu, ze przeciez iz nie dzwoni pare dni to jeszcze nic nie znaczy, nie potrafie tego olac...dlatego widze po sobie, ze coraz trudniej mi bedzie pokochac i sie zaangazowac mimo ze bym chciala, boje sie bardzo tej milosci bez wzajemnosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Olafka
mam jeszcze pytanie czy ktoras z Was dziewczyny przechodzila przez terapie? Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"Nie wiem co lepsze: brak ojca czy ojciec, ktory ma w dupie rodzinie\" Ja miałam jedno i drugie :( Ojca nie znałam, a mój ojczym to był i jest idiota, który albo wydawał całą kasę, która była na jedzenie, na swoje przyjemnności, albo wyprawiał awantury, a mnie wręcz niecierpiał. Przez te 7 lat jak z nim mieszkałam 4 z nich nie odezwał do mnie słowem, wychodził z kuchni jak ja do niej wchodziłam, przy stole odwracał się do mnie plecami, nawet przy gościach... ehh szkoda słow na niego. Więc nie miałam nawet namiastki ojca. Jak już pisałam w poprzednim podobnym temacie, ten pociąg do starszych mężczyzn jest częsty, ale taki emocjonalny u mnie.Jakoś mi imponują, mam ochotę zwracać ich uwagę, choć wiem że raczej tacy liczą na seks niż na jakieś zainteresowanie się mną jako osobą, tak jakby mi się marzyło ... Co do tych w moim wieku nie za bardzo mi wychodzi. Albo się boję zbliżen, a już na pewno czegokolwiek związanego z seksem, wręcz mnie to odrzuca...Też ma tak któraś? Choć ja słyszałam że takie bez ojca, to niby szybko potem chodza do łóżka... u mnie to \"łóżko\"praktycznie nie istnieje. I to co niejedna z was pisała: to traktowanie faceta jak 8 cud świata, jak się już jakiś trafi wg nas odpowiedni...Też miałam podobnie, teraz się z tego staram leczyć, bo wiem że takie postępowanie dopiero przyprawia o cierpienie i zwariowanie, ale na początku latałam za faectem, jak już jakiś zwrócił moją uwagę, sama zapraszałam nawet po 100 odmowie, myślałam dniami i nocami, a jak nie odpisał jeden dzień na sms albo od razu to już wpadałam w histerie, czułam się jak najgorsza... Teraz już nie miewam takich, AŻ TAKICH :P świrów :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Olafka
morelowy dzban wspolczuje Ci przede wszystkim ojczyma, taki ktos kogo opisalas chyba przyprawia o wiecej rozczarowan niz jakby w ogole nie bylo go w domu i bylby przynajmniej spokoj. "Choć ja słyszałam że takie bez ojca, to niby szybko potem chodza do łóżka... " - ja jeszcze nie spotkalam sie z taka teoria;) raczej moze to wynikac wlasnie z takiego podejscia, ze wydaje nam sie, iz faceta ktory zwrocil na nas uwage trzeba zatrzymac przy sobie, a ze nie znamy psychiki mezczyzn, bo skad, to niektore z nas moga sadzic, ze przez seks facet od nas juz nie odejdzie, bo polaczy nas juz cos niezwyklego itd.......Ja osobiscie raczej nie mam takich doswiadczen, raczej pozniej niz szybciej;) Mysle, ze na pewno nie postepujemy i nie odczuwamy wszystkie wszystkiego tak samo - to by juz byla zbiorowa epidemia;) Ja np raczej wlasnie unikalam starszych mezczyzn i ciagnelo mnie wrecz do tych mlodszych, nie chcialam kogos jak ojciec, albo kogos kto by mi ojca "zastapil", mnie martwia u siebie najberdziej leki przed odrzuceniem - wariacja pt. "nie odpisal na sms", oraz to ze nie rozumiem po prostu mezczyzn, z wiekiem jakos nabywam doswiadczenia i jest lepiej ale kiedys to byla porazka. No i mozna mi mowic 10 tysiecy razy ze jestem atrakcyjna, a ja do konca nie wierze w to i tez jest tak ze tych na ktorych mi zalezy w jakis sposob zniechecam do siebie (moze przez te moje leki, nie wiem)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do Olafki
Wychowywalam się niby w pełnej rodzinie, ale bez żadnych damsko-męskich wzorców. Tato był stale nieobecny w domu, a kiedy był, to tak, jakby go nie było. Jedyną radą było: "...ucz się i patrz końca...". Weszłam w dorosłe życie nie wiedząc nic o miłości, przyjaźni, seksie. Tato nigdy nie calował mamy ani mnie.Wszelkie decyzje, prace domowe, wszystko zwalał na mamę, która bezwolnie godziła się na to. Zakładałam fatalne związki, idealizowałam facetów, którzy, jak się okazało nie byli warci nawet jednego mojego palca. Zastanawiałam się, dlaczego? Wydawało mi się, że jestem gorsza. Dopiero na półmetku życia zrozumiałam, że nie jestem lepsza, ale na pewno nie gorsza od moich koleżanek, które w porę, dobrze, poukładały sobie życie. Niedawno zrozumiałam, że brak wzorców spowodował, że tak uwikłałam moje życie. Teraz jest już cokolwiek za późno...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Olafka
Powiedz sobie Lepiej pozno niz wcale i wez swoje zycie w swoje rece. Co to znaczy poukladane zycie? To, ze kolezanki maja meza, dzieci, nie znaczy ze kazdy tak "powinien"....Jak juz ktos wspomnial zycie nie konczy sie na mezczyznach. Oczywiscie ja takze w glebi serca marze o tego rodzaju szczesciu, tesknie, ale wiem ze mimo iz nie mam juz 20 lat, to zycie jeszcze przede mna i teraz skupiam sie na tym co mam i co moge zrobic dla samej siebie i najblizszych, ktorych czasem sie nie dostrzega w pogoni za ...chocby mezczyznami, ktorym na nas nie zalezy. Glowka do gory, masz przyjaciol, znajomych, rodzine? Plany? Cele, marzenia, prace, jesli nie, to zadbaj o to. Wyjdz im naprzeciw, warto. Moze ktos w poblizu czuje sie jeszcze gorzej niz Ty. Warto tez zdac sobie sprawe ze swojej sytuacji, ale nie uzalac sie nad soba, tylko zrobic cos zby pojsc naprzod. Pozdrawiam i Wesloych Swiat:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do Olafki
Olafko, masz rację. Zgadzam się z Tobą w stu procentach. Staram się odciąć od przeszłości, chociaż nieraz jest mi wstyd, zwłaszcza za to, że uganiałam się za mężczyznami, którzy mnie nie chcieli, a nawet okradali (!). Wiem, że przeszłości nie da się zmienić, trzeba jednak żyć dalej, próbować coś zmienić. Pozdrawiam serdecznie i życzę Wesołych Świąt ❤️.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Błękitne Niebo26
Temat się rozwija,piszcie dalej dziewczyny o swoich doświadczeniach związanych z tym tematem. W każdej wypowiedzi odnajduję wiele z samej siebie...:-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Olafka
Blekitne Niebo, dziekuje za ten temat, ja popisze, z tym ze wyjezdzam na Swieta ale jak wroce to sie przyloze bardziej;) Jesli to mialoby komus pomoc, poza tym dla mnie tez jest to dobre, bo przypominam sobie co jest wazne dla mnie:) Za tymi mezczyznami... ja tez czasem gonilam, czasem to bylo istne wariactwo, ale nie ma co, ludzie robia gorsze rzeczy, tamci juz dawno nie pamietaja a my tu sie wstydzimy i rozmyslamy;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hm moze i cos w tym jest
nie wiem, w sumie generalenie mam problem z nawiazywaniem znajomosci bez wzgledu na plec:O ale czy to z powodu ze dosc wczesnie "odszedl" hmm mialam nascie lat a jednak bym tego nie wiazala..,poprostu jestem jakby troszke zamknieta w sobie:o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hej dziewczyny.........
no faktycznie już kilka takich tematów było ja też wychowywałam się bez ojca, nie znam go wcale doświadczenia mam podobne jak Wy - randki dość późno, seks dość późno, gdy wreszcie na serio się zakochałam to - ubóstwianie faceta, paniczny strach ze odejdzie itd... chociaż do tego czasu - aż się tak mocno zakochałam - traktowałam facetów raczej luźno (starałam sie zachować dystans, nie przywiązywać się za bardzo, nie otwierać się)... no ale kiedy pojawił się "ten" wszystko wzięło w łeb i zaczęło się moje wariactwo w dzieciństwie nie miałam raczej kolegów, nie mam kuznów anie rodzeństwa, wujków... generalnie rodzina zdominowana przez silne kobity... Przez długi czas w ogóle nie umiałam gadać z facetami, zero kolegów. No ale teraz - po kilku letnim związku (który się rozpadł, ale nic to) - nauczyłam się już trochę i właściwie przybywa mi więcej kolegów niż koleżanek chyba wreszcie polubiłam i trochę zrozumiałam facetów

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BlackFlower27
upup

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no tak no tak
Ja swojego ojca nawet nigdy nie widziałam, tylko na zdjęciu... Co było dalej... - poczucie odrzucenia, - niepewność, czy zasługuję na miłość i czy można mnie kochać, - paniczny lęk przed odrzuceniem w przyszłości (przekonanie, że każdy facet będzie oszukiwał, zdradzał albo odejdzie), - brak zaufania do mężczyzn (chyba nigdy żadnemu nie zaufam na tyle, żeby zdecydować się na dziecko), przekonanie, że nie można na nich liczyć, - albo zbyt duży dystans do facetów, traktowanie ich z góry ("to duże dzieci, nigdy nie dorastają, nie warto traktować ich poważnie"), - albo zbyt duże wymagania wobec tych, z którymi jestem blisko (brak wzorca codziennego życia z kimś, tolerancji dla słabości, wad, błędów), każde potknięcie to dla mnie sygnał pt. "wiedziałam, że tak będzie" i znowu lęk przed odrzuceniem... Kręcę się w kółko, bo ludzi zawsze spotyka to, czego się najbardziej boją...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×