Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Dziś kończę 30 lat, oceńcie czy zmarnowałam młodość

Polecane posty

Gość gość

Hej Dzisiaj są moje 30 urodziny, więc naturalnie jest to czas zadumy i rozliczeń z przeszłością. Taki bilans. Do 19r.z. mieszkałam z rodzicami, w biednej rodzinie, troszkę patologii, ale uczyłam się wzorowo u wiedziałam że ucieknę. Po maturze którą zdałam idealnie poszłam na studia, wyjechałam do Wrocławia. Jeszcze na wakacjach, szukając mieszkania, poznałam chłopaka. On właśnie konczyl studia na mojej uczelni na którą się dostałam. Wielka miłość ale na odległość bo on dostał pracę ale w innym rejonie kraju. Przetrwaliśmy to. Całe studia byłam mu wierna, nie chodziłam prawie na imprezy, każdy weekend spędzałam z nim. W domu rodzinnym też za wiele nie szalałam, byłam taką raczej grzeczną dziewczynką. Po moich 3,5l studiów, kiedy obroniłam licencjat już na stałe zamieszkałam u Niego (wcześniej mieszkałam u niego wszystkie weekendy wakacje ferie itp), magistra robiłam już zaocznie, pracując. Znalazłam pracę w tej samej formie co on pracuje (nie przez znajomości, była rekrutacja, zgodna z moim wykształceniem i przyjęli mnie). Jak miałam 24 lata (a on 28) wzięliśmy ślub. Początkowo miało być pięknie: ślub a w planach dzieci, szczęśliwa rodzinka. Ale po ślubie wszystko zaczęło się psuć. Najpierw zaczęło się psuć w łóżku. Mój ostatni orgazm z nim przeżyłam podczas podróży poślubnej. Potem seks coraz gorszy, krótszy, coraz bardziej na odwal. Ja przestałam brać tabletki, no bo chcieliśmy dziecko. Jak je odstawiłam (a brałam całe studia) nagle okazało się że moje libido wzrosło i nie wystarczał mi seks raz na trzy dni. Ale było go coraz mniej, raz na miesiąc, raz na kwartał... On się migał od rozmów. Za tym poszło wzajemne oddalenie. Tzn ja walczyłam chciałam jego bliskości, on sobie znalazł drugi etat (ale w domu, zdalnie) i w ogóle nie miał dla mnie czasu. W międzyczasie awansowałam w pracy i szło mi nieźle (ale mamy inne zawody i nie byłam "nad nim" chociaż to jedna firma). Z mężem trzy lata po ślubie już mnie prawie nic nie łączyło. Zdecydował że dzieci na razie nie chce miec. Mnie miał niby w d***e ale zazdrosny byk strasznie, a kręciło się wkoło mnie dużo facetów. Robił dzikie sceny zazdrości, ale nadal się mną nie interesował jak kobietą. Miałam sprzątać i gotować i się nie czepiać. Potem jakoś się dotarliśmy w sensie takim, że nie toczymy wojen, wspieramy się, jesteśmy jak przyjaciele, ale seksu nie ma już kilka lat. On mi stawia warunki by ten seks wrócił (ma być codziennie obiad, mam więcej sprzątać, schudnąć itp). Domyślacie się pewnie jak mogę się czuć. On nie jest typem silnego samca. Raczej odwrotnie. Jak miałam 19 lat to widziałam w nim mężczyznę. Dzisiaj czuję podświadomie że jest słabszy ode mnie. No ale to mój mąż, slubowalam. On nie chce się ze mną rozstawać. Ja sama już nie wiem: czy w moim wieku jest sens rozwalać wszystko, 11 letni związek, czy może lepiej żeby tak zostało - przyjdzie czas że i tak seks nie będzie istotny. Mam tylko takie poczucie straty, że się nie wyszalalam. Że kiedy chciałam tańczyć, bawić się - rezygnowałam z tego bo wolałam jechać do niego. A teraz już za stara jestem na imprezy w klubach. Wszystkie moje koleżanki mają już rodziny, dzieci. Zaczęły później (pod koniec studiów lub tuż po nich) ale od razu konkretnie, dzieci rodziły się z miłości i zakochania, czasem wpadek, a nie chłodnej kalkulacji po kilkunastu latach razem. Wychodzą mi już pierwsze zmarszczki, skóra robi się obwisła, mimo iż regularnie ćwiczę. Nie jestem brzydka, uważam się za ładną, wielu facetów się mną interesowało i interesuje. Ale mam takie dziwne uczucie, że nie zrobiłam e życiu użytku z młodości i urody.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A na początku jak było z sexem? Może to gej albo uzalezniony od porno? I dlatego z Toba nie chce się kochać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na początku nie wychodziliśmy z łóżka, ale to przed ślubem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wszystkiego najlepszego :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziękuję, Dobra Duszo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rozmawialas z nim szczerze czemu juz nie chce sexu? A sam się zaspokaja? Robisz mu loda czasem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na początku próbowałam, unikał jak się tylko da. Kładł się do łóżka dopiero aż zasnęłam. Udawał że śpi kiedy go zaczepialam rano. Najpierw zwalał na pracę itp Potem na mój wygląd (że z wiekiem gorzej wyglądam) Potem na to że za słabo zajmuję się domem i on się czuje źle w związku z tym nie ma ochoty na seks (sam prawie nic w domu nie robi, całe sprzątanie gotowanie pranie jest na mojej głowie a też pracuje i zarabiam niemało). Kiedyś byłam jakoś bardzo zdesperowana i w złości powiedziałam mu że zamiast narzekać że trzeci dzień jest to samo na obiad (ugotowałam kiedyś za dużo na raz) to powinien mi dziękować że sobie jeszcze kochanka nie znalazłam. To się obraził na wiele dni. Pewnego razu nie wytrzymałam i kupiłam sobie wibrator, ukrywałam go oczywiście ale kiedyś się zapomniałam i zostawiłam na wierzchu. Były ciche tygodnie! Jak w koncu porozmawialiśmy to byk foch że wolę plastik od niego (a wtedy seks był raz na kwartał więc jaki miałam wybór). Generalnie zdałam sobie dziś sprawę, że nigdy ten seks nie był dobry. Tzn kiedyś się kochaliśmy nawet kilka razy dziennie a przed ślubem normą było kilka razy w tygodniu. Ale ja nie zawsze miałam orgazm (u mnie to długo trwa zanim dojdę) a seks zawsze kończył się gdy on dochodził. Jakoś mi to serio nie przeszkadzało wtedy. Kochałam go tak mocno że dla mnie 100% radości to było sprawienie przyjemności jemu. Lody oczywiście też były na zawołanie i z zaskoczenia. Potem kiedy proponowałam lodzika po pracy - odmawiał. A teraz przeczytałam temat jakiejś laski gdzie facet cała noc robił jej dobrze i dążył tylko do jej przyjemności to aż się rozpłakałam, nigdy czegoś takiego nie doświadczyłam. Na co dzień to raczej on jest dobry, tzn miły i grzeczny, kulturalny aż do bólu, w trudnych sytuacjach zawsze był ze mną (choroby itp), jak go prosiłam i jakaś pomoc to zawsze pomagał, nie jest egoistą poza łóżkiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wspolczuje. Swoja droga żeby powiedziec kobiecie ze coraz gorzej wygląda to trzeba być dnem... Ja po takim tekście to chyba bym się rozwiodła. A on jak wygląda, jak młody brad Pitt??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tez nie mam orgazmów z facetem ale mi to nie przeszkadza, bo dla mnie przyjemny jest sam stosunek, ruchy mężczyzny, jego satysfakcja. My tez rzadko się kochamy bo raz na 3-4 dni ale jednak ten sex jest. Jakby w ogóle nie chciał sexu to by znaczyło ze go juz nie pociagam i wtedy bym odeszła. Ale my nie mamy ślubu wiec łatwiej zakończyć związek. Dlatego jestem przeciwniczka brania ślubów, bo jak facet cos odwali to potem ciężko odejść, trzeba po sadach latać. Ty młoda jesteś jeszcze. Co innego jakbys miała z 45 lat ale 30 to jeszcze młodość jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
On oczywiście te się zestarzał, zresztą nigdy nie był przystojny wg obiektywnych kryteriów. Zawsze miał kompleksy na tle wyglądu. Ale ja go tak kochałam, mówiłam że jest najpiękniejszym na świecie bo go kocham. Prawda jest taka że nigdy nie był wyrzeźbiony, twarz ma przeciętną, niektórzy twierdzą że brzydką. Miał też epizod nadwagi. Ale ja zawsze umacnialam jego poczucie własnej wartości. Mówiłam że dla mnie jest najpiękniejszy bo jest mój. On nigdy tak o mnie nie powiedział. Liczyłam na to wiele lat. Ale potem minęło mi wielkie zakochanie, zobaczyłam że ani on ani ja nie jesteśmy cudami. Jakoś nastolatka byłam zakompleksiona i mając te 19-20 lat bardzo mnie bolało że on nie twierdzi że ja jestem dla niego najładniejsza. Dzisiaj już zupełnie wyzbylam się kompleksów, widzę swoje atuty, lubię siebie, wielu mężczyzn mnie komplementuje więc chyba jest ok ze mną. Nie zależy mi też na byciu księżniczką męża i jego komplementach. Zrozumiałam że tęsknota za komplementami i za tym żeby mi mówił że mnie kocha (po ślubie przestał) to niedojrzałość i ważniejsze było że był przy mnie w bardzo ciężkich chwilach, pomagał itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do gościa wyżej - ja dzisiaj też bym ślubu nie brała. Ale wtedy nie byłam taką mądra jak teraz. Naprawdę widzieliśmy przyszłość piękną i wspaniałą. On mi się oświadczył w Paryżu, generalnie miało być pięknie. A teraz to trzyma nas i ślub (jestem wierząca i na to dla mnie znaczenie) i różne zobowiązania typu dom praca samochód itp. Ale tak naprawdę to najbardziej przed odejściem powstrzymuje mnie jakiś rodzaj litości. On chce być ze mną. I wiem że gdybym teraz odeszła to bym go zraniła. Musiałabym się wyprowadzić, zmienić pracę (a mam dobrą i musiałabym od nowa budować swoją pozycję), nie wybaczyłaby mi tego teściowa i jego siostry z którymi się autentycznie przyjaźnię. Nie mamy dzieci i wiem że to duże ułatwienie. Ale jednak wiele innych spraw nas trzyma razem. Poza tym czasem mam myśli, że może ja wybrzydzam, że za wiele bym chciała. Że to normalna codzienność i tak wygląda życie, z moim mężem albo z kimkolwiek innym. Generalnie jestem optymistką i mam pogodne usposobienie, doceniam to co mam, bo życie mnie tego nauczyło. Tak tylko teraz , dzisiaj, mam jakiś smutny dzień.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To nie jest normalne ze mąż nie chce uprawiać sexu z żoną. Cos tu jest nie tak, ciekawe co. Czy on ogląda filmy porno? Gdzie on pracuje? Może w pracy ma kochankę albo jak pracuje w biurze to tam ogląda filmy porno i juz nie ma siły na sex z Toba?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie tylko o seks chodzi. Ogólnie coraz mniej mamy że sobą wspólnego. Pracujemy w jednej firmie, choć nie widzimy się każdego dnia. Jednak na pewno z pracy nie ma żadnej "koleżanki" bo poza mną są same 50+. W ciągu pracy na 99% też mnie nie zdradza, pracuje z moimi znajomymi, raczej marne szanse. Nigdzie też sam nie wychodzi-bardzo rzadko. Co do porno - kiedyś przed ślubem była taka sytuacja że go na tym nakrylam. Tzn znalazłam w historii przeglądania. No ale robił to jak ja byłam na studiach, a kiedy się widzieliśmy - to seks byl. Więc chociaż mnie to zraniło bardzo (serio dla mnie była to zdrada wtedy - byłam młoda i głupia) to jakoś to zaakceptowalam... Potem już go nie przyłapałam, ale też nie starałam się go śledzić. Myślę że pewnie jakoś musi sobie sam robić dobrze. Nie wiem, ja np. codziennie muszę się sama zaspokoić, co jest żałosne ale nie umiem inaczej żyć. Już nie raz gryzlam poduszkę i połykam własne łzy, jak leżąc koło niego w łóżku byłam odrzucana. On po ślubie mnie już nigdy nie klepnal w tyłek, nie złapał za cycka - zniknął totalnie erotyczny podtekst między nami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dodam jeszcze że poza tym że nie ma miłości takiej damsko męskiej, to przytulamy się , rozmawiamy o pracy o życiu, jak brat i siostra.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A sprawdzasz mu komputer teraz, historię przeglądania? Telefon mu sprawdzasz? Może trzeba by zobaczyć co on tam wyprawia, jakie strony przegląda? Macie wspólny komputer czy oddzielne dwa? Może to pedofil jakiś i dzieci go podniecaja, a nie dorosła kobieta. A może to gej? Ja bym mu przeszukala historie dokładnie. A na ulicy ogląda się za kobietami?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zyjecie jak stare dziadki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
On ma swój komputer, ja swój, nie znam hasła do niego tak jak i do telefonu. Podniecają go na pewno kobiety, bo takie porno oglądał, zresztą czasem słyszę jak mówi że któraś kobieta jest ładna inną nie itp. Ale na ulicy się nie ogląda, nigdy się nie oglądał, zawsze mi to imponowało, bo za fajną laska sama się obejrzę a on nie. Ale zawsze tak było. Nie jest gejem, wiem to na pewno. On kiedyś miał kilka miesięcy takiej jakby depresji, wtedy schudł bardzo i chodził ciągle zmartwiony. Mi mówił że to przez pracę ale od sióstr jego dowiedziałam się że to o mnie chodzi, że też mi nie odpowiada taki związek, że czuje, że się dusi. Że podobno się zaniedbałam (cytat "nie ubieram się jak kiedyś"). Dodam że dbam o siebie, całe życie myje się codziennie, chodzę do fryzjera, codziennie się maluje od zawsze, jedynie nie ubieram się już jak nastolatka (na studiach miałam taki hippisowski styl) bo zwyczajnie nie wypada, ani do pracy ani nigdzie. Chociaż po domu czasem chodze w kwiecistych sukienkach z dawnych lat. On już nie widzi we mnie kobiety. Ja w nim mężczyzny już też powoli nie. Łapie się na tym że nawet nie umiałabym z nim flirtować. Kiedy przeglądam się w lustrze i robię zalotne spojrzenie, czuję, że na niego już tak nie umiem patrzeć. Nie po tylu latach zebrania o bliskość, po tylu latach jego ustawiania mnie w roli gosposi a nie kobiety. Coś umarło i pytanie czy to normalne z czasem, czy jednak nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
twn twwój mężuś to psychiczmy tyran nie dziwie sie że czujesz sie staro, jak z takim zakolpmeksionym dziadem siedzisz który ci cały czas robi orzytyki. I serio nie wiem czy to ja czuje się młodo ale czytajac twój wpis, miałam wrażenie, jakbys miała vo najniej 40 lat nie 30. Ja mam 28 i ani sni mi sie myslec o sobie jako o starej osobie która zmarnowala młodosć życie, bo w zasadzie to wszytsko jeszcze przede mną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dla mnie to chore ze maz ma hasło do kompa i telefonu. Mój nie ma hasła i mogę sobie zagladac co tam robi. Nie bylabym z kimś kto zakłada hasła. Rozwiedz się z nim, szkoda życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Masz 30 lat jestes jescze mloda, nie macie jescze dzieci nic nie stoi na przeszkodzie zeby chodzic sie bawic, tanczyc. Moja ciocia 50+ czasami ze znajomymi do klubu wyskoczy i dla mnie jest to bardziej normalne niz siedzenie przed telewizorem. Sa rozne miejsce do jednej chodzi glownie mlodziesz , do innych dorosli, sa tez potancowki typowe dla starszych ludzi dla kazdego cos sie znajdzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A co do meza to chyba rzeczywiscie musi byc jakis problem, co mi przyszlo do glowy to moze now/enna pomp/ejanska w intencji waszego malzenstwa, sa tez fajne reko/lekcje-warsztaty dla malzenstw majcace na celu pogłębienie, odnowienie, a nieraz odbudowanie miłości małżeńskiej np. http://uroczyskoporszewice.pl/rekolekcje/spotkania-malzenskie/ albo jakas terapia dla par.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziękuję wam za wpisy. Już teściowa i jego siostry namawiały na terapię dla par, nie ma opcji by on poszedł. No właśnie, nie mamy dzieci. Ja naprawdę bardzo mam silny teraz instynkt i od kilku lat bardzo tego dziecka pragnę o czym on wie ale uważa że ja się na matkę nie nadaję "roztyjesz się tylko w tej ciąży". I gdybym teraz miała dzieci to nie szkoda by mi było młodych lat na ciążę porody i pieluchy, bo w końcu rodzić dzieci powinnyśmy kiedy jesteśmy w pełni sił. Ale ja mam 30 lat i nie mam ani dzieci ani się nie wyszalalam. Kilka razy nieśmiało zaczynałam rozmowę pod kątem ewentualnego rozstania się w zgodzie ale jest foch i tyle. Wiem że go tym ranie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To też nie jest tak że on jest całkiem zły a ja dobra. On jest ogólnie dobrym człowiekiem. Pomaga innym, jest uczciwy, ma swoje pasje, jest mądry. Przestał po ślubie być męski, stał się takim trochę uległym, no ale to jego wybór. Martwi mnie że przejął wzorce że swojego ojca który jest takim trochę wampirem energetycznym, ciągle się użala, narzeka na teściową, na pracę, na świat, ale nie umie żadnej radykalnej decyzji podjąć i tylko innych zadręcza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co do wychodzenia, bawienia się. Mąż narzeka ciągle że nigdzie nie wychodzimy, nie widujemy się z nikim, ale jak już jest jakaś okazja to np. nie zaprosi znajomych na grilla bo wg niego niewystarczająco posprzątałam dom (nie wyobrażajcie sobie jakiegoś syfu, sprzątam co tydzień). Albo z kimś tam się nie lubi i na daną imprezę już nie pójdzie. Nasi starzy znajomi z którymi dużo kiedyś się widywaliśmy wszyscy mają małe dzieci więc wiadomo, nie o imprezach marzą. Jak mu to mówię to się obraża. Tak naprawdę to głównie on nie chce wychodzić, choć użalać na to się lubi. Bywały sytuacje, że to ja nie chciałam gdzieś iść, ale generalnie to on jest typem domatora.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ile wazysz i jaki masz wzrost? Bylas porzadna wartościową dziewczyna, a trafilas na idiote, który Ciebie nie docenia. Życie jest niesprawiedliwe. Taka szmata co się puszczala ma często lepiej w życiu od wartościowej co miała tylko jednego faceta, nie imprezowala. A teraz maz Cie docenić nie umie, to przykre. Powinnas się rozwieść. Masz gdzie iść mieszkać po rozwodzie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie wiem czy młodość jest po to, żeby regularnie się opijać, włóczyć po klubach i dawać d/u/p/y byle komu. Jedni łażą na pielgrzymki, inni w tym czasie bawią się wesoło w Magaluf na Majorce, albo w Arenal. Jedni wolą Tajlandię, w Pataya zaszaleć, tam ich nikt nie zna. Jak tęsknisz za piciem z wiadra przez słomkę i podawaniem lodu z buzi do buzi, to odwiedź koniecznie jakieś takie miejsce. Wtedy się spełnisz. Faceci będą stać w kolejce do ciebie, masz pewne. Jak sobie wypiją to każda ma branie, co to jest 30 lat. Oceniam cię jako osobę, której zawsze źle i żałuje, że nie grzeszyła. Nie wiem jak u ciebie z kasą, ale Cancoon w Meksyku też jest spoko. Może chcesz namówić męża, żeby zostać swingersami? Jeśli człowiek bardzo potrzebuje seksu, powinien się zaspokajać, bo potem brak seksu rzuca się na mózg i po prostu nie da się wytrzymać. Każdy kto, jest skazany na taką osobę w rodzinie, czy w pracy, musi się denerwować, bo jest to człowiek przykry i wredny z braku seksu wg. jego potrzeb

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Szkoda, ze twoj maz nie chce isc na terapie a moze dal by sie namowic na takie wlasnie rekolekcje-warsztaty mozna potrakotowac to jak jakis wyjazd. To, ze jestescie malzenstwem nie oznacza, ze wszedzie musicie chodzic razem, moim zdaniem duzo zdrowiej jest jak kazdy robi sobie od czasu do czasu jakis babski czy meski wieczor. Mysle, ze cos takiego by ci sie przydalo jakies wyjscie w babskim gronie, odwalic sie na maksa i isc gdzies na miasto z kolezankami. Troche moze byc ciezko namowic twoje kolezanki jak maja male dzieci ale moze chociaz jakies spotkanie w babskim gronie przy winie. Moze jest to dziecinanda ale mysle, ze tez jakby twoj maz widzial, ze wychodzisz gdzies bez niego odstawiona to moze przynajmniej zazdrosny by sie zrobil i zaczal sie bardziej starac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Najlepiej będzie się rozwieść. Potem zgłoś się na casting do "Warsaw Shore" i do "Ex na plaży". Podobno MTV ma u nas robić kolejne edycje. Wyszalejesz się, o ile cię zechcą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość daniel
Po pierwsze to wszystkiego najlepszego z okazji 30 urodzin i jak najmniej smutnych dni :) niby 2 słowa ale może w jakis sposób poprawia choć trochę samopoczucie... Kolezanko proszę napisz czy przed Twoim mężem miałaś jeszcze kogoś kto staral sie o Ciebie? Może tęsknisz za niespełniona miłością? Nie wiem tak po prostu pierwsze Przyslo mi to na myśl po przeczytaniu Twojego tekstu. czy Twój mąż przytula Cię, pomaga Ci w domu w codziennych sprawach, obowiązkach, czy spokojnie rozmawiacie o Waszych wzajemnych potrzebach, odczuciach, o tym jak bylo w pracy, czy czegoś potrzebujesz, czy pomagacie sobie wzajemnie, wspieracie w trudnych mementach itd.? Ile dajecie "siebie dla siebie" nawzajem? Z tego co przeczytałem oddawałaś siebie po kawałku wierząc, ze to prawdziwa miłość. było dość sporo o kwestii dotyczącej seksualności - OK jest ważna, ale myślę, ze tutaj chodzi o coś więcej i nie jest to,kwestia tzw. "wyszumienia się za młodu"...wydaje mi się, że jesteś osamotniona w małżeństwie i nie możesz liczyć na męża :( jeśli się pomyliłem to przepraszam, a poza tym przytulam mocno. Trzymaj się!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dobra zmiana
moze go pociągałaś jedynie z wyglądu a teraz jesteś stara i brzydka i już go nie pociągasz niczym a może jest na coś chory, a może.... najlepiej chyba z nim siędogadac a nei wylewac zali na forum i słychać rad ludzi, którzy nigdy w zadnym zwiazku nie byli ? wszystkiego najlepszego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×