Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

babsztyl

kryzys?

Polecane posty

Jesteśmy razem od 7 lat. Kiedy się poznaliśmy, były rozmowy o małżeństwie, o dzieciach...Wszystko jednak - nie teraz. Później. Godziłam się na to, byłam świeżo po rozwodzie, sama chciałam się zastanowić nad swoim życiem. Z poprzednim mężem nie miałam ślubu kościelnego. Z moją wiarą też różnie bywa. Jednak nie byłam do komunii już tyle lat... brakuje mi tego. Po dwóch latach znajomości mój mężczyzna dopuścił się flirtu. Niewinnego - jak zwykło się to nazywać. Pisali tylko do siebie maile co dwie godziny przez kilka tygodni. Zabolało. Zażądałam decyzji, co dalej. On mówił, że kocha... Ale nie chciał się zdecydować na poważniejsze kroki. Minęło pół roku. W końcu dałam mu tydzień na decyzję, czy chce tworzyć rodzinę i decydować się na dziecko, czy przestajemy sobie mydlć oczy. Wyjechałam. Po powrocie on byłzdecydowany na dziecko. Poszło nam bardzo szybko. Mamy syna. Kiedy syn miał kilka miesięcy, mój mężczyzna wyjechał na kilka tygodni za granicę. Potem siedział cąłymi wieczorami w internecie, skrzętnie ukrywając co robi. Podejrzewałam romans, płakałam, on był wobec mnie arogancki i opryskliwy. W końcu sprawa się uspokoiła. Nie na długo. Dwa lata później odkryłam, ze znów ma romans. Tym razem nie dałam spokoju, skontaktowałam się z tą kobietą, potem także z poprzednią. Wiedziałam już wszystko. Po kilku tygodniach rozmów zdecydowałam, że zostanę. Muszę dodać, że mój mężczyzna jest dobrym ojcem i ma świetny kontakt z synem. To był powód, dla którego postanowiłam spróbować. Chodziliśmy do psychologa naterapię, ale on się nie otworzył. Więcej rozmawialiśmy. Po kilku miesiącach, po kolejnym wyjeździe służbowym - nowa koleżanka. Coś we mnie pękło. Nawet, jeśli nie byo między nimi nic fizycznego, on jednak koniecznie musiał się komuś podobać i się potwierdzić w czyichś oczach. Chciałam odejść - on dopiero wtedy podjął walkę o związek. Teraz to on przeprasza, gdy coś jest nie tak, ale tez często ma za co pzrepraszać, gdyż traktuje mnie lekceważąco i niemiło. Okazuje mi więcej uczucia, ale po dawnemu jest wobec mnie opryskliwy i niemiły w sprawach konfliktogennych. Kiedy próbuję rozmawiać, ucina mnie bardzo niegrzecznie. POtem przeprasza, ale... Minął rok. On nie chce podejmować rozmów o małżeństwie, a ja od jakichś dwóch miesięcy też straciłam ochotę. Po ostatniej rozmowie, ze gdybym go postawiła przed ultimatum, małżeństwo albo rozstanie, on wybiera to drugie. Mam dosć. Przstało mi się chcieć o to walczyć. Nasz syn ma cztery lata. Czy mam prawo rozbijać mu dom tylko dlatego, że jestem już zmęczona, nie mam ochoty rozmawiać, nie chcę juz nczego ciągnąć, że moja miłość po drodze rozwiała się, zniknęła... Czy jest powód, by to odbudować, szansa, że się uda...? Czy te różnice między nami: moje dążenie do kultury, jego nonszalancja, nasze nieporozumienie w kwestii kształtowania wrażliwosci dziecka, moje przejęcie ról męskich w tym związku - dają jeszcze jakąkolwiek nadzieję? Mam dosć. Chciałabym odejść. Małgorzata

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nuisa
kurcze i tak jesteś wytrzymała...ze znosiłaś te jego flirty tak długo. nie wyobrazam sobie takiego życia...i po 5 latach chodzenia mam dość tego ze stoimy w miejscu...dobrze ze nie mamy dzieci( jeszcze) on jest jakis chyba psychiczny erotoman gawędziarz...ciągle nowa zdobycz...musi byc trudno zyc z kims takim... ale faktem jest ze mój nie ma takich wyskoków ,a tez nieładnie sie czasem zachowuje, ucina rozmowe, wszelkie moje sugestie traktuje jako atak. nie wiem co tobie doradzic...ale on widac za mało ciebie kocha...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
babsztyl//🌼 Witaj!To co piszesz jest bardzoooo przykre.wasz syn ma 4 lata i nie jestescie jeszcze malzenstwem?To nieodpowiedzialne z jego strony.Niedziwie Ci sie,ze juz stracilas ochote na rozmowy o slubie i byc moze na niego samego...Skoro nie ma milosci to sa nikle szanse by odbudowac wtej sytacji milosc.Jest dziecko i to ono najbardziej cierpi.Staralas sie i nie masz juz sil.Niedziwie sie.Masz ciezko,ale masz tez dziecko o,ktore musisz dbac.Wtedy sprawy z jego ojcem ida na dalszy plan.Pamietaj.To dziecko jest najwazniejsze.Ciezki typ z tego faceta:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chyba musisz zastanowić się co jest dla Ciebie ważniejsze-czy rodzina dla dziecka z nieszczęśliwą, niekochaną (chyba) i niekochającą mamusią ,czy Twój spokój życiowy ,który na pewno dziecku nie szkodzi wręcz przeciwnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zgadzam sie zmoroszka!Pomysl nad tym:)I daj nam jeszcze znac o sobie:)Czyz bys juz uciekla?:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość omojboze
No ale to się kupy dupy nie trzyma. Kolo już na wstępie odstawia netową donżuanerię, a Ty zamiast spieprzać od niego gdzie pieprz rośnie to "dajesz mu tydzień na decyzję, czy chce tworzyć rodzinę i decydować się na dziecko:D:D Zupełnie tak jakby jego gówniarstwo jeszcze bardziej zdetermonowało Cię do zakładania z nim rodziny (zonk) Ja wiem, że to nie moment na pogadankę z psychologii osobowości, ale masz czego chciałaś. Rada prosta: spieprzaj z dzieckiem od niego. Lepiej późno niż wcale.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Doktor Lubicz
powiedz ile przytylas w ciagu tych 7 lat pytam serio

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×