Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Paranoja czy nieudane małżeństwo ??

Polecane posty

Gość gość

Cześć wszystkim, pierwszy raz w życiu piszę na jakimkolwiek forum, więc proszę o wyrozumiałość.. Jestem mężatką pół roku. Nigdy w naszym związku nie było mega kolorowo, ale chyba łudziłam się, że ślub będzie rozwiązaniem problemów. Do ołtarza również nie szłam zbyt pewnie, rodzice mówili "zastanów się", "jeszcze nie jest za późno" - czyli standardowa historia wielu par. Piszę tu, żeby sprawdzić czy to ja popadłam w paranoję (tak jak twierdzi mój mąż) czy faktycznie coś jest w tym związku nie tak. Zacznę od początku: po ślubie wzięliśmy kredyt, kupiliśmy własne mieszkanie z dala od rodziców, jednak i to nie okazało się receptą na szczęście. Mąż zawsze mi powtarza, że facetom chodzi tylko i wyłącznie o seks, więc jeśli go nie ma - nie ma również małżeństwa. Nie przytula mnie od tak, zawsze ma to podtekst erotyczny (kochamy się co 2 dzień). Nawet by mi to nie przeszkadzało gdyby zachowywał się jak mąż. Słyszę jednak od niego ciągle, że nie mam pomysłu na siebie (chociaż pracuję od rana do wieczora) bo on ma tyle zajęć i hobby, że nawet nie zauważa, że nie rozmawiamy ze sobą i nie spędzamy ze sobą czasu bo.... PO CO? Jest fajnie jak przyjdą jego koledzy, po imprezie on ich odprowadza i wraca w środku nocy - gdzie był i co robił nigdy się nie dowiedziałam. Ciągłe krzyki, brak chęci do rozmów no i "nienormalna" w jego mniemaniu ja. Czy naprawdę tak wygląda życie ? Proszę powiedzcie mi czy aż tak nisko upadłam ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Naprawdę, trzeba bylo sluchac rodzicòw.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I facetom nie chodzi tylko o seks, jak wmawia Ci Twój mąz. Chodzi o więź, o wspolne zycie, o wspólne cele, o milosc, o emocje przeżywane razem..Przytulanki, czułość, mączki, wcale nie muszą automatycznie zakończyć się w łóżku, są normalną potrzebą bliskości z ukochaną osobą. Jeżeli teraz nie rozmawiacie, to aż mnie wzdraga, co będzie za parę lat. Będziecie zyli obok siebie. Pomysl na siebie to trzeba miec, jak sie ma 20 lat, i nie wie się , co chce się robic w zyciu. Jesteś mężatką, pracujesz, ogarniasz codzienność, co masz w/g niego robić? A w ogóle robicie coś w domu razem? Gotujecie, sprzątacie, chodzicie na zakupy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie mączki, a macanki...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
pączki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Już Autorka chyba taka głupia nie jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moze wspolne libacjie alkoholowe?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No i złudzenia prysły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hmm... czytam te wypowiedzi i wcale mnie one nie dziwią. Macie racje - nie wiem czy aż tak bardzo mi zależało, że nie widziałam prędzej co się dzieje czy może nie chciałam tego widzieć. Nie wiem. Dzieci mieć z mężem nie planuje - chyba w tym przypadku "w porę" przejrzałam na oczy jeśli można to w ogóle tak nazwać. Na pytanie czy robimy razem coś w domu: zakupy robimy wspólnie. Nie gotujemy razem, nie sprzątamy razem, nie mamy wspólnych pasji. Ja po całym dniu tyrania i ślęczenia na telefonie (taka praca, żadne ploteczki nic w tym stylu) wracając do domu marzę, żeby posiedzieć w ciszy. Mąż zdaje się tego nie rozumieć - prowadzi własną działalność, pracuje kiedy chce. Chodzi na siłownię w weekendy gra w piłkę, czas wypełniony ma do cna. Ciągle słyszę, że żyję jak babka 60 lat, że nie dbam o siebie, że nic nie robię, że nie mam hobby. A ja kiedy wracam do domu sprzątam w mieszkaniu, piorę, gotuję i kiedy patrzę na zegarek jest conajmniej 21:00.. Nie chcę tak żyć dalej, a co najgorsze mąż nadal uważa, że ja jestem wszystkiemu winna. Bo jak to on mówi "za dużo myślę o głupotach". Żal mi samej siebie już teraz, jestem wściekła, że nie widziałam wielu rzeczy prędzej. Powiedziałabym rodzicom, ale tak naprawdę kiedy patrzę na nich wydaje mi się, że oni wszystko wiedzą, że czasem nie muszę nawet nic mówić. Wiem, wiem większość z Was napisze, że kolejna głupia idiotka myślała, że ślub wszystko załatwi - historia jak milion innych, ale czasem człowiek potrzebuje przeczytać opinie osób zupełnie bezstronnych. Zrozumcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przestań u prać, prasować i sprzątać, rozgranicz co jego,a co Twoje i zamiast mu usługiwać, idź do kina, rysuj, pisz opowieści, idź na basen, słowem - miej go w d***e.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zrób tak, jak napisał gośc wyżej. Przestań sprzątać, gotować, prać, tylko zajmij się sobą. Idź na basen, do kina z koleżanką, poczytaj ksiązkę, obejrzyj film/serial. Masz jakieś hobby, ale nie masz na nie czasu? Jesli tak, to się nim zajmij. Jak mąż będzie miał pretensje, że gacie nie wyprane, podłoga nie umyta, to jasno mu odpowiedz, że nie podobało mu się, że nie masz hobby, żadnych zajęc, tylko żyjesz jak 60letnia kobieta i teraz postanowiłaś to zmienić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pewnie macie rację, to ja miałam jakieś inne głupie ideały. Myślałam, że skoro mam męża to powinnam o niego dbać, kochać go takim jakim jest i w ogóle robić wszystko w imię tego związku. Moi rodzice i owszem kłócili się, ale nigdy nie było tak, że "każdy sobie rzepkę skrobie". Jeśli ojciec coś robił to z myślą o mamie. Zawsze mi wpajali, co wolno czego nie, jak powinno życie wyglądać. Jest to naprawdę wstrętne uczucie, kiedy człowiek się stara, robi wszystko, żeby dosięgnąć tego szczęścia, spokoju, które było w domu rodzinnym. Mimo starań, łez nic z tego nie wychodzi. On robi co chce, nie licząc się w ogóle ze mną z moim zdaniem. Czasem się zastanawiam czy to ja jestem kobietą w tym związku czy on, bo zachowuje się tak jakby on był "księżniczką", którą wszyscy będą głaskać po głowie i mówić jaki to jest cudowny. Bez sensu to wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czyżby kolejny narcyz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×