Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

PILNE. Potrzebuje seksu.

Polecane posty

Gość gość

Zastanawiałam się jak to będzie, gdy któregoś dnia, w środku nocy napiszę na jakimś zapomnianym przez boga forum, że mam problem. Czy wyśmieję sama siebie. Ile odpowiedzi "napisz na priv, ja też chce sexu" (koniecznie przez "x") się pojawi. Jak bardzo niełatwo mi ten proces przyjdzie. Mam na imię Ewelina (oczywiście mam na imię inaczej). Mieszczę się w przedziale wiekowym 25-30 lat. Mieszkam w dużym mieście. Ponieważ większość osób nie będą interesować moje atuty umysłu, zacznę od tego, że jestem atrakcyjną kobietą. Pociągła twarz, długie włosy, duże oczy, duże cycki, fajny tyłek. Cellulit - w normie. Kilka kilogramów za dużo zrzucam na bieżąco. Mężczyźni oglądają się za mną na ulicy, zagadują mnie, zapraszają na randki. Kobiety również. Nigdy nie miałam problemów z powodzeniem. No dobra, to teraz czas na to, co ja mam w głowie. Chaos kontrolowany. Interesuje się tym co się dzieje na świecie, ludźmi, historią, polityką, wszystkim tym, co wpływa na świat. Jestem na bieżąco. Dużo czytam. Jeszcze więcej rozmawiam na te tematy. Ale można sobie ze mną pożartować. O kupie i na przykład o ludziach, którzy piszą na forach w internecie. Uwielbiam gotować, chodzić na długie spacery, podróżować, poznawać nowych ludzi, ale też siedzieć pod kocykiem i pić herbatkę. Uwielbiam też seks. Mogłabym to robić non stop. Potrafię być dominująca i uległa. Chętnie próbuję nowych rzeczy. Nie ma dla mnie tabu. Jestem zboczona do granic możliwości i bardzo mi z tym dobrze :) Obecnie jestem w związku. Wcześniej byłam w trzech kilkuletnich. Tak, od jakiegoś 15go roku życia prawie ciągle jestem z kimś. W międzyczasie chodziłam na randki i umawiałam się na niezobowiązujące spotkania o charakterze seksualnym. Innymi słowy chce zaznaczyć, że mam spore doświadczenie w tej materii i problem o którym napisze, jest dla mnie sporym zaskoczeniem i nowością na tle innych relacji. Wracając - jestem w związku. Z fajnym, dobrym mężczyzną. W dodatku przystojnym. Jest wszystkim tym, o czym przeciętna kobieta mogłaby pomyśleć myśląc "przyszły mąż i ojciec moich dzieci" - odpowiedzialny, sumienny, stabilny finansowo, obowiązkowy. Jest tylko jeden problem. Gdy się poznaliśmy, czułam, że nie będzie ogierem. Poszliśmy do łóżka po kilkunastu fajnych, kreatywnych randkach. Jakieś dwa miesiące po tym, jak zaczęliśmy się spotykać. Jak dla mnie, to było stanowczo za późno, ale jakoś to przeżyłam :) Nie było fajerwerków, ale zrzuciłam to na karb tego, że wcześniej trochę popiliśmy i było już naprawdę późno (albo wcześnie, bo było nad ranem). No ale wiadomo jak to jest, może następnym razem będzie lepiej - myślałam. Następny seks nastąpił po... Dwóch tygodniach. Bo wcześniej "niezbyt dobrze się czuł". Kolejny? Po kolejnych dwóch tygodniach. Gdy pewnego dnia namówiłam go na dwa numerki jednego dnia, zgodził się, ale o mało mnie od czci i wiary nie odsądził. Powiedzmy jednak, że wtedy w ogóle nie zwracałam na to uwagi (no może troszkę tylko), bo skupiałam się na tym, jaki ma charakter i że mimo wszystko fajnie spędzamy czas (trzeba przyznać, że nasze spotkania były naprawdę unikatowe). W końcu ze sobą zamieszkaliśmy (po pół roku związku). Kilka dni temu minęło nam 5,5 roku razem. Długo. I wszystko byłoby ok, gdyby nie to, że seks zniknął całkowicie. Pytam się go czy chodzi o mnie i mój wygląd: nie. Czy czuje się dobrze: tak. Czy jest gejem: nie. Czy zdaje sobie sprawę, że seks jest dla mnie ważny: tak. Może zrobimy to jakoś inaczej: nie. Co możemy zrobić, żebyśmy byli szczęśliwi wzajemnie ze swojego życia seksualnego: nic. Taka rozmowa. W dodatku ostatnimi czasy zniknęła z naszej relacji czułość: przytulanie, całowanie, gesty, które świadczą o jakiejkolwiek intymnej relacji. Na palcach jednej ręki jestem w stanie policzyć sytuacje, w których da się choćby za rękę złapać. A gdy złapałam go za pupę w domu, powiedział mi, że jestem zboczona i się prawie obraził. Robimy TO raz na dwa-trzy miesiące. Jak się upije. Zero finezji, zero gry wstępnej, rachu-ciachu i po sprawię. Nawet nie mam siły go za to opierniczać. Cieszyłam się z tych kilku chwil z k*****m w miejscu, w którym powinien być znacznie częściej. Ale najśmieszniejsze jest to, że w KAŻDEJ innej dziedzinie życia jest idealnie. Zakupy zawsze zrobi, ugotuje, posprząta (oczywiście takie rzeczy robimy razem albo wymiennie, ale wiecie o co mi chodzi). Załatwi wszystkie ważne sprawy. Nawet kupuje mi prezenty. Rozmawiamy normalnie. Chodzimy do knajp, kin, wyjeżdżamy na wycieczki. No wszystko inne jest fajne i normalne! Próbowałam już wszystkiego. Delikatnych sugestii i ostrych zagrywek. "Szczucia cycem", seksownej bielizny, sekstingu, delikatnego budowania erotycznej otoczki. Nic. Dziś jest ten dzień, gdy kolejny raz, napalona i stęskniona bliskości z drugim człowiekiem usłyszałam "nie, nie mam ochoty". Kórwa mać. Ponad pięć lat. Jestem młoda, ładna i inteligentna. Codziennie jakichś stulejarzy spławiam na Facebooku czy Instagramie. Odmawiam facetom w pubach i na ulicy. Tym ładnym i inteligentnym także. A mi odmawia bliska mi osoba. Czy to ma w ogóle jakikolwiek sens? Czy do końca życia, lub o ile jeszcze jakaś tam chuć we mnie będzie, mam się masturbować i snuć fantazje o anonimowych Mirkach? Nie chce bolca na boku. Z bym nie byłoby najmniejszego problemu. Chcę być szczera ze samą sobą i z innymi. Chcę być pewna, ze porzucenie wartościowego faceta tylko ze względu na seks, to dobra decyzja. Albo bardzo zła. To pytanie do Ciebie, drogi internauto. Chociaż nie jest zakończone znakiem zapytania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bo jeśli tak naprawdę ma coś być to musisz uwierzyć że któregoś dnia jak pójdziesz do sklepu a w tym samym czasie inna osoba będzie patrzyła w telefon to zdjaesz sobie sprawę że twój poziom cukru we krwi jest reklama w tv że aby mieć coś to trzeba kolejka w sklepie i aukcja w remizie pod oknem z kartami .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Eee... Co? :D (do komentarza powyżej)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Teppic No1
Po pierwsze - dzięki za ciekawy i ładnie zredagowany post, to tu rarytas a w temacie, gdzie jeszcze nie pojawił się żaden troll - prawdziwy biały kruk :D Co do problemu... co mogę powiedzieć? Wiele przyczyn może stać u sedna niechęci do zbliżeń. Może być to problem z jego głową, twoją fizycznością, jego fizycznością, jego doświadczeniami z przeszłości, brakującym elementem fetyszu, do którego by ci się nie przyznał... jest tego. Kiedy decydowałem się związać z żoną, niejaki census światopoglądowo-preferencyjny zrobiliśmy już na wstępie. Czyt. ustaliliśmy czego obojgu potrzeba od związku, co może ulec zmianie a co jej nie ulegnie. Nie jest to jedyne rozwiązanie, bo wiem, że przyjaciółka taki census buduje w związku "w drodze". Jedyne, co można poradzić IMO to szczera rozmowa z nim samym, ewentualnie BARDZO baczne obserwowanie go w trakcie samego pożycia, w celu znalezienia elementów, które ukrywa (np. ew. fascynacji stopami, zabaw analnych, sprośnych w specyficzny sposób podszeptów). Nie robi tego ze złośliwości i, wedle tego co piszesz, on również czuje zgranie z tobą, więc prawda nie będzie dla ciebie krzywdząca. Raczej. Tak czy siak, tylko on ci ją wyjawi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
faktycznie post na wysokim poziomie i pełne zaskoczenie że jeszcze się tu coś takiego uda znaleźć. Co do problemu to obawiam się, że niewiele da się tutaj zmienić, a pytanie jest bardzo ważne, czy dla chwili fajerwerków w głowie warto zrezygnować z kogoś z kimś z kim życie jest bardzo ciekawe i komfortowe. Myślę że zasadniczym dla właściwej odpowiedzi jest Twój wiek. Za dużo życia Ci zostało aby dociągnąć w towarzystwie przyjaciela na baterie i snuciu fantazji o Mirkach. Inaczej sprawa by się miała, gdybyście mieli za sobą wiele szczęśliwych pod każdym względem lat i dopiero by się coś w "tych sprawach" zmieniło na gorsze z jakichś względów. Wtedy można by się zastanawiać kiedy niewiele do końca życia zostało czy warto krzywdzić kogoś, rezygnować z wygody i pewności wsparcia partnera dla tych kilku chwil przyjemności. To jednak dylematy osób w wieku prawie starczym a nie młodych :) Oczywiście często słyszy się, że seks nie jest najważniejszy w życiu ale jak już sama się przekonałaś jego brak na prawdę potrafi zatruć wszelkie inne przyjemności wspólnego bycia razem. Jeżeli do tego dochodzi jeszcze brak zwykłej czułości i empatii a przynajmniej jej okazywania we wzajemnych stosunkach to już najwyższy czas się zastanowić czy aby na pewno można wobec partnera używać określenia "dobry człowiek" bo o ile spadek libido może być czynnikiem obiektywnym i od niego niezależnym o tyle okazywanie czułości i jakiejś empatii jest już sprawa osobowości charakteru i świadczy o braku zrozumienia dla drugiej osoby. Bardzo dobrze że nie myślisz o jakichś bokach bo są bez sensu, bo jeśli nie czujesz się emocjonalnie związana z facetem to po co robić to na boku skoro można się rozstać, zaś jeżeli czujesz się związania, to cały efekt dobrego sexu skazi na pewno poczucie winy... Moim zdaniem biorąc pod uwagę Twój wiek powinnaś pożegnać tego pana i rozejrzeć się za kimś kto poza byciem dobrym człowiekiem byłby sprostał Twoim oczekiwaniom także w sprawach intymnych ... Ja jestem w podobnej do twojej sytuacji tyle że stanowię przykład tej drugiej kategorii wiekowej gdzie już bliżej niż dalej do końca, a wiele za mną :) Pozdrawiam i życzę powodzenia P.S. rozmowy o jakich wspominał ktoś wyżej niczego nie zmienią wbrew pozorom ludzie nie są skorzy do zmian, czasem trauma potrafi zmienić ale zwykle również tylko na jakiś czas ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Fajny40
cześć jak lubisz i brakuje ci sexu bo potrzebujesz go dużo i lubisz eksperymentowac tak jak ja to czemu nie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Teppic No2
@ Rozmowy zmienią sytuację dla tych, którzy chcą i potrafią rozmawiać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość123131
Autorko, uważam że rozmowy z mężem nic nie pomogą. Znam to od drugiej strony. Pewnie ma taki temperament, a może jest gejem, tylko nigdy się przed Tobą nie przyzna. Przyczyn może być nieskończenie wiele. On Ci pewnie nie powie nic, bo obawia się popsucia Waszej relacji i związku. który zbudowaliście. Niestety wszystkich myśli drugiego człowieka (nawet najbliższego nam), nie poznamy nigdy. Rozstanie jest dobre dla ludzi mało emocjonalnych i uczuciowych. Te rady o rozstaniu się z nim odłożyłbym na bok, na pewno tego nie chcesz - widzę to po Twoim poście. Ten Twój post jest świetnym przykładem, że w takiej sytuacji można znaleźć kochanka, no chyba że mąż Ci na niego pozwoli. Być może ten temat znowu rozciągnie się na długą dyskusję z hejterami, którzy widzą tylko czarno-białe barwy w życiu - w Twoim przypadku rozstanie lub trwanie w trudnej relacji bez seksu... Powiedzmy sobie szczerze - hejter nie ma empatii, doradzi ci rozstanie lub brak seksu w małżeństwie. Dlatego walczę z brakiem empatii i tolerancji u hejterów, zresztą jak chcecie możecie mnie nazywać hejterem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko napisz do mnie ;-) niebieskooki-80@wp.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W mojej ocenie powód jest tylko jeden - gej. Żaden facet w takim wieku nie ma ochoty na sex. Jedynie gej lub eunuch

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Po pierwsze bardzo dziękuję za Wasze odpowiedzi. Nie sądziłam, że ktoś to w ogóle przeczyta :) Po drugie chciałabym podziękować osobie z - masz rację, o ile niskie libido to jest jeszcze w miarę zrozumiała sprawa, tak brak czułości i empatii to już taki gwóźdź do trumny szczęśliwej relacji. Niemal każdemu przytuleniu towarzyszy "przewrócenie oczami" z jego strony. Kilka sekund uścisku - i do widzenia. Jak kiedyś próbowałam go pocałować w ciemnej uliczce, gdy wracaliśmy z jakiegoś wyjścia ze znajomymi, to mnie normalnie odtrącił. Ja chyba jestem nienormalna, że tyle czasu to wytrzymuję ;) No ale wiecie, niby wszystko inne jest ok - i chociaż niełatwo na mnie wpłynąć, to jednak powtarzane przez społeczeństwo do porzygu "seks nie jest najważniejszy", zrobiło mi sieczkę w mózgu. Mimo tego, że wcześniej (hoho, to były czasy!) uprawiałam seks codziennie lub prawie codziennie. Co do fetyszy, bo ktoś o tym napisał - to raczej ja jestem osobą fetyszującą. Mam swoje "dziwnostki", którymi się z nim podzieliłam. Bez żadnych przesadnych hardkorów. Trochę zabaw analnych, trochę bdsm, przebieranki - też się nie wciągnął w te klimaty. Znam go bardzo dobrze i ewidentnie ma problem z okazywaniem emocji - być może nie potrafi przekazać o co mu tak naprawdę chodzi. Ale ja z kolei jestem osobą "otwierającą". Pytam, dociekam, chcę konkretów. O to wszystko jest niestety bardzo ciężko. Gejem raczej nie jest (heh, nigdy nie można mieć pewności) z tego względu, że ogląda "normalne" porno. Ma swoje foldery i są tam rzeczy tylko heteroseksualne albo lesbijskie (mamy wspólnego kompa głównego). Standardowy porno-zestaw faceta. Wykluczam także to, że może się z kimś spotykać. Gdy kończy pracę o 16, 16:30 jest w domu. Jak zahacza o sklep, to zawsze mówi, że będzie np. 20 min. później. Nigdzie nie jeździ sam - żadnych delegacji, niczego takiego. Czasem z kumplami wyjdzie na piwo - ale to wtedy ci kumple też mnie zapraszają :P Ktoś powiedział, że "mąż" - nie, nie jesteśmy małżeństwem. Oboje mamy do tematu podejście dosyć sceptyczne. Nie chcemy ani małżeństwa, ani dzieci. Kiedyś rozmawialiśmy, że może weźmiemy cywilny, żeby "w papierach się zgadzało". Pod tym kątem jesteśmy akurat zgodni. Acha - on jest ode mnie starszy, ma 39 lat. Ale wszystko mu "działa" - tak wyprzedzam, gdyby i to przyszło Wam do głowy. Raz jeden wspomniał, że mogłabym troszkę zrzucić kg - nie podobało mi się to wtedy, ale zrzuciłam. Wyglądam dobrze. W sprawie seksu to nic nie zmieniło - częstotliwość stosunków się nie zwiększyła. Jeśli jednak wziąć pod uwagę, że nie jestem jego "ideałem wyglądowym", to znaczy, że ma kiepską pamięć, bo wyglądam teraz tak, jak wtedy gdy się poznaliśmy. Z resztą, cholera jasna - mam duże poczucie własnej wartości i wiem, że nawet jakbym ważyła i 10 kg więcej, to w innej relacji nie miałabym problemu z seksem. Wiecie, to nie chodzi o to, żeby za wszelką cenę podobać się komuś. Wygląd jest ważny, ale nie jestem tylko workiem na spermę. Chociaż... Dziś chciałabym :) Ha! Matko kochana, w co ja się wpakowałam... ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość123131
Lubię jak kobieta mówi, że chciałaby być workiem na spermę, bardzo podniecająco to działa, nawet mega. Wracając do meritum - "powtarzane przez społeczeństwo do porzygu "seks nie jest najważniejszy", zrobiło mi sieczkę w mózgu" - to jest oczywiście prawda przy założeniu jak seks istnieje w związku i daje spełnienie... Jak nie ma wcale seksu lub jest bardzo słaby, to wtedy może być przyczyną rozpadu związku, czyli wiadomo - seks nie jest najważniejszy, ale jak go nie ma, wtedy może być ogromny problem - wówczas ten temat może stać się najważniejszy w związku i przelać czarę goryczy. Tak to działa. Cały czas powtarzam, że tak ludzie kiepsko dobierają się pod względem seksu. Przyczyn jest sporo: - zaściankowe społeczeństwo, które ten temat traktuje jako tabu, - - kościół który nakazuje kochać się tylko po ślubie, a cała reszta to grzech, - monogamia, która nie sprzyja czerpaniu z seksu przyjemności takiej jak na początku związku (każdy by chciał trochę urozmaicenia, ale nie tylko w kwestii innych pozycji czy jakichś gadżetów erotycznych) - oczywiście znajdzie się taka para, która i po 50 latach małżeństwa powie, że miała mega udany seks i nadal jest świetny :) Osoby, które nie potrzebują urozmaicenia w formie kochanka/ki (innej osoby) maja niskie libido, nie są całkowicie szczere przed samym sobą, mają jakieś blokady narzucone przez kościół, społeczeństwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Teppic No2
Będę się jednak upierał przy tym, że bez porozmawiania z nim samym nie ruszysz do przodu. Facet musi zrozumieć, że będąc w związku masz prawo, żeby ów był kompletny. Ja bym na twoim miejscu powiedział mu coś w stylu: "Jak masz w takim razie zamiar pomóc mi zaspokoić moje potrzeby, tak przystało na drugą połówkę związku? Bo mam nadzieję, że zauważyłeś, że nie są mniej ważne od twoich. Możesz oczywiście dalej nic nie robić, ale moje potrzeby zostaną, nie znikną, i zaspokoję je koniec końców, czy poczuwasz się do tego, żeby mi pomóc, czy nie." a potem bym wyszedł z domu :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość123131
Zgadzam się, niech szczerze porozmawia, a potem niech przedstawi nam relację z tej rozmowy na forum :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
o ile dobrze przeczytałem pierwszego posta to rozmowy były i podoba mi się u autorki bardzo konkretna forma rozmowy :) sam nie lubię owijania w bawełnę ...a tu były szczere proste pytania, proste odpowiedzi partnera, problem z tym że to nie rozwiązywało problemu. Sex nie jest najważniejszy ...to stwierdzenie z tej samej półki co pieniądze szczęścia nie dają :) ...jedno i drugie słyszy się zazwyczaj od tych którzy nie maja problemów z sexem czy z debetem :) Oczywiście że nie jest najważniejszy tak samo jak i pieniądze nie są najważniejsze, we wszystkim konieczna jest jakaś równowaga, skrajności stają się patologią. Mimo więc że sex nie musi być najważniejszy jego brak lub kiepska jakość z czasem staje się frustracją stwarzający znaczny dyskomfort w życiu. Często faceci narzekający na unikanie sexu przez partnerki sami do takiego stanu rzeczy doprowadzają. Panie zwykle nie narzekają, często udają zadowolenie aby nie peszyć swoich facetów, ale przy powtarzającym się braku satysfakcji w sexie zaczynają go po prostu mieć dość i albo go unikają albo sprawiają ze facet szybko skończy aby mieć to z głowy ...a przy okazji w samotności samej nadrobić zaległości w tym zakresie. Ponoć już gwoździem do trumny jest standardowe pytanie po takim niby sexie ...kochanie i jak było :) pozdrawiam autorkę i pozostałych konkretnych dyskutujących.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
O to, to - stwierdzenie "seks nie jest najważniejszy" jest tego samego kalibru co "pieniądze szczęścia nie dają" ;) Naszych rozmów było aż nadto. W pierwszym poście o tym częściowo wspomniałam. Były gdzieś tam jakieś uwagi rzucone mimochodem i były rozmowy w stylu "siadaj, musimy porozmawiać". Wszystko kończyło się przez niego ucieczką od tematu, stwierdzeniami "no ale ja nie mam ochoty", "Ewelina, weź się czymś zajmij" itd. Coś mocniejszego? Proszę bardzo. Dotykałam się przy nim na łóżku, nie raz, nie dwa. Mówię, zróbmy to. Nic. Parę razy przy nim skończyłam. Pytał się mnie dlaczego to robiłam (?!). Ja zapytałam dlaczego mi nie pomógł. NIC. Parę razy rzucałam na całe mieszkanie coś w stylu "Kochanie, idę się masturbować!" i zamykałam się w łazience. Wiecie co odpowiadał? "No tak, typowe". Zaczęłam wspominać o innych mężczyznach tylko po to, żeby w nim wbudzić zazdrość. Np., że ktoś mnie zaprosił na kawę, co było prawdą. Nic. Poszłam na tą kawę, wypiłam tylko tą cholerną kawę, wróciłam. O nic nie pytał. I to ja jestem ta wyjsciowo-wyjazdowa. Mam sporo znajomych, jeżdżę na delegacje i różne inne eventy. Okazji do skoku w bok było wiele. Z drugiej strony jak mnie przy nim jakiś facet zapyta o coś np. w centrum handlowym o godzinę czy tego typu rzeczy, to mnie łapie wtedy za rękę, kładzie rękę na ramieniu i czyni inne gesty, które mają pokazać "stary, to moja samica" :P Ktoś jeszcze coś mądrego wymyśli? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość123131
Wzbudzaj w nim zazdrość, chyba nie ma lepszej metody, albo znajdź sobie kochanka - wiem, że nie chcesz tak postąpić...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a może autorka z ta inteligencja troszkę przesadza? on może już dawno znalazł sobie kochanke a autorke trzymie bo ładnie się prezentuje , tzw . popatrzeć i narka. jak to się mowi z ładnej miski się nie najesz, skoro wyjezdzacie to normalne jest ze mile chwile to sex tez . a może warto by było tak Intęligetnie porozmawiać tylko z nim a nie wylewac zale na forum ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość Piotr
Jestem źonaty . I moja źona ma dokładnie taki charakter jak twój facet . Dba o dom ,jest zaradna ,pracowita ,same zalety , tylko seks raz na 40 dni . Mój adres : pgtechnikooim4@gmail.com

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do gość dziś To zabawne, gdy ktoś, kto nie potrafi napisać zdania po polsku wątpi w moją inteligencję :) Nie, nie ma nikogo. Praktycznie każdą chwilę wolną spędzamy razem. Nigdy do nikogo nie dzwoni, nie smsuje, nie "czatuje", zawsze się melduje, nigdzie nie chce sam wychodzić. Masturbuje się, ale robi do bardzo rzadko. Rozmawiamy bardzo dużo, mamy wiele wspólnych zainteresowań. Oboje pracujemy w branży nowych technologii. Znam się na sprzętach, jesteśmy "gadżeciarzami", historyczno-politycznymi freakami, raz w tygodniu przynajmniej jesteśmy w kinie, wspólnie gotujemy. Jeśli chodzi o inteligencję i obycie, to najczęściej ode mnie dowiaduje się o jakichś nowych rzeczach. Generalnie jednak pod tym względem jest prawie symetrycznie. Tak jak mówię, problemem jest tylko seks. Nie, na wyjazdach nie uprawiamy seksu, na wyjazdach jest jeszcze bardziej drażliwy w tym temacie. Ostatnio ze 3 lata temu na wyjeździe coś się trafiło. Tak jak wspomniałam, raz na 3-4 miesiące, w domu. A co do reszty - najbliższa jestem rzucenia jednak go i znalezienia sobie kogoś innego. Kochanek byłby częściowo dobrą opcją, ale nie wiem czy bym to psychicznie zniosła na dłuższą metę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wg mnie ani go nie kochasz ,ani ty go nie kręcisz no i tyle,lista korzyści zalet i wad,nie ma opcji ze on zapragnie z jakiegoś powodu ,możesz mieć kochanka to w sumie wiele nie zmieni,bo to układ

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość123131
Autorko, a nie pomyślałaś, ze moze wziac dzień wolny w pracy i z kims sie spotkać. Moze tez pisac z kims mailowo, nic nie zauważysz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość123131: Jak on bierze wolny dzień od pracy to w zasadzie tylko po to, by pozałatwiać coś w urzędzie, iść do lekarza czy coś ten deseń, godzinka, dwie i jest w domu. Oboje mamy działalność - pracujemy razem i wierzcie mi, że cokolwiek niepokojącego bym zauważyła ;) Czasami jak kończę wcześniej, albo jadę gdzieś na spotkanie (bo ja jestem "tą od spotkań"), a on zostaje tak max godzinkę dłużej. Może oczywiście z kimś mailować, ale nawet jeśli to robi - to na pewno nie spotyka się z nikim na żywo. I niby może chodzić na d****** ale nie, z resztą zobaczylibyście go, poznali i już wiedzieli jaki to typ faceta ;) Prędzej kupi sobie różową kurtkę niż pójdzie na d***** :P (ale proszę nie poruszajmy już tematu czy jest gejem, wszystko wyżej jest wyjaśnione :P)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to provoooo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie. To nie prowo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
pogadaj sobie dalej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość123131
Autorko, a przejdziesz ze mną na maila. Tutaj trolle zaczynaja sie zlatywać... (gosc12313@wp.pl)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość123131
Moze problemem jest to, ze za duzo spędzacie czasu razem i on ma przesyt. Daj mu moze zatęsknić. Wspólna praca nie sprzyja...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
- dlatego twierdziłem, że rozmowy tutaj wiele nie zmienią i nie są to tylko dywagacje na podstawie tego co autorka już napisała ale własne doświadczenia tyle że w odwrotną stronę :) - pozorny brak zazdrości a właściwie jej okazywania, a jednocześnie "zaznaczanie własnego obszaru" w momencie widocznego zainteresowania osób postronnych. Wszelkie symptomy psa ogrodnika który mimo że sam nie zje drugiemu nie da. Czytając kolejne posty autorki zastanawiam się czy to aby nie jakieś prowo, tak sytuacja jest podobna do tego co doskonale znam z praktyki. Obydwoje jak wynika z postów jesteście inteligentni zastanawia mnie więc sposób myślenia faceta który ewidentnie jest świadomy, że jego kobiecie brakuje bliskości, że jest kobietą atrakcyjną, nerwowo reaguje na okazywane jej zainteresowanie przez innych i ...nie zmienia niczego w swoim postępowaniu - o czym to świadczy ? Jak dla mnie o egoizmie, wygodzie i jakimś emocjonalnym kalectwie tego gościa. Jest z autorką bo jest mu w tym układzie wygodnie, ciekawie sobie żyją, we wszystkich sferach są dopasowani, seks kiedy go ochota najdzie ma fantastyczny i jedyną niedogodnością jest unikanie go kiedy on nie ma na to ochoty. Symptomatyczne jest to "znaczenie terenu", pokazywanie na zewnątrz kto tu jest kim, świadczy chyba o zbytniej pewności siebie i wierze w uzależnienie autorki od niego - nie robi nic aby sprostać jej oczekiwaniom nie obawiając się że to ona może zerwać ten wygodny dla niego układ. Droga autorko, nigdy nie radziłem komuś rozstania bez wyczerpania wszystkich sposobów na ratowanie związku, sam jestem z pokolenia które zepsute sprzęty reperowało a nie wyrzucało na śmietnik, bywają jednak sytuacje kiedy należy sobie zadać pytanie ile jeszcze lat dam radę żyć w pogłębiającej się frustracji z powodu braku satysfakcji w tej sferze życia. Nigdy też nikomu nie polecałem prowadzenia podwójnego życia, bo jak pisałem wcześniej taki seks zawsze będzie skażony jakimś tam poczuciem winy i dyskomfort wynikający z tego może okazać się wcale nie mniejszy od frustracji wynikającej z braku seksu. Niektórzy twierdzą, że najgorszy jest tylko ten pierwszy raz, są jednak ludzie tak skonstruowani dla których każdy kolejny jest jak ten pierwszy i nie potrafią sobie z tym poradzić, po co więc brnąc w coś takiego, zwłaszcza kiedy związek jest nie sformalizowany i nie ma dzieci. Problemem może być prowadzona wspólnie działalność choć ludzie inteligentni i zaradni nie z takimi problemami sobie radzą :) Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
do autorki: zwykle ten problem dotyka facetów kobieta nie ma siły czasu ochoty na sex. mam żonę - świetna kobieta, matka, ale czy żona? ja się czuję jak jej brat a nie mąż. mamy wspólne zainteresowania, uwielbiamy spędzać aktywnie czas razem, ale cały czas robi wszystko żeby sexu nie było. tak jak Ty - na poczatku usprawiedliwiałem to że nie ma kiedy a jak już jest to byle jak - ale cieszyłem się z każdej chwili razem. za kilka miesiecy mija nam 22 lata razem - jak dla mnie zmarnowane lata. Najgorsze że sexu mi brakuje, a mimo że po drodze wkręciłem się w bliższe relacje z 3 koleżankami - bardzo bliskie relacje - to nigdy nie zdecydowałem się na sex - chyba się bałem zawsze wyrzutów sumienia. Teraz mam 40 lat i obiecałem sobie że kolejnej szansy udanego sexu nie zmarnuję. Układ gdzie łączy was wszystko oprócz sexu jest dobry po 60tce a nie w Twoim czy moim wieku. Darek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×