Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość GusiaG

Gusia na diecie..czyli od grubaski do laski:)))

Polecane posty

Gość GusiaG

witam wszystkich! jestem Gusia..lat nie wazne ile:)jestem za pewne jedzenioholikiem .. wiem na pewno ze moje problemy z wagą mają podłoże w psychice..a moze powinnam napisac były spowodowane..teraz juz sobie z nimi poradzilam..bo nie wspomnialam ze jestem z wyksztalcenia psychologiem:) obecnie waze ok 90kg...wiem wiem masakra..przy moim wzroscie 165cm wygladam jak slon..sama do tego doprowadzilam obzarstwem i ogolnie lenistwem..ale dosyc tego..nie chce mi sie juz rozpoczynac diety od jutra..od poniedzialku..czy tez od nowego roku..zaczelam juz dzis...dieta trwa..juz jakis czas temu schudlam 20kg w dosyc krotkim czasie ale niestety problemy w glowie zostaly i waga znowu wzrosla..teraz jest inaczej..pracuje nie tylko nad sylwetką ale takze nad psychika i charakterem..zasada jest dosyc prosta..1200kcal i ruch...nie ma latwiejszej opcji..nie stosuje zadnych diet bialkowych ani innych..poprostu MŻ...a dzis mam zamiar odkurzyc mojego przyjaciela steperka...pół godzinki to minimum..i zobaczymy co z tego bedzie:)pozdrawiam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gusia powiedz mi jak to zrobiłaś???? jak sobie poukładałas w głowce że jedzenie nie jest najważniejsze??? bo ja sobie średnio radze...wytzymoje kilka dni na diecie i wracam do obżarstwa...:( dzis też zaczełam dietke ale cały czas przechodzi mi przez mysl ze po co sie odchudzam....przeciez i tak nie schudne...:( a przeciez wiem ze mozna schudnac bo już raz schudłam ale wrociłam do wagi z przed diety:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ten sam problem :((
Odchudzanie trzeba zacząć od głowy... przynajmniej u mnie tak to wygląda. Jestem mistrzynią realizacji planów i diet "na okazję". Później pierwszy większy stres wyzuwa mnie z upragnionej przecież zgrabnej sylwetki. Kiedz wazam 90 kg, aktualnie mam nadwagę 158/60 kg, ale walczę - 6 tygodni 1000 kcal/1300 kcal (w dni treningu, czyli 5 w tygodniu). A później się zobaczy. Polecam ruch, w zorganizowanej grupie. Wyzwala więcej radości. Spotkania z innymi kobietami, które chcą być fit uświadomiło mi, że nie jestem sama z problemem. Odwagi Gusia, będziesz laska!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
listopadowa powiem Ci ze to wcale nie bylo trudne:)ale troszke to trwalo..na pewno pomogla mi medytacja..taka zwykla...poprostu lezenie z zamknietymi oczami i nie myslenie o niczym a takze sluchanie nagran P Mceny..ponadto na samym poczatku przeczytalam ksiazke pt DLACZEGO CHCESZ BYC GRUBA..po tej lekturze wiele rzeczy sobie uswiadomilam... jak wspominalam skonczylam psychologie a tym samym nauczylam sie analizowac problemy ludzi i takze swoje:)wszystko co sie uzewnetrznia ma swoje korzenie w psychice... zmienilam takze podejscie do siebie..nie bylo to latwe ale skoro mi sie udalo to moze sie udac kazdemu:)zauwazylam ze w sumie swiat jest taki jakim go sobie stworze..po co sie ciagle wszystkim przejmowac,obwiniac..po co mam byc dla siebie wrogiem..surowym krytykiem skoro mozna inaczej:)zaczelam dostrzegac kolory a nie tylko czern biel albo szarosc...jesli zmienimy podejscie do siebie i swiata i co najwazniejsze uwierzymy ze moze byc ok..tak tez sie stanie:)uwierzylam ze jedzenie jest dla mnie a nie ja dla jedzenia..stosuje pare sztuczek i trikow i daje rade:)jesli uswiadomimy sobie gdzie jest problem i jak mu zaradzic zwyciezymy nałóg:) listopadowa powodzenia:)mam nadzieje ze do mnie dołaczysz..damy rade uwierz:) kaja dziekuje bardzo za kciuki .. pozdrawiam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ten sam problem masz racje..odchudzanie zaczyna sie w glowie:)widze ze Tobie takze sie udalo i trzymasz wage:)brawo!!!!te pare kilo to juz bedzie z górki:) a jesli chodzi o ruch w grupie..hmm..kiedys chodzilam regularnie na silownie ale teraz jako maly słoń jakoś nie mam ochoty..chociaz nie mowie ze nigdy nie zmienie zdania..poki co cwicze w domu ale co bedzie pozniej zobaczymy:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ten sam problem :((
Gusia, jakie to triki? Uchyliłabyś rąbka tajemnicy? Ja jem 4 posiłki, o stałych porach. DO końca listopada wyeliminowałam kolację - za późno wracam z aerobiku, by ją zjadać. Piję dużo - woda niegazowana, kawa zbożowa, zioła, kawy max 2 dziennie, max 3 zielone herbaty. Ja tyłam latami i chudłam też tyle. 90 kg to waga sprzed 10 lat. Później zatrzymałam się na 75-80. Na studiach - 70. Z ostatnimi kilogramami rozprawiłam się 3 lata temu, też trenując na siłowni. Tylko że nawet jak schudnę do 55 kg, to te 5-8 wraca jak bumerang, przez zajadanie stresów. Chyba to jest tak, że ciało pozostanie szczupłe dopiero wtedy, gdy głowa pojmie, że tych kg już nie ma i być nie powinno. Poeksperymentuję z medytacją; może za mało wsłuchuję się w siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ten sam problem.. to bardzo łatwe do wykonania triki:)po pierwsze jem tylko i wyłącznie przy stole w kuchni..kiedys jadlam nieswiadomie przed tv i to bylo napewno zgubne:(bo nie czulam sie syta..i moglam tak jesc i jesc..po drugie nie zawsze jem to na co mam ochote..powtarzam sobie ze jesli za chwile nadal bede miala na to ochote to zjem..zwykle ochota ta przechodzi:)jesli chodzi o parcie na słodycze..zjadam jakas suszona sliwke albo morele i po glodzie.. suszone owoce takze dobrze dzialaja na jelita wiec 2 w 1:)jesli cos naprawde za mna dlugo chodzi to poprostu to zjadam ale w malej ilosci..mozg dostaje sygnal ze pragnienie zostalo zaspokojone i nie domaga sie tego wiecej:)a tym samym nie nazeram sie byle czym:) na kolacje takze zawsze wypijam białko z kawalkami czekolady..jest super slodkie..malo kaloryczne i dobrze wplywa na ubutek masy..a co najwazniejsze nie pozwalam sobie zgłodniec bo to jak wiadomo prowadzi do zguby..przed snem nawet staram sie zjesc kawalek czegos zawierajacego blonnik..tak zeby przemiana materii nie zwolnila..a ogolnie w ciagu dnia zapycham sie warzywami..niewiele kalorii a żołądek wypelniony:) szczerze mowiac dietowanie zaczelam w piatek z waga 91kg:( masakra wiem!!!ale wczoraj waga pokazala juz 88kg..jakby nie bylo 3kg wody zeszlo..wczoraj udalo mi sie posteperowac 30min ale jakos nie moglam zaczac..taki ze mnie leniuszek..dzis mam zamiar zaczac a6w...mam nadzieje ze wytrwam do konca:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gusia, te 3 kg to znakomita zachęta do dalszych starań. Moment opamiętania przyszedł w porę - nawet jeśli nadwaga daje Ci w kość i psuje humor to jeszcze zdążysz przed poważnymi jej konsekwencjami. Zbędne kg zawsze były dla mnie problemem estetycznym. A tu przecież chodzi głównie o zdrowie. No i przy okazji całkiem miło być laską :D. Sprytne te Twoje triki. Trudno mi wyeliminować jedzenie "na złodzieja" -szybko, nawet jeśli nigdzie mi się nie spieszy, nad gazetą, przed komputerem. Jakoś nie potrafię w spokoju konsumować, delektować się. I to jest błąd. Bo albo jem, jem, jem i jem niezdrowo(bo stres, bo smutek) albo jem dietetycznie, ale traktując jedzenie jako konieczność, jakbym się bała jeść, próbując odkupić dawne grzeszki. Białko... jami :)!!! Długo omijałam szeroki łukiem- mimo, że trenuję w siłowni od 2007r., zaczęłam je stosować dopiero od lipca. Wrócę do niego w grudniu - jednak powoduje lekkie wzdęcie, a mnie zależy, żeby spłaszczyć brzuszek. Póki co stosuję BCAA. A6W to fajna sprawa; wymiękłam w ubiegłym roku z powodu imprez okołoandrzejkowych - zaraz po uczelni przygotowania na imprezę i powrót nad ranem, zaniedbałam raz, drugi i zaprzestałam. Może teraz, gdy pracuję i wiodę stateczny żywot powrócę do tych ćwiczeń. Raz w tygodniu chodzę na zajęcia "Atak na brzuch i "Atak na uda i pośladki". Trochę statyczne i zdarza mi się na nich ziewać. Ale i taki trening jest potrzebny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja też zaczynam! Kiedy??? Jeszcze nie wiem, muszę się odpowiednio nastawić. Może już od jutra... Ciągle sobie obiecuję i to wszystko na nic... Nie wiem już co robić, bo sama się z sobą źle czuję...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Widok, a dlaczego jutro? Nie lepiej dziś? Lżejsza kolacja, dłuższy spacer ( o ile pogoda u Ciebie sprzyja, u mnie niestety nie). I już zaczęłaś, już zrobiłaś ten pierwszy krok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ten sam problem..ja uwazam podobnie...trzeba zaczac od razu bo jesli tego nie zrobimy to tak naprawde jutro wynajdziemy milion powodow na to zeby nie zaczynac..pozatym gdzies kiedys przeczytalam ze jesli nie jestesmy gotowi dzis tzn ze jeszcze dlugo nie bedziemy gotowi...ja zauwazylam u siebie ze w momencie kiedy wiedzialam ze dietowanie juz trwa to tak naprawde latwiej bylo mi walczyc z psychika:) u mnie jak narazie ok..waga spada jest dobrze..ale nie rozpoczelam jeszcze a6w:(narazie tylko steperuje..zastanawiam sie jeszcze czy nie zrobic sobie na probe I fazy Dukana..jeszcze mysle nad tym bo w koncu ta dieta obciaza nerki ale jeszcze chyba na niej nikt nie umarl wiec warto pomyslec:) ale musze przyznac ze jestem strasznie wkurzona bo juz tyle razy udawalo mi sie zrzucic sporo kg a pozniej one przez moja glupote wracaly:(w tamtym roku wazylam 75kg a teraz qrcze juz ponad 90kg bylo..nie ma co beczec tak naprawde bo wszystko mozna naprawic ale gdybym tego nie zaprzepascila to dzis byloby latwiej:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gusiu, ze mnie motywacja do zdrowego trybu życia uchodziła jak powietrze z balonika. Zwłaszcza w czasie sesji gdy nie miałam czasu na siłownię, a w stresie „pomagałam sobie słodyczami. Uchodzi trudno. Wraca na szczęście. Owszem, wiele bitew przegranych, ale wojna trwa i wola do walki jest :). Już skończyłam studia, może teraz nie będzie u mnie takich wahań. Wczoraj uświadomiłam sobie, że zbyt bardzo mitologizuję dawne dietkowe czasy. Owszem, 3 lata temu schudłam sporo, wszyscy to widzieli i się zachwycali. Wkładałam w to sporo trudu i było warto. Tylko że teraz też się staram i to jest chyba trudniejsze. Nikt już nie pieje z zachwytu nad moją figurą (poza takim jednym panem ;) ), co nie znaczy, że ona jest do kitu. Zmienia się wtedy byłam młodziutka miałam 22 lata, teraz 25. Metabolizm powolutku spowalnia. A ja zaczęłam się steppera troszkę bać. Instruktorka mnie przestrzegła, że przy mojej budowie ciała mam masywne uda i dużą pupę mogę sobie jeszcze bardziej rozbudować te partie ciała, które chcę zmniejszyć. Póki co zarzucam, w zamian rower, bieżnia. Szkoda, że nie mają tam orbitreka. Ale za to jest leg magic, naprawdę zmyślna bestia, świetna na nogi. Może właśnie wstrzymaj się z A6W. Szóstka nie powoduje spalania tłuszczyku, ona tylko ładnie rzeźni mięśnie. Spal jak najwięcej stepper, spacery, a wtedy A6W przyniesie spektakularny efekt. Od szóstki boli kręgosłup. Świetne są brzuszki (różnej maści) robione na takiej wielkiej piłce. Piłka odciąża kręgosłup. Pracuje brzuch, plecy odpoczywają. Proteinki... hm.. Są dobre dla osób z dobrym stanem zdrowia, które nie mają ciężkiej pracy i nie trenują. Nie stosowałam, ale od koleżanek wiem, że ta dieta naprawdę osłabia. Ja się wystraszyłam. Ale słyszałam już o osobach, które pięknie schudły i utrzymują wagę właśnie na Dukanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
troszke mnie nie bylo bo niestety bylam na weselu i wpisow nie mialam jak dokonywac...pisze niestety gdyz diety w tym czasie nie trzymalam..na dodatek mam @ i czuje ze waga wzrosla..przez moja glupote i hormony takze...trudno...stalo sie a teraz dalej walcze:)do Swiat raczej zadnych imprez z jedzeniem nie przewiduje wiec nie powinno byc wpadek..na wage nie wchodzilam bo az sie boje co zobacze...ale nic to..dzis wskakuje na steper..no w sumie zle mowie..to nie steper tylko jak gdzies przeczytalam gazela:)takze kolezanko TEN SAM PROBLEM mam nadzieje ze po tych cwiczeniach nie urosna mi miesnie:)ja z tym mitologizowaniem dawnych czasow odchudzania mam podobnie niestety..ale czas porzucic wspomnienia i walczyc od nowa..na pewno sie uda...mam takiego powera ze szok:)nawet nie wyobrazam sobie zebym miala teraz nie dzialac w kierunku lepszej sylwetki i zdrowia:)i jeszcze odnosnie a6w...myslisz sie kochana mowiac ze to tylko rzezbi miesnie..raz udalo mi sie zrobic 15dni bez sciemy i z obwodow sporo mi pospadalo:)z brzucha 5cm a z ud po 3:)sprawdzilam na sobie i wiem ze jednak spala sie tluszcz bo wydaje mi sie ze to cos podobnego moze do yogi albo tego typu cwiczen..w koncu miesnie sa napinane :) pozdrawiam i dzialam nadal:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej Gusia! A czy na tym weselu sporo tańczylaś? Jeśli tak - masz o połowę grzechu mniej :))). @ to zawsze trudny czas dla dbania o linię. Przy ostatniej tak sobie pofolgowałam, że aż mi teraz wstyd. Ale w trakcie ćwiczę - okres nie osłabia mnie na tyle, zebym musiała rezygnować z ruchu. Za gazelę 5+. Bardzo dobry sprzęt, dobrze modeluje nogi. Ćwiczyłam już w 5 siłowniach, niestety gazela była tylko w jednej. Na dodatek to taka frjada - jakbym unosiła się w powietrzu. A6W w pierwszych dniach kosztuje dużo wysiłku, pewnie stąd efekt w postaci ubywających cm. Z czasem już tak nie męczą i bardziej rzeźbią. Mój brzusio już się cieszy, bo ataki na brzuch w klubie będą dwa razyw tygodniu, na dodatek na każdy zajęciach te mięśnie są wzmacniane. Weekend bezgrzesznie, 1250 w sobotę (i siłownia), jakoś niewiele ponad 1000 w niedzielę. A dziś popołudniu 3h ćwiczeń. Niestety nie umiem pływać. A to taka świetna forma aktywności. Może się przełamię i pójdę na kurs. A może właśnie postanowimy, że nie będziemy oglądać się za siebie. Że to właśnie teraz jest nasz czas. Bo dawno nie była tak świadoma swego ciała - jego mankamentów, ale i atutów. Dorosłam też do tego, by być dla siebie dobra. Wcześniej na diecie sama sobie była tyranem. To chyba złe podejście.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sporo sie wytanczylam ale i tak czuje ze jestem napompowana jak zadko kiedy...mam jeszcze nadzieje ze to glownie przez @ ale nie liczylabym na to:) co do gazeli-jest niezla(udany zakup na allegro:)ale jak kiedys pocwiczylam na orbitreku to wydawalo mi sie ze na nim spalilam jakies 3/4 wiecej kalorii w tym samym czasie...mam nadzieje ze gazela jest takze skuteczna :) brawo za grzeczny weekend:)super!!!!musze brac z Ciebie przyklad:)oby tak dalej:) co do plywania..hmmm...za duza jestem na pokazywanie sie publicznie w stroju kapielowym ale jeszcze przyjdzie na to czas:) masz racje..musimy sobie postanowic ze nie walczymy ze sobą ale o siebie:)nie mozna sie az tak katowac i miec do siebie ciagle pretensje..trzeba być mądrym i wsluchac sie w siebie a nie tylko smagac batem:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Za tańce brawo. Zobaczysz, po @ kilogramy polecą. Orbitrek ma regulowane obciążenie, czego nie ma gazela (przynajmniej ta, na której ćwiczyłam). Ale ładniej rozciąga mięśnie niż orbi. Zmuszać się wbrew sobie do pływania nie warto. Ale przecież nie wszyscy tam wyglądają jak ze "Słonecznego patrolu" :D. Gusiu, jakie masz sposoby na przyspieszenie metabolizmu? Moje to: wysiłek fizyczny, sauna, regularne częste posiłki, sporo warzyw i owoców, kawa, herbata zielona, czerwona, woda ngz. z cytryną, przyprawy (pieprz, curry, chili, majeranek, oregano), chrzan, 30g otrąb dziennie, czasem suszone śliwki, figi. Co jeszcze można dobrego zrobić w tym kierunku?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no wiesz..co do basenu..poprostu zle bym sie tam czula w obecnej postaci:)rok temu wazylam 75kg i wtedy jakos nie mialam oporow zeby pojsc na basen i do sauny a teraz nawet kolezanki z ktora tam chodzilam bym sie wstydzila.. moje sposoby na poprawe przemiany materii sa podobne do Twoich..po pierwsze i najwazniejsze duzo warzyw..jak czasem slysze o zaparciach to zastanawiam sie czy ludzie jedza warzywa bo kiedy jest ich sporo w diecie zjawisko zaparc nie ma prawa sie zdarzyc..ponadto dietetyk do ktorego chodzilam i z ktorym znowu musze sie przeprosic powiedzial mi ze najlepszym sposobem na spalanie tluszczu jest spozywanie w jednym posilku i weglowodanow i bialek..podobno nic lepiej nie pomaga w podniesieniu tempa przemiany materii:) oczywiscie ruch to podstawa..to chyba najlepszy sposob na przemiane..herbaty bez cukru i woda takze mi pomagaja..(wlasnie sobie popijam zielona malinowa:)przyprawy takze stosuje bo lubie ostre jedzenie ale jakos nie zauwazylam zeby cos dawaly:) a co do suszonych slwiek..jakos nigdy w to nie wierzylam ale w zeszlym tyg kolezanka mnie poczestowala 1sztuką i musze przyznac ze tak szybkiej przemiany tego co zjadlam nigdy nie zaznałam:)swietna rzecz...doslownie godzinka-dwie i jedzenie opuszcza brzuszek..nie wiem co jeszcze..jak mi sie przypomni to napisze:) a powiedz jak wyglada Twoja skora po odchudzaniu??jest jedrna??robilas cos w tym kierunku zeby pozniej nie wygladala jak na nieprzymierzajac shar-peiu??:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gusiu, czy mogę do was dołączyć? Na moim topicu niewiele się dzieje, rzadko kto tam zagląda...a chciałabym z kimś pisać, kto ma podobne problemy do moich. Pod koniec lipca ważyłam 93 kilo, wzrost 165, schudłam na diecie 1200 kcal 10 kilo w 2 miesiace, potem miałam stres i dietę przerwałam. Nadrobiłam z tych straconych kilogramów ponad 3 kilo :( Muszę wziąć się znowu w garść i najlepiej włączyć ruch. Mam również stepper w domu, ale stoi w piwnicy... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
majo super ze dołączyłaś do nas:) gratuluje Ci pieknego spadku..10kg to jest cos:)brawo!!!!te 3kg to pewnie woda i tresc jelitowa wiec nie ma tragedii ale jednak musimy uwazac na to co jemy i byle stres nie moze nam pokrzyzowac planow:) powiedz jaka diete stosujesz??co robisz dla osiagniecia odpowiedniej wagi???i jak wyliczylam wazysz 86kg? ps.wyciagaj kochana steper i cwicz!!!!mnie tez sie nie chce ale cóż..trzeba troszke sie napocic..za to efekty beda super!!!pozdrawiam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gusia, napisze wieczorkiem, co i jak. Bardzo się ciesze, ze mnie tak miło przywiałaś :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ok majo z checia dowiem sie jak to wyglada u Ciebie:) a ja sie ciesze ze do nas dołączyłas:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie, ja też chciałabym do Was dołączyć, odchudzam się od roku, jakiś efekt jest, ale czuję zmęczenie materiału. Jak się zrobiło zimniej włącza mi się ochota na podjadanie, a mam nadzieję to wyeliminować. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witaj poziomka:)super ze jestes z nami:) wow jak Ty pieknie schudlas!!!gratuluje..nie poddawaj sie tylko pędź do przodu...napewno Ci sie uda...juz tyle kg zgubilas:) mowisz ze zmeczenie materialu odczuwasz...chyba kazdy przez to przechodzi niestety ale niewazne ile razy sie upadlo tylko ile razy powstalo:)a Ty jak widze w stopce idziesz do przodu jak burza:)i tak trzymaj..damy rade:)czasami trzeba cos podjesc:)bo przeciez nie mozna zwariowac..z odmawiania sobie wszelkich przyjemnosci rodzą sie kompulsy a tego nie chcemy:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Majo, Poziomka, hej Dziewczyny!!! Gratuluję - już ładnie kg pogubiłyście; chcieć to móc. A teraz będzie raźniej, bo w grupie siła. Gusia, a wiesz, że moja dieta od dietetyka też łączy B i W. Wbrew modzie na niełączenie. Już wiem dlaczego :). Tak naprawdę najlepszym ujędrniaczem skóry jest aktywność fizyczna. Tegoroczne lato miałam dość intensywne. Był czas na siłownię 5 razy w tygodniu, ale na masaże i balsamy nie starczało sił. Efekt bez nich niemalże jak z nimi :D. A 3 lata temu stosowałam balsam z Soraya, taki zielony i masażer z Oriflame - dwa razy dziennie. Później okdryłam Lipostop z Eveline - z zielonej serii, professional. Teraz staram się choć raz w tygodniu zrobić peeling, potem masaż szorstką gąbką,a potem wsmarowuję balsam. Można też... choć to trochę śmieszny patent, acz skuteczny - posmarować uda, pupę, brzuch warstewką balsamu i owinąć się folią. Taka balsamowa sauna. Takie są moje patenty :). Spoko, ani się obejrzysz - będzie 75kg i bez krępacji pomaszerujesz na basen.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ten sam problem..ja wlasnie tez zastanawialam sie czy łączyc B i W czy nie ale dietetyk powiedzial ze wszelkie diety niełączenia są bez sensu bo tak naprawde nie ma zadnych pewnych dowodow na to ze szybciej są trawione osobno..a pewnym jest to ze kiedy są razem to wzmaga sie ich trawienie..mnie sie taka opcja bardzo podoba:) widze ze połączyłas i estetyczną strone odchudzania i tą bardziej energetyczną:)ostro sie wzielas za siebie..tez mi sie wydaje ze sport jest najlepszym polepszaczem skóry..jednak kosmetyki mogą pomoc ale nie ma co sie spodziewac cudów:) jest godz 19..ja juz po kolacji..ogolnie dzien udany..nieprzesadzony..wg planu poprostu:)i musze sie przyznac ze weszlam na wage i nie ma dramatu..pokazala 87,4kg!!!myslalam ze przez to wesele i @ bedzie przynajmniej 90 a tu dosyc miła niespodzianka..wiadomo gdyby pokazala mniej byloby super ale to ze waga nie wzrosla z wiadomego powodu uznaje za sukces:) aaa...i zapomnialam wspomniec ze pieknie mi dzis poszlo z cwiczeniami:)a u Was dziewczyny jak tam bilans dnia??:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gusia, oby takie dobre dni kumulowały się nam w tygodnie i miesiące. Bo u mnie też bardzo pozytywnie. Łącznie jakiej 1250 kcal, 2,5 l wody mineralnej, 3h fitnessu. Jutro i we środę ponownie. Do tematu odchudzania faktycznie staram się podchodzić kompleksowo - na ile czas mi pozwala. Ćwicząc nie czuję głodu, po powrocie też nie mam apetytu. A w dni wolne od ćwiczeń motam się po kuchni jak wygłodniały kojot :D. To mnie motywuje, by nie marnować tych starań grzeszkami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Miałam wczoraj wieczorem napisać więcej o moim sposobie na chudnięcie, ale niestety jakoś padam, pospałam sobie, a potem musiałam sprzątać i kompa już wcale nie włączyłam... Ale zaraz nadrobię straty w czasie. Moja przygoda z odchudzaniem trwa już lata pewnie jak u wielu z nas. Półtora roku temu udałam się do dietetyka (lekarza) i zastosował mi dietę 1000-1200kca. Schudłam w 3 miesiące 16 kilo! Potem coś się porobiło i przestałam tam chodzić, no i nadrobiłam w ciągu roku wszystko, co straciłam. Nie był to czas jednak całkowicie zmarnowany, ponieważ nauczyłam się tego, co powinnam jeść i jak często, aby chudnąc i nie być wściekle głodną. Czyli lekarz pokazał mi pewne sztuczki na to, aby w ogóle móc dietę przejść, a nie polec na niej już po paru dniach. Zapamiętałam te zasady i teraz znowu je do swojej diety zastosowałam. Czyli: -zliczam kalorie, aby mieć kontrolę nad ich ilością w ciągu dnia, nie mogę przekroczyć 1200, a najlepiej 1000 lub 1100. -jem co 3 godziny, zanim tak naprawdę zrobię się głodna -przynajmniej co drugi posiłek musi mieć węglowodany, aby utrzymać stały poziom cukru we krwi (spadek cukru ponad normę = wilczy głód = obżeranie się) a teraz z moich doświadczeń: -jest super, jeżeli kładzie się człowiek trochę głodny, wtedy spadek wagi jest bardzie widoczny -warto mieć przygotowane pyszne dania, aby po przyjściu z pracy do domu już tylko je podgrzać i już jeść -warto robić sobie przysmaki, aby dieta była „smaczna, ja robiłam sobie galaretki z owocami na słodziku, kisielki itp...to było na podwieczorek -kawy z mlekiem 2% nie wliczałam i piłam ja 2-3 razy dziennie -zamiast słodyczy piłam Pepsi max, wiem, to nie zdrowe, ale dieta nie trwa wiecznie ...a nie można się katować, bo się polegnie... to na razie tyle, z tego co pamiętam w ty momencie witaj Poziomka!, witaj „Ten sam problem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×