Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość CreapyKL

Mieszkam u teściów

Polecane posty

Gość CreapyKL

Hej, mam taki problem, że już rok mieszkam z mężem u jego rodziców. Przypadła nam połowa piętra - nasza część oddzielona jest ścianą z pełnymi drzwiami z zamkiem do zamknięcia w razie potrzeby. Mamy własną sypialnię, kuchnię z mini salonem i malutką łazienkę. Wejście do domu i schody na piętro są oczywiście wspólne. Z resztą rodziny graniczymy poprzez ścianę oddzielającą nasze części oraz nasza sypialnia sąsiaduje z sypialnią szwagra. Do wspólnego użytku mamy pralkę, strych, szafę w wiatrołapie i podwórko. Teściowie nie robią problemów takich o jakich wielokrotnie można usłyszeć czy przeczytać - u mnie nie ma żadnych złośliwości i spięć. Problem leży jednak we mnie. Nie potrafię, mimo szczerych chęci przyzwyczaić się do tego miejsca. Czuję się tutaj obco. Mam ciągle napięty ze stresu brzuch, nie umiem się zrelaksować, nie umiem odpocząć. Codziennie wstaję wcześnie rano i jak ten robot robię wszystko od własnego wyglądu po sprzątanie naszej części, żeby tylko nie pomyśleli o mnie, że jestem niechlujna. Wieczorem nie mogę usnąć - słyszę ich za ścianą. Mąż śpi jak zabity a ja się przekładam z boku na bok bo czuję i słyszę jakby mój teść/teściowa/szwagier gadali mi coś głośno zaraz przy głowie! Po podwórku też nie chodzę. Brakuje mi słońca, ale nie potrafię wyjść na dwór, wstydzę się, krępuję. Nie lubię kiedy teściowa wpada bez pukania - mamy taki mały metraż, że czasem trudno się schować będąc w trakcie jakiejś krępującej sytuacji. Proszę pomóżcie, co mam zrobić ze sobą :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość CreapyKL
Proszę odpowiedzcie. Może ktoś tak miał i znalazł rozwiązanie? Czuję, że tutaj kogoś gram - nie umiem być sobą a teraz dodatkowo nie mogę już tego stanu wytrzymać. Najchętniej bym tylko jadła żeby zapomnieć o problemach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość CreapyKL
W tym momencie nas też nie stać na nic innego poza wynajęciem czegoś, jednak bardzo chcielibyśmy odkładać pieniądze na dom i szkoda nam je wyrzucać na wynajmowane mieszkanie. Twoje odczucia są chyba podobne do moich. Ja także mam silne poczucie niezależności. Dodatkowo jestem skryta i czasem lubię posiedzieć w samotności, nikogo poza najbliższymi, zaufanymi osobami nie widzieć i nie słyszeć. Tutaj ciągle ich słyszę lub widzę. Drażnią mnie już ich głosy, stukanie, pukanie, gdy wykonują jakieś prace w domu. Chyba to już dla mnie za długo :( Ponadto trzeba przyznać, że jest to dość głośna rodzina - lubią głośno pogadać, śmiać się, a gdy sprzątają to jakby świat się walił. Ja pochodzę z rodziny o innych przyzwyczajeniach i strasznie trudno mi do nich przywyknąć. Z mężem już rozmawiałam. Mówi, że mnie rozumie i chce wynająć mieszkanie, żebym się lepiej czuła, tylko, że po pierwsze wynajem wchodzi w grę za ponad pół roku jeśli w ogóle uda mu się znaleźć pracę w innym mieście a po drugie to ja wcale nie poważam wynajmowania, bo na prawdę bardzo, bardzo pragnę szybko mieć własny dom! Chciałabym po prostu umieć poradzić sobie z tymi moimi odczuciami. Chciałabym zlikwidować to napięcie i móc normalnie zasypiać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No to skoro nie "powazasz" wynajmowania to siedz obcym ludziom na glowie i sraj pod siebie ze stresu przez najblisze dziesiec lat i odkladaj pieniadze! Przydadza sie na prywatne leczenie u psychiatry i gastrologa! Wynajmowanego nie uznajesz ale siedzenue u tesciow na laskawym chlebie hest w porzadku, tak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość CreapyKL
Sytuację finansową mamy na tyle trudną, że jeśli zaczniemy wynajmować mieszkanie to nie będziemy w stanie nic odłożyć. Teściowie zaoferowali pomoc w ten sposób, że będziemy mogli u nich mieszkać do czasu zbudowania własnego domu. Nawet ostatnio zachęcali nas żebyśmy tego domu nie budowali tylko już zostali u nich. Nie poważam wynajmowania mieszkania - uważam to za wyrzucanie pieniędzy w błoto. Niestety byłoby to jedyne dla nas wyjście jeśli zdecydowalibyśmy się od teściów wyprowadzić. Staram się jakoś poradzić sobie ze sobą, bo jest mi ciężko, a na prawdę nie chcę wynajmować tylko odkładać na dom - nie na psychiatrę, gastrologa czy cokolwiek innego. Założyłam temat, bo może ktoś miał podobnie i może coś podpowie. Jak już wspomniałam chciałabym pozbyć się tego napięcia, wyluzować i dać sobie szansę na odpoczynek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie miałam nigdy podobnie, ale Cię rozumiem, bo nie wyobrażam sobie swobodnie spać u kogokolwiek. Wiele zależy jaką macie sytuację finansową, czy pracujecie oboje, ile zarabiacie, ile jesteście w stanie odłożyć... słowem jakie są realne szanse budowy domu w najbliższym czasie. Same marzenia o własnym domu to trochę za mało żeby mieszkać komuś na karku. A szwagier też pewnie średnio się czuje mając za ścianą Waszą sypialnię...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sie znaczy tesciowa :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość CreapyKL
Szczerze mówiąc to są tak towarzyscy i rodzinni ludzie, że im więcej ludzi w ich domu tym się bardziej cieszą. Jedynym "odludkiem" jestem ja. Sprawy mają się w ten sposób, że moglibyśmy postawić dom za około 3 lata. Już część pieniędzy odłożyliśmy. Mieliśmy po prostu pewne zawirowania po drodze, przez co teraz jest nam ciężej, ale szanse na budowę na prawdę są.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Odludkiem jestes to ty jakas p*****lnieta jestes no kazdy jest inny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W razie potrzeby zamykac co to znaczy ? Trzeba sie zawsze zamykac to nie te czasy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość CreapyKL
W razie potrzeby, czyli kiedy nie chcemy, żeby ktoś wszedł.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No i bardzo dobrze a z tesciami spedzacacie cale dnie ja bym nie wytrzymala no to zalezy jakie kto ma humorki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
3 lata to kawał czasu... może się cieszą, może nie, trudno się wypowiadać, ale na pewno zdrowsza jest sytuacja kiedy młodzi idą "na swoje", niż oddzielają się ścianą na kawałku piętra. Musicie jakoś przemyśleć wszystko, nie szukaj winy w sobie, ja jestem pewna że w podobnej sytuacji nie czułabym się komfortowo chociaż jestem towarzyska i lubię ludzi. Trudno cokolwiek radzić, ale liczy się też co tu i teraz i czekać w stresie 3 lata to też nie jest rozsądne. A może Twoi rodzice mogliby Was przyjąć? Może u swoich byłoby swobodniej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość CreapyKL
No właśnie na moich rodziców nie mogę w żadnej mierze liczyć. Pewne ich poczynania były powodem naszej obecnej trudnej sytuacji i poniekąd też wprowadzenia się do teściów. Tak, 3 lata to długo, bardzo długo, wręcz jak myślę o tym to nie do wytrzymania i w pełni zgadzam się, że młodzi powinni iść na swoje, jednak gdy rozważam za i przeciw to coś ciągle odwodzi mnie od wynajmowania i każe przeczekać i odkładać, odkładać, odkładać żeby w końcu zbudować ten dom. Myślę, że teściowie chyba nie udają skoro wyraźnie nie mnie tylko mężowi - swojemu synowi, mówią, żebyśmy zostali i nie budowali, bo po co stawiać kolejny dom skoro ich drugi syn zaraz się wyprowadzi i zostaliby sami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ile zarabiacie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A dlaczego syn się wyprowadzi? Często ludzie starsi tak myślą, że będą sami na starość, zupełnie nie zauważając przy tym potrzeb i komfortu obu stron. Z tego co piszesz to willa to to nie jest skoro się słyszycie, widzicie, dzielicie szafę, pralkę, wspólne schody... Ciężko byłoby tak mieszkać, przecież kiedyś może Wam się rodzina powiększyć. Starsi ludzie też bywają trudni, potrzebują ciszy, spokoju a Wy też potrzebujecie komfortu i może chciałabyś chociaż raz móc pochodzić po domu na golasa albo kochać się z mężem bez stresu, że za ścianą szwagier, nie mówiąc już o zwyczajnym poczuciu niezależności. To Wasze życie, Wasze wybory, ale ja jednak za wszelką cenę dążyłabym do niezależności, do wyprowadzenia się na swoje. Jeżeli czujesz, że powinniście odkładać i budować i mąż też tak uważa to może na razie wstrzymaj się z myślą o wynajmie a odkładajcie i myślcie o swoim domku, ale jeżeli masz to przypłacić zdrowiem to nic na siłę, jeżeli nie dasz rady tak mieszkać to nie wstydź się o tym mówić, to nic złego, każdy jest inny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość CreapyKL
Kupili mu mieszkanie i od grudnia ma wpadać tylko w weekendy. Dom jest dość duży, ale wszystko słychać...Szczerze to pierwszy raz się z czymś takim spotkałam. Na prawdę słychać jak szwagier wytrzepuje poduszki i kołdrę przed położeniem się spać albo jak teść czyści nos w swojej łazience na dole, nie mówiąc już o śmiechu i rozmowach. W najlepszych czasach zarabialiśmy około 5 tys. na rękę oboje. Sporą kwotę mamy odłożoną oraz działkę. Brakuje drugie tyle i przeliczyliśmy, że dozbieramy w około 2 - 3 lat, ale wynajem na pewno by ten czas wydłużył. Zaciskam zęby każdego dnia. Czuję, że żyję tak mechanicznie, bez entuzjazmu jakiegoś. To napięcie mi cały czas towarzyszy przez co już nie pamiętam jak to jest żyć swobodnie, być sobą. Mąż chciałby dzieci, ja też, ale czasem jak pomyślę, że będę musiała dziecko wychować u nich to łapę się na tym, że co ze mnie za matka będzie skoro będę wiecznie zestresowana i przygaszona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z dziećmi zdecydowanie poczekaj aż pójdziesz na swoje. Stres to jedno a nie wiadomo jak jeszcze byłoby z relacjami. Macie działkę i trochę gotówki to już coś, może jakiś kredyt moglibyście wziąć? Spłacalibyście powoli mieszkając już u siebie. Przynajmniej tyle żeby móc wejść. Zaciskanie pasa latami to nie dobre rozwiązanie, zanim dożyjesz swego będziesz zgorzkniałą, znerwicowaną kobietą. Ja zawsze staram się żyć na bieżąco. Na pewno ważne są plany i cele, ale tu i teraz bardzo się liczy. Jesteście młodym małżeństwem, dopiero rok tam jesteś i już masz dość a gdzie jeszcze trzy lata. Może uda się coś szybciej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czy masz świadomość, że wiele młodych małżeństw mogłoby ci pozazdrościć? Kobieto, jak na nasze polskie standardy żyjesz jak w bajce, a narzekasz na hałas za ścianą, napięty ze stresu brzuch? Wiesz ile odgłosów słychać w mieszkaniach w blokach, w starych kamienicach? Ludzie tak żyją, przyzwyczajają się do tego, nie robią z za przeproszeniem kichania, bądź smarkania teścia tragedii. W perspektywie masz własny dom, sporo (tak twierdzisz) odłożonej kasy, a ty masz problem ze zrelaksowaniem w otoczeniu przychylnej ci rodziny? Poradzę ci coś, ty nie czekaj, ty już udaj się do psychologa, a może od razu do psychiatry.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dobrze,ze rozumiesz, ze problem lezy w Tobie. Masz bezproblemową rodzinę, a najwazniejsze teściowa, ktora jest ok. Nikt nie robi Ci krzywdy, nie wyzywa, nie masz jazd z tesciami. Jesli chcesz wybudowac wlasny dom, niestety musisz sie przelamac i powoli zaczac brac czynny udzial w zyciu tej rodzinki. Jakas kawka z tesciowa, zaoferuj pomoc np przy pracy w ogrodku - po prostu zacznij zblizac sie do tej famili a nie stoj z boku i sie gryz. I przede wszystkim rozmowa, Zagadaj z rana o pogodzie itp Nie wycofuj sie, otworz sie na nich. Sprobuj sama siebie zmienic, malymi kroczkami a po jakims czasie zobaczysz efekty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość CreapyKL
Mieszkałam kiedyś w bloku i to przez dłuższy czas i zaświadczam, że na prawdę było tam ciszej. Nie chcę narzekać na rodzinę męża, bo nie po to założyłam ten temat. Chciałabym po prostu rad, jak wytrzymać, jak pozbyć się napięcia, jak się oswoić z tym miejscem, które mimo wszystko wciąż jest dla mnie obce i nie umiem tego zmienić. Dziękuję osobie, która napisała poradę, żebym spróbowała zaprzyjaźnić się z rodziną. Będę się starała to zrobić. Zaprzyjaźnienie to jedno, ale pozostaje jeszcze druga sprawa - co mam zrobić dla siebie, żeby móc chwilę od nich odpocząć i poczuć się sobą. A może to samo przyjdzie kiedy już zaprzyjaźnię się z nimi? Główkuję nad jakimiś praktycznymi rozwiązaniami i nie wiem co mam robić. Dla mnie to są wciąż obcy ludzie, którzy mimo tego że są przyjaźnie nastawieni to bardzo lubią obserwować innych i potem analizować co i jak. Może dlatego się tak boję otworzyć? Wielokrotnie słyszałam jak obmawiali kogoś tam, że jest taki i taki. Boję się np. pokazać bez makijażu, bo wiem, że potem będą mnie obgadywać i analizować jaka to byłam w a jaka bez. Ja się ich boję nawet czymś poczęstować, bo oni strasznie analizują smak potrawy. Jak mnie ktoś czymś częstuje to cieszę się, że ktoś chciał się czymś podzielić, a oni analizują ciasto, np. no ten biszkopt to taki delikatny, śmietana bardzo dobra też, ale ogólnie to wszystko takie słodkie że gdyby nie ta gorzka herbata w filiżankach to by się nie dało zjeść. Albo np. mięso typu karczek na kanapki: no mogłoby być ciut bardziej słone. Ja rozumiem, że może traktują mnie jak swoją i są szczerzy, ale nie potrafię tego zaakceptować i przestać się tym potem truć. Z drugiej strony raz teściowa poczęstowała mnie pizzą. Wszystko mi smakowało, ale postanowiłam, że tak jak oni przeanalizuję każdą część tej pizzy i jej powiem wnioski. Kiedy zapytała jak smakowało powiedziałam w stylu rodziny męża: było bardzo dobre ALE ciasto było ciut za suche. Widziałam, że było jej przykro, mnie się zrobiło tak samo głupio. Ja nie potrafię podchodzić do tego tak jak oni. W ogóle to jak oni gotują ja nie włażę do kuchni i nie schylam się i nie patrzę do gara co tam się robi. Miałam nie narzekać, ale samo wyszło :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kobieto AUTORKO,jak się nie ma rozumu to się cierpi. Kto normalny zakłada rodzinę nie mając pojęcia czy stać go na na mieszkanie,na wynajem i wprowadza się do teściów.Ja miałabym obiekcje zamieszkać z mężem u swoich rodziców a ty wsadziłaś zad do teściów a teraz płaczesz że ci ciężko. Jesteś dziwną osobą bo masz świadomość że to obcy ludzie dla ciebie ale nie masz tej że to oni obcą przyjęli pod swój dach a nie musieli i też mają prawo się zle z tym czuć.Pomyślałaś jak oni się czują.Niby nie chcesz mówić o nich zle ale miedzy wierszami można wyczytać że raczej masz inne zdanie.Dyplomacja nie jest twoją mocną stroną. Bo jeśli nikt ci nie dokucza ,masz niezły kąt u teściów,swojego startu życiowego od własnych rodziców brak to znaczy że jeszcze masz mało skromności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość CreapyKL
Mam świadomość, że przyjęli obcą pod dach. Różnica między mną a nimi polega na tym, że oni świetnie się tutaj czują i nie krępują się. Wyraźnie o tym mówią i to po nich widać. Na początku może i byli bardziej skryci, ale teraz nawet mój mąż mówi, że już się tak przyzwyczaili, że zachowują się jakbym z nimi mieszkała od urodzenia. Być może są też sytuacje, w których krępowaliby się mnie, ale ja się staram unikać wciskać nos w ich sprawy i zaglądać w każdy kąt. To, że u nich mieszkam wyszło nagle. Po prostu przez moich rodziców musieliśmy się po roku małżeństwa wprowadzić do teściów. Jak już napisałam - nie chcę narzekać na nich, na prawdę ich lubię i cieszę się, że nie mam jazd takich jak się czyta o niektórych teściach. Chodzi mi o to jak poradzić sobie ze samą sobą, kiedy na prawdę nie umiem poczuć się u teściów sobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Madzia Jadzia
Dam Ci kilka rad; - potrawy przyrządzone przez domowników zawsze chwal, - analizować możesz jedzenie kupione w sklepie albo też nie, - wyjdź na podwórko, zapytaj się w czym pomóc, podlej kwiaty. My też mieszkamy we wspólnym domu z teściem. I nie wyobrażam sobie żeby nie zagadać do niego, nie poczęstować jedzeniem, nie porozmawiać. Ogrodem zajmujemy się wspólnie, dom też sprzątamy. Pomagamy sobie wzajemnie. Traktuję go jak tatę, którego już nie mam, a on mnie jak córkę, której tez nigdy nie miał. Ja jestem osobą towarzyską, rodzinną i nie wyobrażam sobie jak można tak zamknąć się w domu i nie wyjść nawet na podwórko. Myślę, że Ty masz niskie poczucie własnej wartości, boisz się krytyki. Kobieto więcej pewności siebie, otwórz się na innych ludzi a nie tkwisz w tym swoim kokonie i użalasz się nad sobą. Masz fajnych teściów to doceń to:-) Nie często tak się zdarza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Kobieto AUTORKO,jak się nie ma rozumu to się cierpi. Kto normalny zakłada rodzinę nie mając pojęcia czy stać go na na mieszkanie,na wynajem i wprowadza się do teściów Większość młodych ludzi tak robi Widocznie należysz do elity dobrze sytuowanych szczęśliwców co od razu wprowadzili się do chronionej przez dwa rottweilery willi, z basenem i stajnią dla kucyka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość CreapyKL
Madzia Jadzia dziękuję za porady. Są wspaniałe i pięknie brzmią, ale dla mnie są baaaardzo trudne! Będę się starała wprowadzić je w życie. Jak myślę o częstowaniu teściów to aż mam ciarki. Kiedy robię potrawę z myślą, żeby ich poczęstować przed podaniem cała się trzęsę. Wszystko by było ok gdyby tak nie analizowali. Czuję się wtedy okropnie. Nie radzę sobie z tym. Pomyślałam, że może uda się zorganizować przemeblowanie w sypialni żeby łóżko nie graniczyło z sypialnią szwagra. Może gdy na tej ścianie postawimy dużą szafę nie będę już tyle słyszeć i spokojnie zasnę. Wczoraj męczyłam się od 21.30 do 23.30. Z tym niskim poczuciem wartości może być prawda. Sporo przeszłam w ostatnich latach co niestety odbiło się na poczuciu wartości, którego nie potrafię odbudować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z tą szafą na ścianie to dobry pomysł:-) Może wyciszcie sobie jakoś tę sypialnie... Oni zachowują się normalnie, bo uważają Cię za członka rodziny a nie obcą osobę. Częstuj ich, nie bój się, nic złego ci nie powiedzą a jeśli nawet , to będzie podyktowane ich szczerością. Zawsze możesz poprosić teściową np. żeby zdradziła Ci przepis na jakąś potrawę lub nauczyła gotować, mówiąc, że tak bardzo ci smakuje. Myślę, że oni Cię lubią, pomagają Wam także na pewno nie chcą Cię skrzywdzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość CreapyKL
Dzięki za wsparcie. Jakoś to będzie chyba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziś Tak zgadza się,większość ale głupich,bezczelnych i bez własnych ambicji. Nie mam domu z basenem,nie mam własnego domu,mieszkam w nowo wybudowanym apartamencie który kupiłam po 15 latach wynajmu. Mogłam mieszkać z jednymi drugimi (w domu) rodzicami,proponowali ale wiem że żadnemu z nich nie byłoby wygodnie,w końcu każdy chce mieć intymność,starsi też.To że ktoś ma 60 lat nie ma życia intymnego,to też takie same kobiety jak my.Nie traktujmy ich jak coś ,to nie niańki i opiekunki,czy kury domowe. Nikt mi nie dał jednej złotówki na nic,jestem szczęśliwa że to co mam to moja ciężka pracą. Wstyd mi by było mieszkać z teściową, i jeszcze ją obmawiać,ten fałsz niektórym z was wylewa się uszami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Weź sie za robotę, to ci przejdzie. Mniemam, Że nie pracujesz, bo nic o tym nie wspominasz. A napisałaś, Że masz musiałby szukać pracy w innej miejscowości, jesli mielibyście cos wynająć-O twojej pracy ani slowa. Jak będziesz wracała zmęczona z prący, to szybko zapomnisz o tym, co ci przeszkadza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×