Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość winna dama

Czy mogę marzyć o nowym życiu?

Polecane posty

Gość winna dama

Mam prawie 40-tkę na karku, męża z którym mi się układa od dość dawna, dwójkę małych dzieci i... kolegę z pracy, w którym od roku jestem zakochana. W przypływie doła wyznałam to mu kiedyś, ale on nie jest zainteresowany. Owszem, oferuje męskie ramię na którym mogę się wypłakać i ponarzekać na męża, ale nic ponadto. Byliśmy też blisko przyjaźni, ale po moim wyznaniu i koszu, który od niego dostałam, postanowiłam odsunąć się od niego. Całkowite zerwanie kontaktu jest niemożliwe, dość blisko ze sobą współpracujemy (ale rozważałam wyjazd z miasta/kraju). Takie rozwiązanie doprowadziło mnie na skraj depresji, były dni gdzie nie miałam siły wstać z łóżka. Teraz czuję się ciut lepiej, postanowiłam wrócić do koleżeńskiej, bliskiej z nim relacji, ale jak to utrzymać, żeby nie żyć złudną nadzieją, że kiedyś będę szczęśliwa właśnie z nim? Jego życie wygląda tak, jak zawsze chciałam, żeby wyglądało moje, a z obecnym mężem to nie jest możliwe. Zdaję sobie sprawę, że dobrych rozwiązań w mojej sytuacji nie ma (zawsze ktoś będzie cierpiał, na chwilę obecną jestem to ja). Właściwie to chciałam się tylko wygadać i proszę o kubeł zimnej wody

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mozesz marzyc o czym chcesz nawet o akcjach Unilevera ale nie rozumiem z czym masz problem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
rozwiedź się z mężem, na pewno odżyjesz w jakimś stopniu, dostać kosza od faceta, no cóż, to nie jest łatwe, też to znam, trudno, trzeba to przeboleć, ale nie poddawaj się, nadal możesz i powinnaś marzyć o fajnym facecie, może również zmień pracę na coś lepszego ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A jak wygląda to jego wspaniałe, wymarzone zycie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A dlaczego nie możesz mieć takiego życia z mężem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
on Cie nie kocha wiec po co marzyc o zyciu z nim??? lepiej poszukaj kogos innego ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość winna dama
Mąż nie rozmawia ze mną. Nigdzie nie chodzimy, nawet do kina. Ze znajomymi spotykam się sama, na wakacje też pojechałam sama z dziećmi. Moje wymarzone życie to tylko pojechać gdzieś za miasto od czasu do czasu (mąż uważa, że z małymi dziećmi - są w wieku przedszkolnym - nie wychodzi się z domu), pójść do kina, teatru, może gdzieś potańczyć (to już byłoby maksymalne szczęście). A przede wszystkim rozmawiać ze sobą o wszystkim i o niczym. Nie wiem czy rozwód to dobry pomysł, realnie na to patrząc nie mam podstaw, ta cała czerń jest w mojej głowie... Ten drugi powiedział, że nic ode mnie nie chce, ale patrząc na to ile czasu spędzamy na wspólnych rozmowach i jak one wyglądają wiem, że to jest to, czego oczekuję od mężczyzny. Ostatnio mi powiedział, że może jeszcze znajdę kogoś, w kim się zakocham z wzajemnością... niby tak, ale pociecha marna :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie no nie mogę... Podstarzała 40letnia księżniczka rozklapiocha z dziećmi, znudzona mężem szuka księcia z bajki... kobito jesteś żałosna. Masz męża, masz dzieci, ma mieszkanie, pracę, jesteś zdrowa, czego ty więcej chcesz? Doceń to co masz i nie szukaj nowego bolca bo to żałosne. Lepiej staraj się naprawić relacje z mężem. Swoją drogą to ja mu się nie dziwię, że On nie ma ochoty rozmawiać z tak infantylną denną babą. Weź się czymś zainteresuj, jakaś pasja, sport, może razem coś róbcie, a nie tylko bujanie w obłokach i marzenia o koledze z pracy dla którego pewnie jesteś za stara bo on woli młodsze. Jak czasem czytam na forach jakie dylematy mają 40letnie baby to mi się chce śmiać. Psychika 15 latki marzącej o księciu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość winna dama
Właśnie życie bez pasji mnie męczy... mąż nie chce ze mną nic robić, muszę czekać aż dzieci będą trochę większe, żeby robić to, co robiłam przed ślubem (zresztą wtedy z przyszłym mężem, dopiero później mu przeszło). Bardzo też marzę o trzecim dziecku, a mąż kategorycznie zapowiedział, że zakończył prokreację... Dobrze by było urodzić dziecko przed 40tką, więc mam tylko parę lat na ewentualne zdecydowane zmiany w swoim życiu :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Każdy z nas o czymś marzy i do czegoś dąży. Nie wiem czy w Twoim przypadku rozwód byłby wskazany. Nie piszesz nic złego na temat męża. Może wystarczy z nim porozmawiać. Wytłumaczyć mu, że źle się czujesz przy takich relacjach. Małżeństwo to sztuka kompromisu. Pamiętaj, że życie innych ludzi wygląda wspaniale nie raz tylko z daleka. Nie wiesz jakie problemy są w domu w życiu codziennym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość winna dama
Mój mąż nie jest złym człowiekiem. Po prostu oddaliliśmy się od siebie na tyle, że już żadne z nas nie chce rozmawiać. Wszystkie moje próby rozmowy pozostawały bez odzewu, aż w końcu przestałam w tym widzieć jakikolwiek sens. Potrzebuję obok siebie człowieka, który będzie dla mnie wsparciem, a od męża słyszę tylko: "o tym mi nie mów, tylko mnie zdenerwujesz", "depresja to tylko twoja wymówka", "rzuć pracę"... Dlatego wymyśliłam sobie, że może z kimś innym będzie mi lepiej. Wiem, że wszyscy mamy problemy, ale po to jest bliska osoba, żeby próbować wspólnie się z nimi mierzyć i je rozwiązywać. Nie mam takiego luksusu, wszystko co się dzieje źle mam na własne życzenie (wg mojego męża), on nie zamierza mi pomagać :( I teraz faktycznie ja jestem ta zła (serio tak myślę) - nie dość, że dopuszczam do siebie myśl o zdradzie (kiedyś to było dla mnie niewyobrażalne), to jeszcze robię wszystko, żeby w domu być jak najmniej (podświadomie lub nie). I im jestem dalej od domu, tym czuję się lepiej :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie wierze że są tak durne baby , to musi być prowo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, poki co nie mysl ani o mezu ani o koledze z pracy tylko wez sie za SIEBIE. Sama mowisz,zycie bez pasji jest trudne; znajdz ja na nowo! Wiem,ze dzieci ograniczaja, ale na pewno uda Ci sie wykombinowac chwile i zrobic cos dla siebie. Moze rower (mozna z dziecimi,),moze cwiczenia(chocby w domu),nauka obcego jezyka, jakis kurs czegos co zawsze chcialas(popros rodzine/meza/kolezanke o opieke nad dziecmi raz w tyg i idz!), moze jakis wolontariat, moze książki, moze taniec?. Znajdz sens zycia bez tych obu panów, ignoruj humorki meza, ubieraj sie ładnie, usmiechaj do ludzi, zrob nowa fryzure, zmień pracę. Pomysl czego chcesz(oprocz 3go dziecka), gdzie chcesz byc, kogo kochasz. Jeśli obecnośc meza Cie meczy, rozważ rozwód(nawet jesli z kolega z pracy nic nie bedzie), jesli go kochasz, to badz cierpliwa i staraj sie odbudowac zwiazek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość winna dama
Myślałam co mogłabym zmienić w życiu (oprócz męża) i niestety nie przychodzi mi nic do głowy. Praca jest moją pasją (w sensie, że zawsze marzyłam o tym zawodzie), mój mąż pogardliwie mówi o niej hobby :( Problemem tego rodzaju pracy co mam jest nieregularność i zajęte wieczory. Tracę tyle czasu i energii na organizowanie opieki do dzieci jak wychodzę do pracy (mąż, rodzice, teściowie, opiekunka), że nie ma szans żebym wcisnęła gdzieś coś jeszcze... Nawet spotkania z przyjaciółką raz w miesiącu mąż mi wypomina :( Ale macie rację: muszę wymyślić coś dzięki czemu znów poczuję się sobą, całe życie byłam szczęśliwą osobą, która wie czego chce i czuje się na właściwym miejscu. Od dwóch lat jestem wrakiem człowieka z depresją :( Nawet moje wspaniałe dzieci nie są w stanie sprawić, żebym poczuła się lepiej. Jak patrzę na nie to chce mi się płakać jak fatalną matką dla nich jestem przez to to że tkwię w marazmie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
żałosna baba, depresje sresja, teraz każdy ma depresję, aż do obrzydzenia. Masz za dużo w doopie stara krowo a nie żadna depresja. I ja się nie dziwię że mąż ma cię dość, bo widocznie widzi jaka z ciebie niedojrzała baba... 40letnia krowa która WSZYSTKO ma a jej źle, mąż się znudził i marzy o księciu z bajki i jeszcze biedactwo ma za dużo w doopie i wmawia sobie depresję. Poza tym kobito zejdź na ziemię, który by cię chciał? :) 30latka ma problem żeby znaleźć faceta na poziomie, a co dopiero 40latka z dwójką dzieci. Może jakiś 25 latek się połakomi na ciebie bo tacy lubią się uczyć sexu na starych pudłach. Ale facet w twoim wieku woli młodsze, więc zejdź na ziemię i siedź z mężem bo drugiego takiego już na bank nie poznasz!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość winna dama
Mam 36 lat :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zastanawia mnie dlaczego powyższe wpisy atakują tak zawzięcie autorkę, jakby ta zrobiła jakieś przestępstwo????? kobieta przed 40stka to też człowiek, ma swoje potrzeby i chce być piękna i kochana, o co chodzi tej rozjątrzonej babie która wyzywa autorkę od starych bab???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"żałosna baba, depresje sresja, teraz każdy ma depresję, aż do obrzydzenia. Masz za dużo w doopie stara krowo a nie żadna depresja. I ja się nie dziwię że mąż ma cię dość, bo widocznie widzi jaka z ciebie niedojrzała baba... 40letnia krowa która WSZYSTKO ma a jej źle, mąż się znudził i marzy o księciu z bajki i jeszcze biedactwo ma za dużo w doopie i wmawia sobie depresję. " idź do diabła z tymi wyzwiskami głupia krowo :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość winna dama
Właśnie się zastanawiam czemu tu taki hejt, czy to na kafe czy ogólnie w internecie taki trend? Osoby które się wypowiadają tu chyba są bardzo młode i dla nich 40 lat to już starość. A nawet jeśli, to czy na starość nie można już mieć swoich potrzeb i pragnień i trzeba godzić się na wszystko co los zgotuje? Wiele bym dała, żeby to mąż mi dał szczęście, którego potrzebuję...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to nie mąż, nie przyjaciel ma ci dać, a TY SAMA masz sobie dać. Dopóki sama ze sobą nie będziesz szczęśliwa to nikt ci tego nie da. Chcesz wymagać - wymagaj od siebie. Smutno się takie rzeczy czyta. Proponuję abyś poszła i porozmawiała z psychologiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość winna dama
Czytam o przypadkach szczęśliwych drugich związków. Czy mój pierwszy to tylko wypalenie i mogę coś w nim zmienić? Czy jednak próbować odnaleźć szczęście i spokój z kimś innym? Sama nadzieja, że kiedyś będzie lepiej/inaczej przywróciło kolory mojemu smutnemu życiu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ciężko powiedzieć, czy może być lepiej, na pewno bardziej skomplikowane. A rozmawiasz z mężem w ogóle? Wiesz, gdyby moja żona nagle powiedziała mi że nie wie czy odejść czy zostać, to dałoby mi do myślenia i chociaż bym wysłuchał o co jej chodzi. Twój mąż powinien chyba starać się zachować rodzinę, bo przecież zależy mu chociaż na dzieciach? A tak w ogóle, wina zazwyczaj leży po obu stronach, poza jakimiś patologicznymi przypadkami oczywiście.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rozwiodlam sie w wieku 42 lat, teraz mam 45 i znowu wyszlam za maz. Mam fajnego meza, dogadujemy sie, nie ma porownania do zycia z poprzednim mezem. Nie wiem nad czym sie w ogole zastanawiasz? Zycie jest jedno. Najwyzej bedziesz sama, ale zawsze przynajmniej mozesz soebie wtedy sama ukladac zycie wedlug wlasnego widzimisie. Lepiej niz tkwic w takim dolujacym malzenstwie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość winna dama
Przez ostatni tydzień dużo myślałam nad tym i postanowiłam się zdystansować... faktycznie to bez sensu szukać szczęścia w innych. Teraz póki dzieci są małe czuję się uwięziona, ale już za parę lat będę mogła z nimi robić to wszystko co mąż nie chce. Serce jeszcze drży na myśl o tamtym, ale mam nadzieję to przejściowe zauroczenie. Muszę być dzielna i o nim zapomnieć :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×