Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość 1111

Czy wasi mężowie są zżyci z rodzeństwem?

Polecane posty

Gość gość 1111

Tak jak w temacie, jak to wygląda u Was? U mnie dość dziwnie... Czasem mam wrażenie, że męża bardziej interesuje rodzina siostry niż ja... Często tam jeździ, często beze mnie, siedzi kilka godzin a ja sama w domu... Od pół roku obiecuje, że wyremontujemy sypialnie, ale to wciąż się przekłąda. Bo jest zmęczony, bo nie mamy kasy... Ale tydzień temu cały weekend siedział u siostry i malował jej ściany!!!! Bo jej się też zamarzył remont!! A najgorsze, że kupił farbę i wałki a na nasze mieszkanie nie mamy pieniędzy :( Bardzo się pokłóciliśmy, jest mi mega przykro :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Naprawdę malował u siostry zamiast zajac sie waszym mieszkaniem? No to jest przegiecie! Nigdy bym sie na to nie zgodzila, powinnas byc wazniejsza 100 razy od jego siostry!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A od dawna jesteście małżeńswtem? Może Twój mąż jeszcze nie zajarzył, o co w tym wszystkim chodzi :P Ale jest jedna podstawowa rzecz, której nie należy NIGDY lekceważyć: rodzice i rodzeństwo to świętość. Nie możesz mieć do niego pretensji o to, że spędza z nimi czas i jeśli robisz wymówki z tego powodu, to odnosi to tylko odwrotny skutek. Umów się z mężem na konkretnny termin, kiedy ten remont miałby się odbyć, z wyprzedzeniem, żeby zdążyl odpocząć, niech zaprosi do pomocy brata/szwagra/siostrę i już. Tylko się nie awanturuj o jego relację z rodzeństwem, bo to jest głupie. Ja też się wkurzyłam, gdy mój mąż jakoś skrytykował moją siostrę (tylko raz i w żartach, ale więcej się nie odważył). Ja też mam swoje zdanie nt jego brata, ale nie wyrażam go na głos, bo to jest JEGO brat, najbliższa rodzina, jeden z najważniejszych osób w życiu i nie chcę robić mu przykrości. Nawet, gdy się pokłócą i narzeka na brata, to zawsze staram się nie oceniać i zajmować neutralne stanowisko (jeśli w ogóle). To tak samo, gdyby rodzeństwo męża krytykowało mnie - to jest ta sama zależność. Ale do tego to trzeba dorosnąć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość 1111
Ja rozumiem że świętość ,a le gdzie ja jestem w tym wszystkim???!!! Mnie krytykuję, czasem opiepszy, powie, że jestm głupia lub coś podobnego a jak kiedyś powiedziałam, że jego siostra piepszy głupoty to była kłótnia :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość 1111
Aaa i jesteśmy małżeństwem rok, ale narzeczeni od 8 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bez przesady, mój maz krytykuje moje rodzeństwo a ja jego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 9Marzenka
ojejku to niezły przydupas siostruni z Twojego męża współczuję :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 9Marzenka
Czy on nie jest może spod znaku Lwa Twój mąż ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość 1111
Nie, to panna... Wiecie co on też robi? Jak szwagier nie może, to on wozi moją siostrę i jej córkę np. do swoich rodziców bo one chcą tam pojechać albo na zakupy (bo ona nie ma prawka i jak ma to zrobić). A ja prawko mam, takze moge sama jechac na zakupy, załadować cały bagażnik a on łaskawie zejdzie z 1 piętra i mi pomoże z siatami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale co to za gadanie, że rodzice i rodzeństwo to świętość. Mężczyzna odchodzi z domu, zakłada rodzinę i to żona oraz dzieci są dla niego najważniejsze. Owszem, ma prawo utrymywać dobre relacje ze swoją rodziną pochodzenia, no ale bez przesady. Najpierw remont u siebie a później u siostry, pod warunkiem, że i ona pomoże później u Was.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie powinnas byc zazdrosna o rodzenstwo, znajdz sobie jakies pasje zajecia, musicie miec tez swoje oddzielne swiaty nie tylko ciagle razem i razem bo sie soba znudzicie. autopsja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 9Marzenka
troche na to wygląda że ma Cię gdzieś niestety dziwne, wygląda jakby jego rodzina założona z Tobą nie była w ogóle ważna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość 1111
Ale my nie mamy dla siebie aż tyle czasu!!! Oboje pracujemy, i nie ma tygodnia zeby on nie pojechal do siostry!!! Jeszcze ma pretensje czemu ja nie chce jechac!! Owczem w tym czasie jak go nie ma staram się jakoś zagospodarować sobie czas, ale to po prostu przykre że muszę to robić sama a nie z mężem :( A co do świętości... Rodzice i rodzeństwo są ważni, ale zgadzam, się z przedmówczynią, że w pewnym momencie życia najważniejsza jest żona. A przynajmniej powinna :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To ja od tej świętości - chodziło mi o to, że nie wolno krytykować rodziny męża/żony, wyliczać spędzany z nimi czas, wypominać pomoc itd. Bo do kogo mają się zwrócić, jak nie do brata? Takie jest moje zdanie. A że mąż Cie troszkę ignoruje, to już inna sprawa. Może ma o coś żal? A zamiast porozmawiać, jak dorosły człowiek, to ucieka z domu? A może siostra ma jakieś kłopoty, o których nie wiesz, a mąż Cię nie wtajemnicza? Jakie masz stosunki ze szwagierką? Może postarajcie się obie, albo najlepiej wszyscy troje, żeby je poprawić? Kurcze, dla mnie to jest dziwna sytuacja, wręcz nie do wyobrażenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A skoro jesteście małżeństwem od roku, to może Twój mąż nie zorientował się jeszcze, jak zmieniła się jego pozycja społeczna i rodzinna ;)) Mieszkaliscie wcześniej razem czy on mieszkał w domu rodzinnym?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ella Margerita
Nie wiem, może ja jestem jakaś dziwna albo mam wyjątkowe szczęście, ale mam naprawdę bardzo dobry kontakt z rodziną męża - z jego bratem i rodzicami. Ale może to wynika stąd, że NAPRAWDĘ bardzo szanuję męża, a co za tym idzie - jego bliskich, dom rodzinny itd. Wspieram ich więzi, naturalnym wydaje mi się, że czasem musi rodzicom przy czymś pomóc (uporządkować ogród, przyciąć gałęzie, zrobić coś przy samochodach, odmalować ściany itd), bo jest młody, silny, zaradny, a poza tym się na samochodach zna się, jak nikt. W tym czasie ja pomagam teściowej w kuchni albo po prostu sobie siedzę i z nią plotkuję, albo jestem u siebie w domu i zajmuję się swoimi sprawami, żeby nie przeszkadzać, skoro nie umiem pomóc. I czy ja mam pretensje, że pół soboty spędza u rodziców zamiast ze mną? Nie, bo wiem, że gdy my będziemy potrzebowali pomocy, to będziemy mogli się do nich zwrócić. Na tym polega rodzina!!!! Zwłaszcza, że mój mąż jest cudownym człowiekiem, bardzo kochającym i oddanym. Zazdrosna to mogę być o jakieś jego koleżanki, a nie o własną matkę czy siostrę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie jestem autorką ale ją rozumiem... zgadzam sie tez z Pania powyzej... ale trudno jest o takie relacje gdy rodzina partnera cie odsuwa i sami pomoc nie chca a co wiecej odciagaja partnera od ciebie... np znajoma lezala w zagrozonej ciazy(ledwo do kuchni szla) a maz musial wyjezdzac na pare dni bo trzeba pomoc... wtedy mysle ze dosc ciezko jest byc "wyrozumialym".....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ella Margerita
Racja, ale to o czym pisałam, tzn o szacunku, wspieraniu, pomocy itd, obowiązuję także w drugą stronę. W moim mniemaniu. Kiedy ja byłam chora, leżałam w szpitalu, a później dochodziłam do siebie w domu, teściowa podawała mi obiadki, żebym nie musiała się za bardzo męczyć. Nie wyobrażam sobie, żeby ktoś wymagał od mojego męża, żeby wtedy przez kilka dni był poza domem. Wszelkie sprawy mogły poczekać aż poczuję się lepiej. Ale tak jest u mnie, po prostu normalnie i zdrowo. W innych sytuacjach trzeba wiedzieć, kiedy powiedzieć nie. Chyba siłą go nie zaciągnęli do tej pomocy, prawda? A on nie mógł powiedzieć, że ma żonę wymagającą stałej opieki i mUSI być z nią w domu? Mógł, ale nie chciał. Ot co

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to chyba wszystko chodzi o jakas rownowage, czasami tesciowie wykorzystuja syna, a faworyzuja corki i wtedy synowa ( np ja) sie buntuje, bo to dostrzega:) gdy jest rownowaga, to wszystko jest ok ale u nas jej nie ma

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ella Margerita
Ech, ciężko być rodziną ;) ciekawa jestem, jakimi my w przyszłości będziemy synowymi ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ella Margerita
tzn teściowymi :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zeroglupoty
moim zdaniem uważać rodzine męża za świętość jest chore. Skoro żyć bez siostry nie może to po cholere brał ślub?? A tamta co ? męża nie ma ? który będzie woził na zakupy ? i malował ściany?? Ja bardzo dobrze to rozumiem, jesteśmy z mężem małzenstwem juz 1,5 roku i jego kretyńska siostra zatruwa nam życie. Za wszelką cene stara sie by jej problemy życiowe, były naszymi, i za wszelką cenę stara się nam udowodnić, ze jej niepowodzenia życiowe są spowodowane przez nas. Moj mąż bbardzo sie tym dołuje, czuje sie jak ubezwłasnowolniony, jak osaczony, pod ostrzalem. DZiewczyna ma 30 lat, kupe patologicznych związkow za sobą i chorą obsesje na punkcie brata. Kiedys powiedziała mi, że marzy by znalezc sobie chłopaka identycznego jak jej brat. Czy to normalne >??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dasz sobie rade
To bardzo trudny temat, tez to niedawno przechodzilam. Moj chlopak nie planowal weekendow ze mna, zanim nie wiedzial, czy nie bedzie rodzinie potrzebny, a to czy byl czy nie zalezalo od jego siostry. Nie bylo tak od samego poczatku, tylko odkad kupilismy samochod, nagle sie okazalo, ze jest tak niesamowicie potrzebny. A oni wszyscy maja samochody. Ja nie mowie, zeby nie pomagac rodzinie, chciala tylko ustalic, ze co drugi weekend on i co drugi ona, no i sie okazalo , ze to niemozliwe, bo ona nie bedzie ustawiala grafika pod kogos, tak jakby fryzjer czy kosmetyczka to byla najwazniejsza sprawa, bo naprawde czesto o takie glupoty chodzilo... Teraz sie rozstajemy i auto bedzie sprzedane i zobaczymy jak na tym wyjdzie ona i kiedy on zrozumie, ze byl wykorzystywany i wyrzekl sie swoich pasji.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×