Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Śledztwo

Dziennikarskie numery

Polecane posty

Gość Śledztwo

Martyna Burry nie miała łatwego życia. Już w podstawówce obrywała od wszystkich innych dzieci, które wcześniej były pobite przez jej silniejszą starszą siostrę Paulinę . Oczywiście nie mogła się nikomu poskarżyć bo to tylko spotęgowało by problem. Dlatego gdy tylko odebrała świadectwo maturalne spakowała plecak i na zawsze opuściła Radom. Na szczęście była na tyle zdolna, żeby skończyć studia i znaleźć dobrą pracę w stolicy. Martyna zaczynała jak wszystkie ładne blondynki od roznoszenia kawy i odbierania telefonów na recepcji. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności zaprzyjaźniła się z Rafałem Antułą (który tak jak ona uciekł z Radomia - gdzie ciągnęła się zanim reputacja ojca, który zapił się na śmierć, ale zanim to zrobił śmiertelnie potrącił przechodzącą na zielonym świetle kobietę w ósmym miesiącu ciąży). Rafał był odrobinę starszy od Martyny, ale trzydziestka była ciągle przed nim. Mimo to zdążył już zebrać trochę doświadczenia zawodowego i wiedział kiedy coś w trawie piszczy. Postanowił zbadać aptekarski rynek od podszewki. W tym celu razem ze swoją wspólniczką - Martyną - zatrudnili się jako pomoce apteczne w dwóch znanych sieciach aptecznych. Martyna miała wybadać krakowską rodzinną firmę, która w bardzo krótkim czasie zaczęła ekspansję na cały kraj. On sam zajął się spółką, której nieoficjalnym właścicielem był współzałożyciel popularnej w stolicy sieci aptek, która również bardzo szybko się rozwijała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Śledztwo
Martyna szybko zaprzyjaźniła się z techniczką Anetą, która wprowadziła ją w życie apteki oraz reszty współpracowników. Jako że zarówno Rafał jak i Martyna byli lajkami w sprawach aptecznych pomoc plotkarskiej Anety spadła im jak manna z nieba. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności Rafałowi udało się wkręcić Anetę na dyżury do swojej apteki. Dzięki temu miał swojego szpiega, który nieświadomy swojego działania wbijał gwóźdź do trumny swoim obydwu pracodawcom. Aneta bardzo szybko zauważyła i poinformowała o tym Martynę, że obydwie sieci mają układ z przedstawicielami firm farmaceutycznych oraz lekarzami. Układ był bardzo prosty - przedstawiciele przynosili do apteki plik recept na insuliny i wykupywali je. To że ktoś realizuje w aptece nie jest oczywiście przestępstwem. Jednak dziennikarskie śledztwo musiało rozwikłać zagadkę recept realizowanych przez przedstawicieli poszczególnych firm farmaceutycznych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Śledztwo
Martyna wykradła ze swojej apteki jedną ze zrealizowanych recept. I przeszła po kilku okolicznych aptekach próbując ją zrealizować. Niestety w żadnej z aptek próba się nie powiodła. Leku brakowało w hurtowniach, a producent twierdził, że dostarczył już w tym miesiącu zapotrzebowanie na dany obszar. To już nie było normalne. Dlaczego w jej aptece jest pół lodówki leku, który dla innych aptek jest nieosiągalny? Czyli Aneta nie wtajemniczyła jej w podejrzany proceder - albo naprawdę nie wie co się dzieje, albo nie jest jednak taka głupia żeby mówić wszystkim co jej ślina na język przyniesie. Drugą możliwość odrzuciła - Aneta była głupia, uważała się za nie wiadomo kogo ze swoimi niemieckimi korzeniami, a tak naprawdę miała bardzo mało do zaoferowania, oprócz dwóch rąk do pracy i steku plotek, które roznosiła z prędkością światła. Jeżeli jednak naprawdę nie wiedziała nic o naciąganym procederze śledztwo utknęło w martwym punkcie. Zarówno Martyna jak i Rafał postanowili jeszcze raz dogłębnie zbadać sprawę. W czasie sprzątania archiwum przejrzeli recepty na insuliny, które szczęśliwym zbiegiem okoliczności nie były poukładana z resztą recept, ale osobno posegregowane w kartonowym pudełku. Zauważyli , że mimo iż recepty realizowali ci sami ludzie każda z nich wypisana jest na innego człowieka, ale przez jednego lekarza, pracującego w różnych przychodniach. Martyna korzystając ze swojej fałszywej przyjaźni z Anetą postanowiła z nią przedyskutować sprawę recept. - O co chodzi z tym kartonem recept w magazynie, to te do poprawy? -Nie no co ty. Czasem przyjmuje recepty z błędami z pobliskiej przychodni żeby jej poprawić po pracy, ale taką ilość to chyba bym musiała rok zbierać. -To dlaczego one tak leżą? -Wiesz to są recepty na insuliny dla psa pana kierownika, tylko że weterynaryjne recepty są nierefundowane więc jego znajomy lekarz przepisuje mu po przyjacielsku recepty dla swoich pacjentów... -No ale je realizuje przedstawiciel? -Przedstawiciel? Nie to kolega pana kierownika, wiesz to może podejrzanie wygląda, ale nic w tym nadzwyczajnego. Po prostu każdy szuka oszczędności, a skoro można taniej kupić insulinę to po co za nią przepłacać? -To dobrze bo już myślałam, że to jakiś nielegalny skup i export za granicę. -No co ty insuliny za granicą są dla pacjentów dużo tańsze, a w niektórych krajach darmowe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Śledztwo
Śledztwo Rafała i Martyny naprawdę utknęło w martwym punkcie. Wpadli na trop czegoś dużego, ale nie mogli znaleźć punktu zaczepienia. Było dziwne że we wszystkich innych aptekach brakuje danego leku a w tym jest go pod dostatkiem. Z drugiej jednak strony te apteki realizowały wiele refundowanych recept na dany produkt więc z łatwością mogły wysyłać do hurtowni i producenta skany recept potwierdzający duże zapotrzebowanie. Jednak jaki był w tym sens. Dlaczego producenci i hurtownie odmawiali innym aptekom dostaw, a tu wysyłali hurtowe ilości. Skąd ta reglamentacja i jaki ma cel. Przecież zarówno producent jak i hurtownia zarabiają na sprzedaży. Jako że ustawa refundacyjna nałożyła sztywne marże - zysk jest dokładnie taki sam niezależnie od kontrahenta. Cóż może Rafał i Martyna wybrali złe miejsce może powinni zacząć od hurtowni i producentów, bo w aptece niczego nowego nie odkryją - Mimo wielu ciekawych czasem zupełnie nierealnych pomysłów Anety?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Śledztwo
Może jednak nie wybrali źle. W końcu badali dwie różne apteki. Jedna należała do rodziny farmaceutów z Krakowa, a druga do rodziny farmaceutów z Pruszkowa - zupełnie różne kręgi , a ta sama zagadka insulin. O ile można podejrzewać krakusów o skąpstwo , to pruszkowianie raczej z tego nie słyną. Z drugiej strony to że ktoś mieszka w Pruszkowie nie znaczy że musi prowadzić śmierdzące interesy. Po za tym obydwie apteki znajdowały się przy Marszałkowskiej, może sytuacja nie dotyczy sieci tylko danej lokalizacji może kilku przedstawicieli postanowiło zrealizować swoje targety nawiązując współpracę z lekarzem i pobliskimi aptekami. A może to przedsiębiorczy lekarz postanowił powiększyć swoją wypłatę dzięki firmą farmaceutycznym. Cóż sprawa była jasna w aptece niczego więcej się nie dowiedzą, bo personel o niczym nie wie, a przynajmniej o niczym nie mówi. Do lekarza trudno się dobrać tak by prześwietlić jego działalność pozostaje więc praca przedstawiciela medycznego. Na szczęście jest dużo ogłoszeń bo na tym rynku panuje ciągła rotacja personelu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Śledztwo
5 lat wcześniej Rafał sobie obiecał że już nigdy nie będzie się mieszał w podejrzanym towarzystwie. Była akurat w rodzinnym mieście na święta. Razem z kolegą z roku Maćkiem poszli do Auli. Jak zwykle spłukani korzystali z darmowego piwa z okazji pierwszej godziny lanego poniedziałku. Wypili sporo. Maciek mniej ale on zawsze miał słabą głowę jak to chłopcy z dobrego domu. Postanowili zrobić fotoreportaż o złodziejach samochodów z XIX-lecia, którzy nie kradli samochodów, ale felgi, lusterka, radia itp. Akurat przyuważyli jednego więc zaczęli robić materiał przy pomocy telefonów. Pech chciał że zostali nakryci. Rafał, który miał już wyrok w zawieszeniu wolał się ulotnić niż pakować w kłopoty. Uciekł jak szczur. Maciek, który nigdy nie był gwiazdą sportu nie zdążył. Napastnicy złapali go między blokami i zaczęli kopać. Ich było pięciu, on jeden nie miał szans. Zanim pojawiła się policja ( z naprawdę pobliskiego komisariatu) Maciek nie żył. Napastnicy zostali zatrzymani. Rafałowi udało się całkowicie odseparować od całego zdarzenia ponieważ policja o nim nie wiedziała. Jednak do dziś miał wyrzuty sumienia. Czuł się zabójcą kolegi. Starał się jako postronny początkujący dziennikarz nagłośnić sprawę w mediach, by pogrążyć jeszcze bardziej skazanych; jednak to nie przynosiło mu satysfakcji. Było wiele nocy kiedy Rafał budził się zlany potem, mając przed oczami zmasakrowaną twarz Maćka, której w rzeczywistości nie widział, bo schował się jak szczur w swojej norze, zamiast pomoc koledze. Był silniejszy, większy po za tym miała gadane więc może załatwił by sprawę polubownie. W najgorszym razie użył by swojego noża, którego nie raz używał podczas okradania nieświadomych pasażerów komunikacji miejskiej. To były jednak dawne czasy. Rafał nie był już tym chuliganem z Radomia. Nie był już tym zagubionym chłopcem stojącym nad trumną ojca, słuchającym proboszcza, który wyklina złe postępowanie zmarłego. To był ktoś inny. Ktoś kogo Rafał dawno porzucił i nie zamierzał przedstawiać swojej nowej rodzinie i przyjaciołom. Teraz był szanowanym redaktorem, troskliwym ojcem i kochającym mężem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Śledztwo
Naprawdę chciał dać temu spokój. Obydwoje z Martyną stwierdzili że dalsze śledztwo nie ma sensu. Starali się. Ponad rok żyli głównie tą sprawą jednak nic nie znaleźli. Gdy już myśleli że są bliżej byli dalej niż na początku. Jeden krok do przodu, dwa kroki do tyłu. Zajęli się czymś zupełnie innym. I niemal zapomnieli o sprawię. Rafał właśnie odbierał Tymona z przedszkola kiedy zadzwoniła do niego Martyna. Chciała się spotkać jak najszybciej, bo musiała z nim porozmawiać, ale nie była to rozmowa na telefon. Brzmiało tajemniczo. Tym bardziej że od jakiegoś czasu ich współpraca się urwała. A kiedy Martyna wyszła za mąż, zaszła w ciążę i poszła na zwolnienie ich kontakt zupełnie zamarł. A teraz taki telefon. To musiało być coś ważnego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Śledztwo
To oczywiście fragmenty książki, która za jakiś czas będzie dostępna w każdej dobrej księgarni. Wszelkie zbieżności z prawdziwymi osobami i zdarzeniami są przypadkowe i niezamierzone. Zapraszam do lektury.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Śledztwo
- Rafał nie wymyśliłam sobie tego naprawdę mamy kłopoty. Nie rozumiesz tego?! - To hormony. Moja Anka też miała takie dziwne zajawki w ciąży. -To nie są żadne zajawki tylko fakty. Mój mąż mnie oszukuje od samego początku! Śledzi zarówno mnie jak i ciebie ma na laptopie informacje o naszej pracy, rodzinie i znajomych. To jest nie normalne! - Przesadzasz. Jest pisarzem więc pewnie zbiera materiały do książki, a że pewne fakty pokrywają się z naszym życiem to zbieg okoliczności. - To nie jest żaden zbieg okoliczności. Oczywiście mógł znać historię Maćka z wiadomości, ale skąd wiedział że się przyjaźniliście. I skąd ma moje zdjęcia z dzieciństwa skoro pierwszy raz się spotkaliśmy dwa lata temu na wakacjach? To wszystko jest pop***. - Wszystko da się logicznie wytłumaczyć. Wiedział że oboje studiowaliśmy na UKSW, a sprawa Maćka była dość rozpowszechniona więc domyślił się że musieliśmy się znać, albo przynajmniej o nim słyszeć. A zdjęcia pewnie sama mu dałaś i zapomniałaś? - Nie dawałam mu tamtych zdjęć bo sama ich nie miałam. Jak kończyłam liceum to dom moich rodziców doszczętnie spłonął gdy byliśmy na wakacjach w Egipcie, nie uratowało się nic. - O ... przykro mi nie wiedziałem. - Spoko. Rodzice byli dobrze ubezpieczeni - zbudowali większy dom w pół roku. A że byliśmy na wakacjach nikomu nic się nie stało. - Myślę że błędnie oceniasz swojego męża. Myślisz że facet pakował by się w małżeństwo i ojcostwo tylko po to żeby przerwać nasze prywatne śledztwo insulinowe? - Od początku był podejrzane chętny do ożenku. - To chyba dobrze!? Kobietom nigdy nie można dogodzić. Ma dobrze płatną pracę... - To też jest zastanawiające. Wydał dwie mało znane książki, a na koncie ma pół miliona no i nikt z towarzystwa go nie zna? -Sama mówiłaś że urodził się i wychował w Argentynie? -No właśnie a mówi perfekcyjnie po polsku bez odrobiny obcego akcentu. - O co ci właściwie chodzi? Znudził ci się? Poznałaś innego? - Nie wiem. Tzn. nie znudził mi się i nie mam nikogo innego, ale martwią mnie informacje, które zbiera na laptopie. Martwi mnie też Aneta, kiedy ostatnio u niej byłam zauważyłam, że kuchenną szufladę wypchaną olanzapiną. Sprawdziłam na dozie że to lek na omamy itp., którego działaniem niepożądanym jest tycie. Aneta przytyła bardziej niż ja w siódmym miesiącu ciąży. -Akurat to fakt że Aneta zawsze była dziwna. Plotła trzy po trzy. Opowiadała tą samą historie w różnych wersjach w zależności od nastroju. Wg. mnie jest chora psychicznie i nie powinna pracować w aptece. Ale naprawdę nie powinnaś się teraz denerwować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Śledztwo
Martyna trochę się uspokoiła po rozmowie z Rafałem. Może rzeczywiście hormony i częste rozmowy telefoniczne z Anetą bardzo źle na nią wpływały. Powinna więcej czasu poświęcić sobie, mężowi i dziecku. W końcu od jakiegoś czasu była odpowiedzialna nie tylko za siebie ale za trzy osoby. Minęła kościół Zbawiciela i zeszła na peron metra. Jako że był środek dnia na peronie nie czekało wielu pasażerów. Martyna skupiła się na spocie reklamowym oczekując na pociąg na Kabaty. Kiedy wbiegł w nią mężczyzna, który niemal zepchnął ją na tory. Na szczęście stojąca obok kobieta złapała ją za rękę. Więc tylko przewróciła się na peronie - co w jej stanie również było niebezpieczne. Dlatego wezwano policje i pogotowie. Sprawca szybko przebiegł przez tory, wskoczył na drugi peron i schodami wbiegł na górę. Martyna ze złamaną ręką spędziła kilka dni na obserwacji - oczywiście nie z powodu ręki, ale ewentualnego zagrożenia ciąży.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Śledztwo
Kiedy Martyna dokładnie przemyślała sobie wypadek, doszła do wniosku że to zbieg okoliczności. Chłopak na deskorolce przypadkowo na nią wjechał, a wystraszony ewentualnych konsekwencji uciekł. Tak przynajmniej widziała tą sprawę policję. Co prawda ona sama nie pamiętała deskorolki, ale to była chwila. Nie zapamiętała nawet twarzy napastnika. Po za tym dlaczego ktoś miał by chcieć ją skrzywdzić. Dzieciaki z osiedla biły ją w ramach odwetu, a ojczym krzywdził ją bo był chory psychicznie, zboczony i niebezpieczny. Teraz jest dorosła. Ma dobrą pracę, ładny apartament , kochającego męża i cudowne dziecko (już wkrótce).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Śledztwo
Rafał zabrał Tymona na spacer do pobliskiego Parku Szczęśliwickiego, żeby mały złapał trochę świeżego powietrza. Po za tym chciał porozmawiać z Ewą Wychodek - która pracowała w pobliskiej aptece jako pomoc apteczna. Ewa Wychodek była starą panną, która mieszkała ze swoimi dwiema siostrami (też samotnymi) i zgrają kotów. Nie była może brzydka, chociaż grube okulary i niedbale upięty kok nie dodawały jej urody. Jej całe życie obracało się wokół pracy w aptece, kotów i czwartkowym fitnessie. Przykre, ale każdy jest kowalem własnego losu i sam decyduje jak chce żyć. Rafał jednak nie spotykał się z Ewą Wychodek w celach towarzyskich. Chciał tylko wyciągnąć od gadatliwej kobiety jak najwięcej informacji o funkcjonowaniu jej apteki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Śledztwo
Martyna Burry i Rafał Antuła byli jednymi z nielicznych żałobników na pogrzebie Anety. Przy trumnie byli też jej rodzice, rodzeństwo, mąż oraz trzy koleżanki z apteki. Nie było wszystkich koleżanek i kolegów o których tak często opowiadała i do których dzwoniłam podczas długich aptecznych dyżurów. Nie było teściów, chrześników i dalszej rodziny. Tak jakby nie była w ich życiu na tyle ważną osobą, żeby poświęcić jej te dwie godziny. Martyna i Rafał również nie przyszli tu jako przyjaciele. Chcieli zobaczyć jej ciało, żeby poszukać ewentualnych śladów, które pozwoliły by ustalić przyczynę śmierci. Oficjalna wersja była bardzo mało prawdopodobna - bo czy jest możliwe żeby farmaceutka omyłkowo przedawkowała paracetamol? Rafał wykorzystując swoje znajomości dowiedział się, że również policja ma wątpliwości. O ile można było potwierdzić że uszkodzenie wątroby nastąpiło na skutek przedawkowania, wydawałoby się najbezpieczniejszego na świecie, leku, to miejsce i okoliczności znalezienia zwłok były podejrzane. Tylko że dlaczego ktoś chciał by ją zabić? Ewa Wychodek bardzo pomogła w dziennikarskim śledztwie, ale Aneta była pionkiem - nie miała pojęcia jakie znaczenie ma cały proceder. Krótko mówiąc wiedziała że biją dzwony, ale nie wiedziała w którym kościele. Może jednak postanowiła się zabić. W końcu jej życie było jedną wielką porażką. Mąż zostawił ją dla młodszej ładniejszej kochanki - na pogrzeb przyszedł z grzeczności. Rodzice i rodzeństwo nie utrzymywali z nią kontaktów, wręcz jej unikali. Teściowie wyklęli ja jeszcze przed ślubem. Chrześniaki przychodziły tylko po prezenty. Tzw. przyjaciele kontaktowali się z nią tylko w celu szerzenia lub poznania nowych plotek. A sąsiedzi w ramach sąsiedzkich porachunków podrzucali jej swoje i psie odchody na wycieraczkę. Zresztą nie bez powodu psychiatra wypisywał jej Olanzapinę. No i jeszcze to zwolnienie z pracy za niekompetencję. Została sama, bez pieniędzy z kredytem na trzydzieści lat w zdezelowanym mieszkaniu na Chomiczówce. Może gdyby znalazła się choć jedna życzliwa osoba - jednak się nie znalazła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×