Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość kryzyssss

co o tym myslicie- proszę

Polecane posty

Gość kryzyssss

rozmawialismy z moim chłopakiem, na pewien temat, bo mnie czasami bierze na takie głupie rozmowy. no i ja mówię, że tak naprawdę to jemu byłoby wszystko jedno, czy ja jestem przy nim, czy mnie nie ma... że po tygodniu juz by zapomniał i zaczął sobie układać życie na nowo (jesteśmy razem półtora roku). on pwiedział, że jak ja tak wogle mogę myśleć.. i takie tam, że by nigdy nie zapomniał itd. no i potem drążymy temat dalej (i po co????) no i on mówi, że zakłądając taką hipotetyczną sytuację, że musielibysmy się rozstać to też czas może by uleczył razny i zakładając, też hipotetycznie, że poznałby jakąś dziewczynę to o o mnie i tak by nie zapomniał... albo też czas nie uleczyłby ran, bo mnie kocha i nie byłoby tak. ciężko przewidzieć. a taką sytaucją, wktórej mielibysmy się rozstać mogłoby być np. to, że ja od niego odchodze, bo zakochałam się w kims innym i wychodzę za niego za mąż, mamy dzieci (mimo, że on dobrze wię, że ja nie chce ani dzieci a ni małżestw) to wtedy taka sytaucja dawałaby mu 100 procentową pewność, że juz nigdy nie będziemy razem. i on wiedziałby, że ja jestem szczęśliwa, więc to byłoby dla niego najważniejsze. mimo, że nie z mim... no i tak teraz mi to chodzi po głowie... że jednak możliwe jest to, że ułożyłby sobie zycie beze mnie. może, nie na pewno. ale jednak... mówi, że juz takiego diamentu jak ja by nie znalazł, ale sa jeszcze "węgle", półprodukty... chce się Was poradzić. co o tym myślicie??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jasno mówi, ze kocha ciebie:) ale jak sie uprzesz i z nim nie bedziesz, to on dopiero wtedy ułozy sobie zycie z tak polweglem;) i bedzie szczesliwy, ze ty jestes szczesliwa:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szczerze...
to stwarzasz sobie probley, jak go bedzies ztak mezczyla durnymi tematami i zmuszala do wynurzen to cie rzuci i znajdzie mniej natretna babe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
myślę że podchodzisz do sprawy zbyt emocjonalnie bo prawda jest taka że każdy się regenruje po nieudanym związku nawet jak się kochało ponad życie i uważam że co ma być to i tak będzie więc nie zamartwiaj się niepotrzbnie a on mam nadzieję że jeszcze okazuje swoje uczucia bo słowa to tylko słowa (niestety)pozdrawaiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewaaaa
Węgle, półprodukty???????????????????????????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to byla milosc.
wcale to nie jest prawdą, że każdy się regeneruje i układa sobie życie na nowo z kimś innym. Moja babcia, gdy zmarł dziadek była jeszcze bardzo młodą kobietą. On był jej pierwszym, ona jego też. Gdy umarł, zawalił jej się świat, nie potrafiła zyć bez niego. Jednak miała córeczkę i musiała żyć dla niej. Miała wiele propozycji, by zacząć życie jeszcze raz, z kims innym. Była atrakcyjną kobietą, która wielu mężczyznom sie podobała, aktórzy zrobiliby dla niej wszystko. Ale ona nie chciała. Bo ona przyrzekła swojemu Jedynemu mężczyźnie, że jest tylko jego. Niezależnie, czy On jest przy niej czy go nie ma. Ona jest tylko Jego, a On jest tylko jej. I mówiąc: "Kocham Cię" miała na myśli: "Jestem TYLKO Twoja. Na zawsze. Nikogo innego, tylko do Twoja. Aż do śmierci, ale nie Twojej, lecz mojej. Do końca MOJEGO życia nie ma dla mnie nikogo innego, tylko Ty." I tak było. On był tylko jej, a Ona tylko jego. To była miłość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jamba damba
takich miłości już nie ma

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość milosci w ogole nie ma
to wymysl podswiadomosci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bliska
kryzysss ---> :D:D:D fajne tematy do rozmów :) właśnie teraz jest czas na takie...bo jeszcze nie ma większych problemów....i własnie w ten sposób ludzie sobie mówią, ze sie kochają, tylko innym językiem...choc praktyczniej byłoby rozwazyć kto komu bedzie robił herbatę, gdy oboje bylibyśie chorzy :)...albo jak chcielibyście wychowac dzieci..w jaki sposób... jeśli cos ci sie nie zgadza i cie dręczy, to odwróc problem, czyli: gdyby on odszedł, umarł, zniknął - chcałabyś do końca życia być sama?...czy po pewnym czsie usiłowałabys sie jednak podnieśc i założyc rodzinę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kryzysssss
Witam Cię bliska. Można niby tak powiedzieć, że właściwie nie mamy jakichś tam wielkich problemów, więc teraz możemy sobie pozwolic na takie gadki. I tak jak piszesz, że jeśli cos mi sięnie zgadza to, żebym odwróciła sytuację i zapytała sama siebie.... to szczerze mowiąc nie wiem, co bym sobie odpowiedziała.... bo mam z jednej strony przykład mojej babci, która ułożyła sobie życie, ale sama. juznie potrafiła być z nikim innym.... i tak się właśnie zastanawiam z drugiej strony,że nie wiem, czy taka odpowiedź nie przyszłaby w momencie zagrożenia, że ta druga osoba może rzeczywiście zniknąć- umrzeć np..... moja babbcia, gdy zobaczyła dziadka w szpitalu, kiedy odchodził od niej już wiedziała. że TYLKO On... chyba w takich momentach jednak można wiedzieć, bez tego chyba nie... można zakładać, hipotetyzować, ale wiedzieć nie.... i jeszcze te zniknięcie jako, że ktoś odchodzi, to czy w prawdziwej miłości nie powinno być tak, że najpierw się walczy o to, żeby tak ukochana osoba wróciła, a jak i to nic nie daje, bo np. związała się z kimś innym, to czy nie powinno się na nią czekać... jeśli ma się pewność, że to ta utracona połówka jabłka, to ona powinna wrócić... więc wiązać się z kimś innym, anie czekać???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×