Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Chciałabym się zapytać czy jestem normalna z podejściem do dzieci

Polecane posty

Gość gość

Mam tak: swoje dziecko mogę kochać, ale chcę tylko jedno i daleko mi to wysławionego matecznego pierwowzoru w stylu maryjnym. Nie mam w sobie macierzyństwa takiego, które pchałoby mnie do niesienia pomocy charytatywnej Wioskom Dziecięcym, hospicjom itd. Tzn. okazjonalnie mogę zrobić symboliczny przelew, dać na WOŚP, ale nie mogłabym np. sprawdzić się jako rodzina zastępcza. Nie chciałabym, by dzieci rzucały mi sie na szyję, by zakochiwały się we mnie latwo, by sąsiedzi podrzucali mi na obiad dzieci z chorobą sierocą, co chcą poczuć moj pot między cyckami i dostać talerz zupy. Poczucie odpowiedzialności za cudzą emocjonalność przytłoczyłoby mnie. Nie mogłabym adoptować dziecka, gdyż DD mają dzieci z traumami, one sie moga np. długo moczyć, do póxnych lat, być w chory sposób zazdrosne o matkę, chcieć mieć ją tylko dla siebie. Kobieta wtedy musi nagle odłożyć wszystko na bok i być tylko dla dziecka. Nie chciałabym, by żadne dziecko targnęło tak moim życiem. Mogłabym urodzić swoje jedno przy dobrych dochodach, by sie nim samej ciągle nie zajmowac, lecz mieć na niańkę, by nie bać sie, że na cos tam nie starczy mi w życiu, by mieć nie tylko na dziecko, ale i dla siebie, żeby nie było już tak, że o matko, tylko wszystko dla dziecka. Nie chciałabym też pozowac dl tygodnika Niedziela w kurtce i z dwojgiem dzieci jak wielka otyła panda z cielakami manifestująca jaka to jest oddana i nie istnieje. Kto z Was swoje kocha, ale do innych się nie garnie? Kto z Was może mieć dziecko, ale jakoś tak nie chce jednak oddac sie całkiem macierzynstwu? czy tak się w ogóle da?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×