Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Coraz gorzej gada mi się z innymi ludźmi

Polecane posty

Gość gość

Mam 21 lat, studiuję, nie mam wielu znajomych ani dziewczyny. Nigdy nie byłem jakoś bardzo towarzyski, ale potrafiłem się odnaleźć w gronie. Teraz coraz gorzej idzie mi rozmowa z innymi ludźmi, z jednej strony średnio mi się chce z nimi rozmawiać, z drugiej brakuje mi tematów do rozmowy. Jest ze mną coraz gorzej. Jako, że nie mam wielu znajomych nie mam zwykle z kim wychodzić (chyba, że ktoś mnie wyciągnie to idę, mimo, że nieraz niechętnie) a co za tym idzie kogo poznać. Za dużo by pisać o mnie i mojej sytuacji, ale coraz częściej myślę, że kiedyś (w dalekiej przyszłości) prawdopodobnie popełnię samobójstwo, możliwe, że to jakiś zalążek depresji, w którą dawniej o mało nie wpadłem. Jak widzę uśmiechnięte paczki na uczelni to coraz bardziej mi się wydaje, że jestem jedynym takim "alienem" w mieście. Jak już pisałem jestem singlem, nigdy nikogo nie miałem i ostatnio zaczyna również strasznie mnie to dołować, bo z jednej strony bardzo chciałbym dać komuś trochę ciepła od siebie i kogoś pokochać, z drugiej wiem, że do związku się raczej nie nadaję. Nie wiem co mam ze sobą zrobić. Chyba będę musiał znowu pójść do psychologa, ale to wysoki koszt na jedną wizytę, a co dopiero na kilka. Co ja mogę zrobić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Idź chłopie do psychologa, czy do psychiatry i zacznij się leczyć, czy do terapeuty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tylko, że to duży, naprawdę duży wydatek, a nie chcę obciążać rodziców, bo pracy nie mam (do pracy pójdę dopiero w wakacje). Już tyle razy byłem u psychologów, że mi to niesamowicie obrzydło opowiadanie ciągle wszystkiego od początku. Ten kto chodził wie co się czuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja np chodzę do terapeuty, a jestem o 3 lata starszy od ciebie. Sytuację mam praktycznie taką samą jak ty, ale jakoś się przyzwyczaiłem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Powiem, że na ogół nie przejmuję się zbytnio swoją sytuacją, ale widząc zadowolonych ludzi w parach wokół siebie to coś we mnie pęka. Ostatnio coraz bardziej uświadamiam sobie jak bardzo jestem skrzywiony względem innych ludzi. Mówię sobie często, że skoro jestem samotnikiem to mam silny charakter, jestem niezależny, że inni dawno by się pocięli, a ja potrafię sobie sam poradzić. Ale prawda jest taka, że to ja jestem słaby i nie potrafię się dostosować do ludzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No masz rację, ale od czego to się zaczęło ? Że masz taką sytuację ? U mnie to kilka czynników, że teraz jestem jaki jestem. Zdziwaczałem, to fakt, często unikam swoich dawnych znajomych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Od czego się zaczęło? Myślę, że od zerówki, kiedy byłem prześladowany przez kilku chłopaków i w ogóle uważany za coś gorszego. Potem zmieniłem szkołę w podstawówce i podbudowałem swoją samoocenę, bo zacząłem wszystko od początku. Kiedy skończyłem gimnazjum okazało się, że moi niby najbliżsi kumple mają mnie w d#pie, a na dodatek dwóch z nich rozsiewa o mnie plotki (no co za skończone k#tasy). W liceum było również kilku gości oraz kilka dziewczyn co się uważali za nie wiadomo kogo i lubili się ze mnie pośmiać. Dlaczego, pewnie zapytasz? Dlatego, że do nich nie pasowałem, czyli nie byłem super wygadany, nie zadawałem się z nimi (bo zwyczajnie miałem ich za śmieci) i byłem spokojny. Nie byłem jakąś c!otą, którą każdy może kopnąć, po prostu mam pecha w postaci przyciągania do siebie wrednych ludzi. Teraz na studiach nie lepiej, nawet gorzej, bo nie mam stałej paczki kumpli jak w poprzednich szkołach. Jestem sam na roku. Zadaję się tylko z jedną koleżanką, bo z nią się całkiem dobrze dogaduję. Cała reszta uważa się za wesołe, super zżyte paczki przyjaciół na śmierć i życie (chociaż wiem, że jak skończą się studia to te wszystkie "paczuszki" się rozpadną). Ale się rozpisałem. W każdym razie moja fobia wynika z szydzenia ze mnie od najmłodszych lat, przez co nie umiałem się potem odnaleźć wśród ludzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No to witaj w klubie. Ja też byłem prześladowany w szkole, od czasów gimnazjum, a teraz jestem jaki jestem. To otoczenie nas zniszczyło. Mam dwóch kumpli bliskich, ale kiedyś trafiłem na nie fajne otoczenie, pewnie dlatego teraz jestem dziwakiem, który unika trochę ludzi i jest nieufny, podobnie do kobiet. Od tego miesiąca zacząłem chodzić na terapię, ale i tak mam już te 24lata. Czasu nikt nie cofnie i nie naprawi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Prawda jest taka, że Ty i ja oraz inni podobni nam ludzie jesteśmy zbyt słabi psychicznie i nie mamy tej charyzmy, dzięki której inni ludzie by nas szanowali. Nie wiem czy się zmienię. Nawet na studiach jestem czymś gorszym, a najgorsze jest to, że jestem poważnie zauroczony w koleżance z roku. I wiem, że nic by z tego nie wyszło, bo jaka normalna dziewczyna zechce takiego pustelnika ze zniszczoną samooceną jak ja? Wracając do tematu, pociesza mnie trochę fakt, że nie jestem sam w takiej sytuacji, że są również inni tacy ludzie, którzy mają problemy jak ja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak masz trochę racji, zawsze byłem trochę delikatniejszy, nie lubiłem przemocy w szkole, tych bijatyk całych, alkohol sporadycznie, do klubów nie chodziłem, bo nie lubiłem tych klimatów. Papierosy czasami palę, na siłownię czasami pochodzę, ale staram się unikać obcych i z nimi nie gadać, zwłaszcza kobiet czy tam dziewczyn. Nie lubię rozmawiać o sobie, i w centrum uwagi też nie lubię być. Chociaż na pozór czasem udaję twardziela, ale w środku jestem miękki. Mam spokojny i cichy charakter. Nie wiem, czy inni to wyczuwali, że jestem słaby, czy nie, ale kiedyś nie fajnie wyglądałem, i nie miałem się jak bronić, bo dobrze wiedziałem że po części mieli rację.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chodząc do psychologa dowiedziałem się, że jest coś takiego jak "efekt pierwszego kontaktu" czy jakoś tak. Polega to na tym, że jakie na początku znajomości będziesz sprawiał wrażenie, tak cię ludzie zapamiętają. Oczywiście nie jest to reguła, ale często się sprawdza. Poza tym ludzie instynktownie potrafią wyczuć kto jest słabszy charakterem, więc często to wykorzystują.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Słaby charakter, to co innego niż słaba psychika :) Ja powiedziałbym, że charakter mam silny, buntowniczy, lubię rządzić i nie lubię się podporządkowywać, szczególnie np w pracy. Ale tak to jestem cichy, nie lubię przemocy, nie jestem głośny w towarzystwie, za alkoholem też tak nie przepadam, jestem nieśmiały, nieraz zlękniony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też nie lubię jak ktoś mi rozkazuje, coś każe itp. Wolę być sam sobie panem. W sumie teoretycznie i mnie można określić jako buntownik, bo nie dostosowuję się do innych ludzi, mam własny styl bycia, nie kręci mnie komercyjna muzyka jak i dzisiejsza moda itd. No właśnie, teoretycznie, bo w praktyce wychodzę na odludka, a nie buntownika. Do niego potrzeba ogromnej charyzmy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Raczej jesteśmy wrażliwsi i słabsi, delikatniejsi, co nie oznacza, że nie mamy silnej osobowości .Tylko trafiliśmy na ludzi, z którymi nie harmonizowaliśmy na tych samych falach. Może znajdziemy w przyszłości podobne osoby do nas, z którymi będziemy czuli się lepiej. Idź na terapię, może psychoterapię jak ja :) U mnie to bierze się z nerwicy, bo ją mam, a niedawno się dowiedziałem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Myślę często o powrocie do psychologa, ale jak już mówiłem, to duży wydatek finansowy, a nie chcę obciążać rodziców. Do pracy pójdę na wakacjach to ich choć trochę odciążę od wydatków. A jak wygląda Twoja psychoterapia? Uczestniczysz w niej również z innymi osobami? Czy sam z psychologiem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dopiero byłem na 1 wizycie. Sesji ma być z 20-30 do poprawy mojego zdrowia. Na 1 wizycie mówiłem o całym swoim życiu, o dzieciństwie, o młodości, o tym, że unikam innych osób, zwłaszcza obcych, że jestem skryty i takie tam, no i że mam objawy nerwicowe. Ciężko stwierdzić, co będę tam dalej robił. Sesje po 70 zł. Gdyby nie ta nerwica, to bym do pracy chodził, zarabiał, a tak to rujnuje mi życie i wszystkiego się boję, siedzę w domu całe tygodnie. To psychoterapeuta, nie żaden psycholog :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No ok, psychoterapeuta, po prostu uogólniam go do psychologa. Ale na tej wizycie byłeś tylko Ty i psychoterapeuta, tak? Czy to była psychoterapia grupowa? Jestem ciekawy jak to wygląda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nawet nie wiesz jak dobrze Cię rozumiem. Tyle, że u mnie to już jest chyba nie odratowania. Ja mam wrażenie, że już w ogóle nie umiem z ludzmi gadać. A wręcz się boję. Boje się, że ktoś moje słowa wykorzysta przeciwko mnie albo powiem za dużo.. nie mam już żadnych koleżanek ani znajomych. Z powodu depresji większość mnie olała. Im tak zostałam sobie sama, bo trochę się zawiodłam i teraz jest mi ciężko zaufać. Głupio to brzmi bo młoda jestem i w sumie co ja wiem o świecie, ale tak się czuję no i tyle. Strasznie się wycofałam z kontaktów z ludzmi i teraz nie wiem jak mam wrócić.. Bo nie mam pojęcia o czym z nimi gadać. Czuję się strasznym zerem i trochę uciekam przed kontaktami, bo boję się że ktoś się zorientuje, że jestem takim zerem. A zresztą jak wyjśc do ludzi jak się nikogo nie ma? Przecież to wstyd.. I doskonale Cię rozumiem z tym uczuciem gdy się widzi paczki znajomych albo kogoś.. dołujące jak diabli. Też mam wrażenie, że do związku się kompletnie nie nadaje, ale ostatnio mam wrażenie, że w ogóle się do ludzi nie nadaje..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak. Do prywatnego chodzę, jestem tylko ja i psychoterapeuta :) Trochę się boję kolejnych wizyt, bo nie wiem co tam będę robił. Może się bardziej otworzę na ludzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ile masz lat ? Terapeuta i leczyć to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Witaj. Takich jak my jest wbrew pozorom wiele tylko ukrywamy się przed światem zewnętrznym, a wtedy wychodząc do ludzi wydaje nam się, że wszyscy są tacy fajni i towarzyscy tylko my jedyni jesteśmy inni. Ja cały czas mam takie wrażenie. Myślę, że Ty również powinnaś się udać do jakiegoś specjalisty. Mi nieraz pomógł dobrą radą i zrozumieniem. Ważne w tym też jest, aby się komuś z tego wszystkiego wygadać, bo to daje dużą ulgę i trochę lepiej patrzy się wtedy na świat. Oczywiście po jakimś czasie najczęściej to wraca, ale jednak daje ukojenie. Większość ludzi by zadrwiła z tego co piszesz, ale sam jestem w podobnej, no może jednak lepszej, ale jednak podobnej sytuacji, więc dobrze Cię rozumiem i współczuję. Czasem takich jak Ty mam ochotę przytulić, aby dodać im otuchy. :) Mam nadzieję, że się los do Ciebie uśmiechnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×