czy tez zazdroscicie komus ze pracuje w banku lub na poczcie???

na stanowisku kierowniczym lub menagerskim? mojej kolezanki corka jest kierownikiem na poczcie i ona tak sie tym chwali ,że juz mamy dosc nieraz.uwaza ,że zazdroscimy jej córce.

Nie to ze zazdroszcze ale mysle zeto bardzo fajna fucha i tez bym tak chciala:-(

Nie bardzo rozumiem czego tu zazdrościć - płace w państwowych instytucjach są śmiesznie niskie, nawet na kierowniczych stanowiskach zarabia się mniej niż na zwykłych biurowych np. w korpo.

Zależy co dla kogo jest ważne. Praca na państwówce to często pewny etacik i autostrada do, niskiej bo niskiej, ale emerytury. Szwagier mojego brata był kierownikiem czegoś tam w banku i trzepał niezłą kasę, ale praca wyniszczająca psychicznie. Dziękuję, postoję.

A od kiedy bank to państwówka? :D Bank to zwykłe korpo. Pracowałam - nie jako menedżer, ale jako zwykły bankier klienta biznesowego i powiem Wam, że to była najbardziej męcząca praca ever . Poczta z kolei wydaje mi się bardzo skostniałą instytucją.

Nie przyszłoby mi do głowy zazdrościć komuś pracy na poczcie -nieważne na jakim stanowisku :) A bank to zupełnie inna liga, tam są bardzo wysokie zarobki i musi być kierunkowe wykształcenie i tego można czasem pozazdrościć.

pracowalam na poczcie, i dzis jest mi szkoda kazdego kto tam pracuje

Nie

Pracy w banku w obecnych czasach nie zazdroszczę nikomu. Plany sprzedażowe, kredyty, mobbing itp.

W banku jest wyścig szczurów... nie każdy daje radę...

Wykształcenie kierunkowe nie jest potrzebne w banku. Na kasjera przyjmują po maturze. A potem to już kwestia wyników. Zarabiasz, awansujesz.

Następna zawodowa bezrobotnica bez matury zakłada kolejny temat byle tylko zdeprecjonować kobiety, które coś w życiu robią i zarabiają pieniądze. Ja pracuję w urzędzie miasta w mieście powiatowym, 70 tys. mieszkańców idę do pracy na 6 godzin, poniedziałek - piątek, w dodatku mam fajną i kreatywną funkcję, często jeżdżę w teren z przełożoną, bo zajmujemy się regulacjami oraz promocją turystyki w naszym regionie u stóp gór, zarabiam 3,5 tys i nie mogę narzekać. Mój mąż ma swoją działalność, zarabia 4500 - 5000 zł miesięcznie, mamy jedno dziecko więc gdybym nie pracowała to byłoby raczej licho, a tak? Żyjemy jak pączki w maśle. Chwalić po znajomych sie nie chwalę ale wstydzić też się nie będę ani przepraszać bezrobotnych niuniek, których nigdzie nie chcą :o Już mnie mdli od tej nagonki na każdą, która nie gnuśnieje i nie wegetuje w pokoiku u teściowej czekając aż jej Roman przyniesie 1000zł i aż wpłynie pińcet z mopsu :o

Zaraz bogaczki kafeterianki Ci napiszą że i tak mało zarabiacie i że żyjecie jak patologia...

14,37 Ty raczej napisz kto Ci ta fuche w UM zalatwil, miernoto.

dziś a co Cię to obchodzi zazdrośnico? Może jest zaradna i zamiast tylko obgadywać innych postarała się o wykształcenie i dobrą prace? Jestem księgowa i ciągle jakieś p***y nie mogą uwierzyć że nie zawsze wystarczą znajomości a trzeba mieć wykształcenie i wiedzę by daną pracę wykonywać. Same poprzestały na zawodówce a teraz ból d**y...

14. 37 dobra jestes :-D ja też nie czekam na Romana i pińcet