Skąd te dziwactwa matek przedszkolaków?

Od razu wyjaśnię, że osobiście nie jestem zwolenniczką przedszkoli i wcale nie uważam, że to taki cud miód dla dzieci. Sama mam wiele zastrzeżeń, jednakże wiele matek przedszkolaków ma zupełnie poprzewracane w głowach. Czepiają się dosłownie wszystkiego i zawsze zakładają złą wolę nauczycielek. Mieszkamy w Krakowie i w zimie przedszkola państwowe dostają zalecenia z sanepidu czy dzieci mogą wyjść do ogródka, bądź na spacer, czy nie. Jeśli jest smog, mają zakaz. Dyrektor przedszkola wprowadza wtedy zakaz i nauczycielki muszą się do tego dostosować. Muszą! A co wtedy mówi wiele szanownych mamuś? Że "paniom nie chce się wychodzić, mają pretekst". Ciekawe czy te mamusie w swojej pracy łamią odgórne polecenia, że uważają, że panie w przedszkolach powinny łamać? Przecież jak jest zakaz, to nie mogą wyjść. Albo czepiają się, że na dzień matki dzieci rysowały kwiatki, a na dzień ojca coś tam innego i że w dzisiejszych czasach to jest bulwersujące, bo jest równość płci :/ Ludzie, czemu Wy się czepiacie takich rzeczy? Dlaczego od razu zakładacie złą wolę? Strasznie mnie drażni takie czepialstwo. A Wy jakie jesteście? Znacie takie czepialskie mamusie?

Bo jak ktoś nie ma większych problemów w życiu, to się czepia wszystkich i wszystkiego naokoło i stwarza sobie problemy. Matki posyłają dzieci do przedszkoli, uzasadniają, że to jest bardzo potrzebne i po prostu super, a później czepiają się o każdą pierdołę i psują krew personelowi. Na wszystko kręcą nosem, a panie wg niech wszystko ustawiają pod siebie i własną wygodę. Skoro takie zdanie mają, po co w takim razie posyłają dzieci do państwowych przedszkoli? Już się przekonałam jak to jest, ponieważ znam problem od dwóch stron. Matki spiskują za plecami nauczycielek i obsmarowują je, rozsyłają sobie maile z oszczerstwami, a jak się zna sytuacje od dwóch stron, widać, że to są brednie i pomówienia. A najlepsze jest to, że takie mamuśki czepiają się pierdołów, a jeśli naprawdę dzieje się coś poważnego, to nie potrafią odpowiednio zareagować.

Skoro cisza, to pewnie wszystkie tu takie są ;)

Autorko coz no nie dogodzisz. Jestem nauczycielka i gdybym miala brac te wszystkie problemy mamusiek do siebie na glowe bym dostala! Potrafia sie czepiac o wszystko o brudna koszulke, brudne buciki, ze na pracy plastycznej napisalam Julka a nie Julia bo tak ma przeciez coreczka na imie, pytania czy Madzia zjadla dzis caly obiadek jak bym codziennie chodzila miedzy stolikami i konrolowala zjadanie posilkow Madzi Oliwki Stasia czy Filipka no nie da sie. Albo przyprowadza dziecko z jakas mikroskopijna zabawka za 30 zl dziecko zgubi albo ktos mu zabierze jak to dzieci ale pretensjje do nas ze nie przypilnowalysmy. Okropni rodzice sie zdarzaja

13:33 A dzieci podobne zachowaniem do rodziców, czy jeszcze "normalne"?

Ja kiedys na spotkaniu rodzicow slyszalam jak jedna mama awanturowala sie, ze dzieci dostaly na obiad watrobke i to jest nie do pomyslenia. I 10 minut omawiala temat tej watrobki. Najgorsze, ze tam bylo kilkadziesiat osob i nikt nie wpadl na pomysl, zeby przerwac ten bezdenny potok slow oburzenia nt watrobki.

Ja jestem nauczycielka i mialam taki przypadek ,ze jak posadzilam w jednej lawce dziewczyne z chlopakiem to przyszla mamusia, ze jej corka nie moze siedziec z chlopakiem bo ona ma juz piersi.to byla szosta klasa jakies 10 lat temu

tvn ludziom w mózgach poprzewracał , zrobili się roszczeniowi ...nie tam gdzie powinni;)

Dokladnie. Tvn robi wam wode z mozgu.