Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Beriss

Ja mężatka i on...

Polecane posty

Gość Beriss

Moje małżeństwo póki co jest formalnością, nie sypiamy ze sobą, nie spędzamy zbyt dużo czasu razem, mieszkamy w jedym mieszkaniu ponieważ jest ono wspólne a żadnego z nas nie stać na wynajm drugiego mieszkania. Powoli, powoli dojrzewamy do decyzji o rozwodzie (nie będę tutaj się rozpisywać nad powodami rozpadu tego związku). Problem w tym, że poznałam kogoś, kto jest dla mnie ważny, może to chemia, może przyciąganie, może przeznaczenie - znamy się już kilka lat i podświadomie coś tam czułam, ale dopóki moje małżeństwo jeszcze rokowało wypierałam te myśli z głowy. Z powodu różnych zdarzeń moja miłość do męża umarła. Wtedy tamte uczucia zaatakowały podwójnie. Chciałam z nim być, on chciał być ze mną. Ale nie chciałam po prostu zdradzić jakby nie było męża i nie dopuszczałam do seksu mimo że bardzo się do siebie zbliżyliśmy. A teraz? nie wiem już co robić... powoli ogarnia mnie depresja, widzę też jak mój niedoszły kochanek jest coraz bardziej sfrustrowany (po prostu nie poznaję człowieka, stał się zamknięty w sobie, nerwowy, cyniczny i często nieprzyjemny dla otoczenia). Nie wiem już co robić. Nie mogę się skupić na rozwiązywaniu spraw z mężem bo ta sytuacja zaprząta moje myśli i wiem, że podejmowałabym decyzję pod wpływem chwili i frustracji.Tego nie chce. Nigdy nie chciałam być zdradzającą żoną, postępować "jak większość" Teraz widzę że to chyba błąd - bo to niszczy wszystkich. Oboje czujemy jakby wzbierała w nas kula złych emocji - prawie się nienawidzimy a jednocześnie nie jesteśmy w stanie zupełnie zerwać kontaktu. Może po prostu olać zasady i iść z nim do łóżka?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takie tam duperele
Do łóżka z frustratem i cynikiem? Chyba nie przemyślałaś kolejnego związku. Moim zdaniem należy zakończyć małżeństwo rozwodem i układać sobie życie bez obciążeń, wyrzutów sumienia, itp. Ale następca Twojego męża nie rokuje najlepiej na przyszłość. Chociaż z drugiej strony mu się nie dziwię: ile czasu jeszcze będzie trwała ta farsa Ty+mąż+niedoszły kochaś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Beriss
No właśnie - problem w tym, że jestem prawie pewna że on tak się zachowuje przeze mnie... Farsę próbuję zakończyć. Śpimy z mężem w osobnych pokojach, powiedzieliśmy sobie w twarz że już się nie kochamy, ale mąż nie chce póki co rozwodu, czeka aż ja złożę papiery, aż ja zorganizuję drugie mieszkanie - całe życie w tym związku robiłam wszystko ja i tym razem nie wezmę tego brzemienia tylko na siebie. Nie mam pomysłu jak to wszystko rozwiązać. Rozwód itd. trwa. Mąż nic nie zrobi bo umywa ręce, żyje sobie obok mnie i tak mu jest wygodnie. Nie chce absolutnie nic zrobić. Ta sytuacja strasznie męczy.... Paradoks polega na tym że mąż stale mnie obwinia, że przez innego faceta rozwaliłam związek (choć to nieprawda) a ten drugi obwinia mnie że go wykorzystuję, że się nim bawię i że ujmując wprost zachowuję się jak dziewica orleańska - atak z dwóch stron :( Wszystko przez to, że staram się postępować rozsądnie :( :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
- wcale się facetowi nie dziwie że już nie jest w stanie znieść tej sytuacji. Zastanów się jak On ją odbiera... - może myśleć że nie traktujesz go poważnie bo robisz dla niego mniej niż dla męża którego podobno nie kochasz... Ja również jestem zdania że powinnaś zamknąć przeszłość i dopiero wtedy wchodzić w nowy związek. Tylko że ja na jego miejscu to bym nie czekał na Ciebie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bez pseudo
wkurwia mnie to że męzatki kture niby kochaja męża,dają na boku.innym facetom,dla mnie taka żona to jest zwykłą kurwą i dziwką zajebaną

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Beriss
Proponuje przed wypowiedzią najpierw nauczyć się ortografii a potem czytać ze zrozumieniem - gdzie ja napisałam, że kocham męża? Wręcz przeciwnie - powiedziałam mu wprost że go nie kocham i nie widzę dla nas szans po tym wszystkim co się stało. Poza tym nikomu nic nie dałam póki co. A co do kwestii czekania - wiem, że nie zaczeka - to właśnie jest dobijające - po prostu za uczciwość na tym świecie zawsze dostaje się po d...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jedknej
Beriss- daj sobie spokój i z jednym i z drugim. Zakończ to małżeństwo, daj sobie trochę odetchnąć i dopiero wtedy jeżeli będziesz chciała pomyśleć o następnym związku. Ja wiem jedno, że jeżeli facet teraz na ciebie tak naciska, to nie chodzi mu o nic innego niż o seks. Jeżeli możesz napisz dlaczego rozwodzisz się z mężem, bo ja też mam już dość swojego małżeństwa tylko nie wiem czy przypadkiem nie wyolbrzymiam pewnych spraw.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Posluchaj ostatniej rady (jesli nie chcesz ratowac malzenstwa). Pisze ze rozwod trwa ale ile, 3 mies.? Wiesz ze mozna juz na pierwszej sprawie formulujac odpowiednio wniosek? Dziwie sie, ze nie spodziewalas sie problemow przeciagajac te sytuacje w niskonczonosc, zniszczylas dwa zwiazki ale moze to i dobrze bo przeciez nowy zwiazek nie musialby byc udany, bo niby dlaczego mialby byc? Zbudowany na sympatii? To sa niby mocne podstawy. Czas sie obudzic a nie zachowywac jak dzieci w piaskownicy z zabawkami - drugimi ludzmi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Beriss
Nie rozumiem wykładowca na jakiej podstawie twierdzisz że to ja zniszczyłam małżeństwo? Do tanga zwykle trzeba dwojga więc nawet nie wiedząc nic o prawdziwej twarzy mojego męża nie powinieneś chyba zakładać, że tylko jedna strona pracuje nad związkiem (no chyba że nie przemawia przez ciebie obiektywizm, a wyłącznie męski szowinizm). Twierdzisz że zniszczyłam też drugi związek - jaki związek? Coś czego nigdy nie było? Rozwód można przeprowadzić, pewnie - tylko po co jak mąż i tak się nie wyprowadzi ze wspólnego mieszkania bo stwierdził,że on się nie ruszy. Dla papierka? Najpierw muszę rozwiązać kwestię wspólnego mieszkania razem a potem się po sądach ciągać. I kto tu się kim bawi? to jest dobre pytanie - bo ja na razie staram się uczciwie stawiać sprawę wobec wszystkich (w tym siebie). Tyle że każda ze stron ma to gdzieś bo dba tylko o własną d.... (mąż o wygodne mieszkanie, z którego się nie chce ruszyć a mnie ma daleko gdzieś skoro nie interesuje go to co robię) a ten drugi... coraz częściej myślę, że chodzi mu tylko o seks bo gdyby chciał czegoś więcej to pewnie inaczej by to wszystko wyglądało. Więcej obiektywizmu i mniej uprzedzeń

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zwierciadło_swojej duszy
rBeriss mysle ze powody tego że pojawil sie ten drugi sa "glebsze"o czym nie chcesz pisac. Ale wyczuwam że masz watpliwosci i już wiesz czego chce od Ciebie ten drugi,czy tylko o mieszkanie chodzi? chyba nie? TY juz masz watpliowści i Twoja"Niepewnośc" powoduje w twoi męzu obojetność "bo wie że chcesz zmian" a w tym drugim "frustracje" że nie możesz się zdecydować. z tego co piszesz, mysle że nie ON Cie obwinia ale daje Ci do zrozumienia że "możesz isć wolno"ale to TY podejmij decyzje ze wszystkimi konsekwencjami. co ma zrobić mąż który słyszy "już cie nie kocham" Zycze Ci podjecia własciwej decyzji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Beriss
Może chodzi o to, że ten drugi zachowuje się tak, że go nie rozumiem. Nie czuję tego porozumienia co kiedyś - wiem że się bardzo zmienił. Nie wiem tylko dlaczego i czy jego obecna twarz to ta prawdziwa czy może tylko maska. Niestety (na co może liczył mąż) nie jest tak, że jak zaczynam mieć co do drugiego duże wątpliwości, to rodzi się we mnie choć mała chęć zostania z mężem (choć żałuje że tak nie jest) :( Ciężko mi bo w tym momencie, mimo że starałam się postępować uczciwie i nie zdradzałam męża, to nic się nie układa. Nie potrafię w sobie przeskoczyć "blokady na męża". a z tym drugim to nie wiem... coraz częściej myślę, że nic nic nie było i raczej już nie będzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takie tam duperele
Rozwód nie jest taki znowu straszny. Mi przyniósł ulgę i normalne życie (bez awantur, rękoczynów, jego dzivek i dłużników).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja tez tak mam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
rozwód to paszport do piekła

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość M31wwa
Jest sposób ;) Wg mnie to mały skok w bok bez zobowiązań tylko musi być udany i relaksujące a rownież wyczerpujący ;) A druga rada drastyczna. Zakończyć i spróbować od nowa z kimś kto zadba o Ciebie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×