Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Wklatce

Problemy z mężem

Polecane posty

Gość Wklatce

Witam wszystkich. Wiem, że na tym forum siedzi sporo oszołomów, ale też całkiem sporo fajnych, mądrych osób, liczę, że coś mądrego mi podpowiecie. Zacznę od tego, że jestem sporo po 30stce. Wychowujemy z mężem 3 dzieci, w tym dwoje z jego wcześniejszego małżeństwa. Z perspektywy czasu uważam, że ten związek to kompletny niewypał :( Po pierwsze - na samym początku mąż mnie oszukał, prawdopodobnie doszło do zdrady, ale tego nie jestem w stanie potwierdzić. Nie ma żadnych dowodów ani na jego winę, ani na niewinność. Były za to kłamstwa. OK, sprawy wówczas były na takim etapie, że nie chciałam rozwalać dopiero co ułożonego życia, ani sobie, ani jego dzieciom, na których bardzo mi zależało już wtedy. Mój mąż na codzień jest bardzo dobrym partnerem. Często mówi, że kocha, zajmuje się domem, dziećmi. I tak od 8 lat. Jednak przez te lata dwa razy złapałam go na rzeczach, które dla mnie są nie do zaakecptowania w związku, tj. flirt przez internet. Było jego tłumaczenie, że on taki ma styl bycia, że zaczęło się od znajomości biznesowej (prawda) i jakoś tak poszło, że dla niego to bez znaczenia i nie sądził, że mnie tak ruszy. No cóż, ruszyło. Niby sprawa wyjaśniona, on więcej tego nie zrobi. Pewnie tak jest, bo od 5 lat nie ma żadnych oznak żeby się powtórzyła tamta sytuacja. Generalnie - niby udany związek dwojga kochających się ludzi. Ale jakieś dwa miesiące temu złapałam męża na kłamstwie. Strasznie głupim, nie dotyczącym żadnej kobiety, ale kłamstwo było powtarzane przez długi czas. Dotyczyło tego, że miał coś wykonywać, mówił, że to robi, a potem okazało się, że to nieprawda. Co gorsze, wciągnął w to dziecko. Po tej historii zażądałam rozwodu. powiedziałam, że nie mam siły mierzyć się kolejny raz z tym wszystkim, że jestem zmęczona, że mu nie ufam, że zamiast budować moje zaufanie po swoich wybrykach, co jakiś czas robi coś, co rozwala kompletnie ten fragment ufności i wiary w niego, jaki udało mi się wybudować. Mąż błagał żebym dała mu czas na udowodnienie, że potrafi to naprawić, że przeprasza, że wie, że zrobił źle, itd. Są dzieci, kocham je, czuję się za nie odpowiedzialna, stworzyliśmy dla nich rodzinę. Nie chcę burzyć im świata po raz kolejny, bo rozwód rodziców był dla nich okropnym przeżyciem. Matka jest matką raczej z nazwy i niespecjalnie się nimi przejmuje, nawet jak czasem u niej są, głównie siedzą sami, bo ona jest zmęczona i nie ma siły niczego z nimi zrobić, nawet porozmawiać, więc po weekendzie z nią wracają rozczarowane i smutne, w dodatku z nieodrobionymi lekcjami. Dzieci są w takim wieku, że zaczynają buzować hormony, przychodzić głupie rzeczy do głowy i boję się, że jak kolejna rodzina im się rozwali, to zejdą na złą drogę. Dodatkowo wiem, że mąż nie poradzi sobie finansowo i ponieważ będzie musiał znacznie więcej pracować, jego dzieci pozostaną kompletnie bez opieki. Plus jeszcze to, że to jednak rodzieństwo mojego dziecka i utrata kontaktu albo kontakt sporadyczny, byłoby z wielką szkodą dla niego. Ale czuję się jak w pułapce. Nie wiem co robić. Mąż cały czas "stara się". Mówi że kocha, robi jakieś gesty żeby mi to pokazać, traktuje jak księżniczkę. Cały czas przytula, chce całować. A ja sztywnieję kiedy mnie dotyka, nie mogę znieść tego. Jak słyszę "bardzo cię kocham" to nie wiem jak zareagować, bo nie potrafię powiedzieć tego samego. Nie kocham go, nie chcę z nim być. Nie chcę seksu, czułości. Chcę, jeśli w ogóle, rzeczowego współdziałania w sprawach dzieci i domu. A on nie ma zamiaru tego zrobić. Przez kilka dni spał w innym pokoju. Potem wrócił do sypialni. Było w miarę OK, bo nie usiłował mnie dotykać. A od kilku dni stara się mnie przytulać, dotykać, pieścić. A mnie to obrzydza. Tłumaczę mu to, ale jak grochem o ścianę. Nie wiem co robić. Proszę, poradźcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"na codzień jest bardzo dobrym partnerem. Często mówi, że kocha, zajmuje się domem, dziećmi" W czym problem? Oczekujesz jakiegoś idealnego związku, 100% szczerości, dogadzania, miłości, itp romantycznych farmazonów? Po dekadzie małżeństwa? To infantylne, w prawdziwym życiu tak nie ma. Gość się stara a to już dużo, a problemy to ty - wścibska żona - wymyślasz. Wiele kobiet by ci zazdrościło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
normalna to normalna to Ty nie jesteś, i jeszcze sama roz******lasz sobie małżeństwo, wymagania jak z kosmosu, pretensje chuj wie o co, daj sobie babo siana i siądź na d***e, a jak nie dasz chłopu p*****ać to sobie znajdzie, może skoczy do byłej i tam się pocieszy,rób tak dalej to zostaniesz z ręką w nocniku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wklatce
"Oczekujesz jakiegoś idealnego związku, 100% szczerości, dogadzania, miłości, itp romantycznych farmazonów? " xx Gdybym oczekiwała romantyczności i farmazonów, nie pisałabym tutaj, bo to właśnie dostaję. A oczekuję czegoś takiego jak UCZCIWOŚĆ. xx Wiele kobiet by ci zazdrościło. xx Rozumiej, że Ty zazdrościsz mi kłamcy? A bierz go sobie! Podać Ci namiary? xx " jak nie dasz chłopu p*****ać to sobie znajdzie, może skoczy do byłej i tam się pocieszy" xx A proszę bardzo! Niech wraca. Niech idzie gdzie chce. Na razie to ja go proszę żebyśmy pomyśleli JAK to zrobić żeby się rozstać z jak najmniejszą szkodą dla dzieci. On nie chce. Zgodziłam się na to żebyśmy mieszkali pod jednym dachem, ale prosiłam żeby to był układ dotyczący wspólego wychowania dzieci, a nie szopki z udawanym małżeństwem. Ja nie kocham tego człowieka i zwisa mi czy ode mnie odejdzie czy nie. Jak dla mnie może mieć codziennie inną i to mu prosto w twarz powiedziałam. Bo dla mnie ten związek się skończył. Raz okłamał - wybaczyłam. Drugi raz okłamał - wybaczyłam. Ile można? No cóż... Jak rozumiem, wg osób, które mi odpisały, bycie okłamywanym jest OK. Może ktoś ma bardziej konstruktywe pomysły?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
po prostu sama się wynieś i po kłopocie, ale uważaj abyś nie wpadła z deszczu pod rynnę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bycie okłamywanym... Każdy trochę kłamie, choćby żonie która spyta "czy grubo wyglądam?"albo mężowi gdy spyta "dobrze ci było?". Z reguły jak jedna strona jest kłótliwa, marudna, zazdrosna to druga częściej kłamie by uniknąć konfliktów. Bo co zostaje przy całkowitej szczerości? Ciągłe kłótnie. To jak w dowc***e, gdzie mąż był za szczery i się przejęzyczył. Chciał powiedzieć "podaj mi sól kochanie" a wymsknęło mu się" ty ku..wo, życie mi zmarnowałaś". Całkowitej szczerości mogą tylko żądać fanatycy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wynieść się nie mogę i nie widzę powodu żebym ja miała się z dzieckiem ze swojego domu wynosić. Dom jest mój, ja spłacam kredyt, mamy rozdzielność majątkową ze względu na prowadzoną przeze mnie DG. Jeśli chodzi o kłamstwo - czy pisanie do innej kobiety wiadomości typu "chyba się w tobie zakochałem, tęsknię za tobą ukochana" podchodzi pod teksty o tuszy żony? Wpadł idiotycznie, bo panienka sama do mnie napisała i przesłała mi treść korespondencji, nie ja go śledziłam. Czy wmawianie żonie przez 1,5 że jakaś rzecz (bardzo ważna) jest robiona, podczas gdy palcem się nie kwinęło i wciąganie w kłamstwo dziecka też podchodzi pod testy o tuszy żony? Wpadł idiotycznie, bo zapytałam dziecko o tę sprawę, a dziecko w szoku o co chodzi, bo nic takiego nie miało miejsca. No cóż... Jedno mi się wyjaśniło. Mój mąż jest po prostu typowy. Skoro dla przypadkowych osób kłamstwo nie jest powodem rozpadu związku, to znaczy, że jego zachowanie jest wyłącznie tym, czego można się po człowieku spodziewać. Smutne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witamy w prawdziwym świecie. Życie to nie bajka więc historie małżeństw trudno streścić w zdaniu "i żyli długo i szczęśliwie".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wyobrażam sobie, żebym miała znosić kłamstwa partnera. Ok, raz czy dwa coś niewinnego, jakiś drobiazg. Ale poważne kłamstwo, jakaś zdrada, zakłamanie, oszukiwanie? Nie wyobrażam sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×