Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość krebina

Przeczytajcie proszę

Polecane posty

kurczę chyba mi wywaliło cały post :O ale napisze jeszcze raz - wtedy mogłaś myśleć kategoriami \"muszę wytrzymać, jakoś\" ale teraz spróbuj \"to co gadasz nie ma żadnego znaczenia, mam w nosie ciebie i twoje opinie\"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krebina

Proszę Was przeczytajcie i poradźcie czy z takiej sytuacji jest jeszcze jakieś wyjście. Postanowiłam odejść od męża. Już dwukrotnie robiłam przymiarki, ale za każdym razem odstępowałam od tego zamiaru dając kolejne szanse. Mam 51 lat i od kilku już lat zajmuję się domem, nie mam stałej pracy.Wcześniej pracowałam około 20 lat, a kiedy stracilam ostatnią pracę, dzieci były młodsze i pozostawanie mamy w domu było dla wszystkich korzystne. Dla wszystkich,tylko nie dla mnie. Zostałam z niczym, wiek sredni, a do zatrudnienia to nawet starczy. Ta sytuacja dała mężowi pewność i wręcz przekonanie, że nigdy od niego nie odejdę. Nie będę opisywała powodów chęci odjścia, ale powiem krótko - dalej tak już nie da się żyć. Po rozwodzie nie mogę zostać z mężem w jednym mieszkaniu. To wykluczone ze względu na jego niezwykle mściwy charakter i częste dotychczasowe znęcanie się psychiczne. Powiedzmy, że wyjeżdżam i szukam pracy w innym mieście. Dożywotnio skazuję się wtedy na mieszkanie w pokoiku u obcych ludzi. Na nic innego nie będzie mnie stać. A mąż idzie wtedy na emeryturę,może to zrobić w każdej chwili, gdyż nabył już prawa emerytalne i lezy w wygodnym mieszkanku całymi dniami z pilotem w ręce. Tyle tylko mu do życia potrzeba. Czy w ten sposób nie skomplikuję sobie życia jeszcze bardziej? Nie piszcie proszę o porozmawianiu z mężem, to nie wchodzi w rachubę.Nie pójdzie na najmniejszą ugodę, a raczej będzie szukał sposobu jak mi dopiec, a do tego zna się na prawie z racji zawodu. Niejednokrotnie straszył mnie, że nie wygram z nim w sądzie i w to akurat wierzę. Prosto jest nieraz radzić odejdź, zostaw, zmień życie. Ja doszłam do ściany:( odejdę i co dalej? Dodam jeszcze, że na pomoc rodziny nie bardzo mogę liczyć, przyjaciół straciłam poświęcając się wyłącznie domowi, a dzieci są już dorosłe, ale nie są w stanie w niczym mi pomóc. Jedna z córek jest na piątym roku studiów dziennych, druga za kilka miesięcy zdaje maturę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
smutne co piszesz :( wiesz - czasem lepiej zaryzykować choćby miało być bardzo trudno. wolność, nawet ta trudna, wiele rekompensuje masz dorosłe córki - rozumiem że nie pomogą ci finansowo. ale czy możesz liczyć na ich psychiczne wsparcie? czy raczej stoją po stronie ojca? zanim podejmiesz ostateczną decyzję spróbuj najpierw przygotować grunt - poszukać konkretnej pracy. jeśli ją znajdziesz to łatwiej ci będzie odejść a przyjaciół zawsze można zyskać :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krebina
canberra, dziękuję za miłe słowa Córki są po mojej stronie, mają nawet do mnie żal, że nie zrobiłam tego wcześniej. Uważałam, że lepiej będzie wychować dzieci w pełnej rodzinie. Teraz wiem w jakim byłam błędzie. Dla wolności, o której wspominasz, jestem w stanie znieść wiele. Podejmę się każdej pracy, poświęcę, aby tylko mieć spokój. Mieszkam w niewielkim mieście. Nawet nie mogę znaleźć dobrego psychologa, a co dopiero mówić o pracy. W rachubę wchodzi tylko wyjazd w nieznane. Boję się tego, naprawdę boję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a mieszkanie, w którym mieszkacie? a wasz majątek? jaki by on nie był przy rozwodzie dzielicie na pół

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie masz może jakiejś sympatycznej kuzynki w większym mieście? nie mówię żeby sie do niej wprowadzać czy coś - ale żeby był ktoś kto na początek się tobą troszkę zaopiekuje - np. pokaże miasto i z kim będziesz mogła pogadać zanim poznasz nowych ludzi, np. w pracy wiem że trudno prosi się o pomoc nie wiem co robiłaś zawodowo i jaka praca by cię urządzała

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krebina
meaaa, posiadamy niewielkie własnościowe mieszkanie, poza tym żadnego majątku. Moim zdaniem oboje mamy prawo zajmować to mieszkanie nawet po rozwodzie, a to nie wchodzi w rachubę. Nie odważyłabym się z nim zostać ani jednej doby po rozwodzie, a nawet od chwili wniesienia pozwu. On zna takie sposoby psychicznego znęcania się, że nikt w to nie uwierzy, jako że dotąd ukrywałam przed całym światem to, co się między nami działo. I to również było moim ogromnym błędem. Wykształcenie mam niestety tylko średnie. Kariera zawodowa raczej skromna. Pracowałam przez 2 lata jako kasjer,a przez kolejnych 18 lat jako kasjer walutowy.W międzyczasie dorabiałam troszkę w księgowości. Poza tym jestem świadoma, że wypadłam z rynku pracy. Duża przerwa. W związku z tym nie stawiam sobie dużych wymagań ani też nie mam oczekiwań co do przyszłej pracy. Podejmę się każdej np. lubię sprzątać i prasować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość guggi
jestem w prawie identycznej sytuacji , tylko wiek 37 lat smutne ale prawdziwe ja ryzykuje !!!! i mam mezczyzne który mi pomoże

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krebina
guggi masz więc więcej atutów do zmian chociażby to, że jesteś młodsza. Pomocna dłoń w takich sytuacjach jest niezwykle potrzebna i to niekoniecznie chodzi o wsparcie materialne , znacznie ważniejsze jet wsparcie duchowe. Nie wahaj się, jeśli masz możliwość, zmień swoje życie, abyś później nie została w takiej sytuacji jak ja. Życzę Ci powodzenia, a może zechcesz coś więcej napisać...złóżyłaś już pozew czy dopiero zamierzasz? Jakie masz obawy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krebina
Na mężczyznę uważam, że również mnie stać. Pomimo sytuacji, w jakiej się znalazłam, jestem osobą zadbaną, często słyszę o swojej atrakcyjności, ale...dziękuję. Marzy mi się wolność w pełnym tego słowa znaczeniu, a jesli już samotność, to w pojedynkę jest krocie lepsza niż we dwoje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Na obrzeżach większych miast są dużo tańsze mieszkania, w Warszawie np już od 400 zł + opłaty( wiem bo sama wynajmuję i to w nowym budownictwie). Spróbuj zorientować się jak z pracą i policzyć na ile będzie Cie stać. Już chbya nikogo prócz siebie nie musisz utrzymywać. Osobiscie czarno bym widziała wynajmowanie dożywotnio pokoi u ludzi, po tym co przeszłam już chyba zawsze będę miała niecheć do mieszkania z kimś, choćby obcym. Ciężka sytuacja, ale ja bym zaryzykowała- co masz do stracenia? trzeba myśleć pozytywnie, na początku pokoj u kogoś a potem może już ssamodzielne tanie mieszkanie. Prócz stałej pracy zajęcia dorywcze. Nie wiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość batalia baxis
a nie myslalas wyjechac za granice..twoje corki i tak sa juz prawie do rosle....wiele kobiet jezdzi do wloch do pracy..mogalbys wtedy troche kaski oszczedzic i miec na pozniejszy start....a skoro twierdzisz, ze twoj maz to tyran i potrafi sie mscic..to wcale bym mu nie mowila, ze chcesz od niego zwiac....do tego odejscia musisz przygotowac sie bardzo strategicznie...powiedz mu, ze chcesz wyjechac za granice troche zarobic..moze na nowe auto czy remont...nie mozesz palic wszytskich mostow za soba....co o tym myslisz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krebina
rozza Rozważam miasto tańsze w kosztach utrzymania niż Warszawa. Moja córka w dość dużym mieście wojewódzkim płaci za pokój 300 zł i o takim na początek myslę. Wiem, że będzie mi trudno przyzwyczaić się do mniejszego komfortu, ale jak powiadaję - jak się człowiek przyzwyczai, to i na kamieniu nie jest najgorzej. Zawsze byłam osobą racjonalnie myślącą, rozważającą za i przeciw. Nie należę do osób odważnych, które potrafią postawić wszystko na jedną kartę. Teraz muszę to zrobić. Nikt nie podejmie za mnie tego ryzyka, lecz brakuje mi chociażby szczerej rozmowy z przyjaciółką, która by coś podpowiedziała, poradziła. Na początek muszę zebrać siły i ustabilizować się emocjonalnie. Liczę na pomoc psychologa. Zamierzam po świętach podreperować swoją nadszarpniętą psychikę. Bez tego nie ruszę do przodu. Nie chcę popaść w depresję, bo już widzę jej oznaki. Znam ten stan, gdyż ciężko z niego wychodziłam kilka lat temu. Tymczasem założyłam temat na forum. Wiele jest kobiet w takich sytuacjach, którym się udało. Może zaczerpnę jakiś pomysł, może otrzymam cenne wskazówki...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krebina
batalia baxis Myślałam o wyjeździe za granicę i to byłby najlepszy pomysł, ale niestety, nie mam z nikim kontaktów za granicą ani tutaj, kto mógłby dać jakieś namiary. Jak wyżej napisałam, straciłam wszelkie kontakty z przyjaciólmi, znajomymi, bo mąż nie akceptował moich wyjść, spotkań.Wiem, że trudno w to uwierzyć, ale po którejś z kolejnych awantur zaprzestałam kontaktów ze znajomymi i tak trwało latami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak sobie czytam wasze wypowiedzi i rozmyślam.... wyjazd za granicę to chyba za poważna i zbyt ryzykowna decyzja krebina wydajesz mi się za mało przebojowa na to ale kto wie, może udałoby ci się właśnie a duża odległość pomogłaby odetchnąć jeżeli twój mąż nie stosuje przemocy fizycznej (z nią ciężko walczyć) to spróbuj powoli budować w sobie zaporę obojętności wobec niego tak żeby żadne jego słowo nie robiło na tobie wrażenia, żebyś mogła zobojętnieć na jego słowa kobieto - jesteś odważna, bo już choć rozważasz rozsądnie jak odejść masz 2 jak sądzę świetne córki po swojej stronie - zaprzyjaźnij sie z nimi też jeśli masz taką możliwość

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość batalia baxis
krepina wydaje sie spokojna..a tacy ludzie maja najlepiej...nie ma nic po za dziecmi na czym jej zalezy...pragnie spokoju i stabilzacji i nie ma duzych wymagan...i dla tego mysle, ze wyjazd za granice bylby najlepszy...nowe otoczenie, byc moze duzo pracy...to powinno pomoc.....krepina jak masz maila to napisz...!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krebina
canberra fajnie piszesz i serdecznie dziękuję Ci za zainteresowanie moim tematem. Masz rację, nie jestem przebojowa. Kiedy i gdzie miałam się tego nauczyć? w czterech ścianach domu trudno o jakiekolwiek zmiany. Mąż rzeczywiście nie stosuje przemocy fizycznej, odkrył o wiele skuteczniejszy sposób...wczterech ścianach domu i nic nie widać. A zaporę obojętności budowałam wszelkimi siłami, ale zawsze zdołał ją obalić. Jest psychicznie silniejszy ode mnie. Jego zawód - policjant.:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak też myślałam że mundurowy :O mimo wszystko spróbuj zobojętnieć nie wiem jak było wcześniej ale może wtedy próbowałaś z pozycji \"muszę z nim wytrzymać\" a teraz możesz inaczej \"jest mi obojętne co mówisz bo odchodzę tak czy inaczej\"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krebina
batalia baxis Mam trochę obawy, aby podać tutaj swego maila, ale co mi tam...wisiał za jedną nogę a za dwie..podaję eureka47@o2.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krebina
Zauważyłam pewną zależność w zachowaniach męża, im bardziej rozpaczam i jestem załamana tym szybciej się uspokaja i odpuści. Osiągnie apogeum i wtedy mam spokój.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Krebina, piszesz że lubisz sprzątać, piszesz że nie masz się gdzie podziać... szczerze mówiąc to na Twoim miejscu szukałabym pracy w czyimś domu gdzie za sprzątanie czy opiekę dostałabyś mieszkanie i wynagrodzenie. Jeśli o Wasz dom chodzi to rzeczywiście nie widzę możliwości mieszkania z mężem ale nie widzę powodu dla którego on miałby zostać sam w Waszym wspólnym mieszkaniu, należy złożyć pozew o podział majątku i albo sprzedacie i podzielicie pieniądze albo on niech Cię spłaci, to zawsze byłoby parę groszy na jakiś start. A teraz to rozpaczając (każda kobieta jest aktorką choć trochę) szukaj sobie jakiegoś miejsca na ziemi i jak już znajdziesz to szybciutko się spakuj i złóż pozew. A tak przy okazji, były minister nam pokazał że można przyjaciół nagrywać, więc dlaczego nie mężów...? Co Ci szkodzi wypożyczyć dyktafon by mieć dowody jego psychicznego znęcania utrwalone i mieć jakikolwiek atut?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ** ** ** ** ** ** *** *** ***
ja się zgadzam z przedmówcą...nagrywać, kupić kamerkę i dyktafon nagrać dziesiątki godzin...poszukać pomocy w organizacjach dla kobiet ofiar przemocy (choćby prawnej)...rozwieść się z orzekaniem o winie, wystąpić o alimenty, zrobić podział majątku (prawnik doradzi jak zrobić żebyś dostała co ci się należy z mieszkania)...a nie zwiwewać jak pies z podkulonym ogonem. i nie wierz mu ze w sądzie z nim nie wygrasz...nie ma powodu żebyś wygrać nie miała!! facetom się wydaje ze oni tacy mądrzy i się na prawie znają, a głupia baba nic nie wie...mylą się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie zrob bledu
emerytura meza na pol - podczas rozwodu mieszkanie sprzedac podzielic kase na pol - zalatwic to podzcas rozwodu rozwod z jego winy psychiczne znecanie sie darmowy pradnik w kadym socjalnym urzedzie po tylu latach maz dalej bedzie lozyl na ciebie !!!!!! nie martw sie ale musisz byc silna !!! nie wyprowadzaj sie bo maz powie ze ty masz gdzie mieszkac skoro wynajelas mieszkanie stac cie na to !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Alabama30***
Istnieje jeszcze jedno wyjscie,jesli choc w stopniu podstawowym znasz obcy jezyk,mozesz sprobowac pracy za granica,tu liczy sie doswiadczenie i zwykla chec pracy.Nie namawiam do dyskusji i rozmow z mezem ,bo po twoim krotkim opisie mam wrazenie ze zyjesz z despotycznym domowym terrorysta,wiem cos o tym gdyz mialam podobny problem...biada,jesli jest sie zaleznym od takiego czlowieka,mozna wtedy wziac sznur i sie wieszac,bo tak potrafi psychicznie zagnebic.musisz skoncentrowac sie nad stworzeniem sobie niezaleznosci,ale tak zeby on nic o tym nie wiedzial,nie mozesz walczyc z nim w otwarte karty,badz sprytniejsza,jak juz bedziesz miala zaplecze wtedy daj mu ,,kopniaka,,.To nie sa bzdurne rady,ja zyje 3lata za granica i mam staly kontakt ze stowarzyszeniem wspierajacym kobiety,ofiary fizycznej i psychicznej przemocy domowej.pozdrawiam,gdybys miala jakies pytania napisz na moj e-mail vika77ie@o2.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość leilaveila
pisz pozew z orzeczeniem o jego winie, najpierw jednak zapisz Was na terapie w ośrodku pomocy społecznej i weź zaświadczenie. Dołącz je do pozwu. zarządaj alimentów na siebie odpowiednio do jego zarobków- jak ma np 3000 to zarządaj 1200 zł.(art. 135 par. 1 kodeksu rodzinnego i opieuńczego) Uzasadnij tym, ze Twój wkład w pożycie małżeńskie był taki, że zajmowałaś sie domem i dziecmi- taki był podział ról w Waszej rodzinie. Z uwagi na to, że nie da sie z nim zyć , bo nie chce sie poddać terapii, nie wyrazan zawet checi musisz odejsc, a Twoje miesce na rynku pracy jest krytyczne musisz sie rozwiśc. Zatem uzasadnione jest płacenie przez niego Tobie alimentów- art. 130 kro. Pozdarwiam i zycze Ci powodzenia- głowa do góry:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćrumianek50
Witaj Krebina Myślałam z początku że opisujesz moją chitorię,dziewczyno moja rada i prośba uszanuj resztę swojego życia .Ja może byłam odrobinę młodsza od ciebie ale zawalczyłam o swoje życie ,miałam 46 lat gdy drania zostawiłam dziś mam 52 lata i całkiem dobrze sobie radzę ,to tylko strach nas blokuje że sobie nie poradzimy nic podobnego ,dziś co prawda wynajmuję mieszkanie ale staram się od miasta o mieszkanie ,praca zawze jakaś się znajdzie choćby opieka nad tarszymi.Moja sytuacja naprawdę była identyczna jak u ciebie ,dziś jesteś z siebie dumna że się odważyłam zmienić swoję życie jeżeli chcesz mogę spróbować ci pomóc ,ja mieszkam w małej mieścinie w mazowieckim odezwij się na ten nr724502079

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zostałam z mężem i chleję z rozpaczy. Zostałam dla rodziców, dla sąsiadów,. dla społeczeństwa, dla kościoła. Kurwa mac, nie ma mnie już zupełnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×