Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Jak pogodzić się z utratą przyjaciółek

Polecane posty

Gość gość

Kontakty się rozeszły, już 2-3 lata tak jest - znalazły chłopaków , urodziły dziecko albo mają wymagającą pracę albo po prostu nie było tematów do rozmowy, bo ludzie się zmieniają i mają inne zainteresowania. Mam 30 lat i tęsknię za niektórymi z nich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak ktoś nie chce utrzymywać z Tobą kontaktu to znaczy ze nie bylas dla niego wazna na cale zycie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No to wychodzi na to, że dla żadnej nie byłam ważna. Ale może z tą świadomością będzie lepiej mi żyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przyjaciól sie nie trac***** prostu z czasem orientujesz sie kto z nich jest prawdziwy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czasami myślę, że może ja byłam nie dobra, nie myślę, że byłam bez winy, ale starałam się to utrzymać. Nawet kilka miesięcy temu zagadnęłam do 2 z nich, miałyśmy się spotkać, im coś ciągle wypadało i się rozeszło :( Miałam zamiar odezwać się teraz, ale to chyba bezsensu już, jak myślicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja przyjaciółka po ośmiu latach przyjaźni poznała faceta a po miesiącu usłyszłam, że ona nie będzie miała dla mnie czasu bo zakłada rodzinę i są rzeczy ważne i ważniejsze.. Minęły dwa lata jest po ślubie i urodziła właśnie dziecko. Poszłam do kościoła na ślub i usłyszałam że chce się spotkać że przeprasza ale od ślubu nie znalazła czasu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I przyjaznisz sie z nia dalej, czy olalas ja?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kilka razy próbowałam się z nią skontaktować umówić ale zawsze jest "nie mam czasu, dziecko jest chore, chcę spędzić trochę czasu z mężem ale na pewno się odezwę" tylko jeszcze nigdy się nie odezwał więc odpuściłam... Teraz jak się przypadkiem spotkamy to mówi "Cześć, przepraszam ale się śpiesz"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Takie p********ie. Czyli co, rozwodnicy nie mają prawa mówić, że kochali swoich partnerów bo jednak się rozstali? ­ Ludzie, układy, konteksty to wszystko się zmienia. Fakt, że teraz jestem dla kogoś bliska, nie oznacza, ze i za 10 lat będę, może tak może nie.... I równocześnie to co będzie za 10 lat nie odbiera prawdziwości dzisiejszym uczuciom, które są zanurzone w takim a nie innym kontekście.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A uważacie, że próba odbudowania takich przyjaźni to poniżanie się?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oj znam ten temat doskonale... Miałam przyjaciółki - wydawać by się mogło, że to była więź nie do zabicia. Zwłaszcza, że nie były to moje przyjaciółki z nastoletnich czasów, to była przyjaźń nawiązana wiele później, wydawać by się mogło "świadomie". Jakiś czas temu pokłóciłam się z jedną o pierdołę. Ale każda dumna i honorowa, żadna przeprosić nie chciała. Przestałyśmy rozmawiać ze sobą, kontakt się rozluźnił. Wiem od wspólnych znajomych, że zaczęła mi potem robić czarny pr i przeciągać na swoją stronę resztę grupki. I kontakty całkowicie popadały (zwłaszcza, że dzielą nas różne miasta). Ciężko mi było z tym się pogodzić, długo brakowało mi tego "związku". Po kilku latach nadal tęsknię. Ale wiem też, że tęsknię do tego, co było kiedyś. Na dzień dzisiejszy każda jest inną osobą i nawet, gdybyśmy się pogodziły, nie byłoby już tak samo. Z tą jedną konkretną mamy kompletnie inne priorytety życiowe, spojrzenie na wiele spraw, coraz mniej wspólnych znajomych i zainteresowań. Nie umiałybyśmy się już dogadać. Mnie nie odpowiada jej styl bycia, kiedyś wydawała mi się idealna, taka jak ja itd. Ale chyba się zmieniłam, a może (najprawdopodobniej na pewno) zmieniłyśmy się obie. I raczej nie chciałabym już przyjaźnić się z taką osobą, jaką ona jest teraz. Dodam, że w sprawę nigdy nie był wmieszany żaden facet, dziecko itd. Life is brutal. Teraz stawiam na "znajomych". Mam z kim wyjechać w weekend, zabalować, wyjść na kawę czy obiad. Ale nie angażuję się już tak bardzo emocjonalnie. Tak jest lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niestety ale to prawda takiej przyjaźni nie da się odbudować, można być "znajomymi" ale bez zaangażowania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość z wcześniej
One nie chcą/nie maja ochoty na spotkania z Tobą. Może byłaś nudna lub zbyt gadatliwa, albo po prostu do niczego im teraz nie jesteś potrzeba, nie ma po co się z Tobą zadawać, bo z tej znajomości nie ma żadnego pożytku. Ja tez miałam w LO, a potem na studiach takie koleżaneczki, które myślały, że będę się z nimi wiecznie kumplowała, uważały mnie za swoją 'najlepszą przyjaciółkę, obarczały swoimi problemami i jakimiś głupotami. Zakończyłam te znajomości, bo mi do niczego nie są potrzebne, niczego ciekawego nie osiągnęły i nie interesuje mnie kompletnie ich życie. Dlatego pokasowałam konta nk i fb, urywałam gadki telef. mówiąc, że jestem chora, że mnie nie ma, że właśnie wyjeżdżam, przestałam wychodzić z nimi, odpisywać i mam święty spokój.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mieszkam za granica, nie stracilam nigdy tych prawdziwych, zawsze sa przy mnie, nawet jesli rozmawiamy raz na rok! z prawdziwymi sie nie rozstaniesz nigdy chocny nie wiem co

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jezeli sa w związkach mają dzieci są BARDZO zajęte mają fuuul obowiązków i zero czasu dla siebie dziecko/dzieci wymagają jak bedziesz miała swoje zrozumiesz zamiast sie fochać sama sie odezwij do nich i umów na kawe gdzies na miescie one pewnie nawet nie wiedza ze zaniedłaby swoje STARE znajomosci bo proza życia ich dopadała i jeszzce jedno one teraz szukaja raczej RÓWNYCH SOBIE koleżanek czyli mamusiek albo przynajmniej dziewczyn w związakch po co im /kobieta/ dziewczyna która nie zna tematu jestsecie teraz inne swiaty ty o o podbojach i imprezach a ona o promo w marketach czy kolece dziecka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no wlasnie te dzieciate to naprawde nie maja czasu ale tez nie wymagam dlatego czasem az mowie raz na rok! po czasie kiedy dzieci wieksze kontakt i przyjazn ta sama, kazdy z nas inne zycie wiedzie, ale jesli jest zle zawsze sa przy mnie:) to najpiekniejsza rzecz na swiecie wiedziec ze ma sie takich ludzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Ja tez miałam w LO, a potem na studiach takie koleżaneczki, które myślały, że będę się z nimi wiecznie kumplowała, uważały mnie za swoją 'najlepszą przyjaciółkę, obarczały swoimi problemami i jakimiś głupotami. Zakończyłam te znajomości, bo mi do niczego nie są potrzebne, niczego ciekawego nie osiągnęły i nie interesuje mnie kompletnie ich życie. Dlatego pokasowałam konta nk i fb, urywałam gadki telef. mówiąc, że jestem chora, że mnie nie ma, że właśnie wyjeżdżam, przestałam wychodzić z nimi, odpisywać i mam święty spokój." Gość z 20:32? Jeśli tak to się nie dziwię, czemu te przyjaciółki nie do zabicia nie miały ochoty kontynuować przyjaźni z Tobą :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smarkata
weź się lepiej za robotę, chyba nie masz z kim ludziom d**y obrabiać i nudzisz się

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja to już czasami myślę, że nie ma przyjaźni między kobietami, że można mieć właśnie takie "koleżaneczki" tylko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale jestescie paskudni! naprawde, czasem trzeba sie bardziej postarac z tymi dzieciatymi ale i tak wg mnie prawdziwe nigdy nie straca kontaktu, reszta to kolezanki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niestety ale jeżeli ktoś zanim miał dzieci urwał kontakt to jest coś nie tak i nie opłaca sie bronić takich osób. Można odnowić "znajomość" umówić sie czasem na kawę tak po prostu ale nie liczyć na to że ktoś będzie miał dla Ciebie tyle czasu co w czasach szkoły

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość z wcześniej
krwawa - czytaj ze zrozumieniem. To ja je pogoniłam bo zawsze miałam je i ich problemy gdzieś. One traktowały mnie jak przyjaciółkę i myślały, że tak będzie zawsze, o naiwności, dlatego w ciągu niespełna dwóch lat urwałam to. Mnie kobiety i ich sprawy po prostu nudzą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Gość z 20:32? Jeśli tak to się nie dziwię, czemu te przyjaciółki nie do zabicia nie miały ochoty kontynuować przyjaźni z Tobą smiech.gif" - nie, to nie ja, ja napisałam tylko tego jednego posta. Ja trochę walczyłam o te przyjaźnie "nie do zabicia". I nadal mam "w znajomych" na fb wszystkie byłe przyjaciółki. Nawet grzecznościowo wymieniamy życzenia na święta/urodziny :) Zresztą ja pisałam, że to nie były przyjaźnie z nastoletnich czasów - ani lo, ani nawet studia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No to nie będę się napraszać, gdyby o mnie myslały, to by się odezwały też... sms, mail...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam dwójkę dzieci i nie uważam się za baaaaaaardzo zajętą. Jedno w wieku szkolnym, drugie 3 latka. Zawsze miałam czas dla koleżanek i rodziny. Mój mąż bierze aktywny udział w wychowaniu dzieci, zatem mam troszkę czasu na koleżanki. Z dzieciatymi organizujemy różne wypady gdzie można dziecko zabrać, bądź zapraszamy do siebie z dziećmi. Z niedzieciatymi wychodzę na kawę i ciastko w niedzielne popołudnie, gdy mąż opiekuje się dziećmi, lub zapraszam do siebie, chodzę na spacer z koleżanką i córką. Kwestia organizacji. Sama osobiście znam wiele bardzo styranych i zapracowanych mamusiek, które rzekomo zajęte spędzają czas na kanapie przy serialu, zamiast wyjść do ludzi, bądź zorganizować spotkanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bo prawda jest taka, że wiele kobiet uwielbia robić z siebie męczennice, które tak bardzo poświęcają się rodzinie i rezygnują rzekomo z siebie. Potem wielki płacz, bo mąż zakochuje się w innej, uśmiechniętej, wesołej, zadbanej babce. To, że się wyjdzie na kawę z koleżanką zamiast siedzieć z dziećmi jest odbierane jako egoistyczne i bycie złą matką. A tymczasem szczęśliwa mama/żona to szczęśliwe dzieci i szczęśliwy mąż.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeśli zależy Ci na odbudowaniu relacji to spróbuj to zrobić. A kto wie, może tym razem się uda. Wiem to na własnym przykładzie. Czasami w naszym życiu, bądź u najbliższych nam osób rzeczywiście za dużo sie dzieje...ale jak sie chce, to wszystko można pogodzić. Parę przykładów: I. Mam przyjaciółkę z którą sie znam od czasów podstawówki, ja sie przyjaźniłam z nią, moja młodsza siostra z jej młodszą siostrą. Podstawówka, Gimnazjum...byłyśmy nierozłączne. Szkoła średnia- ja poszłam do jednej szkoły, ona do drugiej. U mnie ciężki kierunek, u niej pojawił się chłopak. Mniej czasu na spotkania...Koniec szkoły, zaczęłyśmy się częściej widywać, bo moją szkołę zamknęli i przenieśli mój kierunek do niej. Wakacje-wyjechałam do pracy...W tym czasie zmarła nasza dobra znajoma...obie zrozumiałyśmy, że zawaliłyśmy obie. Odnowiłyśmy kontakt, po moim powrocie spotykałyśmy często. Planowałyśmy jej wesele...Ale i ja spotkałam swoją miłość. Wyprowadziła się sporo kilometrów od niej, zmieniła pracę...znowu porwał nas wir własnych żyć. Ale miałyśmy ciągły kontakt, telefoniczny, sms, gg, skype...Niedawno dowiedziałyśmy się że jesteśmy w ciąży...Cieszyłyśmy się, ale nadal brak możliwości spotkać, znowu tylko wsparcie na odległość. Ja niestety poroniłam...ona wiernie mnie wspiera, a ja mimo straty swojego dziecka wspieram ją w oczekiwaniu na jej maleństwo. Obie wiemy że jest nam trudno, nie widywać się tak długo jak chciałybyśmy, ale jednak ciągle możemy na siebie liczyć. II. Kolejny przykład, osoby które kiedyś uważały się za moje przyjaciółki, w podobnej sytuacji co ja i moja przyjaciółka z przykładu nr 1. Stawiały swoje osoby wyżej na szali niż moja...Pomimo moich starań w podtrzymaniu kontaktu nadzwyczajnie milczały, wymigiwały sie od rozmów itd...aby sie odezwać gdy coś im było potrzebne i wciskać mi bajeczki, że one tyle razy dzwoniły i pisały a ja nic...no ale mi wybaczają 'bo jest problem i nie mogą sobie poradzić'...i powiedziałam sobie koniec basta! Kiedy w dzień po powrocie ze szpitala, po poronieniu napisała jedna z 'nich'. Nawet nie pytając co u mnie, zarzuciła mnie pytaniami o naszego wspólnego znajomego, który ma wyjechać za granicę, kiedy moje odpowiedzi były krótkie i zwięzłe i nie podłapywałam tematu...odpisała 'dobra nie zawracam Ci już głowy'.- bo po co? przecież już wszystko wie. A co będzie jak napisze koljeny raz? Będzie mieć wyrzuty, że jej nie powiedziałam...a co mam jej mowić skoro ją tak naprawdę ja nie obchodzę a tym bardziej co mi sie przydarzyło? Wiec moja rada, jeśli widzisz sens naprawienia relacji, brakuje Ci ich...zrób to. Lepiej spróbować, niż później żałować, że się nie spróbowało ;) Pozdrawiam serdecznie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×