Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość anka848

Jak przekonac go by wrocil?

Polecane posty

Gość anka848

Witajcie, Po krotce opisze swoja historie, może znajdzie się ktoś kto mi pomoże, doradzi :-( Byłam z chłopakiem kilka lat, mieszkalismy razem, w czasie tego okresu wielokrotnie się rozstawalismy i do siebie wracalismy. Wszystko przeze mnie, a dokładniej przez moja niestabilność emocjonalna :-( Pochodze z patologicznej rodziny, awantury, bijatyka to był chleb powszedni. Cale dzieciństwo wspominam jako piekło.. Nazbieralo się we mnie dużo agresji, złości, żalu.. Jak poznalam swojego X to myslalam ze teraz będzie tylko lepiej. Wspaniały facet, inteligentny, wykształcony, miało być jak w bajce. Ale nie było. Moje zmienne nastroje, huśtawki emocjonalne zaburzyly wszystko. Rozstawalismy się i wracalismy. Wydawało mi się ze mogę się zmienić, bardzo chciałam i walczylam sama ze sobą. Myslalam ze wystarczy dużo samozaparcia i będzie wszystko się układało :-( 2 lata temu dal nam szanse, zabierając mnie ze sobą za granice, byliśmy z dala od rodziny (jego rodzina mnie nie akceptuje, robi wszystko by nas skutecznie rozdzielić). Miało być lepiej. Tylko on i ja.. Ale nie było. Tydzień,dwa dobrze i mój dziwny wyskok. Pretensje, wykrzykiwanie rzeczy których zalowalam, chciałam go zranić.. Potem żal do siebie, złość, przepraszanie i tak w kółko. 2 miesiące temu po jego oddaleniu się, zrozumieniu, ze chce odejść przysieglam sobie zesie zmienie, ze pójdę do psychologa. Owszem ostatnie 2 miesiące były super, tzn ja byłam stabilna, probowalam to ratować, tylko ze on był wycofany, zdystansowany. W tym tygodniu wrovilismy z zagranicy na stale do PL, poszlam do psychologa, okazało się ze mam zaburzenia osobowości i bez leczenia się nie obejdzie. Ze sama sobie nie poradze. Muszę chodzić do psychoterapeuty. Chce i nie zamierzam się poddawać, ale..on 3 dni temu postanowił odejść. Zostawił mnie, kazał się wyprowadzić :-( Nie wierzy ze tym razem będzie inaczej. Do tego jego rodzina ma w tym swój bardzo duży udział :-( Mówi ze kocha, ale w to wszystko nie wierzy. Najgorsze jest to, ze nie mam rodziny (odcielam się od nich parę lat temu ze wzgledu na dzieciństwo), brak znajomych przez mój trudny charakter :-( Do tego nie mam pracy bo wrocilam z zagranicy i jestem z tym wszystkim zupełnie sama :-( Brak rodziny, znajomych, zbliżające się święta dobijaja mnie :-( Nie mam siły by cokolwiek ze sobą zrobic, tak bardzo chciałabym żeby uwierzył ze tym razem będzie inaczej :-( Ja naprawdę chce się zmienić, walczyć o siebie, ale jak znaleźć teraz sile kiedy odszedł zostawiając mnie sama? Namowilam go zeby jutro poszedł ze mną do psychologa, zgodził ale, ale mówi ze robi to dla mnie, skoro może mi to pomoc :-( Co mogę zrobić? Ja naprawdę wiem ze teraz będzie inaczej, wiem ze te moje zachowania brały się z problemów emocjonalnych. Kocham go i nie wyobrazam sobie życia bez niego :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dajcie sobie trochę czasu...niestety może być tak,że on nie będzie mógł o tym wszystkim zapomnieć. Ale powiem ci tak,jeżeli on cię naprawdę kocha to zrozumie po jakimś czasie że to wszystko wychodziło z twoich problemów emocjonalnych.. Jak na razie pokaż mu że się zmieniasz,zrób coś z włosami,częściej się uśmiechaj,nie wracaj do kłótni,mów mu że lepiej się czujesz(bierz leki jeżeli lekarz ci coś przepisał) WSZYSTKO SIĘ UŁOŻY :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
on Cie zostawil po to aby Was ocalic ;-) nie chce więcej cierpiec zanim sie wyleczysz. jeżeli naprawdę go kochasz i naprawdę chcesz sie wyleczyc to zrob to. udowodnij mu to czynami, a nie słowami. wylecz sie a jestem pewna, że da Ci szansę. on zawiodl sie przez Twoje niespełnione obietnice i slowa puszczane na wiatr. to ze masz rodzinę taka a nie inna ukształtowalo Ciebie, bo relacje rodzinne zawsze przechodzą na relacje społeczne, wiec nieodlaczna częścią życia każdego człowieka jest jego wychowanie domowe, nie da sie tego pominąć. nigdy nie odetniesz sie od korzeni ani jego nieodizolujesz od jego rodziny. jesli mam być szczera, to nie dziwisz się chyba jego rodzinie ze sa do Ciebie nastawieni dość sceptycznie. pokaz swoim postępowaniem leczeniem i zmiana, ze naprawdę sie zmieniłaś i potrafisz zrobić duzo z miłości a nie tylko mówić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anka848
Zeby to wszystko było takie proste :-( Najgorsze jest to ze za 3 dni święta a ja spedze je zupełnie samotnie. Miałam nadzieje, ze ostatnie 2 miesiące powstrzymana go przed odejściem, staralam się, probowalam nad sobą panować, udawało się, choć wiem, ze potrzeba dużo pracy i pomocy psychoterapuety. Leków mi nie przepisano, mam pójść do psychiatry bo może zdecyduje się na włączenie leków, ale to nic pewnego. Być może sam psycholog wystarczy. Jutro mamy pójść razem na wizytę do psychologa może uda się zmienić jego nastawienie? Problem w tym, ze on nie wierzy w 'cudowna' przemianę bo tyle razy to walkowalismy. A tym razem jest inaczej bo wiem, ze wszystko jest efektem problemów emocjonalnych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anka848
Gdybym nie miała tak nienormalnej sytuacji to byłoby mi łatwiej :-( A tak jestem sama, za moment święta, które spedze samotnie. Nie mam ochoty na cokolwiek, najchętniej nie wychodzilabym z łóżka. Tesknie za nim, bardzo mi go brakuje :-( Nie chciałam go ranić, myslalam, ze dam sobie ze wszystkim rade sama. Ze poradze sobie z problemem. Ze wystarczy chcieć. Teraz wiem ze to niemożliwe. Psycholog powiedziała ze dobrze ze jest przy mnie bo będzie mi łatwiej, ze będzie moja siła i motywacja (wizyta była przed rozstaniem) a dzień później mnie zostawił :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość katrinakasia
musisz mu udowodnić tak jak pisalam w poprzednim komentarzu. nie mów o zmianie i nie deklaruj sie. jutro sie widzicie wiec jednak on pragnie Twojej zmiany, w końcu idziecie RAZEM do lekarza. postaraj się z nim porozmawiać, ze chciałabyś spedzic z nim święta. ale jezeli on zadecyduje ze nie, to spedz je sama przemysl wszystko, o pracuj plan dzialania i zacznij sie leczyć :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość katrinakasia
ale teraz dalej mieszkacie razem, czy jak? bo jezeli nie mieszkacie razem, to w zasadzie bardzo dobrze, bo możesz go poprosić by Cie wspierał ale nie naciskaj na powrót i nie obiecuj mu niczego bo tym zmniejszasz swoje szanse na powrót do niego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anka848
Idzie bo chce żebym się za siebie wzięła, żebym wzięła się w garść i przestała się nad sobą uzalac. On uważa ze powinnam skupić się na sobie, pójść do pracy, stanąć na nogi a potem może wróci. Nie obiecuje ale tez nie przekreśla wszystkiego. Dobija mnie ze on taki spokojny, cieszy się z życia a ja leże w domu i nie mam sily by wziąć się w garść :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anka848
Nie mieszkamy razem, po powrocie z zagranicy kazał mi się wyprowadzić. Musialam zatrzymać się w hostelu, powinnam szukać pokoju ale nie mam na nic siły :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ciesz się, że to dobry człowiek. Drugi, to kopnąłby Cię w zadek już dawno, weź się w garść. Masz święta, masz wolne, przygotuj święta, zrób pierogi, zrób coś do jedzenia, oprzątnij, po świętach przed sylwestrem idź do fryzjera, zmień kolor, zrób coś. Nie użalaj się nad sobą, bo to jest oznaka tego, że nie chcesz się do konca zmienic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Powinnas zmienic sie dla siebie, nie dla niego. Walcz dla siebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
na początek wylecz się, a później możesz myśleć o powrocie do niego. marnujesz mu życie, a każdy chce stabilizacji, a nie wiecznie zmieniających się nastroi partnera. jesteś niestabilna emocjonalnie. nie skazuj więc kogoś na męczarnie z tobą. daj mu żyć, on chce żyć z normalna osobą i ja go w pełni rozumiem. tłumaczenie komuś całe życie, że zachowujesz się tak bo w twoim rodzinnym domu było źle jest infantylne. jak było źle, to teraz pracuj nad sobą ale nie wciągaj w to bagno kogoś, kto ma prawo żyć inaczej. ja też byłam kiedyś z takim popaprańcem emocjonalnym. zmarnował mi część mojego życia. odżyłam, kiedy wreszcie zrozumiałam, że on będzie się trzymał cały czas swojej wersji: "złego dzieciństwa i złych rodziców", i wreszcie odeszłam od niego. nikt przy zdrowych zmysłach nie chce mieć huśtawek emocjonalnych, skoro może żyć inaczej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anka848
Wiem, ze mam szczęście ze kogoś takiego spotkalam na swojej drodze, ale...jest poważny problem on nawet gdyby chciał wrócić to jest jego rodzina która jest temu b.przeciwna. kiedyś spotykalismy się po kryjomu żeby się nie dowiedzieli. Teraz tez prosi żebym czekała na kontakt z jego strony :-( Powiedział im o rozstaniu, wiec teraz nie dadzą mu spokoju, wiem ze będzie mu ciężko do mnie wrócić chociażby ze wzgledu na nich :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anka848
:-( wiem, ma ponad 30-tke na karku i chce normalności, a ja mu tego nie dalam przez ponad 7 lat :-( ale chciałam, walczylam sama ze sobą. Obuectwalam samej sobie zmianę, przysiegalam ze tym razem będzie inaczej :-( Ale problemy emocjonalne brały gore, dopiero wizyta u psychologa uświadomiła mi ze sama tego nie wylecze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
oni to klamcy! co to w ogole za sukinsyny taka rodzina! a matki to sa c**y najdorsze co doijaja ludzi i gina ich marzenia te s*******nskie k***y matki to niech zap*****la! 333 www.youtube.com/watch?v=WKZKItSfrTw

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość katrinakasia
ile wy macie lat Aniu? nie dziw mu się, że on ma kontakt ze swoją rodziną. nie odizolujesz go nigdy tak jak mowiłam. nie stawiaj go między młotem a kowadłem. powtórzę, zmień się, tak jak gość napisał wyżej. zmień się naprawdę, a nie na niby i tym udowodnisz wszystkim, że jesteś warta uwagi. jeżeli tylko będziesz użalała się nad sobą i tłumaczyła czymś swoje postępowanie to zostaniesz sama jak palec, bo on w końcu osłabnie i nie da Ci już żadnej szansy. on nie skreślił Was do końca, idziecie razem do lekarza, więc jest jeszcze cień nadziei na powrót.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anka848
Jego rodzina mnie nienawidzi, cieszy się ze mnie zostawił, zrobią wszystko zeby nie wrócił :-( juz mu czas wypełniają, każda wolna chwile z nimi spędza. A ja mam nie dzwonić, czekać jak to on się ze mną skontaktuje :-( Miałam nadzieje, ze skoro ostatnie 2 miesiące były naprawdę w porządku, zaczelam chodzić do psychologa to ze mnie nie zostawi. Ale jego rodzina odpowiednio się postarała żeby nie dal nam szansy, dlatego chce z nim pójść do psychologa, może uda się zmienić jego nastawienie :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anka848
On ma 33 lata, a ja 28. Nie chce go odsuwać od rodziny, ale wiem, ze oni zrobią wszystko by nas skutecznie poroznic. Zawsze było tak, ze jak wracał do mnie to się przed nimi ukrywalismy, dopiero po czasie oni się dowiadywali. Świat ze mną nie spędzi bo co by im powiedział :-( A do psychologa idzie bo chce żebym się otzrasnela, powiedział ze to ma mnie pomoc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość katrinakasia
ale Ty dalej próbujesz zrzucić winę na coś innego niż na samą siebie. jego rodzina jest do Ciebie negatywnie nastawiona przez Twoje zachowanie. mieli powód i mają by tak sądzić. chcą dla syna jak najlepiej. dopoki się nie weźmiesz w garść, to nigdy nie będą Cię akceptować. każda matka i ojciec chcą dla swojego dziecka jak najlepiej. i nie bądź roszczeniowa, skup się na sobie a nie na szukaniu wymówek, bo ojego rodzina mnie nie akceptuje, to przez nią on nie chce wrócić. gdyby tak było to już dawno by Was skreślił. a jednak wyjechaliście za granicę, by być tylko Ty i on, więc on chce stworzyć związek z Toba, a nie z mamą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość katrinakasia
no i ma rację. jesteście dorosłymi ludźmi, więc zaprzestań zachowywać się jak mała dziewczynka. i przestań o tej jego rodzinie. dałaś jej do tego powody, nie ukrywajmy. w święta przemyśl to wszystko i jakoś się ułoży.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anka848
Wiem ze to moja wina, ja wszystko znuszczylam, doprowadziłam do sytuacji ze ma dosyć. Lepiej mu beze mnie, widzę ze teraz tryska energia, zajął się sobą. Mnie chce pomoc, ale nie wyobraża sobie teraz wracać. Powiedział ze najlepiej byłoby żeby każde z nas zajęło się sobą, swoim życiem i może za jakiś czas do siebie wrocimy. Dzisiaj tego nie chce, podjął taka decyzje parę miesięcy temu i nie zamierza jej zmieniać. Nie uzalam się nad sobą, zwyczajnie za nim tęsknie i mi go brakuje :-( Chciałabym zeby mnie przytulil i pomógł mi w tej zmianie. Zeby był przy mnie, nie zostawiał mnie. Ale coraz mniej w to wierze widząc jak to wszystko wygląda :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość katrinakasia
ale Ty naprawdę zrozum, że on chce do Ciebie wrócić, ale pod warunkiem że się zmienisz. on nie chce cierpieć już dłużej. w końcu 7 lat to długi czas kiedy cierpiał. on Cię naprawdę kocha, dużo z Tobą przeżył. trafiłaś na tego jedynego jak dla mnie i nie spieprz tego. w Twoich rękach wszystko teraz. jeżeli się nie zmienisz i nie zajmiesz sobą to już nigdy go nie odzyskasz. on jest gotowy do poświęceń w imię miłości, on już Ci wystarczająco dużo udowodnił, że Cię kocha i że chce Ci pomóc. jutro idzie z Tobą do lekarza m.in z tego powodu. tęsknota to naturalne uczucie, ale musisz się zmienić by on wrócił, nie ma innej opcji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wiesz co święta są przereklamowane,zjedz pierogi z biedronki i idź się pobawić gdzieś,masz znajomych??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nikt za ciebie się nie zmieni. to przed tobą długa praca nad sobą z psychologiem, a może lepiej z psychiatrą, i taka jest rzeczywistość. dorośnij wreszcie do bycia kobieta w swoim wieku, wszak dzieckiem już nie jesteś i dorosły mężczyzna męczy się przy tobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anka848
Właśnie problem w tym ze nie mam znajomych :-( Wszystkich przez swoje zachowanie skutecznie do siebie zniechecilam. Siedze sama jak palec i mnie to dobija :-( Wiem ze przede mną długa praca, psycholog wspominał ze taka terapia trwa ze 2 lata, to długotrwały proces wymagający dużego poswiecenia. Ja nikogo nie obwiniam bo wiem ze wszystko schrzanilam, dawał mi szanse, ufał ale teraz ma dosyć. Powiedział ze zamieszkałby ponownie ze mna ale boi się ze nie byłby wobec mnie konsekwentny (ze znowu by ulegał, nie wierzy ze chodzilabym do psychologa dlatego jego zdaniem jest to bez sensu). Chciałabym zeby dal nam ze 2 miesiące, zeby obserwował to wszystko :-( Nie zawiodlabym siebie ani jego. Wiem, ze muszę o siebie walczyć, ale będąc całkiem sama jest to cholernie trudne :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anka848
Skoro od kilku miesięcy dojrzewał do myśli o rozstaniu to coraz mniej wierze w to, ze będzie chciał wrócić. Widać, ze przyjął to spokojnie, zajął się swoimi sprawami i żyje tak, jakby nic się nie wydarzyło :-( Do tego nie rozumie czemu ja tak rozpaczam, uważa ze przesadzam. Jego zdaniem powinnam wziąć się w garść i zając swoim życiem. Tylko jak się zając swoim życiem kiedy człowiek jest zupełnie sam, ida święta, Sylwester a ja spedze go samotnie :-( Bardzo chce dac mu szczęście, kocham go, ale naprawdę jest mi teraz bardzo potrzebny. Czy myslicie ze jest szansa ze wizyta u psychologa cos zmieni, pomoze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ty wolisz, żeby wszystko było łatwe, proste, i żeby on się poświęcił bo ty się czujesz samotna. kobieto,ten czas twojej samotności jest po to byś naprawdę zrozumiała swój problem. nie wystarczy przyznać się do tego, że "wszystko schrzaniłaś" bo jesteś po prostu chora, i inaczej niż dotąd nie będzie, dopóki nie popracujesz nad sobą z psychologiem, który pokaże ci nad jaka cechą charakteru musisz pracować. proces jest długi,ale to niczyja wina. sama na niego zapracowałaś, sama się nękałaś przeszłością, i teraz sama musisz z tego wyjść. obwinianie kogokolwiek w tej sprawie nie ma sensu. przeszłość i dawne twoje życie w rodzinie masz już za sobą. nikt ci nie zagraża, ale ty powtarzasz dokładnie to, co działo się w twojej rodzinie. dlatego potrzebna jest długofalowa terapia i sadzę, że nie obejdzie się bez psychiatry, który wesprze cię lekami psychotropowymi. ty możesz żałować i zalewać się krwawymi łzami, ale nie zmienisz tego, co sama robiłaś przez lata. to tak, jak powiedzieć alkoholikowi: nie pij. on i tak nie posłucha bo stacza go choroba i on nawet nie pomyśli, że to śmiertelna choroba. tak więc zdaj się na tego psychologa na razie i lecz się zawzięcie. a facetowi daj odejść bo to nie on, a ty masz problem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anka848
Wiem, ze teraz kolej na mnie i wcale nie chce żeby bylo łatwo i przyjemnie bo tak nie będzie :-( Przede mną długa droga, będą gorsze momenty, nic nie przychodzi łatwo i prosto. Gdyby był ze mną wspierał mnie to byłoby mi łatwiej to przetrwać. Pomoglby mi w tej trudnej drodze. Bez niego jestem z tym sama i muszę liczyć wyłącznie na siebie. Psycholog cudotwórca nie jest, spotkanie będzie raz w tygodniu a na co dzień trzeba jakoś funkcjonować. Teraz będę wracała do pustego mieszkania, na chwile obecna nie mam pracy, znajomych, wiec jestem ze wszystkim zupełnie sama. On byłby moim oparciem, ostoja. Ale wiem, ze to nie ja jestem teraz najważniejsza. Wiem, ze jego uczucia sa równie ważne jak moje. Ma prawo nie wieczyc, bac się i wątpić ze to się uda. Rozumiem to i choć jest mi strasznie ciężko wiem ze jeśli wizyta u psychologa niczego nie zmieni bede musiała to zaakceptować :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anka848
Czuje ze tym razem jestem 'silna' i wytrwam w postanowieniu. Od 2 miesięcy jest inaczej, staralam się, pracowalam nad sobą. Wszystko to co mu obiecalam to dotrzymalam słowa. Nie chce się z niczego wycofywać. Chce chodzić do psychologa, pracować nad sobą, stopniowo się zmieniać i otwierać na ludzi, ale gdyby był przy mnie byłoby mi dużo łatwiej. Mialabym więcej siły i motywacji. Nie mialabym takich dni jak dzisiaj ze nie mam na nic siły, najchętniej nigdzie bym nie wstawala :-( Myślę co będzie jutro, w święta, sylwestra, jak sobie w te dni poradze. Psycholog pomoże ale nie od razu, a ja każdego dnia jestem sama, mam straszne wyrzuty sumienia ze wczesniej nie szukalam pomocy tylko się ludzilam ze dam sobie rade ze wszystkim sama :-( Tym najbardziej skrzywdzilam jego i siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Po 1 - zmień psychologa czy psychoterapeutę, bo ten który Cię prowadzi nie ma pojęcia, czym są zaburzenia osobowości, czyli narcyzm i psychopatia, tylko takie istnieją. I Ty ich nie masz, bo chcesz coś ze sobą zrobić, próbujesz zmienić swoje życie i poszłaś na terapię. Osoba z zaburzeniem osobowości nie zrobiłaby tego z własnej woli nigdy. Znam się na tym dobrze i znam takich ludzi. Po 2 - Twoja niestabilność emocjonalna to wynik złych wzorców w rodzinie oraz życia w ciągłym stresie. Musisz koniecznie zrobić dwie rzeczy, jeśli naprawdę chcesz coś zmienić. Leczyć grzybicę przewodu pokarmowego, mówię serio, razem ze zmianą diety na zdrową. A razem z tym iść na psychoterapię do kogoś innego i przeczytać koniecznie "Matki, które nie potrafią kochać" Susan Forward oraz "Toksyczni rodzice" tej samej autorki, a także "Dorosłe dziewczynki z dysfunkcyjnych rodzin" Eugenii Herzyk. Wtedy dopiero zrozumiesz, jakie masz cechy osobowości, jakie schematy powielasz i co musisz w sobie zmienić. Jeżeli chcesz, żeby było lepiej, musisz zrobić to wszystko razem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×