Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość mama na zakręcie

teściowa mnie tresuje. mam doła

Polecane posty

Gość mama na zakręcie

wiem, może jestem za mało asertywna, a może wcale. teściowa oświadczyła wczoraj, że wpadnie do wnuka i zabierze go na spacer. no i wpadła dziś, dostała go ubranego i wychodzi z tekstem "chodź, pojdziemy poszukać przedszkola dla ciebie." syn am dwa lata, mąż ma wypłatę na tyle dobrą, że czasem i oboje rodziców tyle nie zarobią. W związku z tym ja szukam pracy bez ciśnienia, a syn do przedszkola miał pójść jako dziecko samodzielne w ubieraniu, jedzeniu i mówieniu, odpieluchowane (a z tym różnie, drugi miesiąc teraz nam leci jak pozbywamy się pieluchy i jest już coraz lepiej). wkurzyłam się, i wiedziałam, że mimo mojego zdziwienia i odpowiedzi "nie no, chciałaś iść z nim na spacer, to może pójdziecie na plac zabaw?" teściowa uśmiechnęła się pod nosem i i tak łaziłaby po osiedlu szukając przedszkola (ona go widuje w 90% jak my ją odwiedzimy, rzadko mnie odwiedzała mimo, że jest na emeryturze, aktywna i z autem i mogła przy małym częściej pomóc). Ubrałam buty i zeszłam z nimi. Oczywiście poszła w stronę przedszkola. Nie protestowałam, byłam ciekawa co wymyśli. A ta twardo-do pokoju dyrekcji, przemaglowała z jakichś niezbyt istotnych spraw dyrekcję i mówi do mnie "a ty chcesz o coś zapytać?!" Yyy, nie, nie. (myślę sobie, mąż o niczym nie wie, a ustaliliśmy, że wspólnie wybierzemy miejsce). "NO TO PROSZĘ MOJEGO WNUKA ZAPISAĆ." Jak to usłyszałam, to mnie krew zalała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama na zakręcie
"Skoro wy nie umiecie sprawy załatwić to masz już przedszkole załatwione i pójdziesz do pracy." Ja rozumiem, mogę być dla kogoś pasożytem może? Ale uważam, że dziecko do 3 r.ż., o ile matka ma możliwość taką-to lepiej jak jest z nią. Z dzieciakami ma kontakt, bo chodzimy na różne zajęcia do centrum rozwoju dla takich maluchów. Powiedziałam tylko, że "Przekażę mężowi i postaramy się przyjść tu wspólnie, bez niego nie podejmuję żadnej decyzji." Wku*wiłam się przeokrutnie, rozumiem gdybym ją poprosiła o pomoc czy interwencję! Po wyjściu była wściekła, ponoć zrobiłam z niej wariatkę przy dyrekcji przedszkola. Że zajęłyśmy jej czas i nic z tego nie wynika. Ale czy ja prosiłam o to? Co ją widzę to wita mnie słowami "co z twoją pracą?" Czy naprawdę innych tak interesuje czy boli to, że to nasza decyzja i całkiem nam to dobrze wychodzi? Z mężem się kłócę, jak pomyślałam o powody to w większości jawi się jego matka. Jak tak dalej pójdzie to nie widzę tego. Tak tylko chciałam się wygadać :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Trzeba było przy dyrektorce powiedzieć " Ale mamusi dzieci to już chyba dawno z przedszkola wyrosły prawda?" a na poważnie to czym się przejmujesz? Róbcie po swojemu, a jak teściowa będzie miała fochy to nie zwracaj uwagi i tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość thl
a mąż co na to wszystko?przecież to on powinien ustawić mamusie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To ostre przegięcie ze strony teściowej. Ale tak naprawdę uważam, że problem jest nie jej, nie męża, nie Twój- wiem, o czym mówię, bo też z trudnością przychodzi mi stawianie na swoim. wyglada na to, że obydwie musimy popracować nad asertywnością.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama na zakręcie
no nie jestem pasożytem, bo jednak każdego dnia wykonuję sporo pracy w domu i przy dziecku, u teściowej się nie zapożyczałam żeby mi teraz ścieżkę kariery planowała. Zresztą, nie będę się tłumaczyć komuś o poziomie intelektualnym ameby-bo gdyby był wyższy stać by cię było przynajmniej na milczenie. mąż co na to? na początku oburzony, że jak to tak?? co ona za jego plecami? i to chyba wynikało z urażonej dumy, a nie empatii dla mnie. Niestety. A potem już tylko gorzej-że on jej uwagi zwracać nie będzie bo i tak zrobimy po swojemu. Ok, ale co ja nerwów stracę i z nią naprzepycham to już moje. Wkurzam się na siebie, żę do tego doprowadziłam-bo przecież wyobrażam sobie moje pyskate i pewne siebie koleżanki i to by była krótka piłka, albo wręcz-teściowa nie odważyłaby się przekroczyć takich granic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość thl
mamo na zakecie,świetnie cię rozumiem bo już ladnych parę lat męczę się z taką właśnie teściową ,na szczęście mieszka 200km od nas ale i tak dje nieźle popalić.Na początku tak jak u ciebie wkurzałam się na maxa ,ciągłe kłutnie o nią z męzem ,nawet totalnie mi przez tą sytuację zbrzydł,potem postanowiłam zakończyć tą sytuacje ,po prostu przestałam tam jeździć jak ona przyjeżdżała to zABIERAŁAM DZECIAKI I GDZIES WYCHODZIŁAM ,albo udawałam chora,telefonów od niej nie odbierałam i temat się sam zakończył

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kobieto obudź sie! Tu chodzi o Ciebie i twoje dziecko. Nie pozwalaj tesciowej drygowac swoim życiem. Postaw sprawe stanowczo ale kulturalnie. Nie musisz robic awantur. Powiedz tesciowej ze rozumiesz jakie ma zdanie na dany temat ale ty masz inne i w kwestii swojej i dziecka ty podejmujesz decyzje. I koniec. Za każdym razem jej tak odpowiadaj. Powiedz że narazie syn do przedszkola nie idzie bo uwazasz że za wcześnie. Zaznacz że decyzje w tej sprawie podejmujesz ty z mężem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama na zakręcie
wiecie co, po części zemściło się to wielkie dobrodziejstwo ze strony teściów, mianowicie: z racji posiadanych funduszy (mają 3 mieszkania w różnych miastach) zafundowali mężowi mieszkanie w centrum jednego z większych miast, w którym aktualnie mieszkamy. Nie nowe, ale gdyby nie to - zawaleni bylibyśmy kredytami i Bóg jeden wie jak dalibyśmy sobie radę w naszej sytuacji. No ok. Ale to była ich decyzja, nikt tego nie wymuszał, teraz mąż po prostu palec prosto w doopie trzyma, bo przecież mieszkanie kupili. Znajomi komentują "wy to macie dobrze!" A ja... Czuję się jak niewolnica. Chyba tak zrobię, jak wyżej jakaś synowa pisała-ograniczę spotkania, po których i tak czułam się z reguły zniesmaczona i znerwicowana. Czas zawalczyć o siebie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość thl
to ja pisałam o tym ograniczeniu spotkań ale moja sytuacja jest jak widzę całkiem inna,ja ,my nie dostaliśmy nigdy nic od teściów,a w Twoim przypadku to niestety odzywa się stare powiedzenie nie ma nic za darmo,teściowa dała mieszkanie to teraz wymaga wdzęczności i posłuszeństwa ,skoro nie pracujesz i mieszkasz w mieszkaniu od nich to pewnie uznała że jesteś coś winna jakiś wkład,może boi się że jej syn trafił na jakiegoś nieroba który go wykorzysta...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama na zakręcie
no może tak być, ale ona dobrze wie, że pracowałam w fajnym miejscu tylko podziękowano mi po macierzyńskim i tyle z superkariery. widzi ile robię dla domu, żeby tu zbudować przytulne miejsce, ile wkładam trudu w wychowanie dziecka. czasem powie, że dobrze ją wychowuję, to miłe. Ale przychodzi też taki moment, że mówiąc potocznie-przegina pałę i aż mi się żołądek z nerwów przewraca. Zastanawiam się wtedy czy mam 30 lat, czy może jeszcze 12? Poprosiłam ją, żeby w przypadku podjęcia przeze mnie pracy zaopiekowała się dzieckiem póki nie nadejdzie moment na wdrożenie go w przedszkolne klimaty. Odmówiła. To po co wściubia ten swój nos? Ehh. Trzymaj się mamo, dzięki za odp. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Uważam, że ograniczenie spotkań to złe rozwiązanie. Ja jednak bardzo lubię swoją teściową, ale nawet gdybym nie lubiła, uważałabym, że zabieranie wnuka to krzywda i dla babci i dla dziecka. To nie jest własność, że można podejmować takie decyzje, żeby komuś dać po nosie. Myślę, że powinnaś nauczyć się miłym i normalnym tonem wypowiadać zdanie "dziękuję mamie/pani za rady, pomyślę o tym, jednak na razie z mężem uważamy, że to jest za wcześnie, że to jest złe rozwiązanie, nie jesteśmy przekonani". Koniec. Wbrew pozorom to bardzo trudne, też się uczę, ale za którymś razem zrozumie, że to rodzice podejmują decyzje. Walcz o swoją przestrzeń.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja uważam że wszystko zleży od intencji ,jeśli uważasz że teściowa ma dobre chęci tylko nie bardzo umie się po prostu zachować to można spróbować rozmawiać i jakos ja sobie ustawiać ,ale jeżeli trafiła Ci się cholera ,zawistne babsko,a takie też się niestety zdarzają to na twoim miejscu zrobiłabym tak jak ktoś wcześniej radzi i ucieła kontakty,bo będzie tylko więcej szkody i dlaCiebie i dla Twojego małżeństwa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tak wlasnie utnij kontakty i idz na swoje, przeciez twoj maz ma ponoc z******ta wyplate i stac cie na siedzenie w domu, wiec co za problem wynajmijcie cos daleko od tesciowej i nie bedziesz musiala jej znosic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No sorry. Jeżeli rodzice dali synowi mieszkanie, bo taka była ich wola, to jeszcze nie upoważnia ich do układania mu życia. Problemem jest Twój mąż nie potrafiący przeciwstawić się rodzicom. Moja mama jest podobna, tyle że ja się nie daję. Chciala opiekować się wnukiem, ok lepsza babcia niż żłobek. Jak zaczęła się rozkręcać to robiła co chciała, kilka razy zignorowała moje zdanie. Prosiłam, tłumaczyłam pomagało na krótko. Synek poszedł do przedszkola bo stwierdziłam,że nie pozwolę by wychowywała go niezgodnie z moimi zasadami. Kontakt mają caly czas, babcia odbiera go z przedszkola co najmniej raz w tygodniu, ale szanuje już moje zdanie. To, że ktoś pomaga nie daje mu prawa ingerowania w czyjeś życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja teściowa (śp) naraziła się synusiowi gdy z całych sił namawiała mnie na -"Ty- do pracy, dzieci - do przedszkola". Synuś pół roku po tym się do niej nie odzywał ;) co dla niej katorgą było bo to "cycuś" był. A dziś, z perspektywy 40 lat - błogosławię moją teściową. Gdyby wtedy mnie nie poparła, dziś mieszkałabym pod mostem i zdechłabym z głodu. Mądra kobieta to była i .... mimo, że teściowa - świeć Panie nad jej duszą. A Ty mamo na zakręcie - zrobisz jak zechcesz. Ale rozważ różne scenariusze ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość thl
no tak wedle zadady najlepsza teściowa dwa kilometry od domu i dwa metry pod ziemią:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ty nie pracujesz a tesciowa ma Ci czesciej przy dziecku pomagac? A jej tekst o przedszkolu to moim zdaniem niewinna aluzja do tego, ze jak raczysz w koncu isc do pracy, to nie bedzie darmowa nianka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A czy ty w ogóle rozmawiałaś z teściową o tym, że jeszcze do przedszkola go nie nie chcesz posyłać? Zresztą normalne przedszkole jest od 3 lat, to jakieś prywatne dla kasy robią czasem już od 2 lat...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ciężko stwierdzić jaka jest teściowa ....Jaka jesteś Ty ;) Jeśli teściowa to typ wpierdzielający sie do wszystkiego to duża szansa jest na to że po prostu uważa Ciebie za nieroba czyli mąż haruje a Ty siedzisz z dupą ....Oczywiście nie jak tak uważam , tylko Twoja teściowa .... Wniosek taki - dziecko do przedszkola a Ty do pracy. W każdym razie jaki by to nie był typ człowieka to Wasze życie i wasze decyzje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tez mi sie wydaje, ze tesciowa chce w ten sposob zakomunikowac, ze nie bedzie sie dzieckiem zajmowac, gdy Ty bedziesz chciala szukac pracy, dlatego chce, bys juz teraz poszukala przedszkola. Sama piszesz, ze tesciowa malo pomaga przy dziecku, a jest aktywna, na emeryturze i zmotoryzowana. A kobieta ma pelne prawo do swojego zycia a nie nianczenia dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No przecież autorka napisała, że powiedziała otwarcie teściowa, że dzieckiem nie będzie się zajmować, jak autorka pojdzie do pracy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To może też być takie uszczęśliwianie na siłę, że chce wam pomóc, może myśli że się wahasz, że nie wiem, czy dobrze robisz, że chcesz iść do pracy, chce ci pomóc w podjęciu decyzji, czasem babcie myślą, że taka jest ich rola...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No tak, ale ciezko bedzie zalatwic przedszkole z biegu, w ciagu roku szkolnego, jesli autorka trafi na fajna oferte, wtedy zapewne razem z mezem siadna na babcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
cos sciemnisz najpierw piszesz ze maz tyle zarabia ze mozesz siedziec w domu, potem ze gdyby nie mieszkanie tesciow to cienko byscie przedli, potem ze widzi wnuka tylko jak wy tam pojedziecie, potem ze ma sie nim zajmowac, mysle ze ty sama nie wiesz czego chcesz, wynajmijcie cos i sie wyniescie, ty idz do pracy bedzie was wtedy stac na wlasne lokum.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
na twoim miejscu nie przejmowałabym się że teściowa każe ci iść do pracy, to jest twoja decyzja, i nie pozwól sobie wejść na głowę, mam taką teściową, jak chodziłam do pracy (mam dziecko) i mówiłam że jestem zmęczona, to ona mi wystawiała że przecież ja codziennie dwóch dan nie gotuję tylko jedno po prostu uśmiałam się , według niej miałam pracować, przyjść z pracy i gotować codziennie dwa dnia, i żeby mój mąż mi nie pomagał w domu bo powinnam sama wszystko , nawiasem mówiąc straszna zazdrośnica, jak straciłam pracę i nie mogłam znaleźć coś tam miałam mieć i za wcześnie powiedziałam ale nie wypaliło to ona do mnie dlaczego nie idę do pracy, pewnie mi się nie chce, i od tego czasu stwierdziłam że nie będę się tłumaczyć robię po swojemu, ona się nie zmieni, a mnie nie polubi, zaznaczam że mieszkamy z mężem osobno, nie bierzemy od niej żadnej kasy, a wnuczką też się nie zajmuje, za to lubi się wtrącać, a najlepsze jest to że sama nigdy nie pracowała zawodowo!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
autorko uwierz mi to nie z teściową masz problem tylko sama ze sobą!!! Jeśli dajesz po sobie jeździć to nie dziw się że jeżdżą po tobie Skoro nie umiesz obronić siebie i swojej rodziny przed teściową to nie dziw się że ta wyczuła twoją słabość i ją wykorzystuje Albo masz jaja albo nie i nie marudź jaka to biedna jesteś Sama na własne życzenie tak masz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja mam 2 teściowe i uwierz mi że od dawna żadna ani myśli by wejść mi na głowe a każda kiedyś próbowała Z tym że ja nie mam problemu z asertywnością

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama na zakręcie
Cześć, dopiero tu zajrzałam :) No tak, mam problem z asertywnością, to już wszystkie wiemy :) Moi rodzice trochę za dziecka pomogli być być zaszczutą myszą, która mówi, że deszcz pada jak jej w twarz ktoś pluje. Rozumiecie, nie ma co się zagłębiać, w dorosłym życiu brak pewności siebie przeszkadza na wielu płaszczyznach - prywatnej, w relacji z innymi, a głównie - zawodowej, kiedy ktoś ma dominujący charakter to już po mnie i przegrywam w tym wyścigu szczurów. Próbuję to zmienić, i tak jest już lepiej, ale teściowa mi udowodniła że do doskonałości mi jeszcze daleko :D I nic nie kręcę(któraś z Was mi zarzuciła), przeczytaj i się zastanów o co mi chodziło. O to, że jesteśmy dziś w komfortowej finansowo sytuacji. Ale, gdyby nie mieszkanie na własność, zabiłyby nas kredyty i inaczej by wyglądało nasze życie. Różnica 1500 pln miesięcznie to już (wg mnie) spora różnica! Wtedy zarobki męża nie prezentowałyby się tak korzystnie, jak w obecnej sytuacji. O braku pomocy ze strony teściowej pisałam odnośnie czasu, kiedy najbardziej jej potrzebowałam - czyli na początku. Wszystko mnie bolało, a nie było obok nikogo. Teściowie spotykali się wtedy ze znajomymi, chwalili wnukiem... A żeby tak raz w miesiącu wzięli na spacer to może najadłabym się wtedy jak człowiek?! Ustaliłyśmy, że ona się opiekować małym nie chce i ok. Nawet lepiej dla syna, tak sobie myślę. Ale że teściowa decyduje kiedy ja mam pracę podjąć? Hit dzisiejszego dnia - wykład na temat tego GDZIE powinnam pracować :) Masakra, mąż coś tam się obruszył, ale znowu ma go za głupka i powtórzyła swoje. No mówię Wam, z tymi dwoma kilometrami od domu i dwoma metrami pod ziemią... się uśmiałam, dzięki :)))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×