kaczka daisy
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez kaczka daisy
-
Przyklady najgorszego skąpstwa, śmieszne albo żenujące sytuacje ze sknerami.
kaczka daisy odpisał na temat w Życie uczuciowe
Ale sie usmialam. U mnie najlepszym przykladem skapstwa sa wujek Janusz i ciocia Teresa. W kuchni obowiazkowo pod kranem stoi butelka po coli, do ktorej sie saczy kazda kropla. Gdy po tygodniu butelka jest pelna, ciocia Teresa zanosi ja z namaszczeniem do piwnicy i przelewa do kanistra. Chcesz sie wykapac-musisz sobie zagrzac w garnku na bigos kanister wody (1). Jako dziecko pojechalam tam kiedys na wakacje. Kazdy dostawal wyliczone 3 ziemniaki, nie wiecej na obiad. Pijalo sie kompot sprzed wiekow rozcienczany woda (oczywiscie z kanistrow, woda byla gotowana tylko do kapieli wiec chec napicia sie kompotu musiala byc zgloszona odpowiednio wczesniej i wieczorem). Hitem bylo jak kiedys poszlismy na wycieczke i trzeba bylo zaplacic 2 zl za wejscie do jakiegos rezerwatu. Wujek Janusz zarzadzil, ze sciagamy buty i idziemy przez rzeke zeby nie placic (dodam, ze to byl koniec wrzesnia i woda nie byla za ciepla). -
Poszukuje partnerki do wakacji w Grecji na moim jachcie.
kaczka daisy odpisał na temat w Dyskusja ogólna
I mi nawet nie pozwolili zglosic swojej kandydatury :-( -
Wstaję rano, robię sobie śniadanie, wyprowadzam psa, idę popisać parę stron pracy mgr, potem robię obiad, zmywam, coś tam czytam, jem podwieczorek, idę na spacer, wracam, jem kolację, biorę prysznic i o 23 lulu. Nie chce mi się nawet oglądać własnego chłopa ani chodzić na imprezy, wszystko co mnie wyrywa z tego błogiego rytmu wprowadza w moją duszę niepokój, moimi hobby stały się gotowanie i uprawianie ogródka, na piwo po kolacji nie wyciągnie mnie nawet tornado. Zaczynam pracę w sierpniu, więc też się już nie wyszaleję. Co się ze mną stało, rok temu o tej porze nie trzeźwiałam przez tydzień a z imprezy szłam na zajęcia...Mam dopiero 25 lat, nie chcę jeszcze umierać:(
-
Kolacja mi byla za malo to sobie jeszcze zrobilam marchewke z groszkiem na masle ziolowym...normalnie az mi niedobrze...
-
Nie wiem czy to tylko ja, ale miałam najgorsze Święta w życiu. 2 tygodnie nieustannych telefonów matki, kiedy ja w końcu przyjadę jej pomóc, mogłabym sobie wziąć urlop i z nią lepić pierogi, ona nie wytrzyma, wszystko na jej głowie (święta na 3 osoby, moi rodzice i ja, ja tradycyjnie piekę na dzień przed Wigilią wszystkie ciasta). Przyjechałam do domu w czwartek, cały piątek kłótnie i awantury, bo choinka nie taka, ser do sernika gotowy i zmielony a z takiego to nie sernik, co mi kupić pod choinkę, najlepiej żebym sobie sama poszła coś kupić, jak mówiłam, że nie chcę to też wielki foch. Wigilia - temat numer jeden przy stole: czy ja wiem, że mój kuzyn Paweł się zaręczył a moja kuzynka Marzena jest w ciąży, dlaczego ja w wieku 26 lat jestem ciągle sama, co jest ze mną nie tak, może ja lesbijką jestem... Pierwszy dzień świąt - wspominanie mojego byłego faceta, z którym się rozstałam 3 miesiące temu, telefony od rodziny i do rodziny z utyskiwaniem, że oni to już dziadkami nie zostaną, no takie się cudo wyrodziło, zresztą kto z nią wytrzyma, to stara panna już jest. Drugi dzień świąt - obowiązkowo wszystkie komedie romantyczne, komentarze... jeszcze nie idę nigdzie na sylwestra, moje dwie najlepsze przyjaciółki są świeżo po ślubie i z małżonkami, trzecia rodzi w styczniu. Za rok olewam to wszystko i zostaję w robocie, nawet nie mam doła po tych świętach, mam rów melioracyjny.