fizz
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez fizz
-
Oj chora, chora, skoro myślałaś, że to taaaakie proste. Ciesz się, że masz tyle lat, ile masz i możesz wziąć nogi za pas i spi....z tego kraju. Fikcja, hipokryzja, agent na agencie i grube miliony w portfelach polityków. Czy w ogóle jest jakiś o czystych rękach i dobrych dla narodu intencjach. A urzędnicy, to specjalny gatunek, mieszanka pychy, arogancji, ignorancji i Bóg wie, czego jeszcze. Jesli są inni, ich przepraszam, ale wyjątek potwierdza regułę.
-
Whisky, z kociczką na pewno będzie dobrze :) Ja miałam bula z ludzkim złocistym gronkowcem. Jak się dowiedziałam, myślałam, że to z nim koniec i tyle klopotu. Kłopot był, bo początkowo jazdy do W-wy /w czasach reglamentacji paliwa/ co tydzień, na zmianę MM, albo ja, potem co 2 tygodnie. Jakoś to przetrwaliśmy, a pies żył 16 lat, prawie w dobrej kondycji. Później już rzadkie i krótkie nawroty. I był najukochańszy. Piec mam elektryczny, w sumie jak pracuje, to na najniższych obrotach. Ale zawsze... Ja dziś dodatkowo w stresie. Koleżanka/bliska, ale nie TA/, która jesienią ub.roku miała taką ciężką operację, że ledwo przeżyła, dziś ma kolejną. Jak to określili lekarze, poprawkę... Ale zawsze. I w ogóle brakuje też Malibu...:(
-
Cześć kobietki Nadd kolegi współczuję, ale grzaniec dobrze Ci zrobił :D. W razie czego jest jakaś pociecha :D. A jego gadaniem się nie przejmuj, krowa, co dużo ryczy...itd. Będzie dobrze, a Ty i tak sobie świetnie radzisz że wszystkimi trudnymi przypadkami. Trzymam kciuki ! Foletko, za zdrowie Twoich maluchów też trzymam kciuki. A może już nie trzeba będzie dawać żadnych zastrzyków. A potem pomyśl o uodpornieniu ich. Piękny :) jak to miło, że do nas zaglądasz. Jeśli chodzi o spotkanie, ja jestem otwarta.... i czekam na inne dziewczyny Whisky, współczuję klopotów z futrzakiem, ale to tak jest :(Ja sama wiem najlepiej. Myślę, że sytuacja się ustabilizuje i wszystko będzie dobrze. Życzę Ci cierpliwości i dobrych efektów. Moniał, no jak jeszcze Ty wyjedziesz i będziesz nas tak traktować, jak Malibu, to tu niedługo nikogo nie będzie. Tu tzn. na topiku. A synowi gratuluję i mamie takiego syna Zahirku, Ty dziś nie zajrzałaś z kawką ? Biedna, pewnie b.dużo pracy ! Anka. pracujesz dziś ? Jesli nie, to nadrabiasz zaleglości domowe, jak Cię znam. Ja już o swoich zaleglościach nawet nie chcę mówić. Malibu chyba ma lepsze towarzystwo od nas :D Whisky, coś nam się podobne rzeczy zdarzają. Wczoraj się zepsuł u mnie piec CO. TEŻ. W sobotę ma przyjechać ktoś, może naprawi, a może trzeba będzie pomyśleć o nowym... Ale to nie moja sprawa.. Nie mam zimno, bo palę w kominku, ale się znedenrwowałam. Wszystko zaczyna szwankować. MM dziś jedzie do miasta, lekarza i pewnie bedzie robił jakieś zakupy. Moniał, mecz to chyba wszyscy wczoraj przeżywali.:):) Ja mam duży problem. Nowego psiaka chętnie bym zostawiła, ale w mojej sytuacji.../????/ Szukam domu, ale dobrego i nie mogę znaleźć. Pies jest naprawdę piękny i sympatyczny, już ma błyszczącą sierść, jest łagodny, ale widać, że pilnujący. Wołam na niego Misiek i reaguje, w ogóle jest posłuszny, chętnie się bawi.... Z Luksem też ok., choć stworzonko krnąbrne, jak to jamnik.Chyba jedyne, co potrafię, to mieć dobry kontakt ze zwierzakami ...:( Reszta do chrzanu. Nie wiem, czy jutro nie pojadę do W-wy, a właściwie tuż pod. Jetsem zmęczona domem. Nic nie piszecie o ew. spotkaniu. Ależ się rozpisałam :) Miłego dnia !!!!
-
Cześć, to czas, kiedy mogę coś napisać. Później komp będzie w posiadaniu MM, albo nie będzie prądu. Mnie obudziła wichura, koszmarna, straszna i taka złowroga. Zawsze się bałam takich wiatrów. Jakby budzimły się duchy, żeby nie powiedzieć demony...Brrrr A ja muszę tyle razy wyjść. Teraz współczuję tym, chodzącym, dojeżdżającym do pracy. Foleto, u Ciebie cały czas choroby? I nienajlepszy nastrój. Bardzo mi przykro. To chyba z powodu tych zmian ciśnieniowych jesteśmy takie do niczego, nic się nie chce, samopoczucie byle jakie. Tu u mnie takiego silnego wiatru jeszcze nie było. Mój Luksik już przytył, jeszcze trochę i trzeba będzie uważać, żeby się nie roztył :D. Ma teraz trochę rozepchnięty żołądek, chyba...może dużo pochlonąć. Póki co /żeby nie zapeszyć/ nie gryzie, jest krnąbrny, ale powoli zaczyna się robić karny. Jedyny problem to to, że nie sygnalizuje, że chce wyjść. Jak mu zimno, to szczeka i awanturuje się za drzwiami, że chce wejść, ale żeby wyjść, trzeba się domyślać. Ale generalnie to miły piesek. No to biorę się za prozę życia :( :D Whisky Malibu /grożenie palcem :D/ Foletka Anka Moniał Nadd Zahir fizz niech też mam coś z życia, a nie tylko Luksus/a/ :D Miłego dnia!
-
Witajcie Hej Zahirku, ranny ptaszku i pracusiu :) Ja zielona poproszę. Dobrze, że myślisz o zmianie pracy. Faktycznie na dworze niefajnie. Oby do wiosny !!! Foleta, jak Twoje dzieciaczki i Ty ? To wyjątkowo niełaskawa aura dla zdrowia. ale mam nadzieję, że już lepiej. A może poradź się Whisky, która jest mądra w homeopatii. Wiem, że często takie metody pomagają. Malibu, Ty to się nieźle migasz z wpisami ;) Nadd, jak minął weekend, ja jeszcze nawet nie wzięłam książki do ręki :( Myślę o \"Fridzie\". Moniał, co sie dzieje ? Też kompowstręt? Anka, też mało piszesz o sobie, ale fajnie, że miło spedziłas czas z przyjaciółmi. Takie spotkania dają oderwanie od takiej szarej codzienności. Whisky, Ty tez ostatnio jakoś mniej chętnie zaglądasz ! Ale mam nadzieję, że u Ciebie OK. U mnie proza życia z natłokiem zajęć i szaro i buro i nastrój ..lepiej nie mówić. Najgorsze, że żadnych swoich dotychczasowych problemów nie rozwiązałam, a jeszcze sobie dołozyłam :) Ale tak bylo trzeba. Miłego dnia i jak najszybciej tej łączki
-
Małpowanie !!! To się nazywa :D A ja naprawdę jestem b. zajęta. Nawet zapomniałam napisać, że Malibu przysłała mi eska /dopiero wczoraj przeczytałam/, że nie miała dostępu do kompa i Was pozdrawia. Sorki ! A teraz wszystko na głowie postawione, jeszcze szukam domu i ew. włascicieli znalezionego pieska. jeszcze chory, ale forma o niebo lepsza. codziennie czesany, a jest co...przepiękne futro, jak u niedźwiedzia. Jest wielki, ale naprawdę przemiły, taki przytulas, łagodny i nie do mieszkania, raczej do boksu na zewnątrz, ale chyba byl przyzwyczajony do dbania o niego, jeszcze chyba jutro muszę poprosic weta. :( MM jeszcze chory, pogoda wredna, ja wychodzę z mlodym 7 razy dziennie, z nowym osobno, dobrze, że suka sama biega, ale co gorsze wszystkie osobno. Narazie. Gotowanie jedzonka dla nich i..nie tylko.. Odśnieżanie i odladzanie.../głupie slowo/ale przecież była wczoraj odwilż, dziś od nowa sypie. No ale teraz może się odezwiecie, a nie będziecie tylko kiwać. Zahirku, gratulacje Dzięki za maile i dla wszystkich
-
Nie bardzo mam czas pisać, choroby w domu, odwiedzają mnie weterynarze i lekarze. MM jest chory, ja zarzaz jadę do miasta do apteki. No i ten znaleziony pies nadal. Wczoraj jeszcze znajomi przyjechali i się zakopali...same niespoidzianki, niekoniecznie przyjemne. Naraziie uciekam. Jak będę miała chwilę, zajrzę. Pozdrówka
-
Witajcie, hej Nadd , gratulacje. A swoją drogą, jak drobna kobieta tak sobie świetnie radzi w fizycznie ciężkiej pracy Podziwiam Cię. Miłego weekendu !! Jestem zakopana po pachy i to prawie dosłownie. Narazie o wyjściu, nie mówiąc o wyjeździe nie ma mowy. A tak chciałam, żeby była prawdziwa zima. : )No i jest! I znowu miałam sen, ale nie będę o nim pisać. :( Wysłałam wiadomość do Malibu. Niestety bez odzewu.. :( Wysłałam do Moni /nie chciałam dzwonić, bo pewnie od wczoraj nie jest sama/ też nie dała znać... :( :( A ja dostałam Moniu odpowiedź, wiesz skąd !! Whisky, przykro mi, że masz takie klopoty z koteczką, a może poszukaj naprawdę takiego weta, który dobrze zna takie wydelikacone rasy. Jak mój bul chorował /dawno temu/ dopiero w W-awie polecony lekarz poznał się, co to było. Tu leczono go na uczulenie. Wśród wetów też są specjaliści, zwłaszcza teraz. Foletka, chociaż się nam odhaczaj. Przykro mi, że ciagle klopoty i nie można Ci pomóc. Anka, wiesz, że wczoraj u mnie nie pokazywał się Twój wpis, ten gdzie pisałaś, że próbowałaś zapalić :( :O /zdziwiona/ Nie pal !! I dobrze, że Ci nie smakują :) A dziś życzę Ci sympatycznych klientów. Zahirku, oczywiście, myślimy Miłego, nie tak bardzo śnieżnego dnia !
-
No fajnie, że trochę się odezwałyście :) Zahirku, będzie dobrze, wiesz, że jak my trzymamy kciuki, to musi być :) Anuś, Ty tak rzadko bywasz, ale rozumiem. Jeśli komp okupowany, to duzy paroblem. Czasami to znam. A ja właśnie lubie taką zimę jak dziś. Tylko, ze jechałam autobusami, a tego już nie lubię. Normalnie mi nie przeszkadza, bo naprawdę lubię chodzić i dojście do autobusu to nie problem. Ale dzisiaj czekałam na autobusy w sumie półtorej godziny. Kilka po prostu w ogóle nie przyjechało... MM miał wyłączony telefon /??/ i dla tego tak użyłam.. W dodatku ten piesek. Wygląda na to, że został potrącony przez samochód, mam nadzieję niegroźnie... Martwi mnie, że Foletka się nie odzywa, Malibu też nie. :( :( Kurczę dziewczyny, co z Wami ? Moniał, dlaczego dziś nie dałaś znaku życia ? Jak się czujesz ? Whisky, domyślam się, że jednak byłaś dzisiaj gdzieś, skoro lubisz taką pogodę. Pochwal się, co robiłaś. Nadd, a Ty pewnie będziesz mile spędzać weekend i tego Ci życzymy :) Dzisiaj /dopiero/ udało mi się wypożyczyć \"Fridę\". Pamiętam, że to polecałaś. Odzywajcie się, bo smutno bez Was... :( Ja jutro mam ciężki dzień. Przyznam, że przeżywam nieszczęście tego psa. Jak jechałam leżał na przystanku, zainteresowałam się nim, wstał, myślałam, że jakiś tutejszy, ale jak wracałam też leżał, dzwoniłam do sąsiednich domów, ale nikt nie wiedział, czyj...Jak dostał jeść pokuśtykał za mną i jest. Jutro muszę pomyśleć, co dalej, może będzie potrzebny wet...Szkoda Nadd, że jesteś daleko.
-
Nie wierzę....tak pusto??? Dopiero wróciłam. Ledwo żywa , z przygodoami i kolejnym psem...w komórce. Wielki, piękny, zaniedbany, głodny, trochę chyba chory. Narazie MM go obmył u wycina mu spilśnione kłaki. Bedę musiała mu szukać domu..tylko trochę go odkarmimy, wyczyśmy itp. Bardzo jestem zmęczona i ogólnie smutna...:(
-
Pomachałam, ale nie mam czasu tylko parę słów skrobnę. Pięęęęęękna zima -13 st. słońce, cud, miód jak dla mnie. :)Nadałabym się z Anką /obie lubimy zimę/:) Nadd, u Ciebie, pewnie jeszcze zimniej. Jadę do miasta, muszę wejść do weta, do biblioteki i zobaczyć ....ludzi. Moniał, jak tam nocka? Sorki, że nie piszę do każdej z Was. Chociaż martwię się o Foletkę i Malibu/znowu się nie odzywa, a była przecież przeziębiona i ...nie tylko/:( Zahirku, odbierz pocztę. Dobrego dnia Wam życzę !!
-
Hejka, dzisiaj bardzo piękny dzień, już tak nie duje. Nadd, widzę, że sobie świetnie radzisz. Moje gratulacje Ja mam trochę klopotów ze zwierzakami.:( Kot wymiotował /jakby się sen ziścił....???/ Mały ma klopoty z uszami rozdrapuje sobie, zauważyłam, że wtedy gdy jest dłużej na spacerze zaczyna je drapać i leci krew.. i w tym miejscu, gdzie ma dziurę po ugryzieniu. Sunia poddenerwowana, chciałaby mu pomóc, on warczy. I tak cały dzień. Dzwoniłam do weta. Powinnam zrobić wymaz, czy to nie jakaś bakteria...bo chyba nie uczulenie /hydrocortison maść nie pomógł/ A jak trzepał uszami, to miałam ścianę i drzwi do mycia, nie mówiąc o podłodze. A po moim myciu poprawia sunia, jako b.dobra gospodyni :D
-
No i jeszcze coś Wam napiszę. Co zdarzyło mi się dzisiejszej noc. SEN. Znowu. Tak realistyczny, że słyszałam dźwieki, czułam zapachy. Obudziłam się nad ranem i nie mogłam zasnąć. Jak już udało, to się zaczęło. Mieszkanie moich rodziców/ tam gdzie się wychowałam/ i śpię w kuchni /nie wiem dlaczego/, jest prawie zupełnie ciemno. Po kuchni kręci się mama w ciepłym szlafroku, słyszałam też mojego dużego psa, coś mu zaszkodziło i wymiotował, słyszałam jak sąsiad z góry /ciężki, tęgi facet o prostackich manierach/ chodzi po swoim mieszkaniu i sufit drga , potem zatrzaskuje swoje drzwi i ciężko schodzi po schodach. Potem wstałam i weszłam do pokoju tzw.stołowego.Było zapalone światło. Przy stole siedział tato, uśmiechnięty, weszła mama..ale najdziwniejsze w pokoju po jednej stronie, tam gdzie okna było mnóstwo kwitnących kwiatów, taka ściana, jaką mam zawsze na południowej stronie domu latem, wiszące surfinie, petunie, jeszcze inne, pachnące i bardzo czerwone i różowe. Wiem, że spytałam się ich, co się dzieje, przecież nie żyją... To było tak realistyczne, że nie wiedziałam, że śpię. Wtedy chyba krzyczałam, bo budziły mnie psy, kot, aż w końcu MM. Psy wyły, kot po mnie chodził, a ja nie mogłam się obudzić.... Chyba nawet nie martwię się po tym śnie. Tato był uśmiechnięty i te kwiaty... Ale z drugiej strony mama mojej b.chorej kuzynki, siostra mojej mamy jest w szpitalu /podobno nic poważnego/ Nie wiem, czy nie pojadę tam na kilka dni... Sorki, jeśli Was zanudziłam, musiałam to z siebie wyrzucić....
-
Cześć kobietki Ja przy zielonej herbatce. Zasypało mnie bardzo. Chyba przedobrzyłam z tym lubieniem zimy. Tzn. nadal lubię, ale jest pewne \"ale\" 100 m do drogi.... To już wiecie o co chodzi. Zahirku, rozumiem, że dojeżdżasz do stolicy.Tego nie zazdroszczę i pewnie korki w mieście, tak jak pisała Whisky. Ale jeszcze trochę i sytuacja się unormuje. Po prostu niezależnie, kiedy się zaczyna, zima zawsze zaskakuje drogowców. Ja też kiedyś dojeżdżałam do stolicy, tylko z drugiej strony, kolejką, albo WKD. Foletko, jak Twoje zdrówko? Czy jest już lepiej? Jak sobie radzisz z dziećmi, czy pomaga mama? Zdrowiej szybciutko!!! Moniał, Ty faktycznie chodzisz po nocy :) A właściwie nie jest to do śmiechu. Mam nadzieję, że sprawę trochę naprawi wizyta, wiesz u kogo. I bardzo proszę koniecznie tam idź !!!!!! Whisky, a Jak Ty. Mam nadzieję, że cudowny napój pomógł. Też masz szczęście z TM. A tak w ogóle to dużo macie do odśnieżania? Nadd, Ty pewnie zakopana, tam gdzie mieszkasz, a może akurat pracujesz. Pisałaś coś o miłym spotkaniu :) Mam nadzieję, że będzie b.miło i tego Ci życzę. Anuś, a jak zima u Ciebie? Tak sobie myślałam, czy nie zastanawiałaś się nad zmianą pracy? Ty w sumie ciężko pracujesz i przy normalnych obowiązkach domowych, taka praca świątek, piątek jest b.obciążająca. I zwróćcie uwagę dziewczyny, że w sklepach, przy kasach i na zmiany pracują głównie /chyba 90%/kobiety. A facet np.ochroniarz ma już lepiej, po pierwsze najczęściej chodzi nawet jeśli musi mieć oczy naokoło głowy /a i z tym różnie bywa/, poza tym w sumie mniejsza odpowiedzialność finansowa. Malibu, masz szczęście, że Foletka nie ma siły nakrzyczeć na Ciebie. Bo przestajesz być z nami na codzień.... Chociaż pomachać trzeba koleżanko! Miłego dnia !
-
Tak sobie myślę, jak Nadd daje sobie radę. Dojeżdża tak daleko do pracy i potem jeszcze po wsiach. Łatwo się zakopać. Współczuję, choć lubię zimę. Dzielna dziewczyna
-
No to trochę jeszcze podśnieżałam, ale ledwo żyję... Nie wiem, czy to bylo mądre. Zawsze mi się przypomina ta piosenka..\"rusz się Zenek\"... A Ty Whisky odśnieżasz? Pewnie nie. MM przyjechał i za chwilę go nie było. Ale pieski mi potowarzyszyły. Nawet Mały, chciał siadać na łopatę.
-
C \'est la vie Whisky .....
-
Ojej, ale smutno się zrobiło. Monia, Ciebie trzeba jakoś rozśmieszyć. dziewczynki wymyślcie coś. Albo Ci wyślę... krowę. A ja byłam przed chwilą z małym na dworze /bo wychodze 10x dziennie / i wiecie, jest tyle śniegu, że on jeździ brzuchem jak ten pigwinek. I skubaniec nie chce wychodzić, tzn. niby chce, ale nie chce. Moja koleżanka wiecie która,/ bo jeszcze nie wiecie, że jak ktoś coś ma, ona też musi to mieć, a właściwie jej mąż bardziej/ ma też nowego psa. Będzie to olbrzymie bydlę /jak z dialogu Michnikowskiego i Dziewońskiego o sęku/, bo widać po łapach. Ale rzecz w tym, że psina jest b.mocno uwłosiona i przy takim sniegu, to ja dziękuję takiemu \"maluchowi\" wyciągać brylki śniegu z \"międzyłap\". A ma 7 tygodni i też musi wychodzić z 10 razy. W sumie współczuję.
-
albo tak http://tiny.pl/wlcl powinno się tu otworzyć
-
Nadd witaj !!!!Pewnie zapracowana. To ja też zmykam do moich animacji.
-
Foletko, dobrze, że się pokazałaś ale niefajnie, że chora. Kuruj się szybciutko ! Dzięki !! Whisky, a kto to w taką pogodę bez czapeczki chodzi, rozumiem, że \"chcesz zadawać szyku\" Też jakieś dziwne określenie. Ja chodzę w ciepłej szerokiej przepasce /przeważnie/ w warkocze zresztą :D. Lecz się. Ty masz te swoje mądre sposoby, to na pewno Ci prędko przejdzie. Moniał, ale pięknie napisałaś. Ja też mam trochę fotografii dziadków. Jeden urodził się w 1879 i znałam go dość dobrze, bo żył 92 lata. Był organistą prawie 70 lat w jednej dużej parafii, zresztą niedaleko stąd. Przy nim ludzie się rodzili, żenili, umierali. Jak zmarł, trumna wystawiona była 3 dni w kościele i było prawie święto. Traktowali go, jak kogoś kto jest zawsze. To był tato mojego taty. A jednego pradziadka też znałam osobiście, /ze strony mamy/ też żył b.długo i pamiętam, że przychodził do nas zawsze w niedzielę na obiad i wypijał 50 g czystej wódki ... Takie dziwne rzeczy się pamięta. Szkoda, że nie będzie komu przekazać tych fotografii......... Aha, za pamięci wysłałam Wam fajny adresik na poprawę nastroju, mimo zimy. Moniał, skąd te bóle, może nerwowe.. Zaparz sobie miętę, melisę.