Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

genewa

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez genewa

  1. julk_a też coś się mało ostatnio odzywa, wczoraj ucztowała, a dzisiaj? Chyba szuka Manuela;)
  2. Dwóch starszawych jegomościów gawędzi o seksie: - Nadal mogę dwukrotnie!!! - A który raz sprawia ci największą przyjemność? - Myślę, że ten zimą.
  3. Byłam już genwą, genewką, ale gnewą to ja zdecydowanie nie chcę być;)
  4. Cześć! Znowu wstałam z poczuciem, że wszystko jest do d... Pogoda pod zdechłym Azorkiem, strasznie zimno. Poza tym muszę dołączyć do grupy katarowo-kaszlącej, chyba przewiało mnie i strasznie się czuję. To tyle wieści ode mnie z rana. Mam nadzieję, że u Was chociaż troche lepiej. Castopea, odezwij się jak się czujesz. Atena, jak u Ciebie. O, i solaris już nie strajkuje;)
  5. o matko, jeszcze tego tylko nam brakowało... jodełka - facetem...
  6. Wygląda na to, że przyganiał kocioł garnkowi, he, he;) Jodełka, ja to wszystko wiem, ale moja firma nie...
  7. Jodełka, a wiesz ile roboty zostawiłam sobie na wakacje????
  8. jodełka, bo ja cały czas wspominam ten Rzym... Ale takie wakacje to już się chyba nie powtórzą. Oj, masz rację, zapomniałam co to relaksik.
  9. Jodełko, ja mam szanse na urlop w okolicach połowy lipca (wersja optymistyczna). Aktualnie spłacamy kredyt, który wzięliśmy na wykończenie domu i kasa jest pusta. Nawet gorzej, z powodu tego kredytu, to oglądamy najczęściej dno debetu. Nie sądzę, żeby udało się nam gdzieś wyjechać.
  10. Niestety, całość się nie zmieściła. Sobota Po co wieczorem zdejmować ubranie, skoro rano znów trzeba je włożyć? Zamiast marnować czas, lepiej trochę dłużej poleżeć. Przy okazji można zrezygnować z kołdry i odpadnie kłopot z jej porannym układaniem. Pies nakruszył na podłogę. Zbeształem go. Powiedziałem, że nie jestem jego służącym. Dziwne - nagle zdałem sobie sprawę, że moja żona też tak czasem do mnie mówi. Powinienem dziś się ogolić, ale jakoś nie mam ochoty. Nerwy mam napięte jak postronki. Na śniadanie zjem tylko to, co nie wymaga rozpakowywania, otwierania, krojenia, smarowania, gotowania ani mieszania. Wszystkie te czynności doprowadzają mnie do rozpaczy. Plan na dziś: obiad zjem prosto z torebki, nachylony nad zlewem. Żadnych talerzy, sztućców, obrusów i innych głupot. Trochę bolą mnie dziąsła. Pewnie jem za mało owoców, ale nie chce mi się ich taszczyć ze sklepu. Może to początek szkorbutu? Po południu zadzwoniła żona i spytała, czy umyłem okna i zrobiłem pranie. Wybuchnąłem histerycznym śmiechem. Powiedziałem jej, że nie mam czasu na takie rzeczy. Jest pewien problem z wanną. Odpływ zatkał się makaronem. Ale niespecjalnie się martwię. I tak przestałem się kąpać. UWAGA: jem teraz razem z psem, prosto z lodówki. Musimy się spieszyć, żeby zbyt długo nie trzymać jej otwartej. Niedziela Oglądaliśmy z psem telewizję z łóżka. Na ekranie różni ludzie zajadali przeróżne smakołyki, a my tylko z zazdrością przełykaliśmy ślinkę. Obaj jesteśmy osłabieni i drażliwi. Rano zjedliśmy coś z psiej miski, ale żadnemu z nas to nie smakowało. Naprawdę powinienem się umyć, ogolić, uczesać, zrobić psu jeść, wyjść z nim na spacer, pozmywać, posprzątać, pójść po zakupy, ale po prostu nie mogę wykrzesać z siebie dość sił. Mam problemy z utrzymaniem równowagi, zaczyna szwankować wzrok. Pies zupełnie przestał merdać ogonem. Pchani resztką instynktu samozachowawczego, wyczołgujemy się z łóżka i idziemy do restauracji, gdzie przez ponad godzinę jemy różne pyszności. Korzystamy z wielu talerzy, bo przecież nie musimy ich myć. Później lądujemy w hotelu. Pokój jest wysprzątany, czysty i przytulny. Wreszcie znalazłem sposób na zmorę tych okropnych domowych obowiązków. Ciekawe, czy kiedykolwiek przyszło to do głowy mojej żonie? Jaki stąd wniosek 1. Może jednak warto docenić pracę żony? 2. Nie wypuszczać żony samej na dłużej niż dwa dni.
  11. Z cyklu: Zwierzenia desperata, Odcinek pt.: Po co komu żona... ;) Zostałem sam !!!. Żona wyjechała na tydzień. Całkiem przyjemna odmiana. Myślę, że razem z psem miło spędzimy te dni. Poniedziałek DOKŁADNIE zaplanowałem rozkład zajęć. Wiem, o której będę wstawał, ile czasu poświęcę na poranną toaletę i śniadanie. Policzyłem, ile zajmie mi zmywanie, sprzątanie, wyprowadzanie psa, zakupy i gotowanie. Jestem miło zaskoczony, że mimo wszystko zostaje mi mnóstwo wolnego czasu. Nie wiem, dlaczego prowadzenie domu jest dla kobiet takim problemem, skoro można tak szybko się z tym uporać. Wystarczy odpowiednio zorganizować sobie pracę. Na kolację zafundowałem sobie i psu po steku. Żeby stworzyć miły nastrój, ładnie nakryłem do stołu. Ustawiłem wazon z różami i zapaliłem świece. Pies na przystawkę dostał pasztet z kaczki, potem główne danie udekorowane warzywami, a na deser ciasteczka. Ja popijam wino i palę dobre cygaro. Dawno nie czułem się tak dobrze. Wtorek MUSZĘ jeszcze raz przemyśleć rozkład dnia. Zdaje się, że wymaga kilku drobnych poprawek. Wyjaśniłem psu, że nie codziennie jest święto, dlatego nie może się przyzwyczaić, że zawsze będzie jadł przystawki i inne dania z trzech różnych misek, które ja muszę myć. Przy śniadaniu zauważyłem, że picie soku ze świeżych pomarańczy ma jedną zasadniczą wadę. Za każdym razem trzeba potem myć wyciskarkę. Jak rozwiązać ten problem? Trzeba przygotować sok na dwa dni - wtedy wyciskarkę myje się dwa razy rzadziej. Odkrycie dnia: parówki można odgrzewać w zupie. W ten sposób ma się jeden garnek mniej do zmywania. Na pewno nie będę codziennie biegał z odkurzaczem, tak jak chciała żona. Raz na dwa dni to aż nadto. Muszę tylko pamiętać, żeby zdejmować buty, a psu wycierać łapy. Poza tym czuję się świetnie. Środa MAM wrażenie, że prowadzenie domu zajmuje jednak więcej czasu, niż przypuszczałem. Będę musiał zrewidować swoją strategię. I tak: przyniosłem z baru kilka gotowych dań - w ten sposób nie stracę w kuchni aż tyle czasu. Przygotowanie posiłku nigdy nie powinno trwać dłużej niż jedzenie. Kolejny problem to słanie łóżka. Najpierw trzeba się z niego wygrzebać, potem wywietrzyć sypialnię, a na końcu jeszcze równo ułożyć pościel - zawracanie głowy. Nie uważam, żeby codzienne słanie łóżka było konieczne, zwłaszcza że i tak wieczorem człowiek musi się do niego położyć. W sumie wydaje się, że jest to czynność zupełnie pozbawiona sensu. Zrezygnowałem też z przygotowywania osobnych posiłków dla psa i kupiłem gotowe jedzenie w puszkach. Pies trochę się krzywił, ale cóż... skoro ja mogę się obyć bez domowych obiadków, on też nie powinien grymasić. Czwartek KONIEC z wyciskaniem soku z pomarańczy! To nie do wiary, że z tym niewinnie wyglądającym owocem jest aż tyle zachodu. Kupię sobie gotowy sok w butelkach. Odkrycie dnia: udało mi się przespać noc i wysunąć się z łóżka prawie nie naruszając pościeli. Rano musiałem tylko wygładzić narzutę. Oczywiście jest to kwestia wprawy i w czasie snu nie można się za często przewracać z boku na bok. Trochę bolą mnie plecy, ale gorący prysznic powinien pomóc. Zrezygnowałem z codziennego golenia, bo to zwykła strata czasu. Zyskałem przez to cenne minuty, których moja żona nigdy nie traci, bo nie ma zarostu. Kolejne odkrycie: nie ma sensu za każdym razem jeść z czystego talerza. Ciągłe zmywanie zaczyna mi działać na nerwy. Pies też może jeść z jednej miski - w końcu to tylko zwierzę. UWAGA: doszedłem do wniosku, że odkurzać trzeba najwyżej raz w tygodniu. Parówki na obiad i na kolację. Piątek KONIEC z sokiem pomarańczowym! Za dużo dźwigania. Odkryłem następującą rzecz: rano parówki smakują całkiem nieźle, po południu gorzej a wieczorem w ogóle. Poza tym jeśli żywić się nimi dłużej niż przez dwa dni z rzędu, mogą wywoływać lekkie mdłości. Pies dostał suchą karmę. Jest równie pożywna, a miska nie jest popaćkana. Z kolei ja zacząłem jeść zupę prosto z garnka. Smakuje tak samo, a nie trzeba brudzić talerza ani chochli. Teraz już nie czuję się tak, jakbym był automatyczną zmywarkę do naczyń. Przestałem wycierać podłogę w kuchni. Ta czynność irytowała mnie tak samo jak słanie łóżka. UWAGA: żegnajcie puszki!!! Nie będę brudził sobie otwieracza. Sobota Po co wieczorem zdejmować ubranie, skoro rano znów trzeba je włożyć? Zamiast marnować czas, lepiej trochę dłużej poleżeć. Przy okazji można zrezygnować z kołdry i odpadnie kłopot z jej porannym układaniem. Pies nakruszył na podłogę. Zbeształem go. Powiedziałem, że nie jestem jego służącym. Dziwne - nagle zdałem sobie sprawę, że moja żona też tak czasem do mnie mówi. Powinienem dziś się ogolić, ale jakoś nie mam ochoty. Nerwy mam napięte jak postronki. Na śniadanie zjem tylko to, co nie wymaga rozpakowywania, otwierania, krojenia, smarowania, gotowania ani mieszania. Wszystkie te czynności doprowadzają mnie do rozpaczy. Plan na dziś: obiad zjem prosto z torebki, nachylony nad zlewem. Żadnych talerzy, sztućców, obrusów i innych głupot. Trochę bolą mnie dziąsła. Pewnie jem za mało owoców, ale nie chce mi się ich taszczyć ze sklepu. Może to początek szkorbutu? Po południu zadzwoniła żona i spytała, czy umyłem okna i zrobiłem pranie. Wybuchnąłem histerycznym śmiechem. Powiedziałem jej, że nie mam czasu na takie rzeczy. Jest pewien problem z wanną. Odpływ zatkał się makaronem. Ale niespecjalnie się martwię. I tak przestałem się kąpać. UWAGA: jem teraz razem z psem, prosto z lodówki. Musimy się spieszyć, żeby zbyt długo nie trzymać jej otwartej. Niedziela Oglądaliśmy z psem telewizję z łóżka. Na ekranie różni ludzie zajadali przeróżne smakołyki, a my tylko z zazdrością przełykaliśmy ślinkę. Obaj jesteśmy osłabieni i drażliwi. Rano zjedliśmy coś z psiej miski, ale żadnemu z nas to nie smakowało. Naprawdę powinienem się umyć, ogolić, uczesać, zrobić psu jeść, wyjść z nim na spacer, pozmywać, posprzątać, pójść po zakupy, ale po prostu nie mogę wykrzesać z siebie dość sił. Mam problemy z utrzymaniem równowagi, zaczyna szwankować wzrok. Pies zupełnie przestał merdać ogonem. Pchani resztką instynktu samozachowawczego, wyczołgujemy się z łóżka i idziemy do restauracji, gdzie przez ponad godzinę jemy różne pyszności. Korzystamy z wielu talerzy, bo przecież nie musimy ich myć. Później lądujemy w hotelu. Pokój jest wysprzątany, czysty i przytulny. Wreszcie znalazłem sposób na zmorę tych okropnych domowych obowiązków. Ciekawe, czy kiedykolwiek przyszło to do głowy mojej żonie? Jaki stąd wniosek 1. Może jednak warto docenić pracę żony? 2. Nie wypuszczać żony samej na dłużej niż dwa dni.
  12. Generalnie za 1 dzień cyklu uznaje się pierwszy dzień krwawienia. Kurde, nawet nie wiecie, jak strasznie mi ciężko:(
  13. Ale kikunia już jest po teście, to chyba o atenę chodzi?
  14. NICK..........IMIĘ.......WIEK...... MIASTO... ILOŚĆ CYKLI... TERMIN @ julk_a..........Sylwia......31.........Sz-n...............5..............30.05 Czarna31......Beata..... .31.........N.Sącz..............odpoczywam!!!! genewa.........Dorota....35.........S-rz...........starania zawieszone atena32........Aneta......32.........R-sko.............5(4lata)......30.05. Agatje.......Agnieszka...32.........Wellen.............2lata......... 04.06 Castopea.......Kasia......34........Mazury...........3 cykl.......... 27.05 solaris...........maja......32.........wrocław.........3............czerwiec jodełka30......Kasia......30.........Kraków...........1cykl.............maj pafnucy100....Monika....30.........Kraków............6cykl.............??? pluszka........ .Beata.....31.........R-in........... ... 6 cykl........10.06. Chcąca bardzo..Aga......30.......Małopolska.........2..............21.06. KOBIETKI W CIĄŻY NICK ..........IMIĘ........TYDZIEŃ CIĄŻY.................TERMIN PORODU majka74......Majka...............................................21.12 . kikunia8.......Kinga.........?(może drugi)...................jakoś w lutym
  15. Zaraz Wam coś prześlę i to jest troszeczkę związane z tym filmem;)
  16. kikunia, nie marudź;) jesteś, jesteś:) julk_a, no dobrze, że jesteś, bo już myślałam, że strajkujesz, tak jak solaris. Jak plamienie, to chyba niestety, ta wredna jędza, małpa krasa. juleczko, co słychać u Ciebie?
  17. kikunia doszło, śliczna z Was para, a teraz jeszcze Ty jesteś 2 w 1:) Chcąca bardzo, wracaj do zdrowia.
  18. To ja tak często mam po weselach. Na weselach zawsze bardzo dużo tańczę i nie mam czasu na jedzenie, albo ochoty. A drugiego dnia zjadłabym konia z kopytami.
  19. Oj, nie martw się kikunia, niektórzy mówią, że jak Pan Bóg daje dziecko, to i da na dziecko. A chociaż fajnie było na tej komunii? Ty mi przesłałaś kiedyś takie zdjęcie robione telefonem, masz może jeszcze jakieś? Jakbyś miała, to przesyłaj:)
  20. A nie mówiłam, że krzyż Pański będziecie ze mną miały? Coś Castopea nie odezwała się po weekendzie, o milczeniu solaris i julki już nie wspomnę.Zastrajkowały chyba. A atena, też gdzieś się podziała. kikuniu, nasza 2 w 1, odezwij się, 9 czerwiec już, tuż, tuż.
×