wykręcona
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez wykręcona
-
zaczynam-- widzisz, Ty uciekasz w prace a ja jej nawet nie mam i nie mam gdzie uciec Ja uciekam na portale "pracowe" i szukam, szukam, szukam...
-
zaczynam-- dzieki :D:D kochana jestes Ramona-- dokladnie tak jak pisze zaczynam- zastanow sie, pospiech jest zlym doradca
-
zaczynam-- no ja wlasnie mialam watpliwosci pod koniec naszego zwiazku wlasnie zwiazane z bezpieczenstwem, ze stabilnosci itp. Nie szlismy do przodu a wrecz cofalismy sie... Dlatego chyba dobrze, ze stalo sie tak jak sie stalo
-
zostawiona-- ja wiem, ze dam rade!! Najgorszy jest poczatek a pozniej juz jakos to bedzie. Wiadomo, ze pewnie beda kryzysy ale ja je przetrwam! :D Poki co musze powiedziec, ze u mnie nie jest dobrze- wiadomo, ale az takiej tragedii tez nie ma. Myslalam, ze bedzie gorzej. Z tym ze u mnie sytuacja byla taka, ze ja pod koniec naszego zwiazku tez mialam watpliowosc co do nas ale bylam jeszcze w stanie zawalczyc. Najgorzej mi jest sie pogodzic z tym, ze jestem sama, ze nie nie bedzie juz tak jak bylo, ze cos co teoretycznie moglo jeszcze trwac- skonczylo sie. I wydaje mi sie wlasnie, ze boje sie samotnosci- w tym caly problem. No ale kto jej sie nie boi..?
-
zaczynam-- dokladnie!! Malo tego!! isc do przodu z podniesiona glowa!! :D Tylko mnie najbardziej przeraza to, ze w tej chcwili, gdy potrzebuje z kims pogadac, to nikogo nie ma... I ta pustka w mieszkaniu... No ale ciesze sie, ze WY tu jestescie :D:D
-
kiciaku-- pociesze Cie... ja w tym roku koncze 29!! :O:O Stara panna jak nic!! :D:D Malo tego!! Mam kota!! :D:D:D:D
-
zaczynam-- -- szczesciara :D:D
-
Ramona-- hmmm... dziwna ta wiadomosc...
-
Ramona-- napisalam przeciez, ze ja bym nie wysylala kiciaku-- wiesz, z poczatku bylo najgorzej a pozniej to bylo mi nawet dobrze samej z soba. A ile Ty masz lat?
-
Ramona-- no moze oczekiwal jakiejs konkretnej odp, np "spadaj" albo cos o przeciwnym znaczeniu. Wiesz, chcial wybadac jakie masz nastawienie
-
Ramona-- no tak, moze wyslal wiadomosc z innego numeru wlasnie po to zeby sprawdzic, moze myslal, ze cos odpiszesz. A co do NK to ja bym nie wysylala kiciaku-- ja nawet znajomych zadnych blizszych nie mam
-
kiciaku-- ja po moim pierwszym powazniejszym zwiazku dochodzilam do siebie...3 lata!! Z tym, ze u nie wygladalo to tak, ze ja nie wspominalam, nie przegladalm zdjec, itp, tylko mialam jakas taka blokade, ze nikogo nie chcialam, bo balam sie, ze znow sie nie uda :O Glupia bylam i starcilam troche czasu, a jakby nie patrzec, lata leca... Ja juz do najmlodszych nie naleze i co...? I stara panna zostane chyba z moim "szczesciem"...
-
zostawiona-- ja tez z checia bym sie napila ale po 1- nic nie mam a nie chce juz mi sie wychodzic a po 2- boje sie, ze po %%% cos glupiego odwale. Ramona-- z tym smsem to moze byc tak jak pisze dziewczynyyy- moze on chce Cie sprawdzic?
-
Ponawiam pytanie: czy jest tu moze ktos z kuj-pom??
-
Ja tez mam dzis dosc :( Wiecie co? ja to jestem jednak glupia Wczoraj wieczorem cos mnie tknelo i wyslalam smsa do niego- takiego zwyklego, po kolezensku, z pytaniem jak sie trzyma ale zwiazku to nie mialo z nami, tylko z tym, ze w czwartek dostal wypowiedzenie i nie wygladal zbyt dobrze po tej wiadomosci. Odp. otrzymalam dopiero dzis po poludniu- tez czysto kolezenska, ze jakos sie trzyma, ze nie powinno byc tragedii, bla bla, bla... I tyle... a ja glupia ludzilam sie, ze chociaz jakies skromne zyczenia napisze :O:O:O Choc z drugiej str. to on nigdy jakos nie celebrowal tego swieta- dzien jak codzien- tak mowil
-
wstrzasnieta i zmieszana- ja ma taki opis: \"jak sobie poscielesz... to mnie zawolaj ;) \"
-
amor-- wiesz, jezeli jedna osoba straci checi i wybiera latwiejsze rozwiazanie, to ta druga co ma zrobic...? Walczyc za dwoje sie nie da, jedna osoba sama nie uciagnie tego "wozka", niestety...
-
amor- zgadzam sie z Toba. Pozostaje jeszcze kwestia checi pielegnowania... U nas jej zabraklo
-
zostawiona-- ja mam jeszcze brata, wiem ze moge z nim pogadac ale tylko przez gg, bo mieszka za granica Musze jak najszybciej znalezc prace, bo przeciez zwariuje chyba niedlugo
-
amor-- wiesz, my staralismy sie o dziecko... z marnym skutkiem :( dopiero pozniej mial byc slub... Teraz jak tak na to wszystko patrze, to obwiniam sie ze cos moglam zrobic inaczej... Ja tak prawde mowiac, to wiem dlaczego nam nie wyszlo...Nie chce tu o tym pisac za bardzo ale znam powody dlaczego to sie tak skonczylo... I w sumie to nie chce sie wybielac ale wina lezy bardziej po jego stronie, chociaz mowi sie, ze wina zawsze lezy po srodku. Wiem, ze ten zwiazek i tak by nie przetrwal, ale co z tego jak serce swoje a rozum swoje zostawionaa--wiesz, ja to wszystko napisalam nie po to, zeby pozbawic Was nadzieji. NAM po prostu sie nie udalo, co nie znaczy , ze nie uda sie innym. Znam takie przypadki, ze pary po rozstaniach wracaja do siebie i "zyja dlugo i szczesliwie". Najgorzej wlasnie podjac decyzje- wrocic, czy nie? Ja juz teraz wiem, ze jezeli w przyszlosci zdarzylaby sie taka sama historia raz jeszcze , to w zyciu nie powtorzylabym tego. To za bardzo boli
-
pełnanadzieijakdiabli-- ja jestem z kuj-pom :(:( Jedyna osoba z ktora moge pogadac to moja mama ale ja nie chce jeszcze jej obarczac swoimi problemami. Wole udawac, ze sobie radze. Zreszta, najgorsze jest to, ze co mi po rozmowie, jak wroce do domu a tu pusto. Dzis wracalam ze sklepu i tak plakac mi sie chcialo, ze szok! Wiem, ze to glupie ale za kazdym razem jak wchodze do mieszkania to od razu zagladam do pokoju z mysla, ze on tam bedzie siedzial jak zawsze, ze podejcie do mnie, da buziaka... :( Nie wiem dlaczego dzis tak mnie wzielo. Wczoraj bylo calkiem dobrze, wczoraj jeszcze tu byl... nawet rozmawiajac z nim nie czulam takiego zalu, zlosci i za przeproszeniem chuj wie czego, jak dzis!!
-
amor--wiesz jak bylo u mnie? Z moim exem juz kiedys sie rozstalismy, na jego \"zyczenie\". Walczylam o nasz zwiazek, o to by wszystko naprawic. On nie chcial. W koncu zrezygnowalam.Po 9-ciu miesiach on sie odezwal!! A ja z jednej str. wscieklam sie na niego (bo prawie udal mi sie o nim zapomniec) a z drugiej str, bardzo sie cieszylam. Wrocilismy do siebie, zamieszkalismy razem, bylo pieknie. Mialam obawy, ze sytuacja sie powtorzy a on to kwitowal tak \"nie po to wracalem, zeby znow od ciebie odejsc\" (fuck, zaraz sie rozkleje!!). I co...? rok i 5 m-cy po powrocie do siebie rozstalismy sie... Niby nie wchodzi sie 2 razy do tej samej rzeki... Ja zaryzykowalam... gdybym tylko wiedziala, ze to wszystko sie tak potoczy, nie wrocilabym do niego... Pisalas zeby unikac samotnych wieczorow- racja, wieczory sa najgorsze... A ja nie mam nawet zadnej bliskiej kolezanki, o przyjaciolce nie wspominajac... Nie mam pracy... Juz nic nie mam... Tylko swiadomosc tego, ze znow sama bede musiala zasnac a gdy sie obudze nikogo nie bedzie obok mnie :( Teraz czuje sie paskudnie (dzis ogolnie), chcialbym sie wyplakac ale nie moge! Cholera, jestem tak dzis zalamana, ze pojecia nie macie... I jeszcze jutro te glupie walentynki... Mam juz dosc...
-
Ramonka-- trzymaj sie jakos... mi z kolei brakuje checi, zeby cos zrobic w domu, cokolwiek... Druga pralka sie "wyprala" a mi sie nie chce prania rozwiesic... balagan mam ogolnie w calym mieszkaniu i nie wiem za co sie zabrac a jak juz sie zabiore, to za chwile siadam i gapie sie tepo w monitor... Ja wiedzialam, ze kryzys jeszcze nadejdzie...
-
Widze, ze nienajlepiej sie tu dzieje... :(:(:(:(:(