Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

YoungHypnose

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez YoungHypnose

  1. YoungHypnose

    Dorosłe Dzieci Alkoholikow

    Acha, zapomniałam zapytać, czy macie całkowite obrzydzenie do alkoholu? Ja chyba mam, mimo tego lubię siąść ze znajomymi i napić się. Ale z drugiej strony nie mogę nie korzystać z życia, bo ojciec był alkoholikiem i ja też wpadnę w alkoholizm jak on. Mam umiar, to nas różni. Pozdrawiam i życzę miłego wieczoru :)
  2. YoungHypnose

    Dorosłe Dzieci Alkoholikow

    Witam. Niestety nie jest to przyjemny temat dla mnie. W tym momencie mam 20 lat, mój ojciec po wypadku i złamaniu kręgosłupa zaczął pić. Po licznych zabiegach i 4 miesięcznym pobycie w szpitalu zaczął chodzić, jednak to najwidoczniej nie było dla niego wystarczającym powodem do tego, by być szczęśliwym na tyle żeby nie pić. Pił ok 2 lata w ilości do zniesienia i gdy nikt tego nie widział. następne 5 lat już nie kończyło się na 3 lub 4 piwach... Mama wyjechała za granicę, bo nie było czasami kasy na jedzenie, siostra założyła rodzinę... został sama z alkoholikiem w domy gdy miałam 13 lat. Wszystko było do zniesienia, ale z miesiąca na miesiąc sytuacja się pogarszała, przez ten cały czas kłamałam mamie przez telefon, że tata O.K i wogóle wszystko jest w porządku, żeby tylko się nie martwiła. Robiłam to, ponieważ wiedziałam jak ciężko pracuje i że jest tam kompletnie sama, nie chciałam jej dobijać bardziej. Przyjeżdżała co kilka miesięcy, na Święta i takie tam okazje. Mama przyjeżdżała na 3-4 dni, więc ojciec się hamował żeby myślała, że nie ma z tym problemu, że jest po prostu typowym chłopem, pijącym piwko przed TV. Problem jednak mnie bardzo męczył, w szkole koledzy i koleżanki mówili mi czasami, \" wiesz widziałam twojego tatę jak szedł pijany i trzymał się muru \", nie wiedziałam co powiedzieć, po prostu było mi wstyd... Ojciec tylko dorabiał czasami na \"fuchach\", jest \"złotą rączką\" tak zwaną, więc często był w domu gdy wracałam ze szkoły. Zdarzyło się, że nie wyłączył kuchenki i zasnął... w domu dym, biało, tli się z okna a ja wracam ze szkoły i kuchnia się pali a on śpi w dobre pies już charczy i leży pół żywy. Awantury, podbite oko, wyrwane włosy... Z resztą nieważne, po co ja to piszę, lata temu... I tak przez następne 4 lata pił, to pół litry sam do obiadu, szedł spać, obudził się to jakieś następne pół litry, nie jadł za wiele, albo zasypiał z twarzą w talerzu, przez te 4 lata przeżyłam małe piekło, chodziłam tylko zanim i sprzątałam wszystko, w szkole problemy, zaczęłam palić papierosy, nikt oprócz mnie i mojej siostry nie widział problemu. Mama chyba nie wiedziała, że ten problem dotknie naszą rodzinę. W końcu mama ściągnęła ojca do siebie. Wyjechał. Myślałam, że się wreszcie ocknie. Dostał pracę, raz był spokój a raz nie. Mama w ciągu roku przekonała się, że jej mąż jest alkoholikiem. Wzięła rozwód. Jakiś czas nie mieszkali razem. Ale ojciec narobił takiego wstydu, że potrafił podczas pracy tak się opić, że zasnął z butelką w ręce. Pracował u tych samych ludzi co moja mama, mama jest pomocą domową, tata robił różne remonty, instalacje. Obydwoje stracili pracę, nikt już nie chciał przyjąć do pracy ojca po znajomościach, mama narobiła sobie wstydu polecając go. W końcu po 7 latach podjęłyśmy z siostrą i mamą decyzję o oddaniu ojca na leczenie. Nie będę opisywać jak przebiegało, ile nerwów nas to kosztowało, mama wracała do Polski co 2 tygodnie, żeby płacić za leczenie. Udało się. Tata nie pije rok. Mieszka z mamą za granicą. Co mi zostało? Mieszkam od 17 roku życia sama, gotowałam już od 15 roku życia raczej sobie sama, skończyłam na szczęście dobrą szkołę, mimo problemów, jakie miałam z nerwami. Jestem strasznie choleryczna, niespokojna, nie potrafię panować nad nerwami i emocjami, często rzucam w nerwach przedmiotami, nie potrafię dogadać się spokojnie w urzędach, na poczcie, ludzie na mnie patrzą, ponieważ reaguję strasznie nerwowo, robię się cała czerwona z nerwów, cała się trzęsę i w rękach nic nie mogę utrzymać.Od roku mieszkam z chłopakiem, od 2 lat jesteśmy razem, wie o wszystkim. Bardzo wiele nas łączy, ale czasami on nie rozumie, że nie wystarczy panować nad sobą, bo nerwy są tak zszarpane, że się nie da. Z tego powodu, przy kłótni nie panuje nad sobą, jakby demon we mnie wstąpił. Jestem osobą szczęśliwą, problemy z pieniędzmi minęły, ale pamięć z tych 7 lat nie minęła, nie mówiąc o kontaktach rodzinnych, każdy ma żal do ojca, nie jest tak jak powinno być, tego nie da się zapomnieć, i mimo tego, że widzę dużą poprawę u ojca, nie potrafię powiedzieć mu miłych słów, przytulić mimo tego, że jestem osoba bardzo emocjonalna... Wiem, że już z upływem czasu potrafię panować nad emocjami bardziej, tak naprawdę już nigdy nie będę tą samą osobą, która byłabym bez przejść z ojcem. Pocieszeniem dla mnie jest, że nie doznałam licznych awantur ( oczywiście się zdarzały ) ani molestowania, bo wiem, że takie sytuacje są o wiele cięższe. Przepraszam, że tak się rozpisałam, ale bardzo mi ulżyło, bo tego tak naprawdę nie da się ująć w 2 zdaniach.
  3. Się wpiszę, a co mi tam :) Moje szczęście trwa już 1,5 roku, może to TO, a może nie TO :) hehehe
×