Słoneczna-
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Słoneczna-
-
Witajcie:-) Czy i ja mogę się do Was dołączyć? Nasz ślub odbył się 12 sierpnia i ... nadal jesteśmy \"pod wrażeniem\". Sam ten dzień był dla nas bajką, a i teraz jest cudnie. W naszym życiu wiele się zmieniło ( przed ślubem nie mieszkaliśmy razem), ale każda z tych zmian jest zmianą na lepsze:-) I wiem jedno - tym, którzy twierdzą że slub to tylko kwestia papierka - głośno mówię \"NIE\". Nie wiem jak jest w Waszym życiu, ale w nasze ślub wniósł zupełnie \"nową jakość\". Wciąż się kochamy, ale ta miłość nie jest tą samą jaka była przed ślubem. Jesteśmy dla siebie tak samo czuli jak wcześniej, ale i ta czułość jest inna... I wady są też inne - jakby mniej rażące, mniej drażniące... Wierzę, ze to dlatego że nasza miłość została pobłogosławiona... A to daje moc...
-
Nie ma za co:)
-
W kwestii dokumentów w Urzędzie Stanu Cywilnego sprawa nie zalezy od miasta, ale od miejsca urodzenia narzeczonych. Jeśli oboje jesteście z miasta w którym idziecie do urzędu nie musicie dawać nic, bo oni wasze akty urodzenia tam mają. Jesli któreś z Was urodziło się w innym mieście, musi przynieść skrócony odpis aktu urodzenia ( 15 zł). Pozdrowionka
-
kinimod - nie znam Cię, ani Twojej sytuacji, ale zerkam sobie czasami do tego tematu, przeczytałam co napisałaś i postanowiłam napisać parę słów. Nie chcę Cię nimi do niczego namawiać, ani przekonywać - każdy Twój wybór ma przewagę nad innymi dlatego że jest właśnie TWÓJ. Ale czasami gdy w grę wchodza emocje, nerwy, człowiek robi to czego tak naprawdę nie chce. Piszesz, ze Ty go kochasz, a on Ciebie... Może to właśnie TO jest najważniejsze... Nie wiem na ile moja sytuacja będzie podobna do tej, którą w tej chwili Wy przyżywacie, ale... Gdy poznałam mojego narzeczonego początkow było super. W pewnym moencie - jak grom z jasnego nieba - padły slowa moich rodziców \" nie życzymy sobie żebyś sie z nim spotykała\". Do nich dodane było wiele innych, wcale nie mniej bolesnych. Z tego wszystkiego miałam perspektywę wybierania - albo rodzice, albo on. Nawet nie wiesz jak to bardzo bolało. Rodziców kocha się od zawsze, z nim bylam dopiero kilka miesiecy. Ale z rodzicami nie będzie się żyło do końca życia tylko z kimś kto nawet dorosła kobietę przytuli i pocałuje w czoło, z kimś w kogo oczach widzę miłość. Beczałam, szalałam, koszmar. W końcu zdecydowałam - zrobie tak jak chcą rodzice! A potem pokażę im jaka jestem nieszczęsliwa, dam im do zrozumienia jak mnie urządzili i że to z powodu nich. Głupie, prawda?:) Nie wiem w jakiej sytuacji jest eraz Twój narzeczony, ale z tego co piszesz wygląda mi na to, ze on podobnie jak ja się poddał i przestał walczyć, a Ciebie to boli. Ja też się poddałam, spotkałam sie z nim, powiedziałam ze nie mam sił przeciwstawić sie rodzicom, że nie potrafie, że nic z tego nie będzie... I wiesz co? On zawalczył za nas dwoje:) On powiedział, ze nie pozwoli bym była nieszczęsliwa, że wie że znalazł to czego szukał przez całe życie i nie pozwoli mi się poddać. Wiesz co było dalej? Spotykaliśmy się prawie że w tajemnicy, gdy sie zaręczyliśmy powiedziałam o tym rodzicom i ... za 3 dni się pobieramy... Moi rodzice już nie oponują choć entuzjazmu też nie wykazują, ale przecież to nie oni się w tym najważniejsi... Wy już organozowaliście ślub, wiecie że się kochacie, może warto nie poddawać sie, podnieść głowę do góry bo przecież to Wasze szczęslie wchodzi w grę? A ten kto ma więcej sił niech wspiera tego komu ich brakuje... miłości i swojego życia nie oddaje się walkowerem... Pozdrawiam Cię i życzę szczęścia oraz podjecia dobrej decyzji...
-
Dziewczyny, powiedzcie ile pieniążków dajecie ksiedzu, organiście i kościelnemu? Nasz ślub za tydzień, za niedługo ostatnie spotkanie organizacyjne z księdzem, więc trzeba było by się jakoś rozliczyć, a ja za bardzo nie wiem... Planowałam dla ksiedza 250, a organistce i kościelnemu po 100zł. Czy tak może być? Jak Wy ten problem rozwiązałyście? Liczę na Waszą pomoc i pozdrawiam:)
-
Hej:) Czy któraś z Was uczy może j.obcego w klasach I-III? Ja ucze angielskiego i gdy nadchodzi koniec semestru popadam w depresję:( Chodzi o wystawianie ocen. W mojej szkole wygląda to tak, że w rubryce ocena śródroczna musze wpisać jakiś znaczek Z-znakomicie,D-dobrze, P-przeciętnie lun S-słabo. Taka sama skala ocen jest w ciągu semestru więc nie jest to problem, ale... potem do każdej z tych ocen powinnam podać odpowiednią informację opisowa i tu wpadam w nerwicę. No bo przecież dwoje dzieci może mieć tę samą ocenę \"znaczkową\", ale inne umiejetności a mnie przymuszają do wpakowania ich w jeden worek. Dla zobrazowania podaję przykład: Kasia w ciagu semestru zdobyła takie oceny: Powtarzanie za nauczycielem:Z Rozumienie poleceń:Z Liczy do 30 (uczyliśmy się do 6) Zawsze odrabia zadania Moja ocena dla niej Z a w formie opisowej mogło by być tak: Kasia prawidłowo powtarza za nauczycielem angielskie słowa.Rozumie wszystkie polecenia stosowane w klasie.Potrafi samodzielnie liczyć do 30. Zawsze jest przygotowana do lekcji. Jej koleżanka: Powtarzanie za nauczycielem:Z Rozumienie poleceń: D Liczy do 6 (czyli do tylu do ilu się uczyliśmy) Zapomniała 2 razy zadania domowe Moja ocena także jest Z, ale.... ocena opisowa powinna być następująca: ładnie powtarza za nauczycielem angielskie słowa.Rozumie większość poleceń stosowanych w klasie i sama ich używa. Potrafi samodzielnie liczyć do 6. Zwykle jest przygotowana do lekcji. A szkolna rzeczywisotośc w moim wydaniu? Obie dostają znaczkową Z, a opisowo: Prawidłowo powtarza za nauczycielem angielskie słowa. Rozumie polecenia stosowane w klasie. Potrafi liczyć. Stara się być przygotowana do lekcji. No przecież to jest do niczego:( Jak wygląda to w Waszych szkołach? Rozjaśnijcie mnie bo .....;)
-
Tę ankietę przyniosła do szkoły jakaś studentka i z polecenia dyrekcji musimy ją wypełnić. Ankieta sama w sobie nie jest specjalnie mądra no bo jak określić takie pytanie \" W związku z tym, że ocena opisowa wystawiana jest na koniec semestru i roku, to czy brak bieżących uwag na temat postepów dziecka daje rodzicom możliwosc pracy nad dzieckiem\" - takie pytanie jest chyba wystarczajacym dowodem na to, ze autorka ankiety niewiele wie o rzeczywistosci szkolnej, bo przecież wszystkie wiemy, że rodzice się świetnie orientują w postępach ich dzieci w trakcie semestru... No cóz... Jakby nie było musze nad tym posiedzieć i sklecic jakieś odpowiedzi na 15 pytań... Brr... Nie chce mi się straszliwie:) Pozdrowionka
-
Sunnysmile - a czy Ty przypadkiem nie jesteś z Jastrzębia? Bo jeśli nie, to znaczy, ze takich ksiegarń jak ta Twoja jest przynajmniej kilka:) Ja miałam ze swoją takie same przeboje, w końcu postawiłam sprawę na ostrzu noża, zapowiedziałam że jeśli do 15.oo nie przywiozą mi książek, to ja jadę do nich po pieniądze. Przywieźli, ale mnie już więcej nie zobacza:)
-
Witajcie:) Dziękuję za podpowiedzi co z tą moja oceną. W tej chwili jestem w trakcie odbywania stażu na nauczyciela mianowanego - po 1 roku. I choć dyrektor mi jakąs ocenę wystawiał gdy zdawałam egzamin na kontraktowego, to to chyba się dla niego nie liczy. Pomysł ze slowem TESt jest fajny i chyba tez bede miała okazję go wykorzystać - niestety..Zawsze dobrze jest mieć coś pod ręką. Ja sama ostatnio zrobiłam tak: gdy w klasie był hałas i nie mogłam prowadzić lekcji to zaczęłam głośno iliczyc i zapowiedziałam, ze będą musieli zostać na przerwie tyle czasu ile mi zmarnowali swoim gadaniem. Uciszali się, a gdy znowu był szum zaczynałam liczyć dalej i tym sposobem dotarliśmy do 47. Sposób jest możliwy do wykorzystanie jedynie wtedy gdy się nie ma na przerwie dyżuru, ale ... czasami pomaga:) Pozdrawiam cieplutko i zmykam wymyslać lekcję o halloween bo w piątek mam hospitację:) Pa
-
Witajcie:) Pracuję w szkole czwarty rok, uczę angielskiego. Ostatnio dyrektor wspomnial mi o tym, że powinnam ubiegac się o ocenę pracy zawodowej. Czy wiecie na czym to polega tak w praktyce? Wiem, ze musi być u mnie na lekcji, ale co jeszcze? Jak powinnam umotywować podanie o jej dokonanie? Pozdrawiam cieplustko i licze na pomoc:)