moj narzeczony nie jest wprawdzie turkiem, ale arabem....jestesmy juz rok razem...ale znamy sie juz dlugo...w przyszlym tygodniu bierzemy slub w moschee, a w przyszlym roku w polsce...bo on tego chce!!! ja oczywisci tez, bo jestem katoliczka i nia pozostane. on nie zmusza mnie do przyjecia islamu,powiedzial, ze jesli jestem szczesliwa i spelniam sie jako chrzesijanka...to widocznie tak ma byc.....zauwazylam, ze wiekszocs kobie wiazacych sie z muzulmanami, nie zna i nie probuje poznac ich kultury...a to jest bardzo wazne...nie wierdze, ze kazdy z nich trzyma sie twardo zasad i regul jakie obowiazuja w ich kraju, ale na pewno maja one wplyw na jego postepowanie.
moja kolezanka byla z turkiem 2 lata....on byl nie legalnie....zlapali go, ona od jego brata dowiedziala sie, ze ona ma zone i blizniaki w turkolandii....rozmawiala z nim , na ojca i matke jej przysiegal , ze nie ma....jego koledzy tez zgodnie twierdzili, ze nie ma....dopiero podstepem dowiedziala sie, ze jest inaczej......glupia do dzis odwiedza go w wiezieniu i placi adwokatowi....takiego czegos nie rozumie i nigdy nie zrozumie....tym bardziej , ze chlopak zajmowal sie handlem narkotykami.........jak widac 2 rozne historie i dwa przyklady, ze z muzulmaninem moze byc roznie