Emma123
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Emma123
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 8
-
Bianka....., nie od razu Rzym zbudowano......, nie oczekuj cudow, po jednorazowej probie ignorowania ataku, pisze probie, bo zrezygnowalas...... . Ale nie o tym chce ci napisac. Mam znajomego ktory jest po ciezkiej operacji bajpasow serca....., nie wiem czy sie prientujesz, ale to bardzo powazne i ma o wiele mniej dolegliwosci niz ty, wrecz powiedzialabym, ze ich nie ma porownujuac z toba. Nie chce bynajmniej umniejszac twojego cierpienia. Chodzi o to, ze jakbys miala cos powaznego z sercem, to dawno juz by to wykryli, zwazywszy na ilosc badan jakie wykonalas. Plus, podczas badania wysilkowego, zanim jeszcze rozpoczelas, bylas juz zmeczona.... i o czym to swiadczy? Brak kondycji...., nagwalt potrzebujesz kardio..., musisz cwiczyc, chocby nie wiem co. Kiedy to zrozumiesz. Praca w ogrodze to tylko przyjemnosc. Nie powiem, swietny pomysl, ale musisz sie pocic. Zacznij od specerow, po trochu i do celu.
-
Suzana...a wiec zastanawiajace jest, dlaczego tu zagladasz. Ja nie lubie pewnego serialu i nigdy go nie ogladam, bo uwazam ze jest very stupid. Jezeli mialabym przyjac twoje postawe, wowczas ogladalabym go regularnie, pelna zlosci....., jak ty, i po pewnym czasie zaczelabym pisac do producentow co mysle o ich serialu uzywajac ostrych epitetow. Po co robic tak glupia rzecz? Wowczas bylabym naprawde chora, nie tylko na nerwice......, juz nie wspominajac o kompleksach. Po prostu nie ogladam i juz. Przemysl to sobie i uszanuj innych!
-
Zdrowko wzbudzasz moja sympatie. Nie umiem dokladnie napisac dlaczego. Choc podejrzewam, ze nie tylko moja. Jak tylko dlugo sie nie odzywasz, to zaraz ktos o ciebie pyta. Jestesmy bardzo rozne. Ja uwielbiam spedzac sama czas w domu. Rowniez boje sie, ze moze mi sie cos stac i co wtedy, ale nie spedza mi to snu z powiek. A czego dokladnie sie boisz? Czy umiesz nazwac te leki? Boisz sie, ze na przykad wybuchnie pozar i sobie nie poradzisz, czy moze boisz sie, ze tobie cos sie stanie? Czy ogolnie sie boisz? Cokolwiek by to nie bylo...., czy jednak warto sie bac? Tak naprawde nie ma sie czego bac? Przeciez mozesz zrobic tyle rzeczy dla siebie. Nikt nie bedzie ci przeszkadzal. Dom dla siebie, mozesz tanczyc, sluchac glosno ulubionej muzyki, chodzic naga po domu. Same przyjemnosci. Zapros kolezanke, zrob cos innego!
-
Ale dzisiaj zamieszanie..., rozbawiliscie mnie, ale trzeba przyznac, ze ktos tu sie uwzial...., nie tyle na Stres-stop, co na nas wszystkie, i brnie dalej, bo zauwazyl odzew z naszej strony, ale to dobrze, bo mamy towarzystwo i kogos neutralnego, bez nerwicy, chyba. Mnie zadne komentarze, nie przeszkadzaja, oby tylko nie byly wulgarne i obrazliwe. A tak szczerze, to kazdej z nas przydalby sie lekarz, o tak..., porzadny czlowiek z powolaniem i nawet tym zdrowym, szkoda, ze ich jednak jest malo. Bianka......, starszysz mnie tym twoich serduchem. Napisz dokladnie jakie badania na serce mialas wykonywane. Widzisz....., jak nerwica dorwie jakis organ to trzyma miesiacami. Tak bylo u mnie. Przez kilka miesiecy bylam przekonana, ze mam bardzo chory zoladek swego czasu, bo przez kilka miesiecy wylam z bolu. Miedzy czasie byly inne perypetie, a teraz moje piszczenie w glowie, czy uszach nie ustaje, a tez juz minelo kilka miesiecy. Ciagle czekamy na koniec, na swiety dzien, kiedy to skoncza sie nasze problemy zdrowotne, juz nie jest wazne, czy to nerwica czy tez realny problem. Pragniemy tylko konca. I tu sie niedoczekamy. Najpierw musimy pragnac wszystkiego innego, a dopiero na samiutkim koncu oczekiwac poprawy naszego zdrowia. Przykro sie czyta o czims cierpieniu, wierze ci Bianka, ze nie masz juz sily. Ale czy istnieje mozliwosc, ze po prostu zaczniesz ignorowac te ataki. Nie rezygnuj wowczas z wykonywanej czynnosci. Nie idz do lozka czym predzej. Zachowuj sie jakby nic sie nie stalo. Sprobuj troche oszukiwac. Chociaz sprobuj, nic nie tracisz. Nie przejmuj sie pulsem, ani potem, ani sercem. Kontunuj prace w ogrodzie, wyobrazaj sobie swoje serce, jako silne, zdrowe i nie uciekaj. Nie licz pulsu, nie panikuj. Wiem, ze latwiej napisac niz wykonac, ale czasami zwykla pozytywna czynnosc moze duzo zmienic.
-
Zdrowko, a propo, tutul magistra mam, ale zaden tytul nie powie jakim jestes czlowiekiem, co soba reprezentujesz, ani tez nie sprawi, ze staniemy sie zyciowo madrzejsi. To tylko pomaga w zyciu, a nawet nie zawsze, jak zdazylo sie przekonac wielu Polakow. Nie uwazam sie za lepsza od innych, pisze i dzialam jak mi serce podpowiada. Dziekuje za docenienie moich rad. Zalezy mi na was dziewczyny, bo ktoz moze nas lepiej zrozumiec, jak nie osoba w podobnej sytuacji. Dzisiaj trzese sie z zimna caly dzien. Zaraz ide wziac goraca kapiel. Ja sie ogarne, to napisze cos wiecej.
-
Zdrowko, co ty z ta padaczka? Czy ktos to potwierdzil? Oj, cos czuje, ze chcialas aby tak bylo. Czuje, ze podswiadomie wolisz aby to byla choroba jednak, a nie nerwica. a podaczka, to nic innego jak choroba somatyczna, ktorej podlozem sa problemy emocjonalne. Ostatnio zylas w ciaglym stresie i niepokoju, ciagle cos cie bolalo, jak nie reka, to noga, jak nie noga to palec, jak nie palec to glowa itd. Wyluzuj sie. Cokolwiek by to nie bylo, nie zagraza twojemu zyciu. Czy ty wogole widzialas sie z lekarzem i rozmawialas o wynikach badan? Czy sama wywnioskowals, ze jezeli roznia sie od poprzednich to oznacza to chorobe? Uwazam, ze dla swietego spokoju powinnas isc do szpitala na konkretne, dodatkowe badania, aby raz na zawsze wiedziec co ci dokladnie dolega. Nie mozesz, zyc wiecznie w takiej niewiedzy i przypuszczeniach, bo to cie powoli dobija. I powoduje nerwice, bo ja masz. Oczywiscie, ze nawet jak to padaczka, i to w takim minimalnym stopniu, to zaden problem. Z tym i z wieloma innymi chorobami wspolczesnosci musimy zyc, malo tego, normalnie funkcjonowac. A wiem, ze przy lekach to bardzo ustepuje. Tak ma moja kolezanka. Zaczela chorowac pare lat temu, nikt nawet o tym nie wiedzial a teraz prawie wogole nie ma atakow, bo sie przyzwyczaila i zaakceptowala. To czesc niej, czesc jej zycia. Tylko teraz stan na wysokosci zadania i nie nakrecaj sie na chorobe, bo doprowadzisz do codziennych wylaczen. Pamietaj ze stres wszystko parokrotnie wyolbrzymia. Glowa do gory i naprawde nie przejmuj sie, pamietaj ze lepiej znac najgorsza prawde, niz zyc w niewiedzy. Cokolwiek by to nie bylo, nie daj temu wplynac na twoje zycie, bo tak naprawde nic sie nie dzieje. Czasami masz wylaczenia raz na tydzien, rzadziej, czesciej, czasami bardzo rzadko. To pikus!
-
Opowiem wam pewna, sadze, ze ciakawa historie znajomego mojego meza. zaznaczam, ze jest to historia optymistyczna, czego nie zdradza jej poczatek. Chlopak studiowal wraz z moim mezem. Nikt by nie pomyslal, ze ma on jakiekolwiek problemy emocjonalne. Poniewaz, byl lubiany, przystojny, madry...itp. Pewnego dnia, moj maz otrzymal telefon od rodzicow ze szpitala, ktorzy prosili go o pomoc. Chlopak probowal popelnic samobojstwo skaczac z 10 pietra akademika. Niebywale, ale prawie nic mu sie nie stalo, oprocz zlamania. Okazalo sie, ze nie byl to pierwszy raz, kiedy chlopak probowal targnac sie na swoje zycie. A wiec, lekarze zainteresowali sie jego sprawa, bo malo kto uchodzi z zyciem, za 3 proba samobojcza, zwlaszcza skaczac z budynku. Chcieli go przeniesc do specjalistycznej kliniki na leczenie psychiatryczne. Zrobili wywiad z rodzicami, z przyjaciolmi i kolegami, nawet byli na uniwersytecie. Okazalo sie, ze w zyciu nie dzieje sie nic zlego. Nie bierze narkotykow...itp. Jeden lekarz zasugerowal zrobienie badania na dopamine. Jest niezwykle rzadkie aby czlowiek mial problemy natury fozycznej z dopamina. Hormonem odpowiedzialnym za szczescie, ze sie tak wyraze. I oczywiscie okazalo sie, ze chlopak posiada fizjologiczny problem niedoboru dopaminy, co bylo odpowiedzialne za jego niewyjasnione proby samobojcze. Bo on sam nie wiedzial, dlaczego nie chce zyc. Takze historia konczy sie happy endem. Po wyrownaniu poziomu dopaminy, juz nikt o nim nie slyszal. Chopak, teraz juz dojrzaly mezczyzna musi brac dopamine do konca zycia, ale dzieki temu funkcjonuje normalnie i jest szczesliwy. Moj maz nadal utrzymuje z nim kontakt. A moglo go nie byc wsrod nas, gdyby nie wykryto problemu.
-
Do Bianka i Wyleczylam sie..., ja tez mam 27 lat, to tak na marginesie, bo Bianka pytala. Kazda z nas ma swoje problemy i inaczej reaguje na zaistniala sytuacje. Przede wszystkim boimy sie bardzo, ze cos nam dolega, ze jestesmy chore, a to nas bardzo stresuje, bo czujemy sie bezradne. ``Wyleczylam sie`` pisala, ze leki nie pozwalaly jej normalnie funkcjonowac. Samo korzystanie ze srodkow transportu publicznego stanowilo problem. Ale wyleczyla sie, dzieki silnej woli i checi zrozumienia siedzacych w niej problemow, o ktorych nawet nie miala pojecia. Przede wszystkim gratuluje Tobie. My z kolei mamy inny problem. Ja, Bianka, Stres-stop, Agnis, Zdrowko....... boimy sie o swoje zdrowie. Trudno nam uwierzyc, ze objawy jakie nas spotykaja maja tylko i wylacznie podloze nerwicowe. Takze jest to innych rodzaj nerwicy niz ten z ktorym borykala sie nasza kolezanka o ktorej wspomnialam. Bianka pomimo swoich dolegliwosci zajmuje sie wszystkim...., rodzina, finansami, domem itp. A caly ten stres skumulowal sie na najslabszym organie w organizmie Bianki, czyli sercu. Co chce przekazac? Przede wszystkim, nasze leki dotycza innej sfery naszego zycia. Co nie znaczy, ze jest nam trudniej czy latwiej niz tobie bylo. Mowi sie, ze lek lekowi nie rowny. I to prawda. Bo wszystko zaley od percepcji. Np. ktos boi sie psa, ale przejdzie obok niego, a inny za rzadne skarby nie przejdze obok tego samego psa, bo paralizuje go smiertelny strach przed atakiem. Kazdy z nas jest inny. Np. moj ojciec, jest tak odporny na bol, ze jeszcze nie widzialam czlowieka o podobnej percepcji bolowej. Ale dla kogos innego ten sam bol bylby nie do zniesienia, i sparalizowalby jego zycie. Tak samo jest z psychika. Dlatego dziwie sie ludziom, ktorzy uwazaja, ze jezeli ktos boi sie wychodzic z domu to musi z nim byc naprawde cos nie tak. Tolerancja i zrozumienie drugiego to podstawa. Mam pytanie do ``Wyleczylam sie``. Czy oprocz ogolnego leku mialas inne objawy somatyczne, np. w postaci niewyjasnionego bolu?
-
Do wyzdrowiec czas...... Pieknie napisane. Przede wszystkim gratuluje. I to jest to COS. Trzeba ciagle szukac, uczyc sie poznawac siebie i swiat. Mam nerwice, nie wstydze sie tego, ale nie chce tez skupiac uwagi na sobie, bo cos mi dolega. Choc mowie o niej otwarcie, to moj maz nie chce tego sluchac. Wiec, mowie o niej coraz rzadziej, a tak naprawde to chcialabym sie wykrzyczec. Ale rozumiem mojego meza. Od pewnego czasu patrze na niego inaczej. Kiedys mialam mu za zle, ze w jakims stopniu ignoruje moje dolegliwosci. A teraz nie. Bo zrozumialam, ze to nie jego trzeba zmieniac. Bianka, Zdrowko, Stres-stop, Agnis... i reszta..., jak samopoczucie?
-
Do Stres-stop...., kilka ksiazek, nie dostepnych w wesji elektronicznej zakupilam sobie, bo sa to glownie nowosci. Kilka po prostu wydrukowalam, bo tez nie widzi mi sie czytanie z ekranu monitora. Takze, jak cos mi sie spodoba, to to drukuje, a czasami w ostatecznosci przeczytam fragmenty z monitora. Np. tutaj biblioteki sa pelne wszystkich tych ksiazek dotyczacych rozwoju osobistego. Mimi, ze biegle znam angielski, jakos do do mnie tak nie dociera jak po Polsku. Nie wiem jak sie sprawa ma z bibliotekami w Polsce. Ale podejrzewam, ze je maja, bo to bestsellery, najwyzej zapiszesz sie na liste oczekujacych. Ja uwielbiam tutaj chodzic do bibliteki, bo maja doslownie wszystko. Tysiace DVD do wypozyczenia, muzyke..., taka kolekcje, ze chyba zycie by mi nie starczylo aby to przeczytac, audiobooks, medytacje...,mnosto pomocy audio do nauki jezykow obcych. Wyglada to troche jak raklama, sorry, nie to bylo moim zamiarem. Po prostu z tego co pamietam, biblioteki nie udostepnialy np DVD do ogladania w domu. A moze juz jest? Chcialam powiedziec, ze jezeli naprawde ktos tutaj pragnie sie PRZEBUDZIC to nie musi kupowac tych wszystkich ksiazek, a to nie lada wydatek.
-
Zaczela mi sie grypa. Po prostu cudownie. Wydeje mi sie ze to przez rower. Czesto spocona, a pogoda jest zdradliwa. No trudno. nie pamietam kiedy ostatni raz bylam przeziebiona lub chora na grype, wiec nie jest tak zle. Mam powod do leniuchowania w domu.
-
Praca w ogrodku, obowiazki domowe, sprzatanie.... itp. To zaden sport, to tylko ruch. Przynajmniej raz dziennie przez pol godzinny, ty jak i my wszyscy powinnismy uprawiac dynamiczny sport. Spocic sie i nie moc zlapac oddechu ze zmeczenia. Nawet jak sie ma stojaca prace. Wowczas trzeba wykonywac specjalne cwiczenia odciazajace kolana. O tym mozna wszedzie poczytac. Ale my niestety tacy jestesmy. Denerwuje nas wszystko co powoduje zmiany w naszym zyciu. wydaje nam sie ze pragniemy zmian, ale czy tak jest naprawde. Nic nie przyjdzie sobie ot tak. Plus lenistwo. Zawsze znajdziemy wymowke, aby nie zrobic tego lub tamtego, poniewaz to rozni sie od naszej rutynki. Toksycznej rutynki. Wolimy wrecz wykonac nawet ciezsza prace, aby tylko nie robic wymaganych, zlaecanych cwiczen, lub obowiazkow. Mojej mamie lekarz zalecil odpowiednie cwiczenia. Ona ich oczywiscie nie wykonuje. gdy zapytalam sie dlaczego. Odpowiedziala ze jej sie nie chce. Woli to wykorzystac np. na lezenie a choroba postepuje. Zapytalam sie, czyli co nie chcesz wyzdrowiec? A ona, to nie o to chodzi, jasne ze chce, ale to i tak pewnie nie zadziala. Czyli jej ego juz za nia odpowiedzialo. Przewidzialam cala ta rozmowe. Ona po prostu chce chorowac. A oburza sie i placze gdy jej to mowie. Potrafi wykonywac nieprawdopodobe fizyczne prace, a cos takiego jak cwiczenia i mobilizacja nie wchodza w rachube. Choc nie znam bardziej obowiazkowej i pracowitej kobiety. I tak to dziala, podswiadomie, zrobi wszystko aby tylko sie nie zmieniac.
-
Tak, Bianka powinna pamietac o tarczycy, ale lekarz powiedzial, ze wahania sa tak minimalne, ze leki nie takie konieczne. Ja nawet na twoim miejscu, poczekalabym z braniem lekow na tarczyce i powtorzyla badania hornonow tarczycy. Moja siostra miala bardzo podobnie. I stwierdzila, ze pewnie bedzie miec takie problemy jak ja. a lekarz kazal czekac i powtorzyc badania po 3 miesiacach i wszyszly ok. Sama czujesz jak postepowac. Jezeli lekarz kazal ci brac, to bierz i nie czytaj o skutkach ubocznych, bo je bedziesz miec. Dbaj o siebie. Przede wszystkim nie bierz tabletek na odchudzanie. I uprawiaj sport. Codziennie rano, nawet jak nie masz sil i serce ci chlupie. Inaczej nigdy z tego nie wyjdziesz.
-
Do Bianki, Wogole nie dziwia mnie twoje wypowiedzi i dolegliwosci. Dokladnie tak wyglada nerwica, polaczona z lekiem i hipochondria. Bo jakby nie bylo, wszystkie mamy hipochondrie w mniejszym lub wiekszym stopniu. Bianka, pamietaj, ze wyniki badan masz dobre. Nie wmawiaj sobie jakiegos niczym nie popartego raka kosci. Cos ty wymyslila tym razem? Czyli, jezeli nas cos zaboli, lub boli przez jakis czas, to powinno znaczyc, ze na pewno jestesmy chore i to na raka? To brzmi jak zart. Bianka dobrze wiesz co ci jest. Przestan sie na sobie skupiac. Zle sie czujesz. Olej to. Przejdze, jak nie dzis, to jutro, jak nie jutro to za tydzien. A na pewno bedzie gorzej jak sie bedziesz tak dolowac. Piszesz, ze bylo lepiej, a na nastepny dzien bardzo zle. Wiec, co to niby? Raz rak ci daje energie a raz ci ja odbiera. To tak nie dziala. Wiem, ze sie boisz. jak kazda z nas. Boisz sie, ze jestes chora, a wszyscy to ignoruja, i zwalaja wszystko na nerwice. Tez tak kiedys myslalam. Myslalam, ze jestem chora i mam nerwice, ale ona nie jest za wszystko odpowiedzialna. Myslalam, ze na pewno cos mi jest, pewnie rak, a lekarze mnie ignoruja. Bo jak juz przypisza ci etykietke to tak juz zostanie. Tak myslalam przez dlugi czas, az wkoncu wydarzylo sie zbyt wiele rzeczy, zbyt wiele zbiegow okolicznosci. Teraz wiem, ze mieli racje, juz mi nikt nie musi tego mowic. Dlaczego czasami jestem tak slaba, ze nawet oddychac nie moge, a nastepnego dnia jade na wycieczke w gory. Jaka to choroba? To nic innego jak nerwica. Przyjmuje najdziwniejsze postacie i te typowe takze. - chroniczny bol - chroniczne zmeczenie - omdlenia, zawroty glowy, itp itd...., mozna pisac i pisac, ale po co. wiemy to wszystko i znamy az za dobrze. Pamietaj ze cokolwiek ci sie dzieje, nie panikuj. Wiedz, ze nic sie nie stanie, bo nie jestes chora fizycznie. Ile to razy mialam niby atak serca, myslalam ze umieram. Pamietam swoj pierwszy raz w kosciele. Boze...., o tak Bog mi swiadkiem, co przezylam. I tak sie zaczelo. Mialam badania, nawet 24 godzinny monitorin serca. I oczywiscie nic. Zawsze trzeba sie zbadac. Jezeli odpowiednie badania sa ok, to nie ma co wmawiac sobie chorob.
-
Sorki, ale nie pozostaje mi nic innego jak troche ponarzekac. A wiec bardzo kiepsko spalam, bo mnie tak gardo bolalo, ze nawet przelknac sliny nie moglam. Ok, to tylko gardlo. Ale dzisiaj rano bardzo rozbolal mnie zab. Uwierzycie. Dawalam Zdrowko rady odnosnie jej bolu zeba i sama mnie to spotkalo. Tak mnie ten cholerny zob boli, ze nie moge nic jesc. Cudownie. Take, mnie czeka wizyta u dentysty i wydatek. ale trudno, nie jest to koniec swiata i w calym tym amoku niepowodzen jestem zadowolona. Dlaczego jestem zadowolona. Otoz widze swoja reakcje na te niepowodzenia. Nie lamentuje, nie boje sie. Kiedys to bylabym taka wsciekla na siebie. I wymyslala, co tu zrobic, gdzie sie udac...itp. Coz moge zrobic? Jest weekend, musze poczekac do poniedzialku i isc do swojego dentysty, a zamartwianiem sie nie zmienie sytuacji. Takze gardlo to pikus teraz. Boje sie ze bede musiala miec kanalowe, a ja to bardzo ciezko znosze. Ale zniose, jak wszystko zreszta.
-
Do Zdrowko, Biedna jestes z tym zebem, wiem co to znaczy. Lepiej idz do dentysty, aby zeba uratowac. Tzn. na pewno go uratujesz, ale czeka cie leczenie kanalowe. Bol moze ustapic na pare dni, ale potem wroci jeszcze silniejszy. Takze, musisz miec zrobione zdjecie rengenowskie, aby miec pewnosc ktory to zab. Nie wykluczone, ze obejdzie sie bez kanalu, zalezy. ale taki kilkudniowy bol swiadczy, ze pruchnica dotarla do nerwu. Takze nie zwlekaj, bo zeby sa bardzo wazne, a potrafia bolec jak cholera. No i czeka cie wydatek.
-
Wlasnie o to chodzi pasozyta internetowym. Chca w nas wywolac jakakolwiek reakcje, a juz najbardziej zalezy im, aby nas zezloscic. Maja wowczas ucieche, kazda z nas wie, ze nie na dlugo. Ale takie juz sa malolaty, albo polglowki. Proponuje w zaden sposob nie odpowiadac na ich zaczepki. Najlepszym atakiem w tej sytuacji jest totalna ignorancja. U mnie jest dzisiaj bardzo slonecznie. A i humor nie najgorszy. Jestem teraz na etapie czytania ksiazki Guya Finleya pt. Odpusc sobie. Podoba mi sie ta ksiazeczka. Autor duzo pisze o leku i jego absurdalnym pochodzeniu. i wyjasnia jak z nim walczyc, a tak naprawde jak z nim nie walczyc, jak go zrozumiec i przeciwdzialac. Pisze przede wszystkim, ze nie mozemu unikac sytuacji lekowych, ani osob ktore wzbudzaja w nas lek. A z drugiej strony, nic nie mozemy robic na sile, nie zgrywac odwaznych w sytuacji leku, bo tylko sie oszkujemy. Trzeba pozwolic mu przyjsc i obserwowac, zastanawiac sie, dlaczego sie boimy, czy to aby na pewno takie straszne..... itp. Wartosciowe musze przyznac.
-
Placz placzowi nie rowny. Nie wolno nam plakac i w tym samym momencie sie nienawidzic, bo tylko bardziej pogarszamy sprawe nerwicy. Mozna plakac, a nawet jest wskazane, ale w tym samym czasie trzeba wierzyc, ze to chwilowe i takie rozladowanie napiec jest wrecz pomocne. I nie uzalac sie nad soba, nie wmawiac sobie zlych rzeczy, a juz z pewnoscia nie plakac z wlasnego powodu, ze np. jestesmy do niczego. Mozna poplakac nad rozlanym mlekiem, ale wierzyc i mowic sobie, ze i tak jestesmy niepokonani i to tylko kwestia czasu i wszystko wroci do normy. pa pa
-
Do gab1 aby zaczernic nicka musisz isc na strone glowna forum i tam wybrac opcje,.....internautko zarezerwuj swojego nicka...., ale czesto zdarza sie, ze ten nick ktory chcesz sobie stworzyc jest juz przez kogos zarezerwowany, wiec metoda prob i bledow cos sobie wybierzesz. No. wpisujac gab1 forum sprawdza czy ten ktos juz istnieje na czarno, jezeli ta tak, to nie uda ci sie utworzyc takiego nicka. Troche to glupie, bo forum nie daje innych mozliwosci. Tylko trzeba wpisywac haslo po kolei az trafi sie na wolnego nicka, bo uwierz mi juz prawie wszystko normalne jest zajete, trzeba wymyslac niestworzone nazwy teraz. Dlatego ja nazywam sie Emma123, glupie to bardzo, ale juz tak zostalo i nie bede zmieniac. powodzenia
-
tak naprawde to ten twoj placz mozna wyjasnic, ale nie bede zabawiac sie w psychologa.
-
Do agni-s, poplacz sobie..., nie tamuj emocji, jak chcesz ryczec to ryk, to pierwsza realkca obronna organizmu na napiecia. Choc my kobiety czasem tak mamy, placzemy bez powodu. I mnie sie tak zdarza i moim kolezanka, ktore nawet nie wiedza ze istnieje taka choroba jak nerwica. Wiec placz. Najlepiej zrobisz jak staniesz przed lustrem, taka wlasnie placzaca, i przytul sama siebie, powiedz tej dziewczynie w lustrze, ze wszystko jest dobrze i ze sie niz zaopiekujsze. Nawet nie wiesz jak to dziala. Mow do niej jak do dziecka. Wyobraz sobie, zto nie ty, tylko ktos inny potrzebujacy twojej pomocy i poczuj to. Z calej woli badz gotowa jej pomoc. Pokaz jak bardzo ci na niej zalezy. Kochaj ja i placz. to nie jest moj wymysl. Tak powinno sie postepowac w napadach nie wyjasnionego placzu.
-
Mam znajoma ktora byla prawie zawsze niezadowolona, to z pracy, to z zakupow, z wielu rzeczy z zycia codziennego. A tak naprawde nie bylo ku temu wiekszego powodu. Zaczelo sie dziac w jej zyciu coraz gorzej. W pewnym momencie wymyslila sobie, ze ma brzydkie cialo i jest brzydka wiec nie nalezy sie jej wiele od zycia. Pozniej zaczela chorowac i pwmietam rozmowe z nia, mowila, ze oddalaby wszystko aby moc wrocic w przeszlosc. Dziwila sie ze byla taka nieszczesliwa i niezadowolona, a w sumie nie miala ku temu wiekszych powodow. Mowi, ze taraz jest tak zle, ze zyc jej sie nie chce. Po co to pisze. Otoz, widze mnie w tej sytuacji rowniez. Byc moze nie teraz, ale jeszcze kilka miesiecy temu tak. Nie mozemy teraz sie zalamywac, bo moze nas spotkac znacznie cos gorszego i mwrecz zatesknimy do chwili obecnej. Takie ja mam doswiadczenie. Tesknie za chwilami spedzonymi rok temu, choc nie bylo rozowo. Ale wtedy nie zdawalam sobie sprawy ze moze byc jeszcze gorzej. Teraz to wiem i staram sie dzien dzisiejszy traktowac jak skarb a nie udreke, bo mam narwice. Kto wie co bedzie za kilka lat, choc i na to mamy wplyw. Docenianiem dnia dzisiejszego torujesz sobie droge do lepszego dnia jutrzejszego. W kazdym razie, chce powiedziec, aby nie dolowac sie migrena, czy zlym samopoczuciem. Nie walczyc, pozwolic przyjsc i starac sie robic wszystko jak najlepiej w miare mozliwosci. Na tym to polega. Poddejmy sie naszym dolegliwoscia, nie alczmy z nimi, a bedziemu zwyciescami.
-
Czesc U mnie wszystko ok, zaczelam letni kurs po dwutygodniowej przerwie i codziennie dojezdzam na zajecia rowerem, nawet jak pada deszcz, zakladam kurtke przeciwdeszczowa, bo odkrylam, ze juz bez roweru zyc nie moge. Nawet do sklepu blisko domu jade na rowerze, bo nie chce mi sie isc na nogach. Smieszne to troche, ale na pewno nie negatywne. Na szumy zaczynam sie uodparniac. Slysze je czesto, ale nie panikuje, a to duze osiagniecie. Zaczelam sobie wyobrazac, ze szumy te kolysza mnie do snu i wmawiam to sobie co noc i chyba dziala, bo zauwazylam, ze sen jest teraz wazniejszy niz szumy. A ponadto uwazam, ze najwazniejsze jest wsparcie najblizszych, a dopiero potem lekarz. Oj, wierze ze kazda z nas widziala sie z roznymi lekarzami, az za czesto, wiec po co jeszcze komus wmawiac kolejna wizyte. Do lekarza idzie sie gdy czuje taka potrzebe, w ostatecznosci.
-
Tak sobie pomyslalam, ze podam swojego maila, gdyby ktos z was mial ochote porozmawiac bez swiadkow, a szczegolnie, bez podlych komentarzy pomaranczowych. Takze piszcie smialo, bez ograniczen, jezeli macie ochote sie wyplakac, badz podzielic radoscia. Na pewno odpowiem. Razem zawsze razniej. moj mail: myszka24@interia.eu
-
Dzieki koty za ploty. Widzisz, ty je masz od dziecinstwa, a ja od kilku miesiecy i nie slysze ich teraz, bo komputer je zaglusza i nawet jak sie wslycham to nie uslysze. Wiem, ze robie sie nudna. Pewnie gdyby nie szumy, to znalazlabym sobie inny problem. No trudno, pozostaje nadzieja, ze mina tak jak sie pojawily. W miedzyczasie musze sobie z nimi radzic. A tak szczerze, to nie jest tak zle, zeby nie moglo byc jeszcze gorzej. Takze ciesze sie z tego co mam, bo przeciez moglo mnie spotkac znacznie cos gorszego. Na wielki optymizm to nie wyglada, ale obiecalam sobie, ze juz nigdy nie powroce do tego co bylo, nie dam sie nerwicy i bede robic na przekur. Kto powiedzial, ze musze byc zawsze z wszystkiego zadowolona? Nie musze byc, a akceptacja dnia dzisiejszego jest wazniejsza niz cokolwiek innego. Dzieki i pozdrawiam wszystkich
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 8