Emma123
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Emma123
-
Do Koty za ploty........, ty kiedys pisalas ze masz sumy, ale radzisz sobie z nimi....., jak to robisz. Jak wyglada twoja historia z szumami. Dzieki.
-
Mam znajomego, ktory tez ma szumy, ale on prawie o tym nie wspomina. Ma dom i rodzine na glowie, mowi ze nie ma czasu na tekie bzdety. A slyszy to w ciagu dnia i w pracy. Ja jak uslysze ten obrzydliwy pisk w ciagu dnia jak jestem w ciszy to dostaje ataku paniki. Od razu zaczyna mnie bolec zoladek i cala sie poce. I chce umrzec. Ludze chorzy smiertelnie tak nie reaguja. Co to jest do cholery? Przedtem bardzo balam sie bolu. Codziennie mnie cos bolalo i jak tylko zaczynalo, to ja od razu w placz. Taraz juz bolu sie nie boje i prawie nic nie boli, za to wyszukalam sobie inny problem aby sie na nim skupiac. I wszystko inne schodzi na drugi plan. Nie moge sie cieszyc przyjemnosciami, bo zaraz mysle, ze po co mam sie teraz tym cieszyc, skoro w nocy znowu uslysze to piszczenie. Rozsadek mowi, ze reaguje absurdalnie na te szumy, a w srodku boje sie ich smiertelnie. Czy ktos z was ma cos takiego?
-
Czesc musze powiedziec ze fatalnie sie czulam wczoraj. Bylo mi bardzo slabo i zle, wiec postanowilam pojechac na wycieczke rowerowa sama. Zabralam mape i taka slaba pojechalam bardzo daleko ruchliwymi ulicami. Zrobilam cos przeciwnego niz powinnam. Ale ja nie jestem chora fizycznie, to nerwica i oczywiscie jak tylko zasiadlam na rower wszystko mi przeszlo, wczesniej nie mialam sily nawet reki podniesc, i nagle wystawilam sie na przygode i wysilek fizyczny. Zadzialalo. Bardzo bylam z siebie dumna. Co do strachu. Tak boje sie, ale calkiem czegos innego niz wy. Nie boje sie wyzwan, ekstreamlnych sportow, podrozy w samotnosci, byc samemu w domu, czy ludzi. wiem ze zawsze sobie poradze w takich sytuacjach. Boje sie, ........, oczywiscie piszczenia w uszach, ale czy to na pewno to, czy tylko pretekst. I tego nie wiem. Byc moze boje sie czegos, o czym nie wiem, a wydaje mi sie ze boje sie szumow usznych. Przeciez mam je tyle miesiecy, ilez mozna sie bac? Kolezanka powiedziala mi, ze sa kobiety ktore za wszelka cene musza znalezc sobie problem w zyciu, oczywiscie nie robia tego specjalnie, nawet o tym nie wiedza, a jednak. Odkad pamietam zawsze mi cos dolegalo. Jedno sie skonczylo, to inne sie zaczelo. Zawsze cos stawalo na drodze do szczescie, do pelnego szczescia. I tylko sobie powtarzalam, ze jak to minie, to wkoncu bede szczesciwa. A to tak nie dziala. Mijalo i nie bylam szczesciwa, bo zawsze znajdywalam cos innego, aby tylko moc sie dolowac na nowo. Bardzo tego nie chce. Oczywiscie nie nawidze, ale robie to, dzieje sie. Teraz nie skupiam sie na niczym innym tylko na tych szumach. Mam juz obsesje. O co mi chodzi? To tylko szumy? Ktorych i tak nie slysze w ciagu dnia. Ok, rozumiem, ze moze mnie to denerwowac w jakis sposob...., ale zeby takie gowno odbieralo sens zycia. Ze mna naprawde cos jest nie tak.
-
Czesc Mamy dzisiaj wielka narzekalnie. I ja tez sobie dam upust. Obudzil mnie dzisiaj bardzo mocny bol brzucha, ni z tego ni z owego. Oczywiscie na poczatku takiego bolu zawsze zastanawiam sie co jest przyczyna, moze cos zjadlam...itp. Ale po pewnym czasie dochodze do wniosku, ze nie i pozostaje tylko jedna odpowiedz. Nerwica, a raczej stale napiecie nerwowe spowodowane szumami usznymi. Po godzinie ten nagly, ostry bol brzucha przeszedl, ale rozbolal mnie zoladek. Wiem typowe. Szkoda, ze tak sie dzieje. Nie dodaje mi to sil. A bylo juz tak dobrze. Wiem, ze to przez te szumy, z ktorymi nie umiem sobie radzic na codzien i pomimo, ze zyje prawie normalnie to gnebi mnie strach. Od paru dni bylo mi juz tak dobrze, tzn. szumy byly bardzo male, moglam sie prawie wsluchiwac w cisze, a od dwoch dni znowu sie pogorszylo. Nie moge zniesc nawet malutkiego piszczenia. Bardzo mnie to przytlacza i czuje, ze te nerwy kumuluja sie w przewodze pokarmowym. Przykro mi. A mogloby byc tak dobrze gdyby nie te szumy, bo nauczylam sobie doskonale dawac rade z innymi dolegliwosciami nerwicy. Boje sie czegos bardzo. Otoz, boje sie, ze dopiero teraz nabawie sie ostrej nerwicy przez te szumy. Musze byc silna, wiem. Ciagle wam to powtarzam. Nie ma to jak udzielac rad innym ,a samemu nie umiec sobie pomoc.
-
Do zdrowka.., tak jestem osoba wierzaca, a teraz pytanie w co wierze? Otoz, wierze w wiele rzeczy. Jestem przekonana o istnieniu Boga i prawdach zawartych w biblii. Interesuje sie religia buddyjska takze. Bo wszystko jest takie niezwykle, a ja przez 26 lat zylam w nieswiadomosci.
-
Zdrowko ludzie na forum czesto pisza o tobie i twoich wylaczeniach. Jedni bardzo cie wspieraja a drudzy doluja. A ja tak sobie mysle, ze to niezwykle co cie spotkalo. Takie nietypowe. Ja czulabym sie wyjatkowa. I potraktowala to jako list od podswiadomosci. Masz wylaczenia, ale nie powoduja nic nadzwyczajnego. Nie przewracasz sie, nie tracisz przytomnosci. Nic ci sie nie dzieje, po prostu przez pewnien kruciutki moment jestes gdzies indziej. Ale gdzie? To bardzo ciekawe. Moze jestes w niezwyklym swiecie? Moze jestes wybrana. Spojrz na to z perspektywy duchowej. Zainteresuj sie tym z innego punktu widzenia. Wiesz, ze nie jestes chora. Nie musisz nas i siebie przekonywac na tym forum. To widac, ze bardzo sie tego boisz i tzw. trole to wykorzystuja. Bo z twoich wypowiedzi mozna wywnioskowac, ze jestes bardzo wrazliwa, mloda kobieta. Masz dobre serce i kochasz bliznich. Sam fakt, ze nie mialas jeszcze partnera swiadczy o pewnej wyjatkowej osobowosci. Nie boj sie. Jestes bezpieczna i wyjatkowa. Gdybys byla chora na cokolwiek, juz dawno testy by to wykryly. Sprobuj stanac po drugiej stronie. Badz obserwatorem samej siebie. Zaczelam sie zastanawiac na twoja sytaucja. I powtorze raz jeszcze. Uwazam, ze masz swietna odmiane nerwicy. Chetnie bym sie z toba zamienila. I potraktowala to jako znak.
-
Odrealnienie...., tak czytalam o tym i bardzo sie dziwilam, pisali ze to jakby nie nalezalo sie do wlasnego ciala....., ale szczegolow nie znam.
-
Teraz mam tak, ze cokolwiek przeczytam, nawet przypadkowo, wydaje mi sie, ze u mnie tez sie to zaczyna, bo to jeden z objawow nerwicy. Tak bardzo uwierzylam w nerwice, ze jej symptomy mnie spotykaja i moze sie to nawet zdrzyc w ciagu kilku sekund. Wczoraj bylam u kolezanki. Jadlysmy deser. Pozniej ona zadzwonila, czy czasem nie boli mnie brzuch, bo ja rozbolal po deserze. Mnie nic nie bylo, ale jak tylko to powiedziala, to mnie zoladek rozbolal. Zaczelam sie smiac sama do siebie, ale stwierdzilam, ze jestem zalosna i moj stan nie jest smieszny. Zauwazylam, ze nie moge czytac o dolegliwosciach innych ludzi, bo nawet wiedzac ze to nie choroba tylko nerwica to i tak sie boje i przesladuja mnie roznorakie symtopmy, jak tylko o nich pomysle i zaczne sie obawiac. Tak jak teraz, ktos napisal ze to moze od kregoslupa. Ja juz tak nie moge. Nauczylam sie, ze za kazdym razem jak mi cos dolegalo, to myslalam, ze to na pewno choroba i nigdy sie nie sprawdzalo. Przez te wszystkie lata tak sie dzialo. Moja swiadomosc wie co to jest, a posdwiadomosc karze mi watpic i wmawiac sobie jakis problem. Piszczy mi w uszach..., OK nerwica. Zgadzam sie, ale co z tego. nie chce tego, nie wazne jaki jest powod. Tak szczerze to ja juz mialam wszystkie symptomy nerwicy przez te lata, ale zawsze mijaly. Zawsze wydawalo mi sie, ze juz gorzej byc nie moze, a jednak. Moze. Dlatego zmuszam sie aby doceniac kazda chwile, nawet nude.
-
Ktos mi napisal o powiazaniach szumow usznych z kregoslupem szyjnym. Wiem o takim prawdopodobienstwie. Mam lordoze kregoslupa juz do dawna, najgorsza jest czesc w obrebie klatki piersiowej. Jestem wysoka. Ale nie chce doszukiwac sie w tym problemu, bo wiem, ze to nie od kregoslupa pomimo skrzywienia, ktore ma prawie kazdy w mniejszym lub wiekszym stopniu. Szumy zaczely sie w trakcie problemow z uszami. Najpierw mnie bardzo rozbolaly. Wmowilam sobie zapalenie. Potem zaczelo mi cos pukac w jednym uchu, doprowadzalo mnie to do szalu, ale pukalo od czasu do czasu. Po miesiacu przestalo, ale ja juz bylam tak rozdrazniona, przestraszona. Non stop plakalam, bo balam sie ze to wroci i nigdy nie przestanie. Zamiast tego, pojawily sie szumy.
-
Czesc dziewczyny, czytam i bardzo wam wspolczuje i sobie rowniez, ta nerwica daje popalic. Kazda z nas ma swoje wlasne, indywidualne dolegliwosci i przezycia. I zapewne kazda z nas mysli, ze to ona ma najgprzej. Przyznam sie do bicia, ze uwazam, ze zadna z was nie ma tak zle jak ja mam z tym piszczeniem w uszach, ale wiem, ze nie powinnam tak myslec. Nie moge sie porownywac. Kazda z nas ma problem i odbiera go na swoj sposob. Nie da sie tego zmierzyc. Moj problem to problem 24 godzinny. A z drugiej strony slysze to tylko w ciszy. Tylko, ze cisza jest czasami przez wiekszosc dnia, nie mowiac juz o nocy. Ciagle sobie powtarzam, zeby koncentrowac sie na przyczynach a nie skutkach, ale jeszcze nigdy zadna dolegliwosc nerwicy nie trzymala mnie tak dlugo i nie dawala ustanku. Przykre to jest. Posmutnialam ostatnio, ale nie zalamuje sie. Wczoraj duzo plakalam, pozwolilam sobie na to i w pewnym momencie przestalam, bo zauwazylam, ze zaczelam uzalac sie nad soba. Jak juz mowa o dolegliwosciach to nabawilam sie glupot. Co mam na mysli. Ciagle musze czyms ruszac, musze! Non stop kiwam noga, a jak nie noga to czyms innym, ale to glupie. Moim jedynym lekiem jest ten pisk w uszach. Tak bardzo sie tego boje, ze nie moge wytrzymac. Jak tylko to uslysze to zaczynam panikowac i zaraz musze zrobic jakis halas. Co za zycie. Pozostaje mi nadzieja, ze to minie pewnego dnia.
-
Epidemia wypadania wlosow......, faceci maja fajnie!
-
Bianko mnie tez bardzo wypadaja wlosy, tak bardzo, ze juz nie moge ich myc ani czesac. Scielam sie na krotko, ale nie pomoglo. Ja mam tak co roku. Taki okres. I wszystko zbiego sie do kupy. Ogromny stres, pora roku. W twoim przypadku dochpdzi rozlegulowanie hormonow tarczycy. Ja jak zaczelam chorowac, to nawet mdlalam w autobusach. Bylam tak slaba, ze nie moglam nawet spacerowac. Dwie rzeczy sie na to nalozyly. Tarczyca i nerwica. Bianka martwisz sie swoim zdrowiem. Jeszcze niedawno myslalas, ze biorac zelazo zniknie problem wypadania wlosow. Tak tez sie nie dzieje i zaczynasz sie coraz bardziej martwic. Nie rob tego. Nie wpadaj w bledne kolo. Bo jedno pociaga drugie. Martwilas sie swoim zdrowiem, nawet nie zdajac sobie z tego sprawy. A w srodku na pewno nie dawalo ci to spokoju. I teraz masz kolejny symptom nerwicy, jakze popularny. Chroniczne zmeczenie i do tego dochodzi problem chormonow. Ok...mialas niskie wahania, ale minal miesiac i jest gorzej. W moim przypadku miesiac bez tabletek na tarczyce prowadzi do nawrotu horoby tarczycy w stopniu dosc zaawansowanym. Tarczycy mozna nabawic sie w miesiac i w miesiac mozna ja takze wyregulowac. Takze moge ci prawie zagwarantowac, ze jak tylko wyregulujesz hormony tarczycy, to poczujesz sie o wiele lepiej, choc zmeczenie moze pozostac w jakims stopniu, poniewaz zamartwiasz sie i przyciagasz problemy. Usiadz spokojnie i przemysl wszystko. Wiem, ze masz wizyte u endokrynologa na dniach? Prawda. Poczekaj cierpliwie i wypoczywaj w sensie psychicznym, bo tak naprawde przy niedoczynnosci tarczycy zalecia sie uprawianie sportow. Wyobraz sobie, ze wszelkie reakcje organizmu sa spowolnione. Dlatego jestes wiecznie zmeczona i spiaca. Nie najadaj sie, bo organizm nie trawi teraz prawidlowo. A jak tylko cos robisz to zaraz zaczyna walic ci serce. Po pierwsze nie masz kardio. a po drugie to normalne w niedoczynnosci i dlatego trzeba cwiczyc, cos dynamicznego. Np. taniec, aerobik. Na poczatku cwiczen bedzie tak samo, bedzie ci sie wydawalo ze serce wyjdzie ci gardlem. A dlatego ze organizm jest zaniedbany fizycznie. A po pewnym czasie bedzie coraz lepiej i lepiej. trzba cwiczyc, nie wazne kim sie jest, co sie robi czy ile ma sie lat!
-
U mnie jest dzisiaj cudownie. Takze ide na lunch na ogrodek do sloneczka i bede sie uczyc do egzaminu. Wczoraj zrobilam sobie wieczor filmowy. Bylo super. Powinnam isc do kosciola, ale jakos mi sie nie chce. Ale czuje sie winna nie idac. Jako dziecko musialm chodzic regularnie do kosciola i na wszelkie rekolekcje itp. Nienawidzilam tego. Rodzice mi kazali. Nigdy nie skupialam sie na mszy, nie moglam doczekac sie konca. Potem doszlo do tego, ze jako starsze dziecko zaczelam chodzic sama do koscila, bez rodzicow. Specjalnie zmienilam pore. Ale zamiast tam isc, to spacerowalam po miescie. Czulam sie winna, ale po prostu nie moglam tam juz isc. I podejrzewam, ze moja niechcec z tego sie bierze. Ale i tak czuje sie winna, bo mama cale zycie wmawiala mi, ze do kosciola zawsze trzeba chodzic. Nawet jak bylam chora musialam isc. Bardzo mnie zmuszali. Byly krzyki i grozby i konczylo sie na tym ze i tak szlam, cala nieszczesliwa. Ale ona chciala dobrze. Uwazala, ze w taki sposob zawsze utrzyma mnie na dobrej drodze. Skad miala wiedziec, ze spowoduje calkowite przeciwienstwo. Biedna mama, kocham ja bardzo. Chciala dla mnie dobrze. Oddalaby za mnie zycie. Wiem, ze mnie kocha, lecz nie umiala tego pokazac i odebrala mi wolnosc. Ale to nie jej wina, szkoda tylko, ze ciagle do tego wracam i nie potrafie wybaczyc tak do konca.
-
Nikt nie powinien pisac kto co powinien brac. My tego nie wiemy. Najlepiej skupic sie na samym sobie. Ja biore leki. to moj wybor i nigdy w zyciu nie moglabym napisac lub powiedziec...., ze ktos powinien brac leki. Kazdy musi znalezc wlasne rozwiazanie. Mnie jest z nim dobrze. Kazdy kolejny dzien jest lepszy od poprzedniego. Mam chwile zalamania. I tak naprawde to moglabym znowu popasc w ogromny dol, ale nie chce, wiec podejrzewam, ze te tabletki tak na mnie dzialaja. Pomagaja mi walczyc. I wiem, ze one nie sa przyczyna mojego dobrego samopoczucia. To ja sama sobie pragne pomoc a one utwierdzaja mnie tylko w przekonaniu. To wszystko. Zadne happy pill. W zaden sposob nie wplywaja na mnie negatynie, tzn. nie mam zauwazalnych skutkow ubocznych. Nie zachecam do brania tabketek, wrecz przeciwnieé. Trzeba zrobic wszystko aby tego uniknac. Ja po prostu wiedzialam, ze musze cos zrobic, ze tak dalej byc nie moze, bo sie wykoncze. Tabletki tak szczerze to tylko kropla w morzu w moim przypadku. Bo najwieksza pomoc sama sobie udzielam. Ale jakos musialam zaczac. Nie jestem z tego dumna. Ale tez nie wstydze sie. Najgorszy jest stereotyp, ze jak juz ktos bierze tabletki psychotropowe, to musi byc niezle stukniety. A to przeciez niewiele rozni sie od kazdych innych tabletek. To choroba ktora trzeba leczyc. Biore tabletki na tarczyce takze i bez nich mialabym problem. To to samo....uwazam. Ale kazdy ma prawo do innych opinii. Po to je mamy.
-
A ja zanowu zajadam sie czeresniami. Wczoraj zebralo mi sie na placz, ale pozwolilam sobie i poplakalam a potem poczulam sie lepiej. Nie bede tlumic swoich emocji. U mnie pada calay dzien. Lubie taka pogode czasami. Jest cieplo i deszczowo, nawet mam ochote sie przejsc. Ide dzisiaj do kina z moim mezem. On jest taki dobry i slodki, kocham go bardzo. Milosc ta test ogromnym motorem napedowym. Bardzo mi pomaga i daje bezpieczenstwo. A z drugiej strony jest rowniez zniszczaca, bo ja kocham za bardzo.
-
Jestesm smieszna, bo ostatnio zywie sie prawie samymi czeresniami, tak je lubie, a ponadto jest sezon na slodkie czeresienki. Czesto sie usmiecham i duzo wariuje, ze tak powiem. Pod slowem wariuje, kryje sie zachowanie dosc nie przystajace doroslej osobie, otoz zachowuje sie jak rozpieszczeone dziecko wobec mojego meza. W sensie pozytywnym oczywiscie. Jest smiesznie. Takze wszystko jest naprawde dobrze, pomijajac ten cholerny lek w srodku. Ale systematycznie powtarzam afirmacje......Bezpiecznie jest czuc swoj lek. To dziala. Wierze w to. Zycze wam duzo usmiechu
-
Witam. Czy ciagle jest brzydka pogoda w Polsce? Jak wasze samopoczucia? Mam propozycje, oczywiscie dla chetnych. Proponuje aby kazda z nas napisala co pozytywnego sie dzisiaj wydarzylo w waszym zyciu. Cokolwiek. Moze to byc nawet drobnosta, ale pozytywna. U mnie jest jeszcze wczesnie, ale juz moge cos znalezc. Otoz, mialam wspaniale marzenia senne rano. Taki pol sen i marzylam. Bylo to bardzo przyjemne. A u was?
-
Podobaja mi sie ostanie wypowiedzi. Widze, ze jest jeszcze pare osob myslacych tak jak ja. Chociaz ja juz dawno temu przestalam czytac o nerwicy jako takiej, o jej symptomach i dzialaniu. Wiem to, byc moze nie dokladnie, ale nie chce sie zaglebiac w tym temacie. Zapytalam sie lekarza: Jakiego rodzaju jest moja nerwica? A on powiedzial, po prostu nerwica i nie jest az tak istotne by nadawac jej nazwe. Kazda nerwica rodzi sie z leku. Ponadto musze wam powiedziec, ze rozwinelam w sobie bardzo przykra przypadlosc. Np. tak bardzo nastawilam sie ze mam nerwice, ze nie jestem na nic chora, ze az przesadzilam. Gdy czytam o delegliwosciach innych osob chorych na nerwice, to tylko kewstia czasu a i mnie to spotyka. To straszne. Oczywisce staram sie to obserwowac z zewnatrz, ale moj umysl plata mi figle. Teraz znowu musze pracowac nad soba. Najpierw wybilam sobie z glowy wszelkie choroby i moje dolegliwosci przypisalam nerwicy. To bylo moim planem. Ale zabrnelam za daleko, bo w pewnym momencie zaczelam sie godzic z dolegliwosciami przypisujac wszystko nerwicy. I bylo ich wiecej i coraz dziwniejsze. Jak tylko cos przeczytalam to to sie u mnie pojawialo chwilowo, albo tak mi sie wydawalo. Tak tez bylo z tymi szumami. Naczytalam sie o nich i zaraz potem zauwazylam ze cos mi piszczy w uchu i tak sie zaczelo. Zaczelam panikowac i chcialam sobie cos zrobic. Potem bylo tylko gorzej. Koszmar. A wszystko przez zla postawe i wyszukiwanie glupich informacji. Ale jest dobra tego strona. Gdyby nie ten kryzys to ciagle zylabym w nieswiadomosci, bylabym negatywna i wymyslala sobie coraz wiecej chorob i chodzila od lekarza do lekarza. Teraz wiem, ze nic mi nie jest. Ze to tylko nerica, ale z kolei tak rozmyslalam o nerwicy, ze moja podswiadomosc to zakodowala i robi to jej sie podoba. W sumie i tak cale zycie pracujemy nad soba. to nie jest kwestia kilku tygodni czy miesiecy. Praca nad soba zabiera cale zycie. Ciagle przebudzenia i poszukiwania, to motor zycia. Nigdy nie mozna poprzestac na jednym. Zawsze jest cos do odkrycia.
-
Witam, U mnie piekna pogoda. Spedzilam caly dzien w plenerze. Bylo bardzo fajnie. Ale w glebi serca czulam lek, lek przed tym piskiem w uszach i glowie. To bardzo mnie przytlacza, ale nie daje sie. Moze tak wlasnie powinno byc, abym mogla docenic wartosc zycia i calej reszty, czego wczesniej zdawalam sie nie widziec. Marze o dniu, kiedy poloze sie w ciszy i bede mogla wsluchiwac sie w nia bez leku. Ale tak naprawde to szczescie mam tu i teraz, nawet jak piszczy. Wiem o tym, tylko trudno podejsc do tego bez nerwow. Ale poczynilam ogromny postep w relacjach z rodzina, mezem i otoczeniem. Nikt nie wie, ze cos jest nie tak, a ci co wiedzieli to sadza, ze wszystko mi przeszlo, bo jestem nie do poznania. Nie narzekam, nie uzalam sie nad moja sytuacja. Kiedys to tylko rozmawialam o moich problemach. Nawet maz sie mnie zapytal, czy nadal mi szumi, bo wydaje sie jakby mi wszystko przeszlo. Fakt faktem, nie przeszlo....., ale potrafie zyc jaby przeszlo, a to ogromny sukces. W srodku meczy mnie jeszcze lek i nerwy, ale nie moge oczekiwac wszystkiego w tak krotkim czasie. Chociaz nawet to jest mozliwe...., osiagnac uporagniony cel w krotkim czasie. Ale to juz jest wyzsza szkola jazdy. Ja sobie daje czas. Biore zycie takim jakie jest. Jest dobrze i bedzie tylko lepiej. Nasze ciala do nas przemawiaja. Np. dzisiaj pobolewa mnie klatka piersiowa. Czuje swoje napiecie. Ale olewam bol, bo on nie jest wcale istotny. Moje cialo mowi mi abym przestala sie juz katowac. Rozumiem. Odebralam wiadomosc. Teraz musze rozwiazac ta sytuacje. Zaczynam od przyjemnosci. Ide do sklepu po czeresnie, bo je uwielbiam. Bede czytac przy muzyce i pewnie tak sobie usne. Musimy teraz w bardziej duchowy sposob podejsc do naszej nerwicy. Przestac ja widziec jako chorobe. Musimy stanac po drugiej stronie. Stac sie obserwatorami naszych uczuc i realkcji. I najwazniejsze trenowac sie w nie mysleniu. Mysleniu o niczym. to bardzo trudne. Sprawdze sie, jak dlugo potraficie myslec o niczym, nie myslec wogole? Ok to uciekam, pozdrawiam i glowy do gory
-
Czesc Zdrowko. Jestesmy w tym samym czasie na kafeterii. Ale ja juz uciekam. Mam zajecia w collegu. u mnie jest znacznie wczesniej niz w Polsce. Pozdrawiam
-
Bianka, a moze po prostu nie masz kondycji. Codziennie trzeba sie ruszac, ale dynamicznie, aby sie spocic. Same prowadzenie domu i praca to za malo. Brakuje ci kardio z pewnoscia. I jakikolwiek wysilek powoduje silne bicie serca. Pomysl o tym, bo to bardzoe czeste.
-
Bylam dzisiaj na duzych zakupach. Ogolnie nie lubie robic zakupow, ale czasami mnie najdzie i to nieplanowane. Tak jak dzisiaj. Jestem zadowolona z moich wyborow. Potem pokaze sie mezowi. Kupilam jedna taka rzecz co nosi moj maz, tylko damski odpowiednik. Bedzie smiesznie jak razem sobie to zalozymy. A wy co dzisiaj robiliscie?
-
Co jakis czas ktos sie pyta o wiek Stres stop. Dlaczego?
-
Do dothka. Nie poddawaj sie. Przede wszystkim musisz zmienic swoje nastawienie. Wlasnie o tym pisze autorka......, a mianowicie, ze zadna terapia nie zadziala, jezeli sami nie bedziemy nad soba pracowac. Czasami warto tez zmienic psychoterapeute, bo od niego tez wiele zalezy. A skoro siedem miesiecy i nic, to warto sprobowac z kims innym. Przede wszystkim musisz wierzyc, ze psychoterapia ci pomaga i sprobowac innych metod takze. Mam na mysli medytacje, relaksacje, inne spojrzenie na swiat......., zobacz co pisze zdrowko........, ze zazdrosci tym co nie musza wychodzic z domu, bo leje na zewnatrz......, i co z tego? To jest nasz swiat, to jest pogoda, jakze zmienna i nieprawdopodobna. Jeden dzien jest slonecznie, drugiego dnia pada a trzeciego wieje. Przeciez to wspaniale urozmaicenie. Co mam na mysli...., trzeba inaczej spojrzec na otaczajace nas srodowisko. Na potege natury, ona jest piekna, ona jest dla nas. Musisz sie uduchowic, nastawic na zmiany i cieszyc kazda chwila, na poczatku rob to na sile, zmuszaj sie do usmiechania, nawet jezeli nie masz ochoty. Po pewnym czasie okaze sie to wrecz spontaniczne i bedziesz robic to automatycznie. Ciesz sie dla swojego malucha z wszystkiego. Powodzenia
-
Chcialabym tez zaznaczyc, ze do kazdej ksiazki trzeba podchodzic z nutka sceptycyzmu. Tzn. miec swoje wlasne zdanie. Wierzyc w slowa autora, ale zarazem nie dac sie calkowice otlumanic. Kazda z nas ma swoj wlasny rozum a przede wszystkim intuicje.