aga-aga
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez aga-aga
-
no to ja jednak dinozaur jestem, nie wyobrażam sobie takiego kóla wzajemnej adoracji... Kontakty towarzyskie to kontakty towarzyskie, ale w konkretnie wyznaczonych granicach i bez umizgów... Zawsze boję się konsekwencji... a jak by mi sie zdarzylo zakochać? Potem już nic nie będzie takie samo...
-
Moni, ale to nie Shon Connery, tylko tylko raczej spiker z telewizyjnego okienka za komuny!! Inna klasa! A uśmiechać niech się uśmiecha, nie boli:) Sądzę, że to bardziej jego kryzys wieku średniego, niż docenianie mojej kobiecości. No i zawsze w przypadku takich \"tatuśków\" myślę o jego żonie. I zaraz odwracam sytuację, że mój domowy małż też pewnie się uśmiecha do młodych dziewczyn... A poza tym, jak ktoś się patrzy na mnie w autobusie, lub usmiecha, zawsze się zastanawiam, czy mam makijaż rozmazany, czy może kretyńsko wyglądam... Chyba z takim myśleniem nawet bym nie zauważyła, że to był ktoś interesujący. No i kawa przejdzie bokiem:)
-
jenii Moja gin uważa, ze trzeba dorzucić więcej ćwiczeń aerobowych, ale to chyba też indywidualna sprawa...
-
Dziewczyny, jasteście super! :) Wyszedł nam magiel towarzyski, ale to przynajmniej się pośmiejemy:) Anulka pomyliłaś mnie z krokodylkiem, to Kasię rwie instruktor! Moni, koleś w pracy tylko się usmiecha i jest po 50-tce! Co do pracy, to nastawiłam się pozytywnie po tej redukcji i pracuję na 50%. Uznałam że to był czas od kogoś z góry, żebym pozamykała różne sprawy, napisała tą prackę bo w przeciwnym razie chyba bym stanęła dęba. Na razie spokojnie rozglądam się wokół jeśli chodzi o nową pracę, ale bze paniki, bo dla dzieci mam tylko obóz w lipcu wykupiony i tzrba im cos zorganizować w sierpniu. Namawiam m aby pojechali na jeszcze jeden obóz, ale on nic nie działa, tak że chyba ja będę musiała ich zabrać w bieszczady albo stołowe... Szkoda mi ich aby kiblowali w domu, ja dużo wyjeżdżałam, więc mnie ciągle nosi... A co do zarabiania kasy, że te nasze małże nam wypominają, że nas utrzymują, zarabiają, a my mało, albo wcale...- tak chyba mają osobnicy tej płci, nawet jak kobiety sporo zarabiają, to potrafią tak powiedzieć. Więc chyba trzeba spóścić wodę, nie słyszeć i żyć dalej. Wiem, że to boli i jest przykre, ale nie jest to wykładnikiem naszej wartości!!!! Sama to sobie powtarzam. Krokodylku, a po co Ci zostać z dwójką dzieci i egzaminem na karku??! Przebukuj tylko swój bilet, podejdź do egzaminu, odpocznij po nim. Kiedy byłaś sama bez dzieci i obowiązków? Małżowi korona z głowy nie spadnie, ajk sam pobędzie z ukochanymi dziećmi a Ty dojedziesz dwa dni później. Przecież jest super tatą i poradzi sobie:) Co do dumy niemek z powodu bycia w domu, to ja spotkałam się z podejściem, że to jest ich praca, nie zarobkowa, ale praca. Faceci byli zaangażowani w życie domowe, te wszystkie sommerfesty razem z dziećmi i żoną, kinderkrippe czy stammtische... A wychowywaniem zajmowali się zamiennie np gdy jechali na narty a mieli małe dziecko, to np przed południem on jeździł, a ona zajmowała się dzieckiem a po południu odwrotnie. Potem to już razem z dziećmi... mogłam tylko zazdrościć, bo ja akurat zawsze sama z dziećmi na nartach, łyżwach...
-
A kokietować nie będę, nie umiem i tchórz jestem. Faceci to problemy, wystarczy tych co mam... No ale jak się ktos umiechnie to sobie zarejestruję:)
-
Co do rodziców, to mam starszych rodziców, więc Anulkowa, mogę Ci pozazdrościć młodej mamy. Moja ma 71 lat, jest po wylewie i sparaliżowaną lewą stronę, ale przemieszcza się po domu o kuli, wymaga opieki. Ojciec po zawale od 20 lat, i ciężko pracuje na drugi. Zawsze mogę liczyć na ich pomoc, chociaż mama usiłuje narzucać swoje przekonania, a to męczące... Zawsze jednak jestem traktowana jak mała dziewczynka, nigdy nie mam racji, autorytet rodzinny to moja siostra. Koszmarne są te korelacje rodzinne... jednak zawsze się wspieramy, zawsze mi pomogą i tworzymy zorganizowaną bandę. Co do odchudzania, to chciałabym ważyć 60-62 kilo. To takie marzenie, wrócić do wagi prawie sprzed ciąży:) Na brzuchu wisi mi fałda skóry, biust podlega sile grawitacji... Czasami są dni że się sobie podobam, a czasami wręcz nie mogę na siebie patrzeć. Mój małż jest obojetny, oziębły i olewa mnie - przynajmniej ostatnio. Nie wiem, czy mogę podobać się facetom, zawsze miałam w swoim otoczeniu fajne dziewczyny które przyciągały uwagę, ja byłam w tle. Jeden z kolegów ze studiów wyznał kiedyś, że ze mnie to kobieta z jajami, na spotkaniu nk podrywał mnie wielbiciel z podstawówki (mało atrakcyjny facet), więc to się chyba nie liczy, tak samo jak 50-cio paroletni kolega z pracy. Wydaje mi się, że raczej sobie robią ze mnie dowcip, bo ja to taka naiwna jestem, we mnie jak w książce się czyta. Wyszłam z wprawy... Tak że mogę pozazdrościć Krokodylku, że instruktor otwarcie wysyła sygnały! Baw się dobrze:) ja obiecałam sobie, że jak mnie ktoś zaprosi to pójdę, choć kidyś bym odmówiła:)
-
Moni, tak tylko zazdroszczę facetom, ze mogą szaleć zawsze a nam zegar tyka... A od wnuków puki co uchowaj Boże!!!
-
Fajnie Ci, Krokodylku, jesteś młodą mamą. Ja mam dwoje walczących nastolatków, walkę płci. A czasem mam taką chęć mieć dziecko, takie małe, tylko do kochania. Ale z małżem go mieć nie będę, znów była bym sama. Świat jest niesprawiedliwy, on będzie mógł sobie do późnej starości strzelać, jak zechce dziecka to sobie machnie z młodszą, a ja? Czeka mnie tylko menopauza?
-
Przepraszam, że poruszyłam tak śliski temat. Jestem poruszona, że tyle z Was miało już wnioski rozwodowe, a niektóre o tym myślały. Sądzę, że kiedy dojdę do szklanej ściany i nic już nie zostanie oprócz działania, a na razie tchórzę! No i na razie dziewczyny, nie ma czego gratulować, dopiero jak się obronię... to będę mieć satysfakcję:) Dziś dla poprawienia chumoru byłam w NBP z dziećmi, a potem na paradzie labradorów. Dzieciakom się podobało, synowi sztabka złota którą trzymał w dłoniach, a córci liczne psiaki... Teraz czekam na deszcz:)
-
Anulkowa Całe życie brakowało mi pewności siebie, wiary w swoje możłiwości i wlecze się to do dzisiaj. Byłam na warsztatach budowanie pewności siebie, polecam! To nie załatwi sprawy, ale wiem, że jestem na dobrej drodze, z własnej bezsilności znalazłam sposoby radzenia sobie z problememi, a tam można poznać pewne techniki. Pamiętam, że kiedyś gdy byłam młodsza, szczuplejsza i wszystko było na miejscu - teraz tak to widzę! - też miałam te kompleksy. Pamiętam, że czułam się gruba, nieatrakcyjna, głupsza. To jest w naszej głowie. Popatrz może tam gdzie obecnie mieszkasz, znajdziesz warsztaty lub psychologa, z którym będziesz mogła pogadać. I przemyśl tą decyzję o rozstaniu, może to po prostu chęć ucieczki, pretekst powrotu do domu? Weź kartkę i zrób sobie plusy i minusy bycia razem. No i nie sugeruj sie takimi jak ja, co schrzaniły same wiele rzeczy i brak im odwagi na życiowe decyzje. Dziewczyny, przyjęli mi pracę, oddałam. Obrona 10-tego lipca, mam nadzieję że już się nie zmieni...
-
Jakie 38??!! Pomyliłam forum? Anulkowa - gratulacje! Z resztą dla wszystkich gratulacje! Że tak powiem brzydko, spadacie w oczach! Moja waga standardowo stoi. Chyba wypada mi ja pokochać, żeby nie wpaść w depresję:) Ciągle po ciuchach widzę że coś gdzieś się ruszyło, spodnie baiłe kupione półtora miesiąca temu spadają... Fajnie, tylko szkoda mi wydanej kasy. Zawsze uważałam, że buty należy kupować, noga nie tyje! Nic to, żeby tylko waga spadała... Krokodylku, po pierwsze gratuluję zdanego egzaminu! Tak trzymaj!! a po drugie, nie daj się wyrwać instruktorowi, to nie załatwi Twoich problemów z brakiem uwagi ze strony męża, przykro mi... Żeby było mi przyjemnej w tym nerwowym czasie, odbyłam kretyńską rozmowę z m. Jestem pewna, że nigdy jej nie zapomnę, a do niego podchodzę jak do kierowców na ulicy - zasada ograniczonego zaufania:) No i na luz i do przodu, chociaż ostatnio to strasznie trudne. Stresy rozbijam biegając, zawsze potem mi lepiej... Co do diet, to ja stosuję mż i staram się nie przekraczać 1000 kalorii, do tego basen, sauna i bieganie, staram się nie wszystko na raz, raczej zamiennie, a sauna jako relaksik:)
-
Długo mnie tu nie było, więc witam wszystkie nowe koleżanki oraz stałe bywalczynie topiku:) Dziewczyny miałam takiego nerwa, że myślałam, że zwariuje: skończyłam pracę licncjacką, poszłam drukować a tu błąd odczytu, a kończyłam ją u koleżanki, bo domowy informatyk chyba wszyskie możliwe utrudnienia mi powrzucał pod nogi: internet się rozłączał, działał baaaaardzo wolno, a moja cirpliwość znikała w jednej sekundzie, pękała jak bańka mydlana... Mam nadzieję, że sąsiedzi nie słyszeli co mówiłam, bo to nie do powtórzenia. Po prostu wyszło ze mnie dno! aż wstyd! No ale wbrew wszystkiemu i wszystkim napisałam, dziś daję do oprawienia i druku i mam nadzieję, że wszystko będzie ok. Mój promotor to cudowny, starszy Pan, z niesamowitą wiedzą, specyficznym poczuciem chumoru i ogromnym szacunkiem dla swojej żony. Chciałabym mieć takiego dziadka dla moich dzieci!! Jeszcze nie znam dokładnej daty obrony, ale to początek lipca... No i jeszcze mam prezentować moją pracę na forum całej uczelni, ale to już pikuś. I jestem jednym ze współautorów książki, którą pisał. Co do wagi, to sobie stoi, czasem idzie w górę, ale ogółem mało jem, więc to raczej nie z powodu obżarstwa... Zastanawiam się, czy nie zrobić sobie przerwy jak moniulkas?! Zobaczę. Jeszcze muszę dograć ostatnie sprawy uczelniane: praktyki, zdjęcia, indeks i wpisy itp. I potem mam nadzieję będę wpadać na topik normalnym rytmem. Pozdrawiam wszystkie odchudzające się, powodzenia:)
-
Moni, super że wróciłaś!!! Moja wga też stoi, ale może jest to związane z dołkiem w jakim się znalazłam... Krokodylku, TY i rezygnacja??!! A kto mówił że wbrew wszystkiemu i wszystkim nauczył się jezyka, dostał satysfakcjonującą prace? Podnieś tyłek, i na jazdę! Po to one są żeby się pouczyć! Spokojnie!! Uda się kobieto! M.D. Ja też się nie mierzyłam w centymetrach, ale ostatnio dostałam trochę ciuchów, i część była na wcisk, a teraz juz mogę normalnie założyć, więc chyba obwody mi schodzą...
-
dziewczyny, Wam schodzą te kilogramy, a moje stoją. Trochę mnie to dołuje, ale już sama nie wiem, czy to nie kolejna kumulacja problemów... Humor też mam nieco obwisły, staram się nie poddawać, skoncentrować na licencjacie, choć to trudne. W piatek mam ostateczne spotkanie z promotorem, no i mam nadzieję wreszcie ją oprawiać. Do tego czasu muszę ostatnie kosmetyczne poprawki nanieść. Czasem chcę to rzucić, ale to bez sensu na 5 minut przed metą...
-
Krokodylku No to wyremontowałaś mieszkanie!! Gratuluję! Koleżankę uspokuj, że zawsze możesz zrywać tapety i następne przyklejać... A myszy, mogą być wszędzie, bez względu na wiek budynku. Ja kiedyś utłukłam mysz traperkiem, wisiała na firance w pokoju dzieci (jeszcze małe były), więc jak się zamachnęłam, to trup ale jeszcze dobijałam. Zawsze jak bylam sama w domu to coś się działo... Egzaminy mnie nie wykończą, lubie kierunek, i przedmioty, nawet żałuję, że już koniec, bo czekam na poprawki od pana promotora, a chcę się bronić w lipcu. Myślę już co dalej.... W piątek gdy rozmawialam z dawnym znajomym o praktykach, zaproponował mi pracę w biurze podróży. Boję się, czy sobie poradzę.... o ja sierota... Aż mnie rozczulił tą propozycją, chyba dlatego, że ma zmysłowy głos, jest facetem i był miły... Na basenie też uśmiecha do mnie jeden facet, ma ciepły uśmiech, do tego miły, zadbany, zawsze ma zapastowane buty. Dla starej mężatki, to jakaś odmiana. No a jak schudłam trochę, to fajnie wiedzieć, żemożna się podobać:)
-
Szmitka Żyję, żyję, ale ledwo... Schodzą ze mnie stresy czterech wczorajszych egzaminów, kumulacja!!! Najbardziej boli podejście domowego gada, tak więc wystawy płazów mam na miejscu:) Opadła mi energia i po zaliczeniu wpisów na uczelni przysnęłam troszkę, poprzewracałam się do 15!!! Jak nie ja. Może to efekt leków na wyciszenie i antydepresyjnych ziołowych wspomagaczy, bo chyba nie przeżyłabym tego. Wszystko mnie rozkleja...Waga tradycyjnie stoi, nie mam siły funkcjonować, ale sądzę, że to nawet nie leki czy egzaminy, tylko problemy domowe wysysają ze mnie siły. Nic to, mam nadzieję, że zbiorę się na basen, machnę swoje baseniki i po sunie będzie mi niebiańsko... Co do włosó to mi wychodzą, od dłuższego czasu więc wcinam tabletki na włosy, ale bez witaminy B. Po tym co madianka napisał, biorę magnez z witaminą B6. Odchudzanie odchudzaniem, ale zadbam o to...
-
Szmitka Basen o 6 rano to super sprawa, mnie godzina nie przeraża, tylko mój basen jest od 8 rano:( co koliduje z pracą, więc zostają popołudnia i wieczór. A dziadki o 6 rano to muszą być jurne typy, pierniki są wieczorami, obwisłe, brzuchate egzemplarze... Pływaj, to ten chumor zostanie Ci na zawsze, figura też! Ja pływam, ale mam teraz kumulację stresów, m dokłada mi świeże g**no pod nogi, a ja usiłuję nie zwariować! Walczę o skończenie chociaż tego licencjata, a jemu to jak sól w oku... Nic to, popłaczę, na pocieszenie kupię buty i tyle!
-
Wszystko się zgadza, gdy pojawiło się dziecko, potem drugie, pewne elementy w życiu się poprzestawiały, inne priorytety, najpierw były dzieci, potem facet utrzymujący nas, więc wszystko pod niego... i nawet się człowiek nie obejżał, kiedy stal się umeblowaniem w mieszkaniu... Do puki traktują Cię jak człowieka, wszystko da się znieść, ale jak nikt sie nie liczy, nie docenia i poniża.... Moja waga sobie stoi, a ja czuję się chudo! I chyba dobrze:)
-
M.S. Problemy z dzieckiem nastoletnim nasiliły się od kąd m jest częściej w domu. Gdy my oglądamy film np: Czego pragną faceci, a on wraca do domu po całym popołudniu nieobecności i pyta czy to aby film dla nich, bo jest od 16 lat( 12 i 14 lat dzieci); Gdy odpowiadam, że podjęłam decyzję, że jest ok, i teraz oglądamy. On uważa, że powinnam z nim to skonsultować, a gdy odpowiadam, że nie było go w domu, więc podjęłam decyzję, że mogą obejżeć, to jest niezadowolony. Potrafi przy dzieciakach podważać moje kompetencje, więc potem są takie kwiatki. Nie ma dialogu, mamy problem z komunikacją. W ogóle mamy problemy partnerskie, ale to na inny topik:) Mam nadzieję, że będziesz znów pisać regularnie z nami:) Moja gin, uważa, że skoro waga nie schodzi to trzeba dołożyć wysilek fizyczny aerobowy... Moja waga nieznacznie przechyla się w dół ale nieznacznie... więc nie zaznaczam, aż wyraźne kilo się z tego zrobi...
-
medianka Chwyciłaś mnie za serce, kobieto! Twoje wyznanie powinni przeczytać Ci, którzy chlapną coś paskudnego osobie otyłej. Może wtedy zastanowili by się, jak wielkie jest pragnienie takiej osoby, aby być szczupłym i jak bardzo jest się w stanie poświęcić, aby to osiągnąć. Będziemy tu z Tobą całym sercem. Może za jakiś czas napiszesz nam, jak potoczyła się ta walka... Trzymam kciuki, i wierzę że Ci się uda! Gorąco Cię pozdrawiam:)
-
No, nareszcie mi coś drgnęło na wadzę! Mam nadzieję, że to początek dużego spadku wagi - będę się łudzić:)
-
Mikado Widzę, że ranny z Ciebie ptaszek:) Ciesz się spotkaniem z mamą, a namolnym sąsiedztwem się nie przejmuj. Ludzie jak są zazdrośni to gadają, a starsi mają nowy temat do obgadania - Ciebie. Oni z braku własnego życia towarzyskiego i zainteresowań, właśnie tak spędzają czas... Remontuj po swojemu, a na ich sugestie i porady mów jak do dzieci:mmchu, tak, rozumiem, a najlepiej odbijaj pytanie. Pogadają i pójdą..., tylko musisz ustawić granicę. Wczoraj byłam na siłowni, mam nowe zakwasy. Poprawiłam to basenem i relaksik w saunie, a wieczore dalej pisałam pracę... Żeby tak doba trwała trochę dłużej, zwłaszcza w te wolne dni...
-
Moja waga uparcie stoi, w piątek dostałam trochę ciuchów od koleżanki 40-42 więc poszerzyła się moja garderoba... no i dałam czadu na siłowni, że do dziś jestem obolała mimo basenu... a waga stoi... Małpa jedna do wymiany!! Wczoraj całą rodziną byliśmy na dłuuuugim spacerze w lesie, przy okazji obfotografowałam teren, aby go wyeksponować w pracy licencjackiej, już bym chciała skończyć, żeby w lipcu się bronić... M.D* Gratuluje wyniku! Dziewczyny, super fotki macie!
-
Kasiu, Gratuluje Ci sukcesu, jaki odniosłaś! Szacuneczek!!! I nie rezygnuj z pracy przypadkiem! Mój m jest polakiem ale tam mieszka, pracuje, a że może pracować z dowolnego kraju to z pl też. Musi jeździć w delegacje, czasami pojawić się w biurze, jednak takie życie okrakiem rozjeżdza naszą rodzinę: są tarcia, odzwyczajamy się od siebie, żyjemy w dwóch światach... Teraz częściej jest w kraju, nienawidzi miejsca naszego zamieszkania i wypomina mi to w kółko... Tu jest mi dobrze, mam znajomych, teatry, czasami rodzinę, a w de wiecznie sami, ale łatwiej żyć.... Zobaczymy co przyniesie życie, co dalej.
-
Jak we wszystkim każdy reaguje inaczej. Ja pocę się więcej, ale zauważyłam że wiele objawów przychodzi fazami: najpierw maiłam suchość w ustach, wyciszenie, brak apetytu, a potem przyszły problemy ze snem, nerwowość, a od jakiegoś czasu bardziej się pocę i miewam zaparcia, a nigdy takich atrakcji nie miałam.... Jedna znajoma jak była na meri nie mogła prowadzić samochodu bez rękawiczek, bo płynęła... Każdy ma inaczej... http://www.dinky.scene.pl/~hv/dowcip.html