Witam,
raczej jestem obserwatorką , bo ciąży już nie planuję, ale nie potrafię jakoś zmilczećtego , co się stało, smutek wtargnął na ten jakże sympatyczny topic, nie ma słów na pocieszenie, ale trzeba próbowac być w takiej sytuacji jak najblizej ....
Emilko, to, że czasami tracisz częsc siebie , choć to, co napiszę zabrzmi może trochę paradoksalnie, jest często dowodem na to, że Bóg nad nami czuwa, żyjemy, zachodzą w nas liczne zmiany, procesy, ciąża jest takim procesem, na który najczęściej pomimo starań nie mamy wpływu....
z dwój mikroskopijnych komórek powstaje żywa istota, która dojrzewa w Tobie, jest krucha i bezbronna, wszystko dopiero się w niej buduje .... a to naprawdę skomplikowane... tak łatwo o pomyłkę .... jej wynikiem może być choroba, cierpienie tej małej istotki, kórej kiedyś przyszłoby żyć poza Tobą ....
łatwiej znieść ból teraz, kiedy jedzcze nie poznaliście się dobrze z maleństwem, dziękuj Panu, bo być może oszczędził Ci codziennego patrzenia na cierpienie maleństwa, ja wierzę , że zabrał Ci chore dziecko , bo Cię kocha - chce dać Ci zdrowe - już niedługo :)
a skąd u mnie takie wnioski - doszłam do nich na podstawie swoich doświadczeń - bardzo wczesną jesienia \"wypadla\" ze mnie ok 1 cm grudka komórek, jak taka rozowa kuleczka.... potem krew, łzy...
a dziś - jestem szczęśliwa i z nadzieją i wiarąw opiekę Pana czekam na lato