![](http://wpcdn.pl/kafeteria-forum/set_resources_2/84c1e40ea0e759e3f1505eb1788ddf3c_pattern.png)
![](http://wpcdn.pl/kafeteria-forum/monthly_2018_12/A_member_1039742.png)
alonic
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez alonic
-
Oj tak, wyjątkowy egzemplarz.
-
Misia! Wymagac! Rozmawiać! Musisz głosno mówić o tym, że cos Cie boli albo przeszkadza. Tak bedzie klarowniej i dla Ciebie i dla Niego. Udusić byłą! :)
-
Szkiełko, Druga No nie takie świeże. Zmagam się z tym już ładne dwa lata. Szarość codzienności też mamy i kłótnie o papierochy także :) Wiem, że wszystko się jakoś ułoży i sprawa przestanie być tak uciążliwa. Kwestia tego, że ja odkryłam dopiero teraz to, że mam prawo czegoś „wymagać od tamtej kobiety”. Do tej pory nie dokuczała nam aż tak, bo się obraziła. Pewnego razu wręcz zabroniłam mojemu mężczyźnie realizować jej kolejny absurdalny kaprys. Karą rzecz jasna był brak kontaktów ojca z dzieckiem, no bo tak. Zresztą takie „no bo tak”, to było od samego początku, zaraz jak się rozstali. Mnie jeszcze wówczas nie było. Mówię Wam wyjatkowy z Niej egzemplarz. No jasne, że próbował, potem próbowaliśmy razem. Zresztą, co mam Wam mówić tato widywał dziecko na urodziny, imieniny i inne gwiazdki, święta. Dlaczego? Ponieważ przynosił prezenty i to nie zawsze otwierała mu drzwi. Jednak wszystko to sprowadzało się do wizyt tam u niej i przy niej. Koszmar! Na szczęście dziecko zna tatę, rozmawia z nim i chciałoby wreszcie poznać nasz dom. Zobaczymy jak to będzie. Pewnie, że faceta „ustawię” odpowiednio i tak się zmienił. Ustawię w sensie, że kontakty z dzieckiem nie muszą się wiązać z zadośćuczynieniem pt. zawiozę Cię, zastąpię, kupię. Czas po postu czas. Druga, nie będzie tak źle, jestem twarda. Zresztą, jaka mam być, skoro tak strasznie kocham mojego narzeczonego, nasz dom, naszą rodzinę. Tylko siły, siły, siły, siły. Tego czasem tak brak. Dzięki za wsparcie.
-
Oj ciężko dziewczynki, ciężko. Ale z Wami tak jakoś lżej. : )
-
Oj mój mąż... jeszcze nie jest moim mężem, ale wkrótce będzie. Myslę, że do tego czasu zdołamy to poukładać. A już niewiele go zostało. : ) Być może stąd ten mój hamletyzm. Masz rację Nell, laska jest cholernie zakompleksiona. Ona całkiem niedawno ruszyła tyłek i poszła do pracy. Pierwszej w zyciu !!!!!!! Wyjątkowy przypadek. Wiem, mój mężczyzna musi wreszcie się określić, najwyższy czas. Tylko on też musi tego chcieć. Nie chcę dostosowań z jego strony względem mnie, bo to bez sensu. I wiecie co jest najważniejsze? To, że mój przypadek nie jest odosobniony. Że łażą po świecie takie Mimozy i zatruwają innym życie dla własnej przyjemności. A ja i moja rodzina w tym wszystkim mamy prawo do spokojnego życia. To dobrze, że nie jestem sama. Bo już czasem człowiek fiksuje i nie jest pewien własnych racji. Jesteście kochane, pozdrawiam.
-
No ninke! jak mogłam to przegapić?! Az mi wstyd! Gratuluję i cieszę się bardzo. To dobra decyzja!
-
Aj tam nie bedzie. Trza se ją przywołać :))))
-
No trudne to wszystko jest, ale myślę, że dam a raczej damy radę.
-
Dzięki Nell za słowa otuchy! Czasem tak mi ich brakuje... Jasne, że z nim porozmawiam po raz setny. Od paru dni przygotowuję się do tej rozmowy. Utwierdzam się w racji własnych przekonań. :) Co prawda wałkujemy ten temat na okrągło, ale to wciąż za mało. Ciężko mi jest mu uświadomić cel kontaktów z dzieckiem. On jest zdania, że powinien czasem na coś się przydać z tym, że to jego czasem to mnie niepokoi. Jego była doskonale potrafi wykorzystać i nagiąć wszystko w stronę „potrzeb dziecka”. Mówię Ci wyjątkowy przypadek. Podejrzewam, że on ma z tym trudności, żeby po prostu jasno jej powiedzieć, kto jest dla niego najważniejszy. Myślę, że się boi zaś utracić kontakt z dzieckiem. Bo taka byłaby kara za prawdę. Porozmawiam, napewno.
-
Jestem za! Może jakiś wspólny plan opracujemy, jak tu \"zabić eks\"??? I co by potem nie wstała. :)))))))))))))))))))))))))) Żartuję rzecz jasna z tym zabijaniem, bo nikomu źle nie życzę, ale małe unicestwienie..... STOP! Pozdrawiam Was babki ciepło.
-
Oj dziunka! Powiem tak, dłuuuugo bedzie sie zastanawiac, czy chcecie byc ze sobą czy nie chcecie. Szkoda czasu lepiej przejśc od razu do rzeczy. Fakt, że to duże wyzwanie dla kobity, która wiąże się z facetem z przeszłością i dla mężczyzny, który chce być z kobietą po przejściach. Ale kto powiedział, że bedzie łatwo. Jeśli to jest to, a to się wie. Podejrzewam, że stąd Twoje pytanie na tym topiku, to nie mozna ale t r z e b a spróbować. Pozdrawiam.
-
Anouk, tak normalnie sąd wlepił jej karę? Suuuuuuper :) Tez jestem zdania, że nie płeć ani stan cywilny decyduje o tym kim jesteśmy. Ja także mam wyjątkowo twardy orzech do zgryzienia w postaci eks mojego mężczyzny. Do tego stopnia, że nie przesadziłabym używając cytatu Koterskiego, że ona \"ma coś z głową i z dupą\". Ciężko jest ale jakoś jeszcze się trzymam i nie popuszczę.
-
Szkiełko, zgadza się. Co do moich zasad, to chyba rzadko kto ma tak wyraźne zasady. I mój ukochany zna je doskonale. Masz raccję facet chyba się zamieszał w tym wszystkim. Jest miękki, a tu niestety trza twardym być. Laska ma pomysły różne, różniste. Generalnie wychodzi z założenia, że skoro mają razem dziecko to on może byc dla niej szoferem, bankomatem itp. Staram sie mu wpoić to, że kontakty z dzieckiem to nie wdzieczność względem niej, że na to mu c z a s e m pozwala, lecz jego obowiązek. Oj ciężko jest. Temat rzeka. Jeszcze trudniej jest, gdy facet uważa, że korona mu z głowy nie spadnie i nam nic się nie stanie, bo przecież to tylko drobna przysługa. :)
-
Oj juz tam napaść. Skąd! Ja to wszystko doskonale rozumiem, wiem, że my kobiety potrafimy to, jak mówisz, rozegrać właściwie. I wiem, że wkrótce bedę perfekcjonistką w tym fachu. Moja historia jest bardzo prosta. :) Byłam mężatką przed 10 laty, rozstalismy sie w rocznicę slubu, a właściwie ja już dłużej nie potrafiłam być męczennicą, rozwiodłam się jak nabrałam sił, czyli 4 lata temu. Od trzech jestem z mężczyzną mojego życia, wychowujemy moją córkę, która kocha swojego tatę i mamę, czyli nas, jesteśmy szczęśliwi, chcemy sie pobrać. Zgadza się to są trudne związki i wymagają dużego \"nakładu\". Wystawiamy się czasem niepotrzebnie na próbę, ale tak to juz bywa, gdy ma się jakieś brzydkie doświadczenia. Trudne to wszystko jest, ale nie dam się trudnościom!
-
do aana: ucieknie, udusi, wolności. Nie to chyba trochę nie tak. Wiesz jestem zdania, że związek musi opierać się na solidnych fundamentach. To czy takie będą w duzej mierze zalezy od tego, jak traktujemy nasz zwiazek. Jeśli ja wychodzę z założenia, że wartością jest prawda i zaufanie, to ciężko jest mi zrozumiec kogoś - swojego ukochanego, kto tak z nienacka mówi mi, że próbował się dostosować. Nie miałam o tym zielonego pojęcia, że problemem jest rozmowa o jego dziecku o telefonach od eks itd. Uważam, że skoro jestesmy razem to powinnismy rozmawiać o tym wszystkim, zawsze to cos wniesie do związku, który jest trudny z uwagi na moją i jego przeszłość, że dzięki tym rozmowom związek stanie się silniejszy. A tu tak z grubej rury... Oj ciężko mi się jest pozbierać. On to zauwazył i przeprosił, że tak wyszło. Ale chyba lepiej zrobić coś tak, żeby nie trzeba było przepraszać.
-
M.in. wypomniał mi to, że poniżam go faktem, że musi mi zdawać relacje ze spotkań z dzieckiem, że musi mnie informować o telefonach od eks itd. I to jest nadużyciem z mojej strony. trochę mnie to rozwaliło, bo do tej pory myslałam, że skoro jestesmy razem i wspólnie prowadzimy dom, życie, planujemy dzieci itd. to sam ten fakt świadczy o wspólnocie i że to nie kwestia obowiązku a po prostu no jak to powiedziec to tak, jak pójść i załatwic potrzebe fizjologiczną na przykłąd, że to tak samo z nas wypływa i nikt nikogo nie zmusza do niczego. I ...aaaa... tak jakoś jestem zaskoczona tymi sowami, które usłyszałąm.
-
No jakoś tak się porobiło beznadziejnie. Nie wiem tak naprawdę co będzie. Facet mnie zawiódł. Po tylu szrpaninach z jego eks powiedział mi, że to nie ona tylko ja przesadzam. To tak w skrócie, wielkim skrócie. I tak jakoś zrobiło mi się hmmmm dziwnie smutno.
-
Chyba potrzebuję waszej pomocy. Jakaś taka mniejsza się czuję.
-
właśnie o ten kubeł dzis poszło. Ojej jestem rozczarowana. Mój M powiedział dużo, dużo słów. Tyle tego poleciało, że jest mi ciężko to poukłądać. Ojej jak mi przykro. A ja myslałąm, że to wszystko przetrwa, że jestesmy coraz silniejsi i wystarczył tylko jeden telefon od eks.
-
zazdroszczę Ci szkiełko. u mnie ten temat jest nadal wciąż włkowany. Jakoś ciężko jest mi go olać. Ja z moim M jestesmy innego zdania w kwestii eks. Dla mnie jest to zwyczajne nadużywanie sprawy dot. dziecka, gdy np. ona dzwoni 14 lutego z prosbą o dostarczenie podania do szkoły dziecka. Dla niego to zwyczajna przysługa, która jest rewanżem za spotkanie z dzieckiem. Walka z wiatrakami. Czasem wydaje mi się, że nie dam rady...
-
Pozwólcie, że sobie ponarzekam. Tak, mam nadzieję, że będzie to jeden z tych normalnych tygodni. Chyba choroba mnie dopada i stąd taki nastrój. Rozwalają mnie czasem te nagłe telefony od ex z głupimi prośbami. Przeciez to juz twa tak dłuuuuugo. Oooooojejjjjjj.
-
Widzę, że to uniewaznienie Was rozkręca. Zgadza się dziewczyny można unieważnić ślub kościelny, czyli uniewaznić małżeństwo. Trzeba mieć na to zeznania świadków z parafii, do której należycie. Tzreba napisać \"pozew\" o unieważnienie. Załączyć akty chrzu obojga małżonków, akt slubu i wszystko wysłać do kurii. Pozostaje tylko czekać na wezwanie. Trwa to baaaaaaaaaardzo długo, ale warto. :)
-
Oj Calineczko! Myslisz, że mnie szlag nie trafia, jak ta baba dzwoni np. w Wlentynki i mówi, że ma problem z napisaniem podania (!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!). Jezu! A z czym ona problemu nie ma w takie dni? I wiesz chyba właśnie jej o to chodzi, żebym się wściekała. Więc postanowiłąm się nie wściekać. :) Jak? Juz Ci mówię. Mój facet po prostu daje jej do zrozumienia wprost, że to nie czas i miejsce. Owszem, ja to wszystko rozumiem, że dziecko itd. ale szacunku trochę też by się przydało. Staramy się (tzn. mój mężczyzna działąjący w naszym imieniu) za każdym razem podkreślać naszą prywatność, którą ona musi uszanować. To takie zołzy, które dadzą nam, czyli mi, Tobie i nam podobnym spokój wtedy, gdy same ułożą sobie życie. :) Pozdro dla all!
-
Calineczka, odezwij się. Wiem, że to dośc trudne jest ustalić coś tak od zaraz. To wymaga jakiś nakładów cierpliwości od nas drugich... no niestety. Ale, przynajmniej moim zdaniem, facet nie może sobie ot tak wyskakiwać z widzeniami. Musi to ustalac z nami, musi brac pod uwagę nasze mysli i odczucia, bo to też jest nasze zycie. Poza tym tamta pani tez tak nie może sobie coś wymyslać, bo ma taki kaprys. Sznujmy się ot co.
-
do: ona ma większy problem. Przepraszam, że Cie pomięłam. No jasne, że nie można tak na oślep walić w kierunku tylko jednych dzieci. Nie może Ci jakaś kobieta zza światów dyktować, że tam facet ma byc na zawołanie. Nieprawda, to twój facet ma byc na zawołanie, a ona niech se poszuka jakiegos co to będzie gwizdac na niego. Musicie to jakos poukładać, przeciez i Ty cierpisz i Wasz syn cierpi... Oj oj no koniecznie coś ustalcie. Pozdrawiam.