No też tak myślałam ale ja to widziałam w ten sposób, że skoro ja składam skargę i płacę za proces to oni prześlą mu kopię skargi. No ale nie ks. przesłuchujący czytał fragmenty skargi i zadawał mu pytania i tak to wyglądało ze strony pozwanego. Wiadomo, że można by się postawić w sytuacji pozwanego ale akurat " mój pozwany" sobie na takie traktowanie zasłużył tak na marginesie:)