Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Monika123456789

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. Witam wszystkich, moj tata tydzien temu był na pierwszej chemi, teraz czuje sie raz lepiej, raz gorzej, ale ponoc to normaslne. Niestety ma raka złośliwego, tak to jest przedłużanie życia, ale musimy to zycie przedłużac ile sie da, w kazdy sposób, robic wszystko. Wiem ze z tym nie da sie długo życ, ale musimy kochac naszych bliskich bardziej niz zawsze, zeby chcieli i wiedzieli ze warto zyc. Bo wiecie ze to zycie, jego długosc zalezy przede wszystkim od chorego. Ostatnio w TV pewien prof. onkologii powiedział ,ze każdy nowotwór jest do wyleczenia, tylko gorzej jest z człowiekiem. Osobiscie zauwazyłam, jaka była reakcja mojego taty na \"wyrok\"(nasza również, ale teraz najwazniejszy jest tata). Na poczatku sie załamal, chemia to dla niego smierc. Ale przetłumaczylismy mu że kazdy kiedys umrze, ze chemie jest przedłużeniem zycia, mozna je przedłuzyc o dzien, dwa, miesiac, rok, dwa a nawet wiecej. Przyjmując chemie był zadowolony, teraz po chemi robi wszystko aby zyc, choc nie moze zmusza sie nawet do jedzenie. Wiem ze jest ciezko, bo wiem, ale naprawde robmy wszystko zeby było dobrze, przede wszystkim rozmawiajmy z chorym, zartujmy, bo to w psychice człowieka zawiera sie czy chce wyzdrowiec czy nie. Uwazam ze mamy szanse na długie przedłużanie zycia, tylko sie nie dołujmy, wiem ze to ciezkie, ale musimy to robic. Pozdrawiam gorąco
  2. Moj tata ma juz wyznaczona pierwsza chemie, bedzie ja miał za tydzień, czyli lekarze sie zdecydowali na chemie, ale bardzo sie boję, bo jak nie przyjmie dobrze tej chemi. Wiem ze teraz chca usunąc ten płyn chemią??? Nie wiem jak dalej bedzie, ale jestem z tatą. Dziekuje za wypowiedzi
  3. Dziekuję Emilka, Tak bardzo się boję, wiem że teraz musimy podtrzymywac tate na duchu, że nie może czuc sie zle. Robimy wszystko z rodziną zeby czuł sie normalnie. Ale nie wiem czy ma jakies szanse na wyzdrowienie. Bo ja mam nadzieje ze wyzdrowieje, moze stanie sie jakis cud. Tylko nie wiem czy ten płyn w płucach i na oskrzelach to jest cosbardzo strasznego, bo ja juz nic nie wiem. Z lekarzem nie rozmawiam bo sie boje, moje rodzenstwo załatwia wszystkie sprawy. Czy jest jakas dobra chemia co pomoze tacie. Czy tez zalezy od chemi jaka podadza lekarze tacie. Wiem ze tata jest pod dobra opieka lekarska, ale czy to wystrczy. Wiem ze tata musi chciec wyzdrowiec, my bedziemy go wspierac i pomagac, bo chyba tylko to mozemy mu dac
  4. Witam wszystkich, 2 tygodnie temu u mojego taty stwierdzono raka płuc, na początku mówili ze jest operacyjny, tata był nastawiony co do operacji pozytywnie. Ale niestetty okazało sie ze lekarze nie mogą wykonac operacji bo jest płyn w płucach naciekający na oskrzela. I że guz ma juz swoje lata. Za tydzien przyjmie pierwszą chemie, jeśli przejmie ja pomyślnie bedzie leczony radioterapią. Boję sie o Niego ale zostaje mi tylko się modlić. Więc współczuje Wszystkim tym, którzy są w podobnej sytuacji. Wszyscy próbujemy pocieszać tatę i żyć \\\"normalnie\\\" przy Nim, ale co dalej to w rękach Boga.
×