radze sobie bo musze,znaczy wiesz mam pomoc kiedy ja potrzebuje...a co do porodu...wspominam milo,jechalam do szpitala z 8 cm rozwarciem i bolami krzyza,padalo jak cholera wczesniej bylam u mojej gin na konsultacji zanim do szpitala jechalismy i wiedzialam ze sie zaczelo juz 2 dni wczesniej ale czekalam skurcze przez dwa dni co 15 min zero spania ale czekalam za dojdzie do 10 i doszlo wiec pozbieralam sie.o 16 mialam wizyte umowiona wczeniej nim sie to wszystko zaczelo wiec chcialam zdazyc jeszcze z mija gin pogadac i obadac co sie tam juz dzieje i przyjechalismy do niej a tu mi mowi na badaniu ze tu porod zaraz i 8 cm rozwarcia:)wiec szybko prosto do szpital,padalao jak z cebra,korki siedze w tym aucie wije sie z bolu krzycze po moim ze szybciej tam pieszo dojde albo urodze w aucie nim tam dotrzemy,obdzwonilam najwaniejsze osoby ze to juz i wogole i nerwy i kupa smiechu byla,wkoncu dojechalismy i po godzinie mala juz byla z nami:) rodzilam ze znieczuleniem takze bolalo troche tylko przed tym zanim znalazlam sie w szpitalu a potem tak szybko wszystko poszlo ze hej:)