Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

optym15

Zarejestrowani
  • Zawartość

    2
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Reputacja

0 Neutral
  1. Nareszcie dużo przeszłaś. Ale jesteś silniejsza niż Ci się teraz wydaje. Wyrwać się z takiego piekła to naprawdę wspaniały wyczyn. Chciałabym, żebyś wiedziała, że czeka Cię trudny czas i jeszcze wiele bólu. Z jego strony, ale prawdopodobnie i Twoje współuzależnienie w postaci chorych emocji :( Będzie Ci się wydawało, że przecież tak niewiele potrzeba, żeby było dobrze, żebyście stworzyli dom, że może on jednak zrozumiał... Wiem, bo przez to przeszłam. Kilkakrotnie wracając po jego wzniosłych obietnicach i wychwalaniu mnie pod niebiosa. Niestety to tak nie działa :( Potem uderza ze zdwojoną siłą, żeby sobie zrównoważyć "upokorzenia: których się musiał dopuścić, żebyś wróciła. Bardzo ładny ten Twój post. Taki dojrzały. Wydrukuj sobie, bo zawarłaś tam wszystko co powinno Cię odwieść w chwilach kryzysu od powrotu do niego. Zwróć wtedy uwagę na en fragment: "... Aniołek, kochany mąż, nie wiem, do tej pory nie wiem jak można tak manipulować innymi, chociaż powinnam wiedzieć, bo sama nie raz dałam się nabrać na jego urok..." Jeszcze tylko dodam, że warto przejść ten okres traumy po rozstaniu. Obojętnie czy będzie trwał miesiąc, rok czy 2 lata. Odzyskałam siebie i jestem naprawdę szczęśliwa. Dzieci przy każdej okazji mi dziękują. Mimo, że mają dobry kontakt z ojcem. Ale wiedzą, że to jest człowiek z chorymi emocjami, a z takim się ciężko żyje na co dzień. Trzymam za Ciebie kciuki
  2. http://nocoty.pl/gid,14921557,img,14921614,kat,1013545,title,Katarzyna-Figura-w-bardzo-szczerym-wywiadzie-Bylam-bita-i-ponizana,galeria.html?T%5Bpage%5D=9 Kolejna kobieta, która postanowiła o siebie zawalczyć. Wielki szacun. Wyobrażacie sobie jak JEJ musiało być trudno się zdobyć na to? Trzymam za niąkciuki
  3. Buba nie dziw się dziecku, że tak mówi, myśli i czuje. To jej cały świat. Ona nie wie, że może być inaczej! To Twoja rola, żeby jej pokazać, nauczyć. To Ty musisz być silna i sama podjąć decyzję. Pokonać swój ból i rozterki, a potem jeszcze przyjąć i przeczekać jej ból, bunt i pretensje. I wspierać ją w tym. U mnie było tak samo. Ja się wyprowadziłam po kolejnej "akcji". Starsza córka nawet została na chwilę z ojcem, a młodsza (8 lat) płakała "ja nie chcę mieć rozstanych rodziców". Ale ja już byłam silna, wiedziałam, że dobrze robię. Nie unikałam rozmów, mówiłam szczerze, że mnie też jest ciężko, ale podjęłam decyzję i jej tym razem nie zmienię. To jest ważne - one najpierw musiały się przekonać, że tym razem nie wrócę. Że nie mogą już tego zmienić. Psychologicznie uwolniło je to od poczucia, że to od nich coś zależy. Druga ważna rzecz to nie zaprzeczać albo umniejszać ich uczuć. Mówiłam, że wiem jakie to dla nich bolesne i że to normalne, że tak czują. Mają prawo do bólu i smutku. Ale to minie. Potem było coraz lepiej. Oczywiście były chwile "nawrotów" ale coraz rzadsze. Teraz często wspominamy te chwile. Dziewczyny mają już porównanie jak było i jak jest. Wiedzą, że można mieć spokojny i radosny dom, planować przyjemności itd. Często słyszę: Jak dobrze mamo, że odeszłaś, Jak dobrze, że nas nie posłuchałaś. Starsza ma większe problemy emocjonalne, bo dłużej była świadkiem chorego związku, awantur i wyzwisk. Ale z każdym rokiem jest zdecydowanie lepiej. Sama to czuje. Spokój wewnętrzny. Bardzo żałuję, że tyle lat musiała to znosić :( Trzymam za Ciebie kciuki. I za Twoją córeczkę.
  4. Taka jedna dobrze, że zaczęłaś się zastanawiać "skąd Ci się to bierze?". Dobrze, że nie uważasz tego za normalną rzecz. Bo to NIE jest normalne. I dobrze byłoby zrozumieć przyczyny, żeby sie tego pozbyć, żeby się po prostu wyleczyć. Czy nie jesteś przypadkiem DDA lub coś podobnego? Zazwyczaj źródło takich silnych emocji tkwi w dzieciństwie. Kiedy dysfunkcyjny rodzic wmawiał diecku, że "przez niego" coś tam, coś tam. Ja np. słyszałam, że wpędzam mamę do grobu :( I potem w dorosłym życiu nie potrafiłam odejść od męża agresywnego alkoholika, bo za każdym razem straszył nie samobójstwem. Ja zaczęła się zastanawiać dlaczego tak się dzieje, dlaczego ja biorę na siebie odpowiedzialność za jego życie, kosztem mojego i dzieci coś się zmieniło. Poszłam na terapię, zaczęłam czytać książki (Tobie polecam na początek: "koberty, które kochają za bardzo"- zrozumiesz dlaczego tak czujesz) i dzisiaj jestem szczęśliwa i spokojna. Bierzesz na siebie winę za czyjeś zachowanie. Każdy dorosły człowiek powinien odpowiadać za swoje czyny i reakcje. Nie ma usprawiedliwienia dla wyzwisk, szarpania czy bicia. To jest po prostu nieakceptowalne. I karalne na dodatek. Jeżeli ktoś tak reaguje to znaczy, że ma problem ze swoimi emocjami. Że powinien się leczyć. I pamiętaj, że możesz zmienić tylko siebie. I na tym się skup.
  5. Nie jesteś idiotką! Zrozum, że to JEGO zachowanie jest nienormalne. Nie obwiniaj siebie za jego chore jazdy. Wyciągaj z tego wnioski. Ja wiem, że czujesz się okropnie. Złamana. Pokazałaś swoje uczucia, powoliłaś sobie na chwilkę marzeń o normalności. I co w zamian? Nie pozwól, żeby jego słowa Cię raniły. Nie bierz tego do siebie. To onma problem. A na ile Ty bierzesz to do siebie i pozwalasz, żeby to był również Twój problem zależy tylko od Ciebie. Możesz sobie powiedzieć STOP. Po co mi taki facet? Niech się kwasi ze swoimi wyzwiskami. Ja zasługuje na coś lepszego. Pomyliłam się w jego ocenie. Zawiódł mnie. poczuj w sobie moc sprawczą. Naprawdę możesz z tym zrobić co będziesz chciała - możesz odejść i zacząć życie od nowa, możesz tkwić w tym dalej, ale zrób to świadomie - wiem, że on taki jest. Żebyś nie czuła się potem jak idiotka, rozczarowana. Jak chcesz z nim być to zaakceptuj fakt, że jednego dnia będzie fajnie, a drugiego będą wyzwiska. Sama określasz swoje granice. Proszę Cię tylko o to - pamiętaj o tym! Oneil - dziękuję za pamięć :) Czasem podczytuję co u Was słychać ale nie zawsze wiem co napisać. Nie chciałabym przechodzić przez to ponownie. Życie bez toksyka (bez tego napięcia) jest takie piękne. Moje dzieci też to potwierdzają prawie codziennie!
  6. Drobniutka napisała coś co jest kwintesencją człowieka uzależnionego. Przeczytajcie to uważnie: ' a ty dobrze zrobilas ze sie rozstalas z nim ,musisz byc silna bo na gole oko widac ze to kawal dupka ( a co do mojego m to jest poprostu ciezki ,ma nerwiczny charaker,wyniosly ...' Typowe myslenie - U mnie to zupełnie co innego! To samo co widać wyraźnie u kogoś z boku u siebie tłumaczymy, usprawiedliwiamy, nazywamy "innymi słowy". Wiecie ile jest określeń na bicie? Co mówią bite żony? - u mnie to nie bicie. Mnie popchnął, uderzył, zamachnął się, ręka mu poleciała. Ale to PO PROSTU ... i tu następuje tłumaczenie np. zupełnie co innego / jest nerwowy / zdenerwowałam go itp... Drobniutka - zapewniam Cię, że twój jest także kawał dopka i to też widać gołym okiem. A każda inna myśli o swoim oprawcy, że on to TYLKO jest nerwowy, albo coś tam... Jak to zrozumiecie i zaczniecie nazywać rzeczy po imieniu, a nie wybielać ich zachowanie to bedzie duży krok do wyzdrowienia. Czego Wam życzę.
  7. Eutenia przytulam Cię mocno. Jestem pod wrażeniem walki, którą toczysz dzielnie z demonami przeszłości. I widać, że jest coraz lepiej i lepiej. Dasz radę i kiedyś uzyskasz stan stabilnego szcęścia. I bardzo dobrze, że wyrzucasz to z siebie tutaj. Bo to jest właściwe miejsce. I zupełnie niepotrzebnie się przejmujesz co kto o tym napisze. Jak skomentuje! To jest TWOJE. Ja zawsze czytałam komentarze do moich wypowiedzi, ale starałam się z nich brać to co do mnie przemawiało. Reszta - IGNORE. Każdy ma prawo do swojego zdania. Wszystkim Dziewczynom * Szczęśliwego Nowego 2012 Roku *
  8. Eutenia Trzymam za Ciebie kciuki. Poradzisz sobie. Ciesze się, że przekonałaś się jak wielką moc ma modlitwa. To jest moc pozytywnego myślenia. Próbowałas sformułowac sobie swoją własną afirmację, którą będziesz powtarzać jak dopadnie Cię atak paniki? Powtarzać przed snem, po obudzeniu? Taka sobie ona Dobry pomysł z podsunięciem mamie czegoś do czytania. Spróbuj znaleźć artykuły na stronie Alanon. Zacznij od Zaczarowanego Koła Zaprzeczeń. Pozdrowienia dla Wszystkich wspaniałych Osób walczących o odzyskanie siebie. Od osoby, która siebie odzyskała :) 17 lat toksycznego związku, okres wychodzenia: 2-3 lat, w tym pół roku koszmarnego bólu, a potem coraz lepiej i lepiej. Warto było.
  9. Turkusku, właśnie w tym szpitalu chcę robic zabieg! Chętnie się podpytam osoby, która przeszła ten zabieg. Poruszamy się jak dzieci we mgle. Podaj mi proszę swojego maila albo napisz do mnie: atas@poczta.onet.pl
  10. Kochane jesteście. Brakowało mi tego wsparcia i miłego słowa. Turkusku wysyłam Ci całe mnóstwo pozytywnej energii dla udanego weekendu. I całego życia potem :) Córka musi mieć zabieg ablacji. Raczej poważna operacja serca, aczkolwiek nie na otwartym sercu. Niebo kopa lat! Miło wspominam nasze spotkanie. Renia - tak to się wyczuwa, że już Cię nie szarpie wewnętrznie jak ktoś zaczyna chorą grę. Fajnie. Rolę ofiary mam rozpracowaną dzięki Tobie w głównej mierze. Pamiętam jak nie mogłam zaskoczyć o co chodzi! Tak naprawdę zaskoczyłam dopiero po odejściu od toksyka. Przy nim niemożliwe było odzyskanie pełnej równowagi. Teraz czytając sms i maile (do koleżanki) pełne wyzwisk i manipulacji normalnie się uśmiałam. I tym pomogłam koleżance. Odebrałam tym słowom ich wagę. Ona odbierała je jak wyrok. "Jestes dz*wką " - i ona tak się czuła. "Nie chcę Cię znać" - ona brała to na poważnie. Po pierwsze jak parsknęłam śmiechem to ona odczuła ulgę. Rozładowałam to napięcie. a potem jak jej pokazałam te absurdy (pisze, że nie będzie pisał i oczywiście pisze) to sama zaczęła rozumieć, że to jest gra obliczona na sprowokowanie jej. Zobaczymy jak to będzie. Nie mogę za nią żyć i podejmować decyzji. Bedę ją wspierać na ile ona tego będzie chciała. Eutenio - co u Ciebie? Pisz, wyrzucaj z siebie te wstrętne strachy i wątpliwości. Odbierz im moc paraliżowania Ciebie.
  11. Turkusku bardzo się cieszę. Renia Jak zawsze niezawodna! Dzięki wielkie. Właśnie o Tobie myslałam i miałam nadzieję, że przeczytasz. Kochana jesteś. U mnie bardzo dobrze. Normalnie. Tylko mnie martwi, że dalej wchodzę czasem w rolę ofiary. Nie z psycholami uczuciowymi. Tu sobie już radzę. W innych relacjach. Np.ostatnio z lekarką mojej córki. Potraktowała mnie jak śmiecia. Najpierw miła, potem z buta. I ja zachodze w głowę co ja takiego zrobiłam. Czym sobie na takie traktowanie zasłużyłam? Naprawdę niczym. Ale wqrza mnie mój tok myślenia. Ofiary, która jest zdana na łaskę i niełaskę jej humorów. (Nie do końca tak jest. mogłaby pomóc, jak obiecała, ale nie jest to niezbędne do tej operacji).
  12. Z ogromną przykrością podczytuję ciągle forum. Niepotrzebne są te przepychanki. Kobiety, które są zastraszone i niepewne swoich odczuć/reakcji nigdy tu już nie napiszą :( To forum było kiedyś cudownym magicznym miejscem. Pomogło tylu kobietom. Mnie też. Tyle ataków udało się przetrwać - pamięcie. Nie reagować na zaczepki. IGNORE! To działało. Turkusku przeszłaś ogromną metamorfozę. Taki piękny motyl się wykluł :) Eutenio masz teraz trudny czas. A może to juz po prostu jest to dno od którego się wreszcie odbijesz? Ku nowemu? Lepszemu! Masz duże szanse przezwyciężyć trudności i odwrócić los - wołasz o pomoc. To ważne, Nie przestawaj. Próbuj wszystkiego co się da. NIE WSTYDŹ się. To nie wstyd próbować. Bądź otwarta na wszystko co się wkoło dzieje. Rozmawiaj z kim się da - może z innymi rodzicami w przedszkolu? Z sąsiadami? Zapisz się na jakąś grupę wsparcia! Trzymam za Ciebie kciuki. Ja wyszłam ze swojego piekła (Kochane, Najdroższe Dziewczyny z tego forum - w dużym stopniu dzięki Wam), a teraz pomagam wyjść swojej sąsiadce. Opowiadam jej o Was. O sobie też oczywiście. Mam prosbę w jej imieniu. Nie jest dziewczyna gotowa na kolejną sprawę rozwodową. Potrzebuje czasu. I ja też widzę taką potrzebę. Srawa ma byc końcem września. Co zrobić, żeby ją przesunąć? Chociaż z miesiąc. Pozdrawiam Was serdecznie
  13. Każdy powrót = niespełniona groźba = utwierdzeniu nękacza, że ma władze i utwierdzeniu ofiary w jej bezradności. Mamo, moim zdaniem on przy pierwszej okazji dowali ze zdwojoną siłą. Będzie wiedział, że może. Najwyżej potem trochę popłacze... Myślę, że Ty nie dojrzałaś do rozstania. Czeka Cię teraz etap rozstań i powrotów, eskalacji jego przemocy :( Zaproponuj może najpierw "czasowe rozstanie" i obserwuj. Najpóźniej po tygodniu pokaże prawdziwą twarz. "przez Ciebie" oczywiście. Zauważ, że my nie jesteśmy wróżkami, a wiemy dokładnie jaki będzie następny krok. Ty też będziesz to wiedziała za kilka lat. Dużo bym dała, żebym mogła dastać taką pomoc na początku mojego związku. Jesteś gotowa na postawienie granic i ich egzekwowanie? Co zrobisz jak pierwszy raz zaatakuje córkę nienawistnym tekstem? Będziesz go bagatelizować, żeby nie musieć przechodzić przez "rozstanie"? Nie oceniam Cię. Jak się poczujesz gorzej po jego pierwszej akcji, nie wstydź się prosić o pomoc i wsparcie. Każdy ma swoje tempo. Tylko Twojej córki żal. Dbaj o nią. Niech wie, że jest bardzo, bardzo ważna.
×