Witam wszystkich....
To ja też się wyżalę, jeśłi ni emacie nic przeciwko ;)
Ze mną chłopak zerwał jakieś 2 tygodnie temu... Znaliśmy się dosyć długo, ale ostatecznie 8 miesięcy temu zostaliśmy parą. Nawet przez jakiś czas mieszkaliśmy ze sobą. W sumie to jego zachowanie tak nie wskazywało na to, że będzie chciał sie rozstać.
Wyjechaliśmy nawet razem na weekend, podczas którego on był bardzo kochany dla mnie. Wyglądało na to, że zaczął się starać. Chyba tylko wyglądało. Po naszym wspólnym weekendzie jeszcze wpadł do mnie nastepnego dnia, posiedział chwilę po czym poszedł i stwierdził, że się jakoś zgadamy. Nie było w sumie w tym nic niepokojącego. No ale nie odzywał się dzień, dwa, trzy... Aż w końcu ja postanowiłam się odezwać. Spytałam co u niego słychać, to stwierdził, że musimy porozmawiać. Spotkaliśmy się więc. Powiedział, że przemyślał wszystko i chyba powinniśmy się rozstać. Jak sie spytałam dlaczego to zarzekł się, że to nie jest spowodowane inną dziewczyną, jak to miałam okazję doświadczyć w poprzednim związku, tylko to kwestia tego, że on nie umie żyć w stałym związku. Spytałam, czy się wnim wypaliło (ulubiony tekst facetó przy zrywaniu :D). Odrzekł \"tego nie powiedziałem\". Stwierdziłam więc, że skoro taka jest jego decyzja to szkoda i że jego rzeczy, które pożyczyłam postaram się oddać jak najszybciej. Na to on powiedział, że nie, bo on nie chce, żebyśmy się nie widywali w ogóle i żebyśmy nie mieli kontaktu. Po czym zaproponował mi, żebym została jeszcze, posiedziała, pogadała, nie wiem... Ale ja, jako że nie chciałam sie przypadkiem przy nim rozbeczeć, to stwierdziłam, że w tym momencie musze pobyć chwilę sama i poszłam.
Nie wiem czy jes tsens doszukiwania się w tym jakichś głębszych przemyśleń z jego strony.
Nie wiem też czy jest sens zastanawiania się, czy też posiadania nadziei, że może zechce wrócić i jak mogłabym do tego doprowadzić.
Niemniej jednak nie ukrywam, że chciałabym.
A facetów to ja nie zrozumiem chyba nigdy :/
Jak to jest, że dzisiaj jest wspaniały i kochany, żeby jutro mieć jakies pieprzone refleksje, po czym stwierdzić, że już dłużej nie umie...Przez 8 miesięcy jakoś umiał...