Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

gruby miś

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez gruby miś

  1. misiaczkowa! nareszcie!!! suuuper :D i ja myślałam o tym że biedna Renia w szpitalu... jeśli tak, to raczej nie powinna tam być długo... ja byłam zaledwie kilka godzin, wypuścili mnie szybciej ze względu na dziewczynki, były jeszcze malutkie i w obcym miejscu (na wakacjach) normalnie pobyt w szpitalu trwa dobę... Reniolku, trzymaj się kochana... i odezwij się do nas, gdy tylko będziesz w stanie...
  2. Pszczoło, tak!!! z Zosią tłukliśmy się pociągami i tramwajami, mieszkaliśmy w wynajętych 30 metrach... gdy miała się urodzić Tonia kupiliśmy pierwsze auto, mocno używane i mieszkaliśmy \"u siebie\" tzn. mieszkanie mamy do spółki z bankiem... Tak się jakoś układa, że im mamy więcej dzieci tym lepiej nam się wiedzie... dlatego chcę czwarte... ;) :p musielibyśmy wtedy przeprowadzić się do czegoś większego... i pomyśleć, że jak poznałam Krzysztofa, to miał ciepłą posadkę w urzędzie miejskim i pensyjkę... no taką jaką miał... za to duużo czasu. :) Teraz wszystko w biegu, ale na miłość i wzajemne wsparcie czasu nam nie brakuje i to jest najważniejsze! :D Nigdy nie byłam w Toruniu! musimy się umówić, wsiądziemy z Wojtusiem w jakiś poranny pociąg, popołudniowym wrócimy i poznamy chętnie Pszczołę i Gucia, tzn. Tobiaszka :) Zosia od cyca odstawiła się sama, ja odstawiłam Tonię, Wojtusia chyba szybko się nie uda... tyle na razie bo Wojciech głodny!
  3. a!!! Nesiu, to już się wyjaśniło, czemu z Waszego synka taki prymus... ;) przez szampana... a my ciągle bezzębni, za to pozbyliśmy się smoczka i dziś po raz pierwszy Wojtuś przesunął się do przodu, nie wspak... :) jak zwykle na końcu... :) spadam dp łóżka
  4. jeszcze nie wszystkie siły odzyskałam, dobranoc, oczy same mi się zamykają...
  5. ja teraz w temacie \"mąż\" nie dzieci tak tu dziś pusto, że pozwolę sobie zaśmiecić topik naszą dzisiejszą przygodą ... pobiliśmy własny rekord robienia zakupów... za kwadrans pierwsza Krzysztof dzwoni z Warszawy, że zmieniły mu się plany i o 15 ma niespodziewany arbitraż... dziś planował pracować u siebie, pojechał w jeansach :p klienta w takim stroju reprezentować nie mógł, w domu żadnego garnituru zdatnego do użytku, za to w samochodzie jeden do brudny(od poniedziałku wiózł go do prania). mówię mu przez telefon, że ma dwie godziny, to niech w którymś z hipermarketów oddaje do pralni, a krawat i koszulę kupi. za moment kolejny telefon, są korki, nie zdąży, zwłaszcza, że jescze dziewczynki trzeba przywieźć z przedszkola... :o prosi, bym coś mu znalazła w domu, szukam, przetrząsam wory, co na pck spakowane do wywiezienia czekają, lecz tam naprawdę stare rzęchy... 13.27 znów telefon, teraz ja do męża: \"zmiana planów, kupujemy garnitur\" i tak umówiliśmy się przy sklepiku koło banku, mąż miał podjąć gotówkę ja dobiec z Wojtusiem... mimo, że sklep maleńki udało się idealnie dopasować w kilka minut gajer i odpowiednią koszulę, dobrze, że buty były ok. ja z młodym do domu wiązać krawat, on po dziewczynki... o drugiej był w domu i gotów do drogi, jeszcze tylko pasek i wyszedł... zapomniał portfela (wszystkie dokumenty) ale zdążyłam go zawołać :) jeszcze miał po jakieś papiery wpaść do firmy... uff... mam nadzięję że zdążył i że dobrze mu pójdzie...
  6. ja teraz w temacie \"mąż\" nie dieta... kiedyś pisałyście o zakupach z mężem i dla męża :) dziś pobiliśmy własny rekord robienia zakupów... za kwadrans pierwsza mąż dzwoni z Warszawy, że zmieniły mu się plany i o 15 ma niespodziewany arbitraż... dziś planował pracować u siebie, pojechał w jeansach :p klienta w takim stroju reprezentować nie mógł, w domu żadnego garnituru zdatnego do użytku, za to w samochodzie jeden do prania. mówię mu przez telefon, że ma dwie godziny, to niech w którymś z hipermarketów oddaje do pralni, a krawat i koszulę kupi. za moment kolejny telefon, są korki, nie zdąży, zwłaszcza, że jescze dziewczynki trzeba przywieźć z przedszkola... :o prosi bym coś mu znalazła w domu, szukam, przetrząsam wory, co na pck spakowane do wywiezienia czekają, lecz tam naprawdę stare rzęchy... znów telefon, teraz ja do męża: \"słuchaj, zmiana planów, kupujemy garnitur\" i tak umówiliśmy się przy sklepiku koło banku, mąż miał podjąć gotówkę ja dobiec z Wojtusiem... mimo, że sklep maleńki udało się idealnie dopasować w kilka minut gajer i odpowiednią koszulę, dobrze, że buty były ok. ja z młodym do domu wiązać krawat, on po dziewczynki... o drugiej był w domu i gotów do drogi, jeszcze tylko pasek i wyszedł... zapomniał portfela (wszystkie dokumenty) ale zdążyłam go zawołać :) jeszcze miał po jakieś papiery wpaść do firmy... uff... mam nadzięję że zdążył i że dobrze mu pójdzie...
  7. Reniol tak bardzo mi przykro... wiem jak to boli...
  8. halooooooo! czy dziś jest dzień \"niepisania\" a ja o niczym nie wiem??? Nesiu! już czuję się prawie dobrze, może teraz nam nic nie przeszkodzi?
  9. a na ból brzucha łyknij no-spę!
  10. Reniolku! kiedy zrobiliśmy sobie Wojtusia, na początku też miałam takie plamienie, pomyślałam sobie \"tym razem się nie udało, spróbujemy za miesiąc\" ale @ nie było, test pokazał dwie kreski a pani doktor potwierdziła ciążę! dobrze, że już dziś będzie wszystko jasne... z plamieniami w ciąży nie ma żartów, ale gin Cię zbada i zaleci co i jak! Trzymam kciuki i mam nadzieję, że to denerwujące plamienie się nie powtórzy i że nie będzie miało żadnych przykrych skutków!!! najważniejsze, jeszcze raz powtarzam, NIE DENERWUJ SIĘ!!!
  11. już czuję się zdrowsza to i napisać więcej mogę! pierwsza impreza domowa mojej Zosi całkiem się udała! dzieci były zadowolone i moje i \"przybyłe\" :D nawet było spokojniej z sześciorgiem niż czasem tylko z moimi... :) szukam sposobu na Tonię, ma 3 i pół roku i o wszystkim chce decydować... najgorsze jest poranne zbieranie się do przedszkola :o dziś znów poszła bez spódnicy, za to w swoich butach, a nie kaloszach Zosi (może dlatego, że kalosze schowałam? :) ) Tonia nie mówi całkiem wyraźnie, ma krótkie wędzidełko podjęzykowe, ale nie podcinamy, bo może się rozćwiczy... w ciągu ostatniego pólrocza zrobiła duuuuże postępy, tym niemniej trudno się znią czasem dogadać, a to zkolei powoduje wybuchy furii... już mi przestało zależeć, by była ubrana \"ładnie\" niech sobie wkłada ubrania jakie chce, byle bez awantury... dziś poszło całkiem nienajgorzej, ale wczoraj... koszmar! doradźcie coś...
  12. a kochana Maxmara, jak zwykle wszystko pokręciła! :) ja i mam nadzięję, Hoga również, startujemy od jutra z dietą kopenhaską, która z wegetariańską nie ma nic wspólnego! patrz: duży befsztyk... :D dzisiaj jeszcze kawa z mlekiem! z nad której kłaniam się Wam, juz prawie zdrowa :)
  13. bardzo nie lubię @, wolę być w ciąży, przez ostatnie lata bardzo się od tej comiesięcznej przypadłości odzwyczaiłam i chciałabym w miły i skuteczny sposób pozbyć się jej na kolejne półtora roku! ;) wyślij pod inny adres! :p
  14. najpierw owulacja, potem miesiączka... jak się wstrzelimy w pierwszą to @ nie będzie... między dziewczynkami tak właśnie było :) jest między nimi rok i 5 miesięcy różnicy wieku :)
  15. znów się napisałam i net padł... kochana Misiaczkowa, @ nie ma od listopada 2004 roku i albo wróci lada moment, albo i nie wróci... wolałabym to drugie :) wciąż karmię młodego i dlatego wszystko nie jest takie jasne... gdy po raz pierwszy pojawiłam się na Twoim topiku miałam obsesję śluzu płodnego i owulacji... nic z tego jednak, choć objawy były klasyczne, do tej pory nie ma @ ale od poprzedniego \"marnowania\" testów minęło już dwa tygodnie i jakkolwiek chwilowo się na nic nie nakręcam, pewnie niebawem znów kupię... niechby nawet jeden jedyny raz jakaś małpa się pojawiła, to wiedziałabym, na czym stoję... kiedy się tulać, kiedy testować, a tak wszystko w ciemno, nawet z temperaturą mi nie wychodzi, bo znów złapałam zapalenie gardła... :( no cóż, będzie co będzie i kiedy będzie... tym razem na \"rok po roku\" się nie załapałam, szkoda...
  16. chyba nie przegapiłaś :) ja nie oglądam, rzadko włączam sama telewizor, ale mój mężczyzna mecz ogląda już od wielu chwil... Reniol, nie mogę się jutra doczekać, niech już nic nas nie trzyma w niepewności! Powodzenia! Angela! męska decyzja, czasem niektórzy tak długo zwlekają mówiąc, że jeszcze nie czas, aż któregoś dnia się budzą i mówią: \"już nie czas\"! Tobie również powodzenia! wszystkim nam... jak któraś będzie poprawiać tabelkę może wpisać: kasia, 32, Pruszków, @ brak od poprzedniego zaciążenia i niech nie waży się pojawić!
  17. Hogo, pamiętam i liczę na Ciebie!!! zatem rób zakupy i zaczynamy! :) wolisz w piątek czy w sobotę? bo my chyba w piątek :) może któraś jeszcze dołączy? to naprawdę skuteczna dietka (dla mnie) Barbamamo, a jak Twój wegetarianizm? :p
  18. hi, hi... mąż właśnie oznajmił głośno, że w piątek pójdzie ze mną na dietę (kopenhaską) a Zosia ze smutkiem w głosie: a z kim my zostaniemy???
  19. Pszczoło, wracam, skoro wzywasz! Twoje ciążowe rozterki są zrozumiałe... jak są objawy, nawet przykre, to człowiek czuje się \"bardziej\" w ciąży... tylko chwilowo zaniemogłam, wczoraj przeleżałam jak w letargu gorączką zmożona, a dzieci opiekowały się sobą wzajemnie... dziś już odzyskuję siły, to i na kafe powracam :p dobrze, że tu się pisze, a nie mówi, bo głos mój jeszcze zachrypły i w gardle ostro drapie... w imieniu Zosi dziękuję wszystkim za kwiatki i życzenia; pierwszy organizowany przez nas kinderbal całkiem się udał, a sześcioro troli zachowywało się lepiej niż dwie moje córki potrafią... Isiu każdemu zdarzają się okresy żalu, smutku i żałoby... ważne jest, jak je przeżywamy, gdy jest czas na płacz i tęsknotę trzeba się wypłakać... Mamo Natalki, my też parę lat temu mieliśmy \"podobny przypadek\" z tym, że u nas zakończyła się pewna męska przyjaźń... a jak Wasze plamy? zniknęły? ki dla Was, kochane! trochę jeszcze jestem za słaba by napisać wszystko, co pomyśli głowa, która chyba apapu się domaga... :o
  20. a u mnie leżą i paluszki, i chrupki, i czipsy, i inne takie paskudztwa (po imieninach Zosi zostały) ale ja nie jadam tego i już! ;) aaaa! już mi wygodnie w spodniach rozmiar 40 :D
  21. no i ktoś mnie z tą tabelką uprzedził... :) właśnie cofnęłam się kilkadziesiat stron... ale się zaczytałam i nie zdążyłam! ciekawe, która otworzy dziś 100 stronkę? :D no i kto jest taki ze mną jednomyślny???
  22. na temat kopenhaskiej krąży wiele opini, dla mnie była dobra więc ją powtórzę, z tym, że nie liczę na taki duży ubytek wagi jak poprzednio... Łączę się z Tobą Hoga w bólu gardła... :o dobrze, że tu się pisze a nie gada, bo ja skrzeczę szeptem zamiast mówić jak człowiek... :(
  23. Cześć, witajcie! nie pisałam, bo spałam... wczoraj zmorzyła mnie gorączka jednym okiem tylko łypałam na dzieci, czy sobie krzywdy nie robią i tak cały dzień upłynął w letargu... dziś już lepiej, ale gardło zawalone i z nisa się leje, za to nie mam chęci na jedzenie... wczoraj nawet kawy nie wypiłam, przez cały dzień wmusiłam w siebie tylko serek wiejski ja ani myślę przestać się odchudzać, choć ciężko idzie, to przynajmniej wagę trzymam... jak się troszkę pozbieram powtórzę kopenhaską, muszę zacząć najpóźniej w sobotę, by zdążyć do urodzin... Maxmaro kochana! życzenia wszystkiego najlepszego - choć spóźnione, to szczere :) nie udało mi się wczoraj zwlec nawet na piwko z Tobą... ;) a grilowanie jakoś dla nas się jeszcze nie zaczęło... mam ostatnio zbyt zajętego męża, nawet w weekendy nie ma czasu :( dla mnie większą frajdą jest szykować i w węgle dmuchać niż jeść :) tylko to piwo zdradzieckie tak pasuje do grila i kusi... uwielbiam zapach grilowego dymu, a jeszcze bardziej ogniska... ale się rozmarzyłam :p tymczasem piwa się wyrzekłam, a i na winko się skuszę dopiero gdy 32 lata skończę ;)
×