

gruby miś
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez gruby miś
-
http://images23.fotosik.pl/246/1e23810ded1bc97cmed.jpg
-
a my dopiero wstajemy i pijemy kawę :) wojtuś i zosia jeszcze śpią... saszko, no to nie mów :p dziś przypominam: NIEDZIELA!!! zwolnij, hamuj ;) PONUDŹ się troszkę! :)
-
tygrysku, wiem że nurkowanie TO JEST TO!!! ale przypominam: 02.01.2008] 11:07 Tygrysek a ja mam postanowienia! chce w koncu w tym roku zrobic: - kurs nurkowy - prawko (w koncu by wypadalo!!) he he he :)
-
dominisiu, tak mało nas już pisze... ...krzyś z"sierpniowych" najstarszy... a wojtuś najmłodszy... jeśli nie liczyć bartka wrześniowego i natki pażdziernikowej ;) ale oni już daaaaaaaawno przeskoczyli tutusia... tutuś malutki, chucherko... za to wyszczekany i tańczy pięknie:)
-
pamiętacie "nałogi mózgowe na tle reumatycznym", bądż romantycznym w niektórych przypadkach... dopadło misia...
-
no przecie ja! jak zwykle... jestem :) saszko nie głodnaś? może na pizzę \"po domsku\" wpadniesz? eh.. ilość rzeczy do spakowania mnie przytłacza... a wyrzucam, rozdaję... nawet ostatnio sprzedałam jedną...
-
no co Ty air, pociągiem będziesz jechać? to nikt Cię nie podrzuci? ;) mamy 20 kartonów na książki :) trzeba pakować, będę kichać :p smutno mi rozstać się z naszym kochanym mieszkankiem malutkim :( w kuchni garuje się... smalec wg rokity :) ale pewnie AŻ tak pyszny sie nie uda...
-
smalec będzie u nas! krzyś kończy kroić słoninę i boczek
-
my też do kąpieli się udajemy, a póxniej po pudła do przeprowadzki... czemu książki są taaaaaaaaaaakie cięzkie?
-
też by nam się druga żona przydała...
-
o, nie... kluski niestety nie było... :( ale mam nadziejękiedyś poznać i kluskę :) w polarze, w polarze i w kocyku, to mała jest... mała "nowym" (ha,ha nowym od dwu lat) diabłom nie bardzo dała siępoznać... to milcząca diablica i na forum, i na zlocie!
-
jak z całych sił, to zaraz powinno być lepiej! :)
-
choć rokito do nas, poprzytulamy Cię troszkę!
-
rozciągają, rozciągają się! (niestety) trzeba szukać modeli, co nie rozciągają się za bardzo :p skoro i saszka, i ja nosimy 65, to Ty jak masz się nie zmieścić? ;) skóra ze mnie złazi...
-
e... a mój karnet od tygodnia leży bezużytecznie, najpierw przez wyjazd, który udał się rewelacyjnie, ale wróciłam z dużymi oparzeniami słonecznymi, od wczoraj \"wyłażę\" ze skóry, już troszkę mniej boli, ale założenie biustonosza jest ciągle wyzwaniem :p postaram się zmobilizować dziś wieczorem... jeśli chodzi o prawko, to wczoraj oficjalnie zakończyłam kurs i zapisałam się na egzamin teoretyczny... na który muszę czekać, bagatelka do 29 lipca... tym samym mam duuuuuuużo czasu na wydawanie pieniędzy na dodatkowe godziny jazdy...
-
airku, może trzeba wcześniej wstawać? :p przypomniał mi się saszkowy (nie pamiętam dokąd) wyjazd koło trzeciej: -tak rano? -w to rano, co jest o 3. jak się wstaje w południe! zapisałam się na egzamin teoretyczny... zgadijcie na kiedy był pierwszy wolny termin? a na praktyczny kolejki są jeszcze dłuższe...
-
dziś mam ciężkidzień... duzoteż fajnego, a jednak taki "po zbóju" aby całokształt oddać, a nie opisywać... maciek w dzień nie spał wcale, a teraz i tonia, i wojtuś szleją :O jedno Wam chciałam napisać,jako istotne ;) nie wiem, czy Któraś ma podobnie... czytam posty tygryskowe, to Jej głos mi się z tylu głowy odtwarza... airkowe, tak troszkę wolniej, marysia sie nie spieszy, saszkowe, między jednym kęsem a drugim... macie tak? że wypowiedzi osób które znacie żyją własnym życiem??? już nie mówiąc o ghanowym sposobie mówienia... prawda :D
-
szam, a jak dzieci? lepiej? wydobrzeją Ci do wyjazdu?
-
jego głupiutki miś nie daje się dotknąć :o jeno samolot na opryski działa... czyli spryskiwanie z min. 10cm. scena sprzed minuty - szorowanie zębów... mam ich do wymycia mnóstwo! i nie wszystkie paszcze da się obsłużyć w jednej chwili... tonia pomachała szczotką chwilę w buzi i zadowolona :D wzywam ją do poprawki, a ta wyciska kolejną porcję pasty :o ja: toniu, ile razy mam Ci powtarzać, że ważniejsze jest dokładne szorowanie, a nie więcej pasty? tonia: e... y... jesce pieńc razy! :p saszka? Twój post znów enigmatyczny... co się dzieje?
-
wcale się nie dziwię! też sią na air napatrzeć nie mogę ;) a jeszcze jak wizja z fonią współgra... air, kiedy do nas przyjedziesz???
-
leniwię się jak leniwiec... bo słonko poparzyło mnie jadnak bardzo dotkliwie... przy każdym ruchu plecy i ramiona bolą niemiłosiernie... musiałam odpuścić fitness... nie mogłabym położyć się na plecach! :o a nawet na fatburning nie mogłam się wybrać - z prostej przyczyny - biustonosz to OSTATNIA rzecz, którą chciałabym mieć na sobie... a że kafe dziś działało wybiórczo... nie można było pisać, za to czytać czemu nie? ;) poczytałam topik głęboko wstecz! i wiecie co? niedawno parę z Was zauważyło, że się topik skurczył! czego brakuje? wpisów Gio, od pierwszej strony do nie wiem której, bo \"doleciałam\" do 400 i troszkę! gio? wiesz coś o tym??? jutro zapraszamy na ciasto z wiśniami! dziewczynki SAME!!! dziś drylowały i taką miseczke \"w sam raz\" udało im się przygotować, a brudne po łokcie obydwie, tonia też po kolana :D
-
jedna fistaszkowa łapka toni, druga zosi... gosikka, pasowałabyś na zlocie jak... diabli :) szkoda, że Was nie było... ale na następnym,,, tygrys będzie misia "boję się, ale b.chcę" uczyła pływać :)
-
http://images27.fotosik.pl/242/14bc5af9d81e3c26med.jpg zgadnijcie, co to?
-
gosikka,pewnie, że trzeba było :) cynamonek nie dostała urlopu... "łikend" w pracy :o saszka, pozdrów tośkę od moich nóg! tam gdzie mnie podrapała... pojawił się piękny siniec długi na jakieś 18, a szeroki na ponad 2. cm. powiedz jej,że następnym razem ja ją podrapię :p :D ;) (ale stóp jej nie poliżę :p)
-
za dużo, by jeszcze raz pisać... skopiuję od majówek: wyjazd zaczął się z pewnym opóźnieniem ;) jedna z uczestniczek zlotu zaproponowała "grupie warszawskiej" (3 szt.) przejazd do katowic swoim busem - i tak miał tam jechać, więc skorzystałyśmy! kiedy spotkałam się z pierwszą z dziewczyn jeszcze było upalnie, kiedy szłyśmy spotkać się z trzecią zaczęło padać, zanim udało się opuścić wawę lało na całego, korek ogromny, prędkość szalona :o ale byłyśmy pełne entuzjazmu, wierzyłyśmy, że te deszczowe chmury zostawimy gdzieś za sobą i że weekend w "tajemniczym ogrodzie" nie będzie się kojarzył z brodzeniem po kałużach! do celu datarłyśmy po północy, czekała na nas przemiła koleżanka-gospodyni zamieszania i grupa łódzka (2) pojadły, popiły, pośmiały się :) i trzeba było się zdrzemnąć... nazajutrz wspólne śniadanko, wyjazd do ościennego miasta na zakupy (musiałam kupić trollswu prezenciki) tam dojechała jeszcze koleżanka z krakowa, a chwilę później dołączył wrocław z poznaniem (3) znów pojadły, popiły, pośmiały się wręczyły uroczyście prezenty i zbliżał się punkt kulminacyjny wyprawy: wycieczka i zwiedzanie prawdziwej, czynnej kopalni węglowej!!! zanim to jednak nastąpiło, pojechałyśmy na działkę :) ogród przecudny, rzeczywiście tajemniczy, wszystko pięknie, ale chłodno i lekko siąpilo... nic to, rozłożyłyśmy kanadyjki, pokrzątałyśmy się troszkę i do KOPALNI!!! najpierw wieża widokowa powstała z nieczynnej wieży ciśnień, panorama szeroka! przestało padać, niebo było piękne i przejrzyste... super- pomimo troszkę zjadającego mnie strachu, mam lęk wysokości! potem zobaczyłyśmy niesamowitą maszynę parową, ale to wszystko trudno opisać, w każdym razie i przed zjazdem na dół było na co popatrzeć! a później... krótkie przeszkolenie i zostałyśmy zaprowadzone do łaźni, łaźnia "zwykłych" górników robi wstrząsające wrażenie! te złachane rzeczy zwisające na hakach z sufitu... już nie mówiąc o zapaszku ;) ale my jako goście mogłyśmy skorzystać z łazienek kierownictwa- pełna kulturka! czekały dla nas przygotowane zestawy ubrań "podziemnych" flanelowa koszula, żółte grube spodnie, takaż katana, onuce, kalosze... ale wyglądałyśmy! później dostałyśmy kaski z okularami i poszłyśmy grzecznie po resztę ekwipunku - torba z lampą i coś ciężkiego, ale nieodzownego, urządzenie wytwarzające tlen do oddychania w razie wypadku... dostałyśmy karty do odbicia "na wyjściu" i poszłyśmy w kierunku klatki... klatka, to winda... strasznie szybko zjechała te 600m. w dół... potem ciemny i miejscami wilgotny "spacer" korytarzami kopalni... w końcu wyjazd na górę, kąpiel, wpis do książki, żeby nie było, że ktoś się zgubił wreszcie wyszłyśmy na zewnątrz i tu niespodzianka! piękna pogoda mimo, że już się zrobiło późnawo (koło 20.) pojechałyśmy radośnie biwakować! co było dalej, pewnie same wiecie... gril, ognisko, piwko, winko... babskie rozmowy o wszystkim :D jakbyśmy się znały od zawsze, a przecież niektóre widziały się po raz pierwszy :) cudnie... miś, jak głupi siedział póki cokolwiek jeszcze się w ognisku żarzyło... w końcu spanie -część w harcerskiej dziesiątce, część pod gołym niebem... a rano upał! tak się spiekłam, że bez panthenolu, którym się ratuje... nie wiem, chyba łaziłabym po ścianach piecze!!! :o dalsze radosne gadanie i myśl, że wszystko, co dobre... tak szybko się kończy... atmosfera niepowtarzalna! a może? ;) planujemy się w nieodległej przyszłości spotkać znów ten wyjazd dał mi więcej odpoczynku i radości niż niejedne długie wakacje! i wcale nie dzwoniłam do domu "co chwilę"! a co fajniejsze... krzyś nie dzwonił "co chwilę!" poradził sobie REWELACYJNIE! no i obiecał, że znów będę mogła pojechać, pod jednym warunkiem - nie w najbliższy weekend... no i nie obyło się bez porad stanikowych :D my też musimy kiedyś spotkać się troszkę większą grupą!!!