gruby miś
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez gruby miś
-
buu... saszko, zrobiłam pizzę... chyba pyszna, bo znikała w szybkim tempie... ale piwo? znów się nie oparłam a może wyskoczysz za tydzień na piwko do stolycy? stawiam :D jutro na 10.30 godzina tbc, a później godz. pilates, wcześniej 20 min. na orbitreku, chyba to piwo się spali ;)
-
Dwie kreski na teście- KWIECIEŃ 2007
gruby miś odpisał Izawik na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
mamani, buty do torby, żeby się nie zgubiły, a paski tak zapiąć, żeby było trudno się wyswobodzić ;) można dołączyć dodatkowe szelki i mówić baaaaaaaardzo spokojnym głosem: "maniu, jedziesz w wózeczku, albo wracamy do domu" :) i być na początek (kwestia najdalej tygodnia) na tyle blisko domu, żeby wracanie "na sygnale" nie zwróciło uwagi opieki społecznej ;) :D troszkę konsekwencji (zdecydowanej i codziennej) sprawia cuda :) powodzenia!!! ale z niektórymi dziećmi jest trudniej! ;) a myślałaś już w czym będziesz wozić dwójkę? -
Dwie kreski na teście- KWIECIEŃ 2007
gruby miś odpisał Izawik na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
mamani, nie gniewaj się, ale nie pozwól mani "rządzić" na spacerze! bo bedziecie wychodzić tylko w towarzystwie osoby towarzyszącej! jeśli chcesz sobie Sama radzić, musisz nauczyć manię, że jedzie w wózku i już! tak jak z fotelikiem w samochodzie, dziecko ma być przypięte i już! z każdym dniem będzie co raz trudniej, a to TY, nie Mania, ustalasz zasady obowiązujące na spacerze :) -
jak już tak do Was zaglądam, to napiszę też, że 10 lat temu swoją własną suknię ślubną zrobiłam na szydełku! trzy miesiące ciężkiej pracy, ale efekt zamierzony :) a tak na marginesie, to 10 kg. cięższa byłam niż dziś ;)
-
7w8 :p przyznaję się!
-
zrobiłam właśnie ten test... z takim denerwująco prawdziwym opisem swojej osoby czuję się trochę nieswojo :o
-
no nie wiem... widać ja wołałam skutecznie :p u nas JEST wiosna :D
-
miś znów po fitnessie cały obolały... starość nie radość :p i jeszcze maciek pół nocy wydziwiał, jak nigdy :o ninko, byle do wakacji ;) wyjedziecie na porządny urlop, małej zmieni się klimat i nabierze nowej energii na przyszły sezon :) ten uznajcie za treningowy, oczywiście kataru współczuję!!! powodzenia w szukaniu niani :) saszko, odchudzanie jest męczące i upierdliwe, jeśli nie czujesz, że \"musisz\" odpuść :) zwykle bliscy patrzą na nas bardziej łaskawie, niż my same siebie oceniamy... już krzysiowi zapowiedziałam, że za tydzień się z Wami spotykam :) a za dwa tygodnie chrzcimy maćka! muszę iść do krawcowej, żeby mi bluzkę przerobiła :p
-
zjeść :D u nas przed weselem jajka do faszerowania gotowały sie dwie godziny, bo poszliśmy się spowiadać, a kuzynka, która została w domu nie zauważyła, że jajka się gotują :) w niczym się nie różniły od gotowanych przez kwadrans, ja dość często zapominam o jakach ;) jak już będę mieć większą kuchnię, kupie sobie maszynkę do ich gotowania ;)
-
o, u Ciebie też bob! u nas do tego stopnia się zrobiło "bobowo" że wojtusiowi całą garderobę uzupełniłam z wizerunkiem tegoż bohatera i w końcu nie ma problemu, że coś "nie sasuje" od majtek, skarpetek, przez spodnie, koszulki, polarki itp na kurteczkach i czapkach kończąc... mąz się śmieje, że wojtuś ma ubranka "systemowe" :D dziś ledwo dałam radę ćwiczyć, jakis kryzys formy :p albo ta pani na zastępstwie zbyt ostra ;) dziś z dietą ok! choć też jestem przed @ i różnie to bywa... znikam :) będziemy z mężem dachówki oglądać :)
-
Zimowe starania 2005
gruby miś odpisał misiaczkowa na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
hej, mamuśki, co nowego? u nas ok! -
stopkę(i) sprawdzam :p
-
basen to i mi by dobrze zrobił... ale jest za daleko, by chodzić piechotą, a prawka ciągle nie robię :p step spodobał mi się na tyle, że postanowiłam wkomponować na stałe basic step w mój tygodniowy harmonogram! przez ostatni tydzień starałam się uczestniczyć codziennie w przynajmniej jednych zajęciach! w weekend i poniedziałek bolała mnie dolna część ciała, ze wskazaniem na pośladki, teraz bardziej ramiona, ciekawe, czy mam jeszcze jakiś \"nieporuszony dogłębnie\" mięsień :p
-
rafinko, brakowało Cię tutaj! wiesz, ja już na te aerobiki zapieprzam 11 godzin tygodniowo ;) to pewnie nawet jakbym coś słodkiego zjadła, to byłoby bez różnicy :p ale TYLKO! częstuję! nie zjadam :) bo czasem trollętom coś kupimy, a raz na jakiś czas nawet coś piekę ;) pszczólko, coś wymyślcie! może teatrzyk? trolleta uwielbiają teatrzyki :) tym razem do Ciebie nie przyjadę, bo nie zdąrzyłabym na fitness :p
-
Air, przyjedz ;) przyjedzie, oczywiście, miało być :)
-
saszko, ja pilates mam w soboty, też lubię! a step nie taki straszny :p po pierwszym razie tak stwierdzam... myślę ten basic step na stałe wkomponować w plan tygodnia :) z diety najtrudniej piwo wyrzucić :( bez słodyczy, pieczywa i makaronu da się żyć... ale pyszne zimne piwko, zwłaszcza z rury... straszna pokusa ;) a, no zapomniałabym, oczywiście jak Air przyjedz... chętnie napiję się z nią piwa :D
-
behemotko, mój małż się trochę zna... ale mówi dużo i skomplikowanie! w każdym razie U.S. koniecznie! raz, że oni "po swojemu" naliczają wartość ziemi, czy ziemi z domem... jakąś deklaracje pewnie trzeba wypełnić...
-
lepiej, lepiej... to nie... :p znaczy z dietą, za to z ćwiczeniami :D jest super, wczoraj pierwszy raz poszłam na step, robię postępy! ciekawe, jak kruszyna? a odnośnie diety... zjadłabym coś dobrego ;) ale tylko herbatki się napiję!
-
a co airku, muchy śpią?
-
miś dziś pierwszy raz odważył się na step! i steppieeeeeeeeeee szerooooooooooooki, będę chodzić :) już zapieprzam na te aerobiki co dzień na 1-2 godz... i dupa blada, waga w górze :( a węglowodany baaaaaaaaardzo oszczędzam! dziś troszkę w mleku do kawy rano + w warzywach do mięsa na obiad, ale wybierałam te z mniejszą ilością węgli, ze wskazaniem na fasolkę szparagową ;) + te w ogórku konserwowym (sztuk 1)
-
steeeeeeeeepie szeeeeeeeeeeeeeeroki! byłam pierwszy raz i przeżyłam :p gosia majorkowa jest w wieku mojego chlewika, wojtuś od dawna w dzień sypia bardzo rzadko (niestety)... a maciek (również niestety) śpi już od kilku dni tylko jeden raz w ciągu dnia... na szczęście umie się sam w łózeczku pobawić nawet do godziny, to czasem udaje mi się coś zrobić- a zabawki wybiera nieskomplikowane :p wczoraj była to plastikowa słomka do picia :) a, ninko, jeszcze wracając do mediów i rozdmuchiwania, według relacji innej mojej koleżanki z terenu \"kataklizmu\"... był szturm na kioski: baterie i radyjka na baterie szły, jak świeże bułeczki :p
-
kasiek, ale może umiesz tańczyć? bo ja ni w ząb :p a pisałam Wam jak w Wielką Sobotę rozwaliłam sobie kolano na własnych panelach? do tej pory boli, ale od dwóch dni nie ma już sińca, który swym kształtem odzwierciedlał amerykę południową, nie wiem w jakiej skali, ale był "długi" na ok. 20cm. a chciałam tylko pokazać dziewczynkom krok (z obrotem) który ćwiczyliśmy na fatburningu ;)
-
szpitale mają agregaty prądotwórcze! ale już jakby mnie pozbawić prądu... to niewesoło :p nasz budynek nie ma gazu, to nawet kawy by nie było, niewspominając o mleku dla maćka! dobrze, że u nas prąd jest no ale do nowego domu, mąż zamierza agregat zakupić ;)
-
jestem :p i kawa :) i kilka czekoladowych jajeczek, pół pudełka ptasiego mleczka i jedna czekoladowa mufinka domowego wypieku! zapraszam :) u mnie przesilenie wiosenne i niechęć do wszystkiego z wyjątkiem fitnessu... a tu trzeba tysiąc formalności przed chrzcinami załatwić, (będziemy chrzcić maćka w innej parafii) a do niczego się zmusić nie mogę... elu napiszesz coś więcej?? chlewik co dzień rano płacze, że też chce do "kekola", a jak pójdziemy po dziewczynki, to urządza awantury, bo nie chce wracać! i na spacer, i do przedszkola potrafi się zupełnie samodzielnie ubrać :) odkąd ma (jak to krzyś mówi) ubranka "systemowe" - od majetek, przez skarpetki, koszulki po czapkę - wszystko z bobem (oprócz butów) ubieranie przestało być problemem! wszystko "sasuje i dobla" :D
-
taa... są dwie opcje, albo jadę sama ;) i ktoś mnie nauczy pływać, albo jedziemy wszyscy i zamiast nauki jest pilnowanie trolląt, by się nie potopiły :p w każdym razie pierwszy krok zrobiłam :) udało mi się nabyć strój kąpielowy w misiowym rozmiarze :D zanim zalęgły się trollęta, to chadzaliśmy z mężem na basen a pewne postępy już były... bo przestałam się b. bać!