Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Anajka

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Anajka

  1. Gabsonik Od połowy grudnia miałam zjazd, aż nie chce mi się pisać. Nie miałam siły na nic i psychika w ciężkim stresie, pół twarzy w silnym nerwobólu nerwu trójdzielnego. Ja nie moge nic przeciwbólowego więc masakra. W dzień i w nocy chodziłam po ścianach, świąt nie pamiętam, a owszem, dwa dni przed świętami miałam dłutowany ząb, znieczulenia tylko połowę i to bez środków obkurczających, a i tak ciśnienie miałam wysokie, (tak mam po zastrzyku znieczulajacym) krwawiłam do 2 w nocy i przez 2 dni nie wstawałam z łóżka tak źle się czułam. Na wigilię się zwlokłam i usmażyłam ryby, większość miałam wcześniej przygotowaną, trochę syn i mama pomogli, bo miałam obie mamy u siebie, ale ból był ze mną non stop. W połowe stycznia zaczął usępować, ale babskie sprawy doszły, a do tego z powodu ciągłego stresu bólowego jechałam na jak dla mnie wysokim ciśnieniu i oszalały moje enzymy. W dodatku przed usuwaniem zęba musiałam wziąć osłonowo antybiotyk, no to wiadomo, żołądek i wątroba do wymiany. I taki stan stan utrzymywał się do ostatniej niedzieli. Po świętach zrobiłam sobie morfologię i krzepliwość, no i oczywiście hemoglobina do d... i to jeszcze przed babskmi sprawami, a "po", to już w ogóle nie wiem, bo byłam taka słaba, że szkoda gadać. Mimo szalejących enzymów zdesperowana postanowiłam pić soki z buraka/marchwii i jabłka i ratować się Bioferem, spróbować dodać coś z nabiału (Danonki, bo jeszcze dodatkowo wapń) i mielone skorupki od "zaufanych" jajek. Pod koniec zażywania antybotyku język i gardło miałam buraczkowe i tak mnie piekło, że myślałam, że oszaleję, w dodatku połączone to było jeszcze z tym bólem nerwu trójdzielnego więc jazda bez trzymanki. Pojechałam w drugie świeto do szpitala na zastrzyk B12, bo z powodu zęba nie zdążyłam do przychodni przed świętami, a z tym gardłem i językiem, to brak B12 jak najbardziej mał duży wkład, tym bardziej, że antybiotyk zniszczył też inne wit.B, no i długo nie mogłam wyjśc z tego doła. W dodatku moja cholerna dolna "ósemka" znowu sobie przypomniała, że chciała by się wybć jeszcze bardziej i myślałam, że mi rozwali szczękę. Znalezienie chirurga szczękowego w okresie światecznym okazało sie niemozliwe, na oddziale szpitalnym tego rodzaju zabiegów nie robią. Po świętach znalazłam, ale to nie takie proste u mnie, bo to znieczulenie które mogę wziąć jest za słabe na takie zabiegi jak dłutowanie "ósemek", no i zabieg trwa długo, a ja nie mogę nic obkurczającego, więc krew nie dosyć, ze się leje, to jeszcze zasłania pole "operacyjne" i raczej nie było chętnych do takich cyrków. A wszystkie te wiadomości pozyskiwałam w stanie totalnego ogłupienia z bólu i chwilami miałam dość swojego ciała. Doszłam do wniosku że ja to chyba jestem porwana przez UFO ;), bo niemożliwe, żeby się taki egzemplarz naturalnie urodził, muszę być jakoś "popsuta" ;), tym bardziej, że do 25 r.ż byłam okazem zdrowia, a te doświadczenia na mnie to później zaczęli ;) "Ósemka" po "rozepchnięciu się trochę" jak na razie odpuściła, nerw trójdzielny też, ale enzymy dają nieźle popalić. No i tak pcham swoją taczuszkę ;)
  2. Gabsonik Nie jestem na Gersonie tylko mam m.in. niedokrwistość makrocytową czyli właśnie anemię z niedoboru B12. Zastrzyk to żaden problem, jadę do swojej przychodni, 5 minut i po sprawie, w ogóle o tym nie pamiętam, a dzięki temu żyję, no ale to też musiałam zdiagnozować sobie sama, bo lekarz myślał, myślał i...jak zwykle, trzeba mu było kilka wyników pod nos położyć, pokazać w czym rzecz i na tacy podać, a to był taki znany prof. gastrolog... Jeszcze musiałam wytłumaczyć, że braki B12 wpływaja na śluzówkę żołądka i jelit i powodują zaburzenia wydzielania. Po każdym zastrzyku czuję jak następują pozytywne zmiany, potem jak stopniowo się pogarsza i...znowu zastrzyk...i tak co tydzień. Lekarze są beznadziejni, u gastrologa jak coś nie mieści się w kategoriach: zgaga/wrzody/kamica żółciowa, to już duży problem umysłowy. Oni nie myślą, tylko oglądają-żołądek na gastroskopii, wątrobę/trzustkę na usg i jelito grube na kolonoskopii. Jak czegoś nie widzą, to hipochondria i "tylko psychiatra". Wszyscy to znamy :)
  3. Jeśli 3,6 ug-mikrograma czyli takie "u" z ogonkiem z lewej strony, to to jest nic. Niska dawka dzienna suplementu wynosi 25ug, ale to za mało w takich sytuacjach i na pewno dla Ciebie tym bardziej. Sportowcy biorą 5000 ug! Białka powinny być również zwierzęce, bo skąd tryptofan? Poza tym ile tych białek roślinnych dostarczasz? Sprawdzałaś? Musiałabyś jeść mnóstwo strączkowych, a raczej tak nie jest. A to żelazo w chlorelli to też w śmiesznej dawce -3,2mg. Dzienna dawka suplementu czyli najniższa uzuełniająca NORMALNĄ detę to ok 30mg, jedna tabletka Ascoferu tyle ma, a przy niedoborach trzeba brać Ascofer 3xdziennie, więc sama pomyśl co ta chlorella może pomóc...Trzeba też pamiętać że sok z marchwi i buraka ratuje sytuację w pewnym stopniu, ale jest to żelazo trudne do wbudowania w krew, bo jednak nie pochodzi z mięsa, gdzie jest tam w postaci cząsteczki "hem" czyli takiej jak we kwi. Suplementów żelaza jest sporo, ja mogę polecić Biofer lub Tardyferon, tam jest właśnie takie żelazo częściowo w postaci "hem" i nie powoduje to niemiłych efektów nudności, metalicznego smaku i ciężkości w żołądku, ale propnuje brać np. 5 Bioferów dziennie. To jest tylko 45 mg. A Tardyferon zawiera jeszcze dodatkowo vit.C, bez której wchłanianie żelaza jest niemożliwe. Ja biorę Biofer i pęczek zielonej pietruszki dziennie (żelazo z wit. C) no i w sezonie polecam sałatę jako źródło kwasu foliowego też koniecznego dla tworzenia krwinek. Teraz można równocześnie z zażywanym żelazem jeść jakieś "zielsko" albo ostatecznie wyręczyć się "Folikem" (jest bez recepty) ale za to trzeba go brać znacznie więcej niż piszą na opakowaniu, bo to znowu suplement dotyczący wspomagania zrównoważonej diety. Ja tabletkę Bioferu rozgniatam (żeby była łatwiej przyswajalna, bo to mój problem) i jem w "towarzystwie" jagód, truskawek, wiśni, jabłek, soku z buraka/marchwii/jabłka itp., po posiłku z białkiem i dużą ilością natki.
  4. Ja uważam, że konieczne są zastrzyki. Gerson wiedział co robi. Z medycznego punktu widzenia to jedyna droga uzupełnienia przy takiej diecie i takich lewatywach. Musisz mieć receptę i brać zastrzyki w tyłek. Możesz wybierać między 1000ug raz na m-c, albo mniejszą częściej. Ja biorę 100ug raz na tydzień, ale ja mam duże porzeby. Musisz mieć pielęgniarkę, która wie jak to podać, bo podaje się to bardzo wolno, wtedy nie boli i nie ma problemów (ok. 3-5 min/1 ml) . A pierwszą ampułkę wziąć tylko w 1/3, żeby sprawdzić czy jest ok. Sztuczna witamina to nie to samo co naturalna, no i ilość jednorazowo spora, wystarcza za mnóstwo obiadków ;).
  5. Gabsonik chlorella zawiera "coś tam", jak piszesz, ale to są algi czyli rośliny, mają magnez, jak wszystko "zielone", ale nie B12. Żadna roślina nie może zawierać B12. Poza tym zastrzyki są konieczne przy tej diecie, bo zażywanie doustne oprócz tego, że jest mało skuteczne, to jeszcze wymaga stałej obecności białek w diecie, a w sokach go przecież nie ma! Znalazłam link do jednego supla w dużej dawce, takich jak ten jest mnóstwo i jak pisałam, są też inne z dodatkami koenzymów ułatwiającymi przyswajanie. Jest tego dużo i bez problemu dostępne. http://www.wspomaganie.pl/witaminy-i-mineraly/446-sts-b-12-5000mg-90-tabl.html
  6. Gabsonik kupiłam faktycznie dość dawno. Chlorella nie ma nic wspólnego z B12. B12 jest potrzebna dla układu krwiotwórczego do tworzenia krwinek czerwonych i jest obecna wyłącznie w organizmach zwierząt. Zanim cyjanokobalaminę wyprodukowano sztucznie jedynym sposobem jej dostarczenia dla osób chorych na anemię złośliwą było spożywanie surowej wątroby, gdzie jej stężenie jest w dawce leczniczej. Normalnie nie potrzeba jej zbyt wiele i osoby z prawidłowo wytwarzanym czynnikiem wewnętrznym (koniecznym do jej przyswojenia w układzie pokarmowym) nie mają niedoborów pod warunkiem spożywania mięsa. Ponieważ w diecie Gersona jest to zabronione, każą ją dostarczać w zastrzykach, bo potrzeba jej sporo zwłaszcza przy ciągłym pobudzaniu wątroby do wytwarzania żółci lewatywami z kawy.
  7. greta garbo Dzięki :) Ja też myślę, że to zależy od metodyki badania. Gabsonik B12 jest w aptekach jako pojedyńczy suplement (tabletka 25ug), przynajmniej była, ja brałam, ale nie przyswajałam z uwagi na brak czynnika wewnętrznego w związku z zaburzonym pH w żołądku. B12 w przewodzie pokarmowym wchłania się w max 10%. Ja biorę w zastrzykach. 100ug przyswaja się w 55%, a dawka 1000ug w 10%. Spróbuj poszukać w suplementch dla sportowców, oni na pewno mają i zapewne więsze dawki i to zwykle z czymś co ułatwia przyswajanie.
  8. Witam wszystkich :) Dawno mnie tu nie było :) Gabsonik cieszę się, że żyjesz :) :) bo pionierzy zawsze mają pod górę i bywa, że niebezpiecznie ;) KtośRazyDwa Nalewka z orzecha włoskiego z uwagi na silne garbniki powoduje intensywne wydzielanie kwasu w żołądku i jest wybitnie żółciotwórcza, dochodzi jeszcze przekrwienie sluzówki z powodu wysokoprocentowego alkoholu... Zażywanie tego na czczo to samobójstwo, nie zdziw się, jak wrzody pękną i będziesz miał krwotok. Wg mojej wiedzy i doświaczenia powinieneś zdecydowanie przejść na dietę gotowaną, nie powodującą nadmiernego wydzielania soków żołądkowych i żółci czyli naśladującą również dietę wątrobową. Przed każdym posiłkiem 20-30 minut pić mielony len, który można tanio kupić w każdej aptece, również pić go przed spaniem, stosować krople propolisu, ale te bez dodatków i żurawiny. Zamiast stosowania IPP polecam Venter (na receptę ), który niczego nie zaburza tylko łączy się ze zmienioną chorobowo śluzówką tworząc ochronną warstwę. Możesz również stosować sok z surowego ziemniaka i kapusty. Nie piszesz czy stwierdzone zostały Helikobacter pylori, tylko, że robiłeś testy. Najbardziej wiarygodne jest pobranie wycinka w czasie gastroskopii. Jeśli nie ma Helico, to najprawdopodobniej sprawcą mogą być lamblie. Niestety w badaniach kału zwykle nie wychodzą i znów najwiarygodniejsze jest badanie pod mikroskopem ciepłej żółci. Jeśli to co napisałam nie przyniosłoby efektów, to jednak trzeba będzie wytłuc lamblie. Od tych spraw specjalistką na tym forum jest... NUTA1, którą serdecznie pozdrawiam i mam w planie skopiować kilka jej postów z ostatniego czasu do swoich zbiorów, bo podaje ciekawe info. Pozdrawiam też nowych forumowiczów i życzę wytrwałości. Zamierzam zrobić sobie ponowne po 3 latach badania w kierunku Candidy, tylko problem z labo, bo wszystkie podają wyniki już po 3-4 dobach, nawet jednostka specjalistyczna przy katedrze bakteriologii i mikrobiologii Uniwersytetu Medycznego :( No, ale poprzedne też tak miałam robione i wychodziło bez problemu zawsze dużo, jak teraz wyjdzie mniej, to będzie dobry znak. :)
  9. Gabsonik Oby przeszło i nie wróciło :) No, jak nie masz sprzetu to trudno. To tylko po objawach takich ak pisałam. Chris No to nie ma problema ;)
  10. Gabsonik zmierz ciśnienie. Przy większym krwawieniu będzie spadać tzn. będziesz miała niższe niż normalnie i zaczniesz czuć się senna/zmęczona i ból głowy i nudności też moga być. Pisz co dalej! chris jeśli tylko będę w stanie na nie odpowiedzieć....
  11. gabsonik Weź pod uwagę ewentualność krwawienia z górnej części przewodu pokarmowego. Nie chcę Cię straszyć, ale przy takich zabiegach, to tym bardziej nie jest wykluczone. Pomyśl, która to już lewatywa u Ciebie. A raczej nie nadarmo piszą o robieniu tego pod kontrolą. To nie tylko chodzi o "d...pochron". Ten "glut" może by skrzepem krwi. Pisz, co dalej z Tobą. Martwię się.
  12. Gabsonik Podziwiam Cię. Nie z powodu lewatyw rzecz jasna, bo to nic takiego, ale dlatego, że idziesz do przodu jak czołg, mimo braku odniesienia, oparcia w kimkolwiek w zakresie przebiegu samego procesu. Nie boisz się tego co robisz i co z tego działania wynika. Mimo "podejrzanych" objawów idziesz konsekwentnie naprzód. Jesteś dzielnym pionierem. Chwała pionierom!!! :) Czuję, że po Tobie odważą się też inni. Czy w źródle terapii jest brany pod uwagę przypadek chorego, który nie może pić kawy? Ja np. nie mogę i nie piłam, podobnie jak wszyscy członkowie mojej najbliższej rodziny. Kawa powoduje u nas straszliwą "trzęsionkę", napięcie do tego stopnia, że nie jesteśmy w stanie normalnie myśleć. Czuję się wtedy jak ktoś, kto za chwilę eksploduje. Kawa może być słaba, w połowie normalnej dawki, jest tak samo. Podawano mi różne sposoby na kawę bez działań ubocznych, włącznie z gotowaniem 10min, ale niczego to nie zmieniło. Czy natrafiłaś na coś takiego? Jak zmienia się Twoja tęczówka? Chodzi o zaciemienia poszczególnych miejsc/organów czy o kolor? Ciemnieje, jaśnieje? A jak tam Twoje "inne" sprawy? :)
  13. pewna zagrzybiona Problemy gastryczne to problemy całego przewodu pokarmowego, od jamy ustnej po odbyt. :) Wątroba jest tam również uwzgledniona ;) I mówi się potocznie, ze żółć kogoś zalewa, albo "to choleryk"... Jednak powstaje pytanie: Co jest pierwsze? Jajko czy kura? :)))Czyli - czy w tym wypadku zawsze psyche jest pierwotną przyczyną? Tzn. emocje takie jak np. złość i zmartwienie powodują zwiększone wydzielanie żółci (to wiadomo na pewno ), czy może bywa też odwrotnie i wtedy mówimy, że ktoś jest zgorzkniały ? :)
  14. TAD Dzisiaj też miałam te same problemy ;) Eeee tam, cisnienie wczoraj spadło, a od rana rosło jak szalone ;))). Ale faktycznie. Taka drażliwość jest typowa dla osób z problemami gastrycznymi.Od czasu kiedy i mnie to dotknęło nie oceniam źle nieznanych mi bliżej ludzi: burkliwych, mało sympatycznych na pierwszy rzut oka, łatwo wpadających w złość i przygaszonych. A nuż od 5 rano siedzieli na kiblu, a teraz boli ich żołądek i ledwo ciągną nogami?....;)
  15. TAD Też uważam, że to nie CHOROBA trzustki tylko tak jak napisałam, ZABURZENIE CZYNNOŚCIOWE. Swoją drogą szkoda, że ostatnio lekarze "wszystko wiedzą" nie robiąc badań (teraz oczywiście, kiedy płacą za to "ze swojej kieszeni"). Wiek nie wyklucza żadnych chorób, ale faktycznie nie masz objawów zapalenia ani przewlekłego, ani tym bardziej ostrego. Oni faktycznie uważają, że trzustka wysiada dopiero u pijaków, albo ulega "zapaleniu" w związku z zapaleniem woreczka ż. A przeciecież wystarczy dobre usg. Ale...miałam je wielokrotnie i były ok, podobnie alaty, aspaty , również amylaza, lipaza, a jednak....dlaczego nie funkcjonuję normalnie ??? W tym konkretnym przypadku wykluczenia u Ciebie celiakii możesz mnie uznać za lekarza ;))) A poza tym... MYŚL KSZTAŁTUJE RZECZYWISTOŚĆ. :)))))
  16. Ja robię zapasy suplementów, ziół, propolisu, citroseptu itp.również srebra koloidalnego, bo jest pomocne nie tylko na świńską grypę ;). Pytałam w aptekach o nie już latem, nie było problemów. Jest dość drogie, ale mam zamiar zrobić zapasik. Myślałam że ma krótki okres ważności, ale rok to nienajgorzej. A Wy też zapełniacie apteczki?
  17. AN DY Ja miałam w początkowym okresie, tym najgorszym, temp. 37,7 przez kilkanaście miesięcy, a jak leżałam w szpitalu na gastrologii, to fałszowali wpisy temperatury parę dni przed wypisaniem mnie do domu, żeby mogli mnie spoko wywalić i napisać na karcie, że pacjentka w "stanie dobrym". Nie miałam siły z nimi walczyć i tak wykłócałam się o leki, które pisali na karcie, (oczywiście na ZJD), powiedziałam, że nie będę ich brała, bo nie działąją i trudno żeby działały skoro NIE MAM ZJD. Teraz dla odmiany mam niską temperaturę, ok. południa ledwo 36,0. Kontrolowałam w związku z tym tarczycę, bo mam torbiel i guzek. Myślałam, że może z tego powodu, bo przy niedoczynności to jest typowe, ale TSH jest w normie. Napiszę jeszcze że ja również chodziłam do weterynarza ze swoimi próbkami. Mam w domu mikroskop, ale byle jaki i wydawało mi się, że coś widziałam, ale nie byłam pewna. Bardzo chętnie sprawdził i to od ręki, przy mnie, też mogłam oglądać, przejmował się sprawą i biegał z tymi próbkami na uniwerek do katedry parazyto na biologii, bo coś mu nie grało w tym co zobaczył. Rzeczywiście było to dziwne. Niestety w "powierzonym materiale uczeni nic nie znaleźli ;)
  18. Tad Nie jestem oczywiście lekarzem, ale wg mnie nie masz celiakii, bo jej objawy jak sam zresztą czytałeś, są zdecydowanie inne i bardzo wyraźne! Osoba chora na celiakię nie może nawet używać tej samej deski do krojenia bezglutenowego pieczywa, której używa się do krojenia zwykłego. Naczynia i produkty bezglutenowe (mąka, makarony, pieczywo) muszą być w odrębnej szafce.To samo dotyczy naczyń. Zjedzenie nawet odrobiny glutenu w potrawie np. z zasmażką, czy lekko oprószone mąką gotowane jarzyny powoduje gwałtowne, trwajace kilka dni biegunki. Mam znajome 2 dziewczynki chore na celiakię. Starsza poszła w tym roku do I Komunii św. i musiała przyjąć hostię pszenną, bo innej nie było. Potem 3 tygodnie była chora. Miewałam niekiedy okresy biegunek z trudnospłukującymi się stolcami. To wskazuje na problemy trzustkowe. Trzustka zaczyna niedomagać na skutek problemów wątrobowych. Te mogą występować samoistnie lub w związku z problemami żołądkowymi. Niestety, to wszystko jest ze sobą powiązane. U mnie zaczynało się od problemów żołądkowych, które po paru dniach powodowały rozstrojenie wątroby, w międzyczasie żołądek wracał już na miejsce, ale wątroba jeszcze nie do końca, trzustka dopiero zaczynała, z czasem wyciszała się wątroba i po jakimś czasie trzustka. Takich "kółeczek" trochę już przeżyłam ;) więc wiem jak to działa. Myślę, że bez względu na przyczynę chwilowo pomoże Ci dieta lekkostrawna, a właściwą przyczynę może wykażą badania. Muszę Cię jednak uprzedzić na podstawie własnych doświadczeń, że jeżeli powiesz lekarzowi, że chorowałeś na ZZW w dzieciństwie, jest duże prawdopodobieństwo, że pójdzie na łatwiznę i uzna, że to nawrót. Z drugiej strony nie powiedzieć, to też nie halo, bo może się przydać do dobrej diagnozy. Nie sugeruj mu, że teraz jest podobnie, tylko wręcz wykaż różnice między tym co było, a tym co jest teraz. I stanowczo domagaj się zrobienia gastroskopii z jednoczesnym pobraniem wycinka spoza dwunastnicy. Nie zgadzaj się na żadne zastępcze badanie. Przy okazji niech pobiorą wycinek z żołądka na Helicobacter, bo testy we krwi również nie dają pewości, a tak masz 3 sprawy za jednym zamachem. Zwróć ewentualnie uwagę lekarza, który będzie Cię kierował lub robił to badanie, żeby przyjrzał się czy nie widać grzybicy. Życzę powodzenia i trzymam kciuki
  19. basiek W czym widzisz sprzeczność moich wypowiedzi? Nie pisałam nic o kolorze mojego kału. Mam nadmiar żółci jeśli tylko zjem coś co powoduje ciut większe jej wydzielanie (czyli wszystko co smaczne ;) ). Pisałam, że mogę ryż ,kleik, gotowane mięso, solone ale praktycznie bez przypraw. Nie mogę też nic co powoduje zwiększone wydzielanie kwasu, bo zwiekszone wydzielanie soków żołądkowych pociąga za sobą zwiększone wydzielanie żółci (chyba, że są jakieś zakłócenia) Większość ziół tu wykorzystywanych zawiera substancje gorzkie (żółciopędne), garbniki (kwaso- i zółcio-pędne) oraz alkohol-wiadomo. Witaminy z grupy B są również żółciopędne. Rozgryź to będziesz wiedziała dlaczego ;) Wit. C działa drażniąco na jelita, bo sinie zakwasza treść pokarmową. Pisałam, że MIAŁAM biegunkę, stopniowo to się poprawia, o tym było również. Pisałam, że COŚ spowodowało i nadal powoduje zakłócenia w wydzielaniu enzymów, a to powoduje drażnienie słuzówki jelit i co za tym idzie dobre warunki dla Candidy. Jeśli uważasz, że nadmiar żółci nie powoduje "takiej" biegunki proponuję eksperyment: zażyj kilka tabletek Raphacholinu na czczo (żeby wkluczyć wpływ pokarmu), weż pod uwagę stan od wielu lat silnie podrażnionej śluzówki i... napisz jak było ;) Jeśli ten nadmiar jest wiele lat, to i biegunki tyle muszą trwać. Poza tym pisałam, że to musi mieć jakąś przyczynę, tylko do tej pory mój stan nie pozwala mi ustalić na drodze doświadczeń na sobie jaką. Zgaga występuje zarówno przy nad- jak i nie-dokwasocie (przy podwójnym refluksie) i nie zawsze nadkwasota powoduje zgagę. Enzymy trawienne nie są w stanie zniszczyć wszystkich, jak piszesz, patogenów, bo Helicobacter, E. coli, Gronkowiec złocisty, banda pierwotniaków i cała masa innych spokojnie bytują w naszym przewodzie pokarmowym i to przy założeniu, że działa sprawnie. Natomiast w takim, który niedomaga lub jest mocno nadwyrężony i zaatakowany przez "obcych", w którym enzymy trawienne wydzielaja się często w sposób niezgodny z fizjologią TYM BARDZIEJ. Moja reakcja na różne składniki jest taka jak piszę , bo ja NIE DOMYŚLAM SIĘ tylko CZUJĘ jak i kiedy wydzielają mi się konkretne grupy enzymów. Nie doczytałaś może, ale mam refluks dwunastniczy czyli enzymy zasadowe z dwunastnicy (żółć, amylaza, lipaza, trypsyna-enzymy białkowe) mam w żołądku, a między żołądkiem a jamą ustną nie mam granicy ponieważ mam luźny wpust, więc doskonale czuję to wszysto co dzieje się u mnie w żołądku, bo efekt tego mam w buzi w postaci konkretnych smaków. Dlaczego reagujesz biegunką na ziemniaki nie wiem, nie ma to na pewno nic wspólnego z żółcią, bo nie mają one wpływu na jej wydzielanie, nie są żółciopędne. Jedno jest pewne jeśli w kale jest śluz, to znaczy, że ewidentnie przewód pokarmowy sie chce tego pozbyć, co powstaje w wyniku ich trawienia. To COŚ jest nie tolerowane. Ziemniaki ziemniakom nie równe, jedne zawierają tylko nawozy, inne jeszcze pestycydy, a jesienno-zimowe zawierają jeszcze preparaty przeciwko kiełkowaniu. Dlatego być może "od czasu do czasu", a nie zawsze tak na nie reagujesz. Te, które kupisz, mają za dużo (dla Ciebie), któregoś chemicznego składnika, który podrażnia jelita do tego stopnia, że bronią się wytwarzając śluz i przyspieszając ruchy perystaltyczne. A może szkodzi Ci "dodatek" obiadowy do ziemniaków? ;) Porównywanie marchwii i ziemniaków jest nieporozumieniem. Marchew nie zawiera skrobii, tylko glukozę, a ziemniaki maja skrobię. Marchew ma za to beta-karoten, którego nie maja ziemniaki, to zupełnie różne warzywa i ich trawienie nie jest jednakowe. Skrobia skrobii też nie równa, bo wielkość jej cząsteczek ma znaczenie. Są tacy co mogą skrobię kukurydzianą, a ziemniaczanej nie. Ziemniaki nie powodują u Ciebie "sensacji żołądkowych" jak piszesz tylko jelitowe, a przyrównujesz je do braku sensacji żołądkowych w przypadku marchwii. Teoria, którą przytaczasz a propos zaklejenia jelit toksynami, u osób z wieloletnimi biegunkami wydaje mi się nie trafiona (co ma tam zalegać, kiedy nic nie ma, bo nawet śluzówka się złuszcza?) i czuję tu rękę firm produkujących "cudowne" środki do czyszczenia jelit, których nazwy z litości nie wymienie. To, dlaczego masz biegunke po różnych pokarmach nie jest spoodowane tym, że masz zaklejone jelita, bo jeśli iść tropem tej teorii to one SĄ zaklejone i nie ważne co zjesz i tak powinny wszystko przepuszczać. "Przeciążone jelita pozbywają się pożywienia". Jelita reagują przy pomocy własnego systemu nerwowego na pH treści pokarmowej i ewentualne obce czynniki drażniące. Co masz na myśli używając słowa "przeciążenie"? Najważniejsze, że udało Ci się trafić we właściwą "bramkę" dla siebie i czujesz się lepiej. Lekarz czuł mniejszy opór z powodu mniej skurczonych jelit. Wyleczyłaś sobie ziołami (zniknęło pieczenie czyli stan zapalny powodujący permanentny skurcz). Co do lamblii podzielam zdanie, że raczej wszyscy je mamy,może tylko nie u wszystkich są tak rozhulane ;) Kołatanie serca możesz mieć z różnych powodów, przypuszczam, że raczej jest to jakiś niedbór. Sprawdź magnez, potas, sód, wapń, ale delikatnie sobie go suplementując po kolei, czy objawy się zmniejszają czy odwrotnie. Nie ma sensu sprawdzanie poziomu we krwi, o czym tu już pisałam, jeśli już to we włosach, ale prościej suplementować i sprawdzać. Oczywiście może to być też spowodowane alergią, stresem i zaburzeniami pracy żołądka/ wątroby/trzustki. Będzie pewne, jak sprawdzisz to u kardiologa, jeśli wykluczy zmiany organiczne, to nie masz się czym martwić. A co brałaś homeo na robaki? Jak długo walczysz? Dobrze, że masz już tyle do przodu :) Pozdrawiam i trochę zazdroszczę ;)
  20. chris Jak Ci idzie niepalenie? ;) Czy paliłeś kiedy trenowałeś?!
  21. Zapomniałam dopisać w poprzednim poście, że częściowo jest on także dla CIERPIĄCEGO. W przypadu pasożytów NUTA1 jest na forum specem number 1 :) nutko Napisz proszę na mojego maila, bo chciałabym troszkę rozwinąć temat i zadać Ci parę pytań :)
  22. Tad Diagnoza w sprawie celiakii powinna być postawiona w oparciu o pobranie wycinka podczas gastroskopii z poza dwunastnicy. Wtedy pod mikroskopem ocenia sie wygląd kosmków jelitowych (stopień ich skrócenia) i przestrzeni między nimi. Pozostałe badania nie sa wiarygodne. Tzn mogą lecz nie muszą wykazać chorobę. Z tego co piszesz, wg mnie to nie jest celiakia. Przyczyny takich objawów mogą być różne, tak ja tutaj widać na forum. Mnie też podejrzewano o celiakię, wmawiano mi ZJD, a z jednego oddziału wyszłam z wypisem gdzie wręcz umieszczono rozpoznanie jako nerwica hipochondryczna. To o czym nieco wyżej pisze "pewna zagrzybiona" było również moją historią i niejeden forumowicz tego doświadczył o czym mówiły i nadal mówią posty na przestrzeni tych kilkuset stron. Lekarzom nie chce się szukać, dociekać przyczyn, wolą wpakować wszystko czego nie umieją i nie znają do worka z napisem ZJD lub jeśli chory jest bardziej myślący i domaga się rzetelnej diagnozy jest wysyłany z pobłażliwym uśmieszkiem do psychiatry. Też mnie to spotkało, a tytuł w wersji gastrologa brzmiał "depresja" . Psychiatra przyjął, ale stwierdził, że gastrolog przysyła mu niezdiagnozowanego pacjenta i ping-pong trwał. Doszedł do tego jeszcze grzybolog, endokrynolog, diabetolog i tak sobie mnie odsyłali jeden do drugiego, aż powiedziałam "dość". Pisałam późną wiosną lub wczesnym latem o przypadku rzekomej celiakii stwierdzonej u 12-letniej córki mojej koleżanki. Przyczyną jej dramatycznego stanu zdrowia były lamblie, które spowodowały owrzodzenie żołądka i dwunastnicy, pasmo bólu brzucha i niekończących się biegunek. Matka została "na dzień dobry" zjechana w najgorszych słowach, że nie widzi, że ma córkę anorektyczkę. Po wykryciu przyczyny nawet nikt jej nie przeprosił. Orzeczono celiakię i wrzucono przypadek do szuflady. Po kilku latach i zmianie lekarza (zgodnie z osiągnięciem pełnoletności) okazało się, że była niepootrzebnie na tej diecie, bo żadnej celiakii nie ma, tylko przewód pokarmowy był zniszczony przez lamblie. Zregenerował się i dziewczyna wsuwa chlebek i makarony aż miło. Czasowe ograniczenie drażniącego glutenu na pewno sie jej przydało, ale to przykład na tępote, nieuctwo, a przede wszystkim na zadufanie we własną, jakże mizerną często wiedzę lekarzy. Ktokolwiek ośmieli się zwrócić ich uwagę na coś o czym nie mają pojęcia naraża się na poniżanie, ośmieszanie i opinię neurotyka. W Twoim przypadku celiakia nie wydaje się prawdziwa już chociażby z tego względu, że raz jest, a raz jej nie ma. Celiakia albo jest w sposób ciągły i niezmienny, albo to nie celiakia, tylko inne czynniki powodują tak silne podrażnienie przewodu pokarmowego. Masz tu na forum praktycznie pełne spektrum przyczyn tych podrażnień. Skoro cała rodzina miała jednocześnie podobne objawy wskazuje to na zakażenia pasożytnicze (robaki) lub zatrucia bakteryjne/pierwotniakowe, które przeszło w postać przewlekłą. Jeżeli nie podróżowaliście do "ciepłych krajów", to asortyment zakażenia jest rodzimy przez co zawężony. Poczytaj posty LUDI, AN DY, szczególnie tej ostatniej, ponieważ ona zmagała się długi czas z amebą(pasożyt akurat cieplejszych stron, ale to nie ma tu znaczenia) i mimo wytłuczenia jej nadal miała biegunki. Ostatecznie odkryła jeszcze lamblie i zrezygowała (przynajmniej czasowo) z glutenu, co dało jej ogromną poprawę zdrowia włącznie z poprawą wzroku. Nie daj się przestraszyć lekarzom, patrz im na ręce i przeczytaj to forum najlepiej całe (stare i nowe), na pewno nie stracisz, a wiele zyskasz.
  23. wrzucę jeszcze kamyczek do ogródka ze strzelającymi stawami... Ja nie mam i nigdy nie miałam takich problemów, mimo, że jak pisałam grzybica wielokrotnie wychodziła mi w badaniach i ewidentnie miałam problemy z wchłanianiem i byłam niedożywiona w sensie medycznym, co potwierdzone zostało badaniami. Strzela w stawach natomiast mojem mężowi i to tak głośno, że jest niezła zabawa jak schodzi po schodach. Maż ma raczej dużo energii, mimo 15-letniej cukrzycy insulinozależnej i przebytej ciężkiej operacji serca w wieku lat 23. Cukrzyca prawdopdobnie jest skutkiem tej operacji. Co do moich dolegliwości, to stawy nie bolą mnie w stanie spoczynku, ani w ruchu. Odczuwam raczej sztywność w momencie zmiany pozycji np. kiedy wstaję z długotrwajacego przysiadu, albo jestem zastygnięta w fotelu i wtedy nie mogę wyprostować się tak sprawnie od razu, tylko stopniowo po paru krokach. A zwyrodnienia kręgosłupa mam oczywiście, w części szyjnej, piersiowej i lędźwiowej oraz podwinięty ogon;) Biorę również pod uwagę, że zwyrodnienie dot. kręgów piersiowych może zakłócać sprawne działanie żołądka, wątroby i trzustki mimo braku zmian chrobowych w tych organach. Ale do tego, aby to stwierdzić daleka droga, najprawdopodobniej musiałabym pojechać na Ukrainę albo do Rosji i poszukać jakiegoś dobrego gnatodoktora, bo u nas to "orka na ugorze".
  24. chris Dobrze, że piszesz o tych pestkach, bo mnie by do głowy nie przyszło, tyle tych "dziwadeł" mam. Nie wiem czy to herx, ale ja małam tak samo po słoneczniku i silne pieczenie w ustach przez cały następny dzień dlatego uznałam, że to jakieś "kwiatki" z enzymami, bo przecież słonecznik nie działa na robale ani grzyby. Hmmm... Ciekawa jestem co będzie u Ciebie po Vernicadixie. Daj znać też co u siostry. Mój mąż i syn mają taki problem. pewn zagrzybiona No właśnie staram się doprowadzić do takiego stanu, w którym będzie mnie "tylko piekło" po zażyciu nareszcie jakiego konkretu :) Czosnek surowy w ilości plasterka z ząbka jest w tej chwili tak odległy jak Księżyc ;) A zresztą bardziej marzę o propolisie, ziołach Bonifratrów i suplementach witaminowych i mineralnych w "normalnych", a nie przemycanych ilościach!
  25. NUTA1, pewna zagrzybiona Jasne, że robiłam badania na pasożyty. Od 1997 roku i nie policzę już ile razy. Rozmaz miałam taki raczej niejasny-kwasochłonnych 5, przy normie do 4. Normalnie przy pasożytach powinno być więcej, ale.... czy w tragicznym stanie zdrowia (z anemią, białkiem poniżej normy włącznie) układ immunologiczny jest wydolny na tyle, żeby działać zgodnie z literaturą ? ;) Tak czy siak nigdy mi nie wyszły ani robale, ani lamblie. Za to grzyby owszem, w dużych ilościach wielokrotnie. No i toksoplamoza, ale dawno i została wyleczona o czym świadczyły wyniki nie tylko po leczeniu, ale właśnie w "tych trudnych czasach" ;))) Co do aparatów typu mora, byłam kiedyś i sprawdzałam ewentualne alergie, (nie potwierdzało się) potem na innym sprawdzałam stan zdrowia i wyszło mi, ze m.in. mój woreczek żółciowy jest w stanie tragicznym, a 8-krotnie ( w różnym czasie) wykonywane usg nie wykazało niczego. W tym samym czasie mój tato miał woreczek wg tych badań ok, a krótko po tym okazało sie, że ma cały pęcherzyk zajęty nowotworem, do tego wątrobę i przerzuty na dwunastnicy i okrężnicy. W związku z tym moje zaufanie do tego typu urządzeń jest zerowe. Wniosek: służy to do nabijania kasy właścicieli, a nie pomocy chorym. Tym bardziej, że zwykle w tych miejscach oferuje sie "cudowne": kuracje, środki, odczulania i inne zabiegi "uzdrawiające" za kosmiczne pieniądze. Wyciąg z chrzastek rekina zażywałam również i to dość długo, (a co! ;), miałam kasę, bo pracowałam), ale pewnie gdybym go nie brała byłoby tak samo, bo nic nie zauważyłam.
×