Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Anajka

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Anajka

  1. Matti No nieźle :) A ile tego paracetamolu i jak długo? Z jakiego powodu grzyby są na niego wrażliwe? Może też wysiada im wątroba? ;)))Podziwiam w każdym razie Twoją ;) 3x2 m-ce, a ile przerwy między tym i po jakim czasie Orungal? I gdzie w ogóle znalazłeś takiego światłego lekarza?
  2. INathalie W moim przypadku zęby posypały się w ciągu pół roku. Lekarka, która leczy mnie od ponad 20 lat zaniemówiła jak mnie zobaczyła. Co usiłowała dziubnąć jakiś ząb, to spadało szklwo, a pod spodem, jak to określała "błoto", wszystko miękkie, nie nadające się do borowania. Ostały się tylko wcześniejsze wypełnienia i jeszcze "przody". Reszta to ruina, a w tym wieku to nie jest normalne. Poza tym szczęście, że wiedziała jak dbałam o zęby wcześniej, bo przypadkowy dentysta w życiu by mi nie uwierzył, że regularnie bywałam w gabinecie, ale i tak było mi i jest strasznie z tego powodu wstyd, pomijając funkcjonalność ;) Określiła to jako masywną próchnicę na tle silnych zaburzeń hormonalnych spowodowanych rozpuszczaniem wapnia i fluoru, problemami z przyswajaniem nowego itd. Też masz problemy jeltowe tak jak ja Moje trwają wiele, wiele lat i doskonale rozumiem problemy z wychodzeniem z domu, bo "nigdy nic nie wiadomo". Przemieszczam się tylko samochodem, jak są korki to nie jadę, no bo "co ja zrobie?" Bóle w dzień, bóle w nocy i nad ranem.... Trzymaj się! Będzie dobrze :))) MUSI!!!
  3. O witaminach Jeśli coś jest niezalecane dla kobiet w ciąży to nie znaczy, że jest "megaszkodliwe" jak pisze Gabsonik. Tu działąją różne mechanizmy. Opisywany przez Was dwie stronki wcześniej suplement jest nie zalecany w ciąży z uwagi na aspartam. Ponieważ wszystko co zawiera aspartam nie powinno być stosowane w ciąży z uwagi na to, że dziecko może mieć defekt w postaci fenloketornurii, a to wiadomo dopiero po urodzeniu. Większość z nas jednak tego defektu nie ma. Ja jestem zdania, że w ogóle nikt nie powinien stosować niczego z aspartamem. Wystarczy poczytać w necie i wiadomo dlaczego. Reszta składników jest ok. Myślę, że nie powinno mieć znaczenia, że w jednej tabletce czegokolwiek jest śladowa ilość glukozy lub fruktozy. To są MIKROILOŚCI. Dużo więcej dostarczacie sobie jej z pożywieniem w ciągu dnia, mimo, że przestrzegacie diety. To tak jakby wypić szklankę wody, a nie chceć oblizać łyżeczki po niej ;) Przecież nie jecie tych witamin w kilogramach. Spojrzałam teraz na Vitellę (to odpowiednik Plussza) W jednej tabletce jest 0,29g! węglowodanów. W jednym waflu ryżowym jest 7,5g, a w chlebie, warzywach, wędlinach ze sklepu? Więc jakie to ma znaczenie jeśli zażyjecie taką tabletkę? Żadnego, to tak jakbyście zjedli okruszek chleba więcej( w przypadku syropu, owszem). Sformułowania na suplementach dotyczące matek karmiących i kobiet w ciąży bierze się stąd, że suplementy są zatwierdzane do obrotu przez Państwowy Zakład Higieny po Opinii Instytutu Żywności i Żywienia. W dokumentacji nie jest wymagana opinia dotycząca matek karmiących i kobiet w ciąży, więc się jej nie dostarcza, a skoro jej nie ma, unia wymaga takiego zapisu na opakowaniu. Ta sama witamina w tej samej dawce rejestrowana w Urzędzie Rejestracji Leków będzie taką dokumentację posiadać i dlatego będzie opuszczona dla kobiet w ciąży i matek karmiących. To jest ta sama witamina, tylko urzędy mają inne uprawnienia. A dla producenta wiąże się to z uniknięciem ogromnych (średnio 100 tys zł) kosztów rejestracyjnych, więc jeśli to możliwe, woli sprzedawać to jako suplement a nie lek. To jest mechanizm czysto biznesowy, nie łudźcie się, że ma to na celu ochronę zdrowia, tylko ochronę interesów grup bogatszych producentów sprzedających drożej to samo.Przypomnę, że pracowałam kilkanaście lat w tej branży i moim zadaniem było zapewnienie jakości zarówno lekom jak i suplementom produkowanym przez zatrudniającą mnie firmę. Prawo polskie i później unijne w tym zakresie, wszystkie procedury rejestracyjne, badania, to był mój chleb powszedni. Nie piszę tego aby podbudować swoje ego, tylko żebyście nie myśleli, że są to pomysły cioci-kloci z kolejki do warzywniaka ;). Voland Nie raz już o tym pisałam, że jestem przeciwna stosowaniu sztucznych witamin jeśli można stosować normalną dietę, a jeśli już, to wybiórczo i uzupełnić konkretny brak. Dieta p-grzybicza normalna nie jest, więc jednak trzeba sięgnąć po część suplementów i sobie pomóc "sztucznizną" ;) Czy wybiórczo? 1)wiemy, których suplementów nie dostarczamy w pożywieniu, 2) jeśli mamy kłopoty żołądkowo-jelitowe to jednak trzeba poszerzyć spektrum, bo w tej sytuacji wchłanianie czegokolwiek jest zaburzone 3) grzyby zżerają nasze witaminki i dla nas niewiele zostaje, 4) mamy ranki w śluzówce wszelkiej bo i przewodu pokarmowego i oddechowego- cynk, wit.A też są potrzebne. Z tego wynika, że jednak w tym przypadku suplementacja powinna zawierać możliwie dużo witamin i pierwiastków. I może być też ziołowa, co daje korzyści na wielu płaszczyznach. Ale to znacznie trudniejsze i wymaga fachowej pomocy.
  4. Gabsonik Trochę cierpliwości jeszcze, bo mam problemy, wczoraj w ogóle do kompa się nie zbliżałam.:) Inathalie Jeśli "Twoja" szyneczka psuje się po 2-3 dniach to na pewno nie jest "zdrowa". To właśnie wędliny wędzone w dymie na zimno mają najdłuższą trwałość. Szynkę gotowaną robioną tradycyjnie można bez problemu przechowywać dwa tygodnie i jest ok. Zwłaszcza, że nawet surowa wędzona wędlina może wisieć w przewiewnym i o odpowiedniej wilgotności miejscu tygodniami. Polecam moją metodę. Jeśli nie masz "wsiowego" źródełka na normalnie w dymie wędzoną surową szynkę, kup szynkę surową wędzoną w sklepie (taką okrągłą w siateczce, do 1 kg), namocz na noc w zimnej wodzie, rano wylej, zalej świeżą i gotuj ok. 2h. potem wyjmij z wrzątku, zanurz na 10min w zimnej wodzie, wyjmij i ostudź. Taką szynkę zawiń w lekko wilgotną, lnianą ściereczkę i włóż do lodówki. Ściereczka musi być zawsze leciutko wilgotna. Szynka jest pyszna i świeża nawet 2 tygodnie (ale zjesz ją dużo szybciej ;) ) Można ją ugotować poprawiając jej walory zdrowotne z użyciem dużej ilości przypraw. Przepis podawałam na forum chyba w marcu lub kwietniu. Na wodzie po szynce możesz ugotować barszczyk, grochówkę, jeśli lubisz. Ja właśnie teraz kończę gotować swoją ;)
  5. Gabsonik Napiszę, tylko teraz muszę "opuścić stanowisko" i podziałać trochę w realu ;)))
  6. voland Nabiał jest bardzo dobrą pożywką dla wszystkiego, dla candidy też, a poza tym powoduje wytwarzanie znacznych iości śluzu w orgainzmie. Jeżeli masz zapchany nos, zatoki, ścieka Ci ciagle coś po gardle, chrypisz, chrząkasz, kaszlesz to z całym przekonaniem odstaw. Jeśli już MUSISZ jakiś serek, to kozi. Ja jadłam codzień 1 plasterek na kolację i negatywów nie zauważyłam, a u mnie jest wiele spraw które się nakładają i dają o wiele bardziej skomplikowany obraz (pisałam o tym w swoich postach). Jeśli nie masz kłopotów ze śluzem, to możesz sprawić sobie "odrobinę przyjemności" ;) i wypić kwaśne mleko lub jogusia, ale najlepiej jeśli zrobisz je sobie sam. Chyba, że masz jakieś inne źródełko na "zdrowe" i "domowe" Ja teraz już popjam jak mam dobry dzień kwaśne mleko lub jogurt. Jeśli będziesz pił "kupne", to zwróć uwagę, żeby nie było w nich żadnych dodatków, mączki z chleba świętojańskego, żelatyny i innych śmieci ;) Pcheł-ka pisała o IPP. Ja też tak głośno krzyczę NIE w tej sprawie :) Ale język może być taki z powodu żołądka, po lekach które dostałeś może być nadkwaśność i taki jęzor. Też od kilku miesięcy tak mam, z tym, że nie po lekach. Język codziennie szoruję szczoteczką, niestety krwawi, ale potem cały dzień jest ładny, a "brzydnie" w nocy ;). Z tym, że ja w nocy muszę jeść z powodu częstych hipoglikemii co 3h (to już sukces,bo przez 3 lata musiałam jeść co 1-2h) Możesz pić herbatkę z melisy (jeśli nie zaśniesz ;) ), Wielką Pieniawę, Wodę Vichy - SAL VICHY FACTITI w tabl musujących jest w aptece niedroga, bardzo wygodna, do rozpuszczania ile potrzeba i w każdym miejscu do którego idziesz) sok z białej kapusty, sok z surowego ziemniaka, sok z buraka, są silnie zasadowe i przynoszą na jakiś czas ulgę. Woda z cytryną u mnie pogarszała sprawę. Jeśli możesz propolis, to świetnie, tym bardziej, że działa wielowymiarowo, są jeszcze miody manuka, ale drogie. A Bonifratrzy są bardzo skuteczni, spróbuj, jestem ciekawa efektów, bo ich mieszanki działają na organizm całościowo i są przygotowywane indywidualnie.
  7. Gabsonik W profilu nie ma Twojego maila. Napisz do mnie.
  8. pewna zagrzybiona jesteś rewelacyjna! Nie przyszło mi do głowy załadować to tutaj, a przecież przy usuwaniu i diecie p-grzybicy bez suplementów się nie obędzie ;) Gabsonik czułam Cię przez skórę ;) Chciałam nawet napisać do Ciebie co może ewentualnie być powodem osobliwych reakcji Twojego organizmu. Może tutaj znajdziesz na to odpowiedź http://www.vismaya-maitreya.pl Ale Ty chyba już wiesz :) Pozdrawiam wszystkich, tych już w drodze i tych na początku. Jesteście bardzo dzielni. Niech przykre dolegliwości nie sprowadzą Was z jedynej słusznej drogi ;))) Dawno się nie odzywałam. Ja też nadal tylko na "ryżopodobnych", chlebek na zakwasie niestety odpadł, za to nad morzem ostrożnie spróbowałam ryby, doszłam po paru dniach do całej i nic! :))) Nie miałam żadnego problemu! A do buraka dodaję marchewkę i jabłko, żeby jednocześnie pomóc jelitom, układowi krwiotwórczemu, odpornościowemu, wątrobie i nerkom. Myślę, że te plusy przeważają jednak nad teoretycznymi minusami tego zestawu. Włączyłam też od czasu do czasu bardzo ostrożne i stopniowo (po 1 szt.) maliny, poziomki, truskawki i jagody. W końcu tyle lat nie jadłam, że mi się należy ;). Od czasu do czasu skubnę trochę makaronu. Od kiedy nie jem bułek i nic na drożdżach (5 m-cy) jedzenie białej mąki i np wafli ryżowych w gorzkiej czekoladzie nie powoduje negatywnych skutków. Oczywiście te ilości są "próbne" ;) Nawet widzę, że poprawiło się wchłanianie wit. B12 z jedzenia, bo czasem mogę przedłużyć czas niebrania zastrzyku do 2 tygodni, a przedtem musiałam co tydzień. No i wydłuża się troszeczkę czas odstępów między posiłkami. W nocy już daję radę co 3h, przed południem co 2h, po obiedzie 3-4. Pozdrawiam oczywiście również już wygranych (albo prawie), ze szczególną nutką zazdrości :)
  9. Gabsonik No sama widzisz. Teraz piszesz, ze jednak nie masz jednak żółtego języka. I uwazasz że "piegi" oznaczają zawaloną watrobę? Czyli tak na prawdę z listy ze stronki Wladka oprócz tego jednego nie masz innych objawów. Nie mówiąc już o tym, że z wymienionych tam przyczyn wg mnie żadna nie zachodzi u Ciebie. Do tego chociażby właśnie to, że NIE masz wzdęć i kłopotów z jelitami oraz jesteś pełna energii jak najbardziej świadczy o tym, że wątroba u Ciebie jest zupełnie sprawna i w porządku. Twoja deta składająca się surowych warzyw, owoców, łącznie z czosnkiem i cebulą przy niesprawnej wątrobie powodowała by kosmiczne problemy, a Ty nawet wzdęć nie masz. Zapomnij o tym problemie. A wszelkie narośla, guzy i torbiele wg niektórych lekarzy są powodowane właśnie m.in. przez grzyby. U Ciebie zatrucie pokarmowe rozwaliło dogłębnie przewód pokarmowy, grzybki miały raj. Swoją dietą i leczeniem bardzo się wzmocniłaś. Zamiona barwnikowe i brodawki występują w organizmie, który ma dużo wewnętrznej wilgoci, a brodawki to po prostu schorzenie wirusowe. Ja również mam mnóstwo znamion, płaskich i wypukłych, o różnej strukturze i mnóstwo brodawek. Byłam z tym u onkologa. Obejrzał dokładnie, nawet te na stopach między palcami i powiedział, że wszystko ok. Nawet "wielkich szorstkich krop" nie potrzeba usuwać. I nie ma to nic wspólnego z wątrobą tylko właśnie z wilgocią wewnętrzną. Wg homeopatów taka osoba to Thuja i preparat z tej rośliny należy jej podawać. Nie katuj jelit lewatywami z kawy (zakłócisz środowisko, które jest wg Twojego opisu w równowadze), a wątroby dowalaniem jej oliwy, która zmusza ją do produkcji olbrzymich ilści żółci, bo zamiast polepszyć, rozregulujesz jej czynność. To tylko moje zdanie, ale zrobiłaś już tyle dobrego dla siebie, że nie mogłam się powstrzymać, bo szkoda by było żebyś znowu zaczynała od nowa, burząc tę równowagę, tórą z tamik trudem uzyskałaś. A znamiona i tak nie znikną. Pozdrowionka :)))
  10. gabsonik Wg mnie to co Ty bierzesz za działania wątroby, to są jelita - bóle, kłucie, ruszanie itd. Wiem to z własnego doświadczenia. Miałam takie bóle, kłucia całymi miesiącami, do tego stopnia, że podejrzewano nawet obrzek opłucnej. Po zbadaniu jelit stwierdzono, że podchodzą wysoko pod żebra i to jest przyczyna. To się potem potwierdziło. Mam duże wcięcie w pasie i gdzieś to się musi pomieścić. ;) Siostra mówi, że wygladam, jakby mi jedno żebro wycięli. Jako ciekawostkę podali mi też, że mój wyrostek jest długi i leży w okolicach pępka, a nie tam gdzie zwykle. To ważne na wypadek zapalenia, bo lekarze nie brali by pod uwage, że to może być wyrostek i szukali by gdzie indziej. Ginekolog też ostatnio musiał mi zrobić usg od wewnątrz i z zewnątrz, bo głowica ma zasięg 5 cm, a u mnie to "jakoś wszystko wysoko". To znowu potwierdza, że nie jesteśmy z jednej taśmy produkcyjnej. W końcu każdy ma inaczej rozplanowane naczynia krwionośne, a nie tak jak w książce.
  11. Ohhhhhhhh! Gdybym ja mogła (czysto teoretycznie) zrobić sobie taką dietę oczyszczającą jaką podsunął Wladek, to byłabym bardzo szczęśliwa bo uznałabym się za zupełnie zdrową! To co trzeba w czasie tej diety jeść jest poza moim zasięgiem, niestety:(
  12. gabsonik Ja też miałam wrażenie, że moja wątroba sobie nie radzi. Miałam robione usg 8-krotnie przez najlepszych i na najlepszym w Poznaniu sprzęcie (nawet w kolorze) ;). Badania krwi w tym kierunku również. wszystko ok. Irydolog powiedziała mi, że wątrobę jako organ mam zdrową, ale mam genetycznie słabą tkankę i dlatego trudniej się jej pracuje. Mnie wątroba nie dokuczała, ale paroletnie biegunki miały przecież jakąś przczynę, więc lekarze sprawdzali. Rzadko zdarza mi się, że mnie woreczek zakłuje, ale to raczej na skutek stresu lub większej ilości kwasu. Wg badań alergii też nie mam. Co do ciałka żółtego, to powstaje z każdego pękniętego pęcherzyka po owulacji, wydziela progesteron i przygotowuje organizm do ewentualnej ciąży. W mojej ciąży ciałko było niewydolne, w 7 tygodniu zaczęłam krwawić i odkleiło mi się łożysko w 1/3, a to jest max na utrzymanie ciąży. Skutkiem tego dostawałam zastrzyki i tabletki aż do dnia porodu i musiałam leżeć od tego mometu plackiem. Wolno mi było wstać tylko do wc. Nie odczuwałam żadnych dolegliwości ze strony wątroby, mimo tych dawek hormonów, ale... ciąża zaczęła się biegunką i w drugiej połowie była normą. Widocznie to moja pierwsza reakcja na wszystko ;) Na jakiej podstawie naturopeutka twierdzi, że masz "zawaloną" wątrobę? Jak wyglądają źrenice? Przy Twojej diecie i oczyszczaniu wydaje się to mało prawdopodobne. Coś ta pani doktor chyba przesadziła. Może zresztą powiedziała to dawno i teraz już nieaktualne. Tym bardziej, że we krwi było ok. Wiesz jak to jest, lekarze chcą, żeby do nich przychodzić, bo z czego by żyli. Myślę, żę gdybyś miała "zawaloną" wątrobę, to zabijały by Cię surowe owoce, kapusta, kalafior, a o cebuli i czosnku w ogóle nie mogłby być mowy, nawet pół ząbka. Myślę, że dla swojego spokoju powinnaś zrobić usg. Wystarczy 4 godziny nie jeść, co dla Ciebie nie jest żadnym wyczynem i po sprawie.No, może jeszcze jak bez skierowania, to 70 zł trzeba wydać. Mam koleżankę, która często narzeka na wątrobę, miewa pokrzywki, a zjedzenie pączka to dla niej samobójstwo, do cebuli się nawet nie zbliża i bez przeszkód, chodząc do ostatniego tygodnia ciąży do pracy, urodziła dwójkę synków: 6 i 3-latka. Moja siostra miewa kolki wątrobowe zwłaszcza w przedłużających się stresowych sytuacjach, mdłości i bóle, cebula powala ją na dwa dni, o czosnku nie wspominając, ale urodziła 2 synów, a akurat wątroba jej nie dokuczała w tym czasie, a w czasie ciąż normalnie pracowała, w przeciwieństwie do mnie, która na wątrobę nie narzekała nigdy i bez smażonej cebuli nie mogła żyć. Takie dolegliwości wątrobowe na pewno nie przeszkodzą w ciąży.
  13. No to ja też ;))) Przydatne w różnych aspektach, również w "grzybobójczych" i alkalizujaco-zakwaszających ( w zalezności od potrzeb), uodparniajacych. Generalnie dla szeroko pojętego zdrowia, a zwłaszcza dla tych którzy usiłują je odzyskać. To tłumaczy np. dlaczego soki z warzyw i owoców są w kartonikach, puszkach, butelkach "martwe". Woda do celów przemysłowych jest "wymęczona" (odkażana, "wzbogacana" itp.) Chyba w najlepszej kondycji jest ta stosowana do piwa ;), bo czasem ze żródła. Przy okazji również link dla tych, którzy nie wierzą, że leki homeopatyczne cokolwiek zawierają. http://www.powrotdonatury.net.pl/opis_wzm.htm http://www.medycyna-informacyjna.pl/woda/zywa-woda-homeopatia.html
  14. pyt. o grzybka tyb. Odezwij się proszę na mojego maila.
  15. pyt. o grzybka tyb. Zastanawiałam się nad tym i trochę to trwało ;). Moja mama piła go przez parę lat i wyleczyła się z gośćca. Niestety w tym czasie akurat nie przyjmowała antybiotyków. Myślę, że możesz pić go przed snem, 2-3 godziny po antybiotyku. Raczej nie będzie działał z normalną siłą, może wcale, ale nie zmutuje, bo pobierasz go codzień z nowej porcji. Nie powinno więc to mieć negatywnego wpływu na Twój organizm. Jeśli chodzi o przerwę też możesz ją zrobić. Grzybka tybetańskiego nie pije się jeden miesiąc (czyli 3 tyg i tydzień przerwy) tylko robi się nim kuracje wielomiesięczne. Przerywając po pierwszych dniach stosowania nie tracisz wiele. Będziesz go pić po prostu miesiąc (czyli 3 tygodnie) dłużej. Przy kilku-kilkunastu miesiącach to prawie bez różnicy.
  16. Gabsonik No właśnie, ja męczę warzywka na Philipsie ;) (ersja wieloczynnościowa) An Dy Wywaliłam już z diety białe pieczywo i wszystko z drodżami, bo nagle miałam problemy z kwasami i żołądkiem. Ale przy ilości tych kilku produktów, które moge jeść już raczej nie mam co eliminować. Próbowłam włączyć chrupki kukurydziane (liczyłam na przemyt witamin i żelaza ;) )ale reakcja jak przy bułkach. Co ciekawe, nie chodzi raczej o pszenicę, bo mogę mąkę pszenną (jak sama coś upiekę). Wywaliłam też mleko tzn jogurt, bo kurczył mi się momentalnie przełyk, ale mogę śmietanę. Odrobina żółtego sera-skurcz przełyku, koziego-ok. w czekoladzie jest mleko-i nic, nawet "śmieciowa" princessa (w ramach eksperymentu) mnie nie powala (przynajmniej od razu ;), moze jakaś późniejsza niezauważalna reakcja) ale zwykła gotowana w domu galaretka-skurcz. Sukcesem wczorajszego dnia jest CAŁA tabletka wapnia z muszelek, dzięki czemu zmniejszyło mi sie dretwienie/mrowienie rąk, które ostatnio nie dawało mi spać i żyć. Byłam mile zaskoczona, ze mnie nie zabiło ;) Po okruszkach, po okruszkach, ze szklanką wody, ale cała weszła i żołądek nie oszalał , lekkie mdłości i tyle, a jeszcze dwa miesiące temu, nie dało rady. Cały czas kombinuje, próbuję coś tamprzemycać, obserwuję reakcje. Ale to nie zawsze jest pewne. Jednego dnia cos moge, innego dnia juz tego "cosia" nie.
  17. pewna zagrzybiona Naprawdę trudno mi zrozumieć o co Ci chodzi, czego Ci tu brakuje To wszystko o czym piszesz, na tym forum się znajduje. Ja, jak je znalazłam, to zaczęłam od PRZECZYTANIA TEGO CO JUŻ NAPISANO (stary i nowy topik) i z tych postów skopiowalam sobie wszystkie cenne dla mnie wskazówki: CO, ILE, JAK, reakcje innych, komu było lepiej i po czym, itp. Mam ich 37 STRON, a do tego korzystając z licznych pomocnych podanych tu linków + wkład pracy własny, mam założonych ponad 50 plików wiążących się z tym tematem. Forum to forum, a nie tabelki wg alfabetu od słowa A-aloes do Ż-żeń-szeń z podaniem jak działa na osobę A,B,C,D itd. To nie matematyka, żaden człowiek nie jest taki sam jak drugi, a "średnie" dawki i działania niepożądane są na ulotkach, opakowaniach i w innych encyklopedycznych źródłach (mało przydatne, właśnie, bo "średnie", ale dla orientacji mogą być). Tu na forum nie prowadzi się standardowych badań klinicznych,( u każdego w grupie ta sama dawka tego samego leku, kilka grup z różnymi dawkami, próba podwójnie ślepa itp). Niestety, trzeba się trochę samemu postarać i poszukać w tych i wcześniejszych postach tego, co TOBIE jest potrzebne. Przykład 1: U kogoś jego schorzenia pierwotne NIE POZWALAJĄ na stosowanie niektórych sposobów, więc co mu po tym, że ktoś wyleczł się orzechem czarnym, skoro on go nie może brać? Inny przykład: ktoś dobrze sie poczuł po diecie optymalnej, bo akurat wyeliminowała u niego/niej czynnik sprzyjający rozwojowi grzyba, a inna osoba nie przełknie takiego jedzenia, bo np. nie je mięsa, albo taka ilość białka ze wzgl. na kłopoty z nerkami jest dla niej nie do przyjęcia. I co Ci po tym, że jeden wyzdrowiał stosując dietę optymalną? Jeśli TY masz np. kopoty z nerkami i nie możesz jej stosować? Albo wyleczył się propolisem, bo miał w gardle nadmierną ilość paciorkowców, które torowały drogę grzybom? A Ty nie masz takiego problemu, masz inną przyczynę, np. niedoczynność tarczycy? Możesz ten propolis brać do upojenia, a i tak Ci NIE POMOŻE! I obojętnie czy weźmiesz 15 czy 30 kropli! A ktoś inny dopiero po zwalczeniu alergii i pasożytów ma grzyby "z głowy" i lepszy wzrok? TO TY musisz znaleźć sposób na swoje grzyby, korzystając z doświadczeń innych. Nikt ci tu nie poda przepisu: "3 łyżki cudownych ziół 2x dziennie i będziesz zdrowa, a jak nie, to 5 łyżek". Była tu np. dziewczyna chora na porfirię, to poważne i nieuleczalne, i w jej przypadku ta dieta nie może byc stosowana. Chwyciła w lot w czym rzecz, przyjęła do stosowania to, co mogła, pomyślała, popytała, zmodyfikowała pod swoim kątem i działa! Pozdrawiam, życzę wytrwałości i osiagnięcia celu :)
  18. Chleb na sodzie Z punktu widzenia diety p-grzybiczej taki chleb jest ok, bo nie zawiera drozdzy, a o to akurat tu chodzi. Pytanie jednak co to znaczy "ciemny". Teoretcznie nie wolno dodawać karmelu do pieczywa w celu uzyskania ciemnej barwy, ale... zdarza się mimo wszystko. A karmel o cukier czyli w tej diecie składnik zabroniony. Jeżeli chleb jest ciemny, bo zytni, to wszystko w porzadku.
  19. Pcheł-ka Wcale nie musi Cię trząść. Tylko tak pytałam. :) Z dołami wszyscy walczą. Najgorzej jest rano, po obudzeniu-dół do Chin ;) Ja prawie codzień płaczę ze złości, bezsilnosci, (rano duszno, słabo, gorąco, bóle brzucha, żołądka i 100 innych objawów, no nie chce to ciało funkcjonować i trzeba się zmuszać do życia) a jak mam lepszy dzień, to tyle, że mogę się powstrzymać od buczenia,pod warunkiem, że się postaram ;) ). Jak nie dośpię do 11 (chodzę spać ok. 2.) to dzień w plecy, ewentualnie wieczór dobry. W normalny dzień lepiej robi mi się ok.12-14, a potem już z każdą chwilą i dlatego siedzę do 2, bo energia i zapał do pracy pojawia sie ok. 16, a kiedyś trzeba zrobić to co trzeba ;) no to do 21-22 mi schodzi, a potem jeszcze jakieś drobne, spokojniejsze zajątka i poczytać się chce...i nijak nie mogę się wczesniej wyrobić. Zwłaszcza jak muszę czekać aż kotki łaskawie wrócą do domu z wieczornego polowanka :) Ale wolę najtrudniejsze, zwłaszcza umysłowe, prace wykonać wieczorem nawet do 24 i później, niż miałabym wstać i to zrobić np. o 10. To nie ja sobie "przestawiłam" dobę, tylko byłam ZMUSZONA się dopasować do wydolności organizmu. Nie wiedzieć czemu mam przestawione wydzielanie hormonów nadnerczy. A jak to wygląda u Ciebie i innych? Wiem, że dzielne tutejsze kobiety chodzą do pracy. Na razie jest to poza moim zasięgiem. Chyba, że w domu, w dogodnej dla siebie porze, ale tak to tylko w Erze ;)
  20. greta garbo Tak, kiedyś sprawdzałam, jak dostałam strasznego kaszlu po 1/8 jajka. Zrobiłam sobie to i owo skórnie. Nic ciekawego, najbardziej miałam na brzozę, ale dla lekarzy nawet nie ten poziom, żeby okiem rzucili ;). Może teraz byłoby inaczej, ale jak mam iść do lekarza, stać w kolejce żeby się zapisać, potem za parę miesięcy mnie przyjmie i każe zapisać się na testy za parę tygodni, to nie mam na to siły, zwłaszcza, że dobry alergolog jest na drugim końcu masta. Wydałam przez te miesiace, lata poszukiwań taką górę kasy (jeszcze pracowałam) i nic nie znaleźli, to teraz na NFZ tym bardziej. To matoły. Może są i dobrzy, ale nie spotkałam ani jednego, z którym rozmowa byłaby bez żenujących braków w wiedzy, na poziomie dążącym do wyleczenia, a nie do pozbycia się mnie z gabinetu, po uprzedniej zapłacie oczywiście ;).
  21. Pcheł-ka A nie trzęsie Cie? Mnie strasznie trzęsło ponad rok. Nie mogłam pisać normalnie, tylko strasznie bazgrałam. I do tego masakryczny ciagły niepokój na granicy wytrzymałości. Potem przyszedł okres, że mogłam już płakać- za pieniądze ;) i wtedy zaczęło powolutku odpuszczać, ale dzisiaj wystarczy, że zjem coś nie tak i robię się nieprzytomna z napięcia. Wtedy wiem, że muszę szybko wpakować ryż do żołądka, żeby ochronić przed TYM CZYMŚ przewód pokarmowy. Sądząc z szybkości zadziałania mojego remedium, chodzi o jego górny odcinek. Może ten sposób Ci się przyda na jakieś ewentualne hopy. Gabsonik No właśnie słyszałam o tej jonizacji, ale nie wiem czy tego nie wymyślił producent "cudownej" wyciskarki, żeby zbić kasę, podobnie jak kołdry TYLKO z wełny z nowozenlandzkich merynosów i JEDYNIE zdrowych garków Zepter, cudowne szczotki parowe, niebieskie gumy do czyszczenia na mokro itp. Potem, kiedy już mają dość kasy abo wygaśnie patent okazuje sie, że produkuje to już wielu innych za normalne pieniądze i leżą sobie niechciane marketach. Ponieważ nie pracuję i nie mam kasy (jakbym miała to raczej i tak bym nie kupiła), to zostaje mi stary sposób "tarka i gaza" albo sok zjonizowany+. Też kombinowałam żeby aplikować sobie soczek "po łyżce", ale widzę umysłem ;), że te cenne składniki "uciekają" w tym czasie i dlatego staram się więcej :). Chyba jednak spróbuję mniej. Dzięki Wam za wsparcie. Niestety wczorajsza fasolka z ziemniakami zemściła się dzisiaj okrutnie. Czułam się jakbym miała 40 st gorączki i ciśnienie 70/50, a głowę w gęstym kiselu, w nocy i nad ranem ręce mi mrowiły i drętwiały. Jutro zamierzam wybyć na 2 dni z mężem na wieś, więc dziś jestem pokorna.
  22. Qrczę, wychodzi na to, że dzisiaj mam tu dyżur ;)))) Pcheł-ka Pieczenie języka mam b. często, ale powody są różne. Może to być np. refluks, ale b. często są to niedobory: żelaza, najczęściej vit. B2 (wtedy bywają równeż zajady), i wapnia ("truskawkowy" jezyk). Jeżeli są ranki na pewno przyda się też cynk. Mam również pieczenie połączone z mrowieniem + usta przyległościami, jeśli b. szybko zużyje się mój zapas vit. B12, którą biorę w cotygodniowych zastrzykach. (np. jeśli mam megaokres lub wydłużę trochę tydzień np. z powodu jakichś świąt.
  23. An Dy Nie chodzi o smak, mnie to barrrdzo smakuje, (moje chłopaki się za to okropnie krzywia ;) ) Widocznie jest mi to potrzebne, ale mam natychmiastową reakcję tzn strasznie kwaśno w ustach i w tle do tego mdło. No i na drugi dzień rano czuję sie strasznie, boli mnie nad ranem wściekle głodny żołądek (chociaż w nocy jem co 3h gęsty ryżowy kleik), przez skurcze cofa mi się zółć do niego, jest mi gorąco, słabo, mam skurcze brzucha i wszystko naraz. Po powroie z łazienki jeszcze trochę to trwa, potem się powoli 2-3h uspokaja. Dzisiaj paliła mnie cała skóra, takie suche gorąco, mrowienie, jakbym miała 40 st. zmierzyłam i było ledwo 36,2 ;) Przysięgałam sobie, że dzisiaj na pewno już nie wypiję. Ja tak strasznie tęsknię za owocami, a praktycznie nie jem ich już od 12 lat. Czasem przemycę jakieś upieczone jabłko, albo teraz jadam odrobinę swoich poziomek lub jagód, ewentualnie jak jest dobry dzień, to Bobovity przecier jabłkowo-różany lub jabłkowo-brzoskwiniowy, czasem 5 malinek, pół plasterka pomidora i to wszystko, W smaku jest to wszystko dla mnie strasznie kwaśne (tzn owoce) i dlatego jem to na siłę, ale "wizualnie i aromatycznie" mam ogromną ochotę. I tak zresztą zawsze na drugi dzień rano jestem pokarana przez mój organizm. Ostatnio zjadłam troszkę ziemniaków i gotowanej fasolki szparagowej, to na drugi dzień rano miałam taką jazdę jak dzisiaj. Potem, po południu jest już lepiej. Marzą mi się kalafiory, surowe w sałatce z orzechami włoskimi, i gotowane z masełkiem, surowa kalarepa, bób gotowany z masełkiem i z koperkiem, kilogramy jabłek.(stoją tu obok mnie i mi pięknie pachną), ogórki kwaszone... Gdybym tylko mogła bez specjalnych konsekwencji to zjeść... Nie boli mnie wątroba, tylko te straszne reperkusje rano, jakby ciężkie zatrucie, że potem nie mogę się zebrać do kupy, do tego straszliwa depresja, silne wydzilanie soków, najgorszy palący z trzustki, czuję to w ustach, makabra. Po południu już lepiej, jak się najem, to ok. Jak czytam forum, to zazdroszczę tym, którzy mogą mieć dietę p-grzybiczą, bo wg moich standardów to jest pyszne podjadanie i to lecznicze. Dzisiaj mam znowu ziemniaki i fasolkę, chyba mimo wszystko się skuszę (już mi przeszło ranne macabre), chociaż jutro muszę rano iść do lekarza, ale mąż ze mną będzie, to najwyżej pociągnie mnie za włosy po ziemi ;))) On mi zawsze powtarza, że to JA mam rządzić mom ciałem, a nie ONO mną ;)
  24. pewna zagrzybiona ... i po 2) ZAWSZE trzeba szukać pierwotnej przyczyny zagrzybienia. Grzybica zawsze jest wtórna i to powie Ci nawet lekarz (mnie powiedział), chociaż ich wiedza jest mocno na ten temat ograniczona. Wladek zrobi lepiej jeśli "pozbędzie się pasożytów", czyli wdroży takie "leczenie" nawet jeśli być może ich nie ma, niż jeśli nie zrobi NIC i będzie leczył tylko objawy. W niejednym przypadku na tym forum przyczyną niedoleczenia okazały się pasożyty, więc chyba warto spróbować i Wladek tak zapewne myśli. Jest duże prawdopodobieństwo, że dlatego właśnie nie możesz poradzić sobie z grzybicą, bo nie szukasz pierwotnej jej przyczyny, tylko leczysz samą grzybicę czyli objawy niezidentyfikowanej choroby. Oczywiście nie muszą to być pasożyty, jest wiele możliwości. Musimy nad tym się zastanawiać do skutku. Próbować, szukać, czasem błądzić lub zrobić coś na wszelki wypadek". Moim zdaniem jeśli się tego "nie odkopie" zawsze będą tylko okresy lepsze i gorsze, a nie trwałe wyleczenie. Oczywiście w okresach osłabienia trzymane w ryzach grzyby mogą czasem zaszaleć, ale znajac wtedy siebie wiemy czego należy unikać i jak sobie radzić. Niestety nie zawsze jest możliwe usunięcie przyczyny mimo jej poznania, ale to już wtedy jest tak jak z każdą inna chorobą przewlekłą. Jedni ją mają inni nie, np. niewydolność nerek, słabe serce, brak kończyny lub słaby wzrok i trzeba nauczyć się z tym żyć.
×